Agata, Grabusia, piszecie o tym, że dzieciaczki śpią z otwartmi buziami, mimo, że kataru nie widać. U nas w sumie tez to zaobserwowałam i też mnie to meczyło. Teraz jest juz dobrze, ale praktycznie od wrzesnia Łukasz miał niemal stale albo katar, albo kaszel, albo przynamniej takie pochrapywanie, o jakim wspominacie.
Chodzimy stale do pediatry, u laryngologa tez byłam i ta wizyta wreszcie chyba pomogła. Może to zbieg okoliczności, ale coraz bardziej jestem przekonana, że jednak coś w tym jest.
Pediatra kilkakrotnie przepisywała leki antyalergiczne, mówiac, że ten kaszel moze być na podłożu alergicznym. Po kolejnej infekcji zapisałam wreszcie Łukasza do alergologa i za 2 tygodnie mamy wizytę.
Przed świetami mieliśmy wizytę u laryngologa i pani doktor pytała o ten niemal ciagły katar. Pytała tez o kilka leków antyalergicznych, ale powiedziałam, ze według mnie nie pomogły w zasadzie wcale. Mimo to dała nam receptę na 2 preparaty (syrop i wziewy), które mają za zadanie "wyciszy" kaszel o podłożu alergicznym. I o dziwo od czasu stosowania tych leków mielismy co prawda jeszcze 2 infekcje, ale znacznie szybciej przeszły. Nie 2-3 tygodnie, a góra 4-7 dni.
Trafił mi tez w ręce artykuł pisany przez laryngologa, z ktorego wyczytałam, że częste choroby infekcyjne u małych dzieci mogą rozwijać się na podłożu alergicznym. Osłabiony alergią organizm łatwiej łapie infekcje!
Nie wiem, czy my mamy właśnie taki problem, ale faktem jest, że odkąd Łukasz dostaje nowe leki, katar pojawia się, ale mija zdecydowanie szybciej.
Czekam teraz na wizytę u alergologa i mam nadzieję, że da nam skierowanie na testy, zeby wykluczyć lub potwierdzić alergię.
Skomentuj