Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Kwiecień 2010

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    Odp: Kwiecień 2010

    My już po szczepieniu. Natanek waży 8100g i jest 70cm długi.Kawał chłopa. No i przy 3 szczepionkach nawet nie mruknął. Cały czas się uśmiechał do pielęgniarki że ta aż nie mogła się nadziwić że taki grzeczny.

    Na razie tyle. No i na grzybki to bym się też przejechała albo kogoś wysłała bo mam ochotę na sos grzybowy albo zupkę grzybową.
    DAMIANEK 04.06.2007R
    BARTOSZEK 21.05.2008R
    NATANEK 30.04.2010R
    OLIWKA 17.02.2012R

    Skomentuj

    •    
         

      Odp: Kwiecień 2010

      racja Olu każde dziecko rozwija sie w swoimtempie u mnie Jula potrafi zjeść cały słoiczek zupki ale również dam jej troszeczkę a ona pierdzioszka ustami robi i nie dosyć że sie cała opluje no to tez wszystko wkoło

      Asia a może jakieś kropelki na zaparcia ja miałam biogaja ale nie polecam julce nie pomogły wyszło jej uczulenie no a w dodatku drogie to -40 zł- chociaż na dzieciach sie nie oszczędza

      Daria to natanek już cieższy od Julki ale krótszy bo mój elfik mierzy 75 cm

      no i pojutrze mam wizyte u lekarza bo Julka mimo tego że ma mleko na ulewanie to zwraca taki serek obawiam sie że to skaza białkowa no i zaczyna jej sie chyba katarek..,a Alicja zamiast zdrowiec to ma taki straszny kaszel jakby za chwilę miała płuca wypluc no i trzeba iść bo boje sie żeby jakiegoś zapalenia złapała

      a ja już mam grzybki ususzone w piątek mąż mi w pracy nazbierał 2 reklamówki no i siedziałam przy nich cały wieczór na szcęście nie musiałam na nitki natykać bo porzyczyłam suszarkę od sasiadki

      Skomentuj


        Odp: Kwiecień 2010

        Wróciłam z pracy. I mogę przynajmniej z tym odetchnąć. Wracam 25 paź. Będę mogła pracować od 8 do 15. Normalnie pracuję się od 9, ale poprosiłam, umotywowałam i da się zrobić. Przynajmniej uda mi się wracać bez kosmicznych korków.

        Filip za to turla się po całej podłodze, za to siedzieć mu się nie chce. Ciągnie na chwilę głowę do góry i opuszcza. Także każde dziecko jest inne. Na wszystko przyjdzie czas. Jeszcze będziecie chciały żeby chwilę poleżało

        Skomentuj


          Odp: Kwiecień 2010

          Cześć

          Ja też juz po wizycie w pracy, uffff wszystko ok..nawet się nie zdziwili, że chce iść na urlop wych. więc niepotrzebnie się martwiłam

          Właśnie, podejrzewam, że niebawem każda z nas będzie tęskniła do czasów kiedy maluch leżał tam, gdzie się go położyło

          Ja chłonę każdy dzień z małą, bo tak szybko się zmienia.. a ja już się oglądam za noworodkami Dzisiaj moja koleżanka urodziła syna..

          Asia, jak Ty dajesz radę..jeju naprawde mały budzi sie co 1-2 godz. ..? przewalone..:/ Ja tez trzymam mocno, żeby Wam sie jak najszybciej poukładało..
          U nas długo była lipa w pracy męża, ale udało mu się ją zmienić i teraz wraca do domu uśmiechnięty!! I tego Wam życzę


          Skomentuj


            Odp: Kwiecień 2010

            Oj, tak, jak człowiek ma dobrą pracę, to przynajmniej spokojny i zadowolony...

            Ale mam dziś przekichany dzien... mnostwo spraw na glowie... ale sie chyba juz obrobilam... Mala sie obudzila, wiec pozniej sie odezwe...:*

            Skomentuj


              Odp: Kwiecień 2010

              To Natanek juz tak piernik się potrafi rozfikać że wczoraj jak mąż położył się obok niego to nawet nie zauważył kiedy a w ostatniej chwili zdążył go chwycić za nim spadł z tapczanu. Jest mocny. I jak się go sadza to też ładnie sztywno siedzi ale trzeba go przytrzymać chociaż za jedną rączkę i nóżki też już prostuje i potrafi kilka sekund na stojąco wytrzymać jak się go pod pachami trzyma. No i jak coś leży w zasięgu jego ręki to trzeba to zabrać bo zaraz to bierze i wkłada do buźki. Nawet gazety. Jak kózka
              DAMIANEK 04.06.2007R
              BARTOSZEK 21.05.2008R
              NATANEK 30.04.2010R
              OLIWKA 17.02.2012R

              Skomentuj


                Odp: Kwiecień 2010

                Dzięki za słowa otuchy Bedzie dobrze, ale wiecie czasem człowiek traci wiarę, oby nie na długo... w najgorszym wypadku (chociaż nie takim złym) ja wróce do pracy po nowym roku i jakos damy radę.

                Co do "dawania rady" to staram sie dosypiać jak mały spi, choc dzisiaj akurat nie spałam.

                Poszperałm trochę po necie i wychodzi na to, ze jedzonko jedzonkiem, ale mój szkrabek chyba tak przechodzi skok rozwojowy. Pomiędzy 22 a 26 tygodniem przypada kolejny z nich. Jasio ma 23 tyg wiec mi sie zgadza. Poczytajcie sobie ku pokrzepieniu serc http://www.osesek.pl/wychowanie-i-ro...emowlecia.html
                Miłej lektury, pozdrawiam

                Skomentuj

                •    
                     

                  Odp: Kwiecień 2010

                  No i Janek juz pieknie sie obraca z pleców na brzucho, a dziś na spacerze posadziłam go w gondoli coby troche świata poogladał - normalnie nie zauważał mamy a wczoraj piernik sam włączyl sobie karuzelke którą ma w łóżeczku- jakos tak fiknał noga ze musie udało, potem oczywiscie znowu fiknął i wyłaczył hehe niezłe co?

                  Skomentuj


                    Odp: Kwiecień 2010

                    hej a ja mam dzis tez roboczy dzien, kozystam z nieobecnosci mlodego i robie gruntowniejsze pozadki. walczylam dzis z piwnica do ktorej bylo glownie dopychane , a teraz nawet wejsc mozna, Bartez musi tylko zrobic kurs do zlomowca bo troche sie tego tu nazbieralo.

                    i zastanawiam sie co zrobic z jablek a bardziej moze jak bo chce takie masy do jablecznika porobic.

                    Skomentuj


                      Odp: Kwiecień 2010

                      Coś mi podpis wcięło w poprzednim poście...

                      Skomentuj

                      •    
                           

                        Odp: Kwiecień 2010

                        Ale już jest dobrze

                        Skomentuj


                          Odp: Kwiecień 2010

                          Hej!
                          Wiecie co, mielismy dzis niecodzinna wizytę. Koło 18 zadzwoniła do drzwi kobieta i prosiła o pomoc, mówiła ze nie ma pracy, 2 nastoletnich dzieci na utrzymaniu. Prosiła nie o kasę, ale o jedzenie. My jak zwykle pustki w lodówce wiec w pierwszej chwili maż (bo to on otworzył) dał jej tylko torbę z ciuchami, które miałam zanieśc do caritasu, ale jakos od tygodnia mi sie nie zbierało. Jak się dowiedziałam kto i po co przyszedł, to w mig za kobitą na klatke schodowa i skleciłam jakąś pake typu makaron, torba cukru, jakaś konserwa, dżem, kawa... az mi było głupio, że nie mam nic więcej. Wróciłam do mieszkania i sie poryczałam... że też kobieta musiała dojśc do takiego momentu w życiu, że po obcych ludziach na prośbe chodzi. Masakra.
                          Nikomu tego nie życze. Z drugiej strony ja podziwiam, ze miała na tyle odwagi by to zrobić, nie załamać sie tylko z podniesionym czołem przyjśc i poprosić. Oby żadna z nas nigdy takiej odwagi nie musiała szukac w sobie.

                          Skomentuj


                            Odp: Kwiecień 2010

                            Fajnie, że u was w pracy dziewczyny wszystko ok!

                            Natan na fakira - dzielny chłopak z niego

                            Używaliśmy kiedys te Bio-gaię, ale spektakularnych efektów nie zauważyłam.

                            Skomentuj


                              Odp: Kwiecień 2010

                              Ja dziś miałam zakręcony dzień, rano na pocztę, później obierałam te grzybki, oczywiście Justynka nie bardzo dawała mi to robić, więc ciągle przerywałam i zajęło pół dnia, a w miedzyczasie jeszcze babcia zadzwoniła że idzie do elektrowni, żebym wypełniła papiery, tyle że ona szła do tej elektrowni za kwadrans, wypałniania było sporo a Mała zaczęła mi okropnie marudzić... w rezultacie zezłościłam się na Justynkę, a że miałam wyrzuty sumienia to i babcię obrugałam że wczoraj nic nie powiedziała - a o prądzie rozmawiałyśmy... W rezultacie i tak jutro pójdzie, bo ja musiałam Justynkę uśpić i nie zdążyłam wszystkiego wypisać, a trzeba było jeszcze ściągnąć coś z internetu. A jak się już z tym był spokój, to w kuchni nazbierała się sterta garów, coś było jeszcze z wczoraj, plus po tych grzybkach plus po moim obiadku... No masakra... Ale dałam radę i jeszcze kuchenkę umyłam

                              Asia - przykre to co piszesz... Ale widać że jesteście dobrymi ludźmi, bo sami nie macie dużo, teraz kłopoty z pracą, a umiecie się dzielić.

                              Śpijcie dobrze dziewczynki

                              Skomentuj


                                Odp: Kwiecień 2010

                                O, pierwsza jestem

                                Asia - chciałam Ci napisać, że może i coś jest z tymi skokami rozwojowymi. Ja u Justynki nie brałam zupełnie tego pod uwagę, bo wcześniej nie trafiłam na żaden konkretny artykuł o tym... Ale ona ma co jakiś czas takie kilka dni marudzenia... myśmy do tej pory zwalali winę na ząbki... ale może to nie ząbki Kurcze, że takie dziecko nie może powiedzieć co mu dolega... U nas teraz chyba jest po jakimś skoku rozwojowym, bo niedawno bardzo się zmieniła, nowe umiejętności - jak to obracanie, taka sprawniejsza się zrobiła, ale i od tej psychicznej strony też, jest taka ciekawska wszystkiego że szok, taka towarzyska - gada do mnie, jak ją biorę do cyca, to o ile nie jest wściekle głodna lub zmęczona to najpierw musi dokładnie skontrolować sytuację gdzie jest - rozejrzeć się w około i dopiero może spokojnie pić ale niestety nie pamiętam czy przed tymi zmianami marudziła... jakoś tak masakrycznie na pewno nie było... Ale teraz sobie przypominam że przed wyjazdem w góry była marudna okropnie a w czasie wyjazdu też dużo nowych umiejętności... Tylko wiecie co, zastanawiam się czy mając teorię - że to te skoki rozwojowe nie naciągam faktów żeby to udowodnić...

                                Idę dzisiaj do ginekologa - wreszcie - ale tak się boję że szok... i może nie tego co mi powie... ale jakoś tak nie mam ochoty żeby tam mnie ktokolwiek oglądał a co dopiero dotykał Nawet mój mąż ostatnio żyje jak mnich No mówię Wam, ze mną to teraz gorzej jak z dziewicą, bo przed pierwszym razem to przynajmniej byłam ciekawa jak to jest... no i do ginka to też było jakieś wyzwanie żeby pójść... Na szczęście jadę sama, więc najwyżej ucieknę, zostanie mi 8 dych zaskórniaków a mężowi powiem że ok tylko mamy jeszcze trochę poczekać A tak serio to trzymajcie kciuki, bo mam stresa jak nie wiem.... wczoraj to aż się poryczałam z tego wszystkiego. Idę wieczorem jak mężuś z pracy wróci więc dopiero na dobranoc napiszę co i jak...

                                Skomentuj

                                       
                                Working...
                                X