Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Mamusie z maja 2009

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    Odp: Mamusie z maja 2009

    witam

    u nas od rana leje i glowa to az mi peka. Zupelnie nie ma ani ochoty ani sily nic robic. Za to Krzyn w swietnym humorze od rana. Wstal i latal po calym domu, a jak M z Ewelka wyszli to przytulil sie i jeszcze zasnal na 1,5 h. Po 9 pojechalismy do lekarza i na szczescie Krzysiasty moze jechac dzis pakujemy sie i rano wyruszamy. My z Ewelka oczywiscie w nd wieczorem wracamy do domu a oni do pt zostaja, bo w sb mamy wesele.
    Skoczku wspolczucia; ja zastanawiam sie jak bedzie wygladal moj pierwsz@ po prawie 4 latach pewnie umre z bolu
    Aniu a Ty jak zwykle zalatana
    Momo udanych przygotowan
    Agatko a ta radosc z powodu powrotu M? pisz nam tu szybciutko


    Skomentuj

    •    
         

      Odp: Mamusie z maja 2009

      no i jeszcze życzonka dla wszystkich solenizantów
      WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO STO LAT, DUŻO ZDRÓWKA, UŚMIECHU Z OKAZJI PIERWSZYCH URODZINEK DLA KUBUNIA, TOMUSIA, MACIUSIA, ZUZI I MICHASI OD EWELKI, KRZYSIACZKA I CIOCI ANI


      Skomentuj


        Odp: Mamusie z maja 2009

        Wszystkiego Najlepszego z okazji Roczku
        Wszystko co piękne i wymarzone
        Niech w Twym życiu będzie spełnione.
        Niech życie słodko płynie,
        a wszystko, co złe niech szybko minie. Wszystkiego najlepszego dla Tomusia życzy Edytka z mamuśką


        Wiele uśmiechów a mało żałości
        Długich lat życia w szczęśliwości
        Dobrego zdrowia i pomyślności
        Jak najmniej smutków,dużo radości
        Dużo pzygód,morza wrażeń
        Moc słodyczy nic goryczy
        Aby każdy następny rok przynosił Ci wszystko to co w życiu najpiękniejsze. Sto lat dla Kuby. Siarczyste całuski śle Edytka i jej Mama Magda :*
        Edytka - 27 maj 2009 r. Godz. 21.00, waga 3810 g, wzrost 56 cm

        Marta - 23 kwiecień 2014 r. Godz. 00.50, waga 3750 g, wzrost 59 cm


        Skomentuj


          Odp: Mamusie z maja 2009

          Dla solenizantów
          Attached Files
          Edytka - 27 maj 2009 r. Godz. 21.00, waga 3810 g, wzrost 56 cm

          Marta - 23 kwiecień 2014 r. Godz. 00.50, waga 3750 g, wzrost 59 cm


          Skomentuj


            Odp: Mamusie z maja 2009

            witam kochane...
            u nas za oknem deszcz...masakra jakaś kiedy w końcu będzie ciepło i słonecznie????

            dla Tomusia z okazji pierwszych urodzin:

            Kolorowych snów,
            uśmiechu od ucha do ucha,
            pięknych bajek na dobranoc,
            własnego psa i kota,
            co dzień nowych przygód,
            butów siedmiomilowych,
            gwiazdki z nieba,
            wspaniałych przyjaciół,
            i wesołej rodzinki
            życzy Samuel z mamusią

            dla Kubusia:

            Ile w ulu pszczół robotnic,
            ile pociąg mija zwrotnic,
            ile kwiatów liczy łąka,
            ile kropek ma biedronka,
            tyle szczęścia i słodyczy
            w Dniu Pierwszych Urodzin Tobie
            życzy ciocia Ela z Samkiem

            wpadłam tylko na moment złożyć życzenia urodzinowe naszym kolejnym roczniakom, a zaraz lecę umyć włoski bo dziś mam fryzjera...mam totalnego lenia, ale to chyba przez pogodę, nawet nie wymyśliłam jeszcze nic na obiad - koszmar ten dzisiejszy dzień...


            Momoudanych przygotowań życzę...

            Skoczku wiem jak sie czujesz bo ja także mam cholernie bolesne @ więc jeśli Edytka ci pozwoli to się połóż i wypoczywaj...

            Delff widzę że strasznie z czegoś jesteś zadowolona tylko z czego???my tu umieramy z ciekawości...

            Aniu dzisiejszy brak osób na forum jest po części spowodowane kolejnymi roczkami, ale też tym że dziś już piątek czyli prawie wekend...

            no to u mnie na tyle nic mi się nie chce nawet pisanie idzie mi mozolnie...




            http://mamaczytata.pl/pokaz/8496/samuel_-

            Skomentuj


              Odp: Mamusie z maja 2009

              no proszę tak długo pisałam że Buczek i Skoczek mnie wyprzedziły...

              Madziu i jak nospa pomogła???




              http://mamaczytata.pl/pokaz/8496/samuel_-

              Skomentuj


                Odp: Mamusie z maja 2009

                skoro tak narzekacie że nie macie co czytać to ja po krótce opiszę wam swój życiorys, nie wiem czy bedziecie chciały go czytać, ale postanowiłam się nim z wami podzielić a więc :

                bardzo szybko wyszłam za mąż bo miałam zaledwie 18lat kiedy wzięliśmy ślub cywilny, a po 3 latach kościelny...nigdy nie żałowałam tej decyzji i dziś wiem że mam wspaniałego męża na którym moge polegać w każdej sytuacji...

                ale od początku:
                poznałam m. kiedy miałam 16 lat byłam nastolatką która rodzicom bardzo dawała "popalić" imprezki, alkohol, papierosy...na jednej z imprez poznałam m. który wtedy był z inną dziewczyną, ale ja postanowiłam o niego zawalczyć (na złość mojej kuzynce której się podobał - tak tak nie mam łatwego charakteru) i po krótkim czasie zaczęliśmy się spotykać - ja w siódmym niebie bo 20letni facet zainteresował się taką gówniarą - a on jak okazało się po czasie tylko dla zabawy, ale ani jedno z nas nie podejrzewało że zakochamy się w sobie i że przyjdzie to tak niespodziewanie....

                wiele w tamtym czasie się zmieniło w moim życiu na lepsze, przestałam robić rodzicom na złość, ale imprezowanie nie minęło bo teraz przecież miałam kierowcę i opiekuna w jednej osobie....wiele razy przekraczałam granicę cierpliwości m. a on ciągle trwał przy mnie...ale ja z roku na rok robiłam się "mądrzejsza" i zaczęłam rozumieć że nie mogę tak dalej żyć, że coś trzeba zmienić...

                potem wzięliśmy cywilny co nie spodobało się ani jednym ani drugim rodzicom, ale w końcu decydowaliśmy sami za siebie...życie płynęło spokojnie m. chodził do pracy ja kończyłam technikum, a potem czekał nas ogromny egzamin zaufania - musiałam wyjechać do pracy za granicę żeby zarobić na ślub kościelny - bagatela pół roku...
                w ciągu tych 6m-cy widzieliśmy się zaledwie 2.5 tygodnia...to był dla mnie bardzo ciężki okres i choć znalazłam tam super koleżankę to ciągle tęskniłam za domem a szczególnie za m....

                po powrocie wzięliśmy ślub kościelny i przeprowadziliśmy się do rodziców m. i wtedy przestało być cudownie...niestety moja teściowa nie ma łatwego charakteru, a i ja nie należę do tych spokojnych więc atmosfera z dnia na dzień się pogarszała, ale w tym czasie akurat znalazłam pracę co pozwoliło ograniczyć nam kontakty z teściową...

                no i zdecydowaliśmy oboje, że chcemy zostać rodzicami...nie podejrzewaliśmy jednak że stanie się to zaraz za pierwszym razem i po miesiącu kiedy wpatrywałam się w 2kreski na teście zamiast radości poczułam strach...m. bardzo mnie wtedy wspierał, ale ja potrzebowałam miesiąca żeby jakoś wszystko sobie poukładać...

                a potem nastąpiło cudownych 8 miesięcy oczekiwania na nasze małe szczęście...ciąża przebiegała bez problemowo więc prawie do końca pracowałam (6tyg. przed wyliczonym terminem musiałam leżeć)...

                18maja poszłam do szpitala bez jakichkolwiek oznak porodu, porobili badania i poszłam na salę...

                19maja wzięli mnie na wywołanie ale niestety u mnie nic nie drgnęło więc zapadła decyzja o cesarskim cięciu bo stwierdzili że dziecko jest duże i nie ma na co czekać...
                i wtedy się popłakałam bo nie tak to wszystko miło wyglądać...nawet nie miałam jak powiadomić m. bo tel został na sali a mnie nie chcieli już wypuścić z porodówki...

                potem wcale nie było lepiej, bo cesarka która normalnie trwa około 45 min. u mnie trwała 1.5h bo nie umieli wyciągnąć małego, ale na szczęście wszystko poszło dobrze...

                po 15h leżenia na sali pooperacyjnej kazali mi pierwszy raz wstać z łóżka co było dla mnie koszmarem, ale potem kiedy miałam już przy sobie synka jakoś mniej odczuwałam ten ból i było coraz lepiej z tym że moje dziecko ciągle wisiało na cycku i kiedy odwiedzał mnie m. to mogłam z nim pobyć najwyżej 10min. bo mały znów chciał jeść...ciągle wtedy płakałam, bo najpierw byłam zła że mały ciągle chce jeść a potem sama na siebie, bo jak mogę wściekać się na tego cudownego małego człowieczka...prosiłam Boga o siły dla mnie, wydawało mi się wtedy że nie dam rady, w ciągu tego pobytu w szpitalu stokroć myślałam o tym, że może "nie powinniśmy byli pakować się w pieluchy", a potem gardziłam sobą za takie myśli...
                płakałam już z bezsilności...

                ten tygodniowy pobyt w szpitalu wspominam jak koszmar...myślałam że kiedy wrócę do domu to bedzie mi łatwiej bo m. mi pomoże i w ogóle...

                jakie było moje rozczarowanie kiedy m. przywiózł nas do domu i sobie poszedł bo miał jak to stwierdził "mnóstwo innej pracy" wtedy znów się popłakałam tak jak i w szpitalu nie miałam nikogo kto choć odrobinę by pomógł...
                odpoczywałam tylko pierwszy dzień po powrocie ze szpitala bo potem trzeba było zająć się domem, na szczęście bardzo szybko dochodziłam do siebie a mój syn okazał się kochanym ciągle śpiącym dzieckiem (odwrotnie niż w szpitalu)...ale i tak dużo wtedy wylałam łez bo przecież to nie tak miało wyglądać!!!m miał mnie wspierać a jego ciągle nie było...

                po miesiącu postanowiłam poważnie porozmawiać z m. i dzięki Bogu że to uczyniłam, bo od wtedy m. zmienił się nie do poznania...mam w nim oparcie, pomocną dłoń i przyjaciela...

                czasem brakuje mi spontanicznych wyjazdów i imprez w gronie przyjaciół, ale za to mam kochanego synka któremu ściągnęłabym gwiazdkę z nieba...

                i jeśli mam być szczera to dopiero po urodzeniu się naszego syna i tej rozmowie z m. moje życie całkowicie się odmieniło....

                teraz z perspektywy czasu wiem, że m. potrzebował takiego mocnego kopa i jest między nami wspaniale...nie kłócimy się - bo przecież życie jest bardzo kruche i szkoda czasu na kłótnie, wspieramy się wzajemnie we wszystkim i podajemy sobie pomocną dłoń, ostatnio organizujemy tak czas żebym też mogła mieć troszkę czasu dla siebie i w ogóle jesteśmy dla siebie opoką...

                kochany mężu z całego serca dziękuję ci za wszystko co dla mnie robisz i choć tego nie przeczytasz to chcę się podzielić z tym z wszystkimi forumowymi mamami....




                http://mamaczytata.pl/pokaz/8496/samuel_-

                Skomentuj

                •    
                     

                  Odp: Mamusie z maja 2009

                  Hej

                  A ja dziś od rana jestem jakaś nie w sosie,wszystko w koło mnie drażni, dopiero 12 a ja już padam na twarz od rana gotowanie sprzątanie i obiad na mojej głowie, Mimo ciągłego sprzątania,układania,wywalania ciągle w mieszkaniu jest bajzel,Kuba pójdzie tam to i na rozwala,w innym miejscu to samo, czym starszy tym gorzej,oczywiscie wiedzialam ze tak bedzie ale nie wiedzialam ze nastapi to tak szybko,a moje dziecko taki cwaniak ze obłed,wiecie co dzis zrobił?!..... SAM WSZEDŁ NA STÓŁ M szykował sie do pracy ja zajeta porządkami wchodze do salonu a tam kuba na stole podkulony siedzi i sie smieje ja w panike zeby nie spadl,M jak to zobaczył to grobowa mina, ściągnełam go szybko i co sie okazało, podsunął sobie skrzynke po zabawkach pod stolik i sie wdrapal,na kanape tez juz wchodzi sam(wczołguje sie) do tego nauczył sie wyrzucac zabawki z pudla i spowrotem wszystkie je tam chowac,zakłada sobie durszlak od makaronu na glowe i spaceruje po mieszkaniu jak w berecie ... czasem to sie posikac ze śmiechu idzie ale czasem robi się niebezpiecznie z tym małym czortem.

                  Delff no właśnie a co do za dobry humorek hmm..???

                  Madziu ja po @ i w dodatku wcale a wcale nie bolało,więc współczuje!

                  Buczku to dobrze że Krzyś jednak pojedzie zmiana klimatu dobrze mu zrobi!!

                  NO i najważniejsza dziś rzecz
                  Wszystkiego najlepszego dla Tomusia i Kubusia,dużo zdrówka,uśmiechu i radości oraz dużo prezentów od gośći :P życzy Kubuś z mamusia




                  Skomentuj


                    Odp: Mamusie z maja 2009

                    a no i wczoraj juz wystawilam swoj wózio na aukcji tu we francji (cos takiego jak allegro) a w poniedzialek ide z nim do komisu




                    Skomentuj


                      Odp: Mamusie z maja 2009

                      Elu pięknie napisane




                      Skomentuj

                      •    
                           

                        Odp: Mamusie z maja 2009

                        tak jakoś wzięło mnie na wspomnienia i w ogóle...

                        Ewelka no i teraz faktycznie z Kubą musisz mieć oczy wszędzie...może to i lepiej że mój Samek jeszcze nie chodzi sam? bo w sumie i tak dojdzie gdzie chce (na czworakach) a potem wstaje...

                        Delff a ty w końcu nam powiesz skąd ten humorek???


                        a my jutro mamy "kompleksowe badania lekarskie" do straży tylko że nikt nie wie co będą nam badać i jak to w ogóle będzie wyglądać




                        http://mamaczytata.pl/pokaz/8496/samuel_-

                        Skomentuj


                          Odp: Mamusie z maja 2009

                          Ewela mój maly lobuz jest bardzo podobny; posuwa sobie taki stopieniek Ewelki, ktory ona uzywa w lazience zeby dosiegnac do umywalki, czy toalety i wlazi na niego a z niego to juz ma prosta droge do wejscia na stol; w kuchni mamy taka lawe z lawka i on po tej lawce jak jej dobrze nie dosune do stolu i juz na stole siedzi; oczy to tez musze miec dookola glowy, bo nigdy nie wiem, co mu strzeli do tej lepetyny. Z tym zakladaniem rzeczy na glowe to sie usmialam jak wyobrazilam sobie Kubunia z durszlakiem na glowie szkoda ze nie masz zadnej fotki Krzys tez pakuje na glowe rozne rzeczy ostatnio spodobalo mu sie zakladanie chustki na glowe i lata w niej po calym mieszkaniu i zasmiewa sie. Ewela taka nie byla jesli chodzi o wlazenie ona jakas chyba troche spokojniejsza byla, albo ja poprostu nie pamietam tego
                          Elu piekna na Twoja historia i swietnie dalas sobie rade z M. Nie wazna jest tesciowa wazne, ze masz wsparcie w M.
                          Ja tez mialam kilka przygod zanim wzielismy slub z m. Przed m mialam takiego chlopaka z ktorym bylismy 10 lat byly nawet zareczyny i wyznaczona data slubu, no ale niestety a moze i stety i dobrze sie stalo rozstalismy sie. Okazalo sie ze chyba mu sie znudzilo i raczej wybierze kogos innego. Szkoda tylko ze cale 10 lat to trwalo i nic wczesniej na to nie wskazywalo. Mieszkalismy obok siebie i spedzalismy kazda chwile razem. Bylo poprostu cudowanie. Ale po tym wszystkim jak w zasadzie on mnie zostawil zaczelam traktowac wszystkich facetow tak samo jak ten mnie potraktowal. Umawialam sie, robilam nadzieje, a pozniej zostawialam. Nawet mojego biednego m tez tak potraktowalam. Bylismy razem a pozniej stwierdzilam ze to koniec; ale on byl bardzo cierpliwy i mimo wszystko nie poddal sie. No i jakos tak sie stalo ze znow sie zeszlismy. Tylko ja jakos mniej bylam zaangazowana. W miedzy czasie wyjechalam na 10 miesieczne szkolenie, w tarkcie ktorego pare razy sie widywalismy i jakos postanowilismy wziasc slub cywilny. Oczywiscie rodzice byli przeciwni a moj ojciec i jego rodzina wogole sie przez 2 lata nie odzywali. Pozniej sie troszke stosunki ocieplily bo powiedzielismy ze bierzemy slub koscielny. Po slubie tez rozowo nie bylo, bo ja to bardzej imprezowa bylam a moj m bardziej domator. Wiec ja wybywalam ze znajomymi a on siedzial w domu i klotnie w zwiazku z tym byly. Wszystko jakos tak sie unormowalo dopiero jak wzielismy koscielny. A jak juz po dluzszych staraniach- prawie 2 letnich okazlo sie ze jestem w ciazy i pozniej urodzila sie Ewela no to zapanowala harmonia. No nie powiem ze caly czas jest kolorowo, bo ja taka zolza jestem i zawsze sie czegos czepiam no moge tylko powiedziec ze od kilku m-cy wogole sie nie poklocilismy
                          No to i ja jak tak Ela zaczela to opisalam troszke swoje zycie


                          Skomentuj


                            Odp: Mamusie z maja 2009

                            Tabletka pomogła, ale na chwilkę, teraz znowu całe plecy i biodro mnie bolą. Ale niech boli, i tak już długo czekałam na ten okres

                            Delff podziel się z nami swoim dobrym nastrojem.

                            Przed chwilą pisałam na gg z żoną chrzestnego Edytki. Napisała najpierw, że nie przyjadą w tą sobotę na roczek, bo jej tata już nie ma rodziny i oni muszą być na jego urodzinach, które też odprawia w tą roczkową sobotę. Ja na to, że jest mi przykro, bo ojca ma na co dzień, bo mieszkają razem, jej tata też każde ur. odprawia, a Edytka roczek będzie miała tylko raz w życiu i też nie mam pewności, czy każde jej urodziny będziemy jakoś hucznie odprawiać, bo ja sama nie wyprawiam swoich. Się zobaczy. No i ta po chwili napisała, że do jej pokoju wszedł nagle jej ojciec i powiedział, że mają do nas przyjechać, a on te urodziny przesunie na dzień później. Niby się ucieszyłam, ale tak trochę głupio wyszło, a jeszcze mi wcześniej napisała, że jakoś się dogadamy, mamy się nie martwić, bo stratni nie będziemy...Porażka już totalna z tym hasłem...A m. mi się ostatnio dziwił, jak mu powiedziałam, że trochę mniej mnie ciągnie do tych ludzi
                            Edytka - 27 maj 2009 r. Godz. 21.00, waga 3810 g, wzrost 56 cm

                            Marta - 23 kwiecień 2014 r. Godz. 00.50, waga 3750 g, wzrost 59 cm


                            Skomentuj


                              Odp: Mamusie z maja 2009

                              Skoczku to co ta zona m napisala to tak jak by ona uwazala te urodziny to robicie dla kasy albo prezentu a nie dla radosci Edzi ach szkoda slow.


                              Skomentuj


                                Odp: Mamusie z maja 2009

                                Ja zanim poznalam M byłam z chłopakiem 4 lata ,byliśmy sasiadami,doskonale się rozumieliśmy i doagdywaliśmy,chętnie razem spędzaliśmy czas, chodziliśmy razem na dyskoteki i do znjamoych na imprezy,ale w pewnym momencie on zabardzo zaczął mnie kontrolować,wypytywał o różne rzeczy , wysyłał koleżaki żeby pilnowały mnie imprezach ,kiedyś przyłapałam go nad ranem jak trzepał mi tel i to było nasze ostatnie spotkanie,rozstaliśmy się z dnia na dzień,tak poprostu mimo tych 4 lat miałam dość kontrolowania mnie i wnikania w moje życie osobiste! Postanowiłam że nie będe tkwić w takim chorym związku, w którym czuje sie osaczona,bo on nie potrafi mi zaufac.
                                Kilka miesięcy po rozstaniu i szaleńswach związanych z wolnością koło domu mojej mamy został otwarty nowy bar ,głównie kebab,dania chińskie,alkohol . wiec postanowilysmy z przyjacióką zajrzeć i napić sie piwka i oto właśnie poznalam mojego M który był właścicielem baru strasznie szybko łapał znajomosci,imponowało mi ze potrafi sie wtopi w kazde towarzystwo, po pracy bralismy znajomych i razem z M chodizlismy nocami po klubach,takie zycie mi odpowiadalo,zero odpowiedzialnosci i tylko zabawa, w pewnym momencie zaczela sie powotrka z poprzedniego związku "zazdrość" tylko że w tym przypadku była ona znacznie gorsza, momentami chcialam dac sobie spokoj, M wszczynał nie jednokrotnie bójki, w pewnej chwili przestalismy chodzic na imprezy bo nawet tam potrafil byc sie z ochroniarzami,stal sie straszni nerwowy i zaborczy, przeszkadzalo mu nawet jak rozmawialam z kolega,gdy wychodzilam z kolezankami na imprezy bez niego ,pozniej bylo głupie podpytywanie i miny,po których czułam sie jakbym cos złego zrobiła, mialam dosc zagroziłam że jeżeli nie przestanie tego robic to z nami koniec bo nie wpakuje sie w żadne gó***** . M sie uspokoil wróciło to co było kiedys,wynajelismy stancje zamieszkalismy razem,było super! Po roku przenieśliśmy sie do jego rodziców, z teściową od razu sie pokochałyśmy za to z teściem do dnia dzisiejszego mamy wojne! Rok temu wzieliśmy ślub cywilny (byłam w 5 miesiacu ciąży) ciąża przebiegła prawie bez problemowo , okres ciąży wspominam najlepiej ,dogadywaliśmy się z M na każdym kroku to był najpiekniejszy okres w naszym wspólnym życiu, i te oczekiwanie na dziecko po porodzie niestety tak kolorowo juz nie bylo, wyobrazalam sobie to wszystko calkiem inaczej! A jak bylo i jest naprawde? hm... od kad maly sie urodzil,pranie,sprzatanie,gotowanie,zajmowanie sie domem jest na mojej glowie, od kad maly sie urodzil nie mialam godziny dla siebie. M nie zostal nigdy sam z dzieckiem, chyba ze na urlopie ale to nawet godzina nie byla! Dość często sie kłucimy i to o drobnostki, nie mam juz takiego poczucia jka kiedys ze chce zeby miedzy nami zaczelo sie ukladac,poprostu najwazniejszy jest tylko Kuba,zaczelam delikatnie mówiąc olewac to co sie miedzy nami dzieje,momentami mam doła bo choc niczego nam nie brakuje to tu nie o pieniadze chodzi ale o uczucia i to ze nie jest tak jak mialo byc! mialo byc pieknie mielismy byc kochajaca sie rodzina,a tu... M jest czuly,potzrebuje sie przytulic a ja? oziebla bo wcale tego mi nie potrzeba,potzreba mi odpoczynku od codziennosci,chce odetchnąć,uciec od tego wszystkiego.....
                                I tak oto w skrócie jak to mniej wiecej u mnie wyglądało,dodam ze to w bardzo bardzo dużym skrócie !!!

                                Przepraszam dziewczynki ze tak nasmecilam ale to chyba przez ten mój dzisiejszy nędzny humor
                                Mam nadzieje ze was nie zanudzilam




                                Skomentuj

                                       
                                Working...
                                X