Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Konkurs "Nasze małe rozrabiaki"

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    #76
    Bambo!

    Moja córeczka ma prawie trzy latka i bardzo lubi książeczki.Pewnego dnia w sklepie wpadła jej w oko książeczka o murzynku Bambo.Przeczytałam jej w domu tą ksiazeczkę no i zaczeły sie pytania "a czemu".A czemu chłopczyk ma taką ciemną buzię ,a czemu nazywa sie Bambo a czemu a czemu...Ja oczywiscie wytłumaczyłam córeczce dlaczego chłopczyk ma inny kolor skóry i że są na swiecie ludzie którzy mają skórę w róznych kolorach.Ola byla bardzo zainteresowana naszą rozmową.Ksiązeczka po pewnym czasie trafiła do szuflady ale coś w głowie z tej "lekcji" pozostało
    Pewnego dnia gdy byliśmy na urlopie w duzym mieście (my mieszkamy w malutkiej miejscowośći) poszliśmy do restauracji na obiad.W pewnym momencie do lokalu wszedł Czarnoskóry mężczyzna, bardzo szybko zobaczyła to Ola i z wielkim podekscytowaniem wskazała rączką na Pana krzycząc na cały głos "Mamo , mamo patrz BAMBO!!!"
    Oczywiście wszyscy ludzie popatrzyli na mnie jak na matke rasistkę która od małego wpaja dziecku swoje poglądy.Nie wiem komu bardziej zrobiło sie głupio mi czy Czarnoskóremu mężczyżnie.Oczywiście przeprosilam Pana a w domu odbyła sie kolejna lekcja tym razem na temat dobrego wychowania.

    Skomentuj

    •    
         

      #77
      Moje małe rozrabiaki

      Na początku zaznaczę, że jesteśmy zwykła polską rodziną, ani zbyt rozwiązłą ani zbyt pruderyjną i my rodzice chodzimy w UBRANIACH. Mamy dwoje dzieci z upodobaniem do chodzenia nago, nie jest to genetyczna cecha. Paweł niespełna dwulatek niemalże alergicznie reaguje na ubieranie, dopóki biega po domu nago nie reaguje, bo po co. Olga już prawie wyrosła z rozbierania się, no ale ma 6 lat. Ale do dziś pamiętam pewien dzień w popularnym centrum handlowym ... Był środek lata moja słodka 3-lenia córeczka w pięknej sukience z perłami na szyi rozsyłała uśmiechy na prawo i lewo, ja wybierałam sukienkę ona bawiła się obok w przebieralni, na sekundę straciłam ją z oczu i słyszę oburzenie sprzedawczyni ... no wie Pani, a Pani spojrzała na swojego aniołka który stał nagusieńki w samych perłach na szyi, ale za to z najbardziej rozczulającym uśmiechem na świecie.
      Paweł skłonność jak już pisałam przejął po siostrze, uroczysty rodzinny obiad jeszcze chwilę wcześniej rzuciłam okiem na mojego synka - koszula, spodnie w kratkę i iskierki w niebieskich oczach ... I słyszę ciociuuuuuuuuuuuuuuu ... Paweł tańczy przy stole. Oczywiście bez ubrania, szczególnie zadowolony, bo cała rodzina parzyła na niego i tylko na niego ...

      Skomentuj


        #78
        Piotrusiowi "wpadki" zdarzają się bardzo często ale zawsze mam w pamięci ( i nie tylko ja...) jego pierwszą. Mianowicie poszliśmy z mężem i z Piotrusiem po zakupy, w drodze powrotnej spotkaliśmy teściową (!) Chciałam się pochwalić jakie moje dziecko jest mądre i zaproponowałam rozpoznawanie kolorów samochodów. Piotruś ochoczo na to przystał i zaczęliśmy nazywać kolory stojących na parkingu samochodów... Był niebieski, czerwony, zielony... Piotruś nazywał je bez problemów. Pękałam z dumy...
        Przed nami pojawił się biały samochód.
        - Piotrusiu, a ten samochód jaki ma kolor - zachęcałam synka
        Piotruś wiele nie myśląc:
        - Kulwa bludny.
        Myślałam, że umrę ze wstydu...

        Skomentuj


          #79
          dziecięce nauki

          Ostatni weekend to impreza u mojego brata. Patrząc z perspektywy czasu, cieszę się, że tylko "młodzi" uczestniczyli, bo wstyd, jakiego sie najadłam, byłby jeszcze większy przy bardziej szacownych gościach.

          Siedzimy sobie przy stole i rozmawiamy na różne tematy. Każdy coś mówi, nadeszła moja kolej, chyba trochę za długi monolog pociągnęłam, bo w pewnej chwili moja córeczka (3,5 roku) mówi głośno i wyraźnie:
          - Nie wymądzaj się tak mamusiu...

          Mnie zatkało, dosłownie i w przenośni. Brat w śmiech, mąż próbuje ratować sytuację i srogim tonem mówi do Julki:
          - Tak się nie mówi do mamusi, przeproś !!!
          Na to Julka swoim dzieciecym głosikiem:
          - A do Jujki mozna tak mówić ?

          No tak, dostaliśmy to, czego chcieliśmy. Zdażyło nam się mówić do córeczki, aby się nie wymądrzała. I co? Mała bardzo inteligentnie zwróciła nam uwagę, że ona też jest człowiekiem, tylko malutkim, i jej też należy się szacunek...

          Tę lekcję zapamiętam na długo. Zanim powiem do dziecka coś, co może go urazić, kilka razy sie zastanowię, jak bym sie czuła, gdyby do mnie ktoś tak powiedział.

          Skomentuj


            #80
            "...woda się leje...!"

            Mój 6 letni synek, bardzo dobrze zasypia i ma dość twardy sen. Oboje z mężem możemy wieć spokojnie spać bez obawy o dziecko.
            Pewnej nocy wydarzyła się historia, której do końca życia nie zapomne.
            Wszyscy spaliśmy, panowała cisza jak zawsze w nocy.
            Nagle. Około godz.2.00 - slyszę jak moje dziecko krzyczy:
            - Woda się leje! Pomocy! Woda się leje!!! Mamoooo ....Zerwałam się na równe nogi, serce miałam dosłownie w gardle, podleciałam do dziecka, a tu............ szok!!! Moje dziecko stoi, dosłownie stoi na swoim tapczaniku, oczy zamnknięte i siusia na prześcieradło.
            Zamurowało mnie...a mąż stanął jak wryty.
            Kiedy ochłonełam zaczęłam się tak chronicznie śmiać, że nie mogłam się wręcz uspokoić.
            Do tej pory nie wiem co się śniło dziecku, bo rano nic nie pamiętał, za to ja zapamiętam to do końca życia.

            Skomentuj


              #81
              Ah te dzieciaki

              Nastał weekend. Zjechała się rodzina. Na niedzielę szykowaliśmy wielki rodzinny obiad. Odwiedził nas także stryj z żoną - starsze małżeństwo z którym długo się nie widzieliśmy. Dzień wcześniej wcześniej Julka (4 lata) - bratanica mojego męża przypadkiem zauważyła, że stryjek w łazience myje zęby - szcztuczne zęby. Była zdziwiona, że zęby można tak wyjmować i nie rozumiala czemu ona nie może ich wyjąć. Widząc całe to zdarzenie wzięłam ją na bok i wytłumaczyłam, że stryj jest osobą starszą i nie ma swoich wszystkich zębów. Ma sztuczne, dzięki którym może jeść i gryźć pokarm. I temat się zakończył. Aż do niedzieli.
              Wszyscy siedzieliśmy przy stole, rozmawialiśmy i jedliśmy obiad. Nagle Julka głośno odezwała się; cytuję:
              - Stryjku możesz już wyjąć swoje zęby i pogryść nimi obiad. Inaczej będziesz głodny - tak powiedziałam mi ciocia Ewa.

              O kurczę!-pomyślalam w pierwszej chwili. Co ja dobrego narobilam?
              CZułam jak robię się czerwona. Bylo mi strasznie głupio ale z drugiej strony chciało mi się strasznie smiać. Spojrzalam na rodzinę, ale to oni patrzyli na mnie. Chcialam stamtąd uciec.
              Mój mąż widząc moje zaklopotanie poprowadzil dalej rozmowę. I tak mnie uratował
              A gdy stryj wyszedł z domu wszyscy wspominalismy występ Julki i zanosiliśmy sie do śmiechu

              Ah te dzieciaki. Nigdy nie wiadomo kiedy i co powiedzą głośno i czy czegos nie przekręcą

              Skomentuj


                #82
                incydent

                -Wracaliśmy całą rodziną z wakacji i musieliśmy poczekać chwilę w poczekalni dworca PKP. Siedzieliśmy znudzeni, gdy wtem przez megafon odezwała się dyspozytorka i oznajmiła godzinę odjazdu pociągu. Na mojej małej wówczas córce sceneria dworca plus głos wydobywający się z głośników zrobiły tak duże wrażenie, że uklękła i przeżegnała się. Chyba myślała,że jest w kościele Szybko podniosłam ją z klęczek , a my z mężem długo wspominaliśmy ten "incydent".
                -inna ciekawa historia związana jest z moim synkiem-ministrantem. Kuba (6 lat) w niedzielę na mszy na pytanie księdza "jak pomagacie tatusiowi?" odpowiedział:"ja wczoraj pomagałem tacie wino z butli spuszczać!". Ksiądz się popłakał (ze śmiechu) i poszedł do zakrystii. Kazania nie był w stanie dokończyć... wrócił jak odmówiliśmy "Wierzę w Boga".
                -a to moje zabawne wspomnienie z dzieciństwa: jako dziecko spędzałam zimę u babci na wsi.. jak wiadomo na wsi ksiądz jest autorytetem największym i każdy z okazji kolędy chce wypaść jak najlepiej. Mój dziadek z jakichś powodów zawsze z tej okazjii uciekał przed księdzem do stodoły. I tak ksiądz już jest w pokoju no a ja na kolanach u babci. Nagle ksiądz pyta: gdzie dziadek??? Babcia: śpi. Na to ja nie zastanawiając się rzekłam: babciu, księdza nie można kłamać a dziadek jest w stodole.

                Skomentuj

                •    
                     

                  #83
                  szczerość

                  Pewnego dnia zostałam zaproszona do rodziców, mojej koleżanki z pracy. Mieszkają oni na wsi a ja chciałam pokazać moim córkom zwierzęta gospodarskie na żywo. Na miejscu moje córki biegały po podwórku zachwycone krówkami, kurkami i maszynami rolniczymi. Ja z moją koleżanką, jej rodzicami i rodzeństwem siedzieliśmy przy stole rozmawiając o rożnych rzeczach, w pewnym momencie wpadają moje córki patrzą na tatę i brata mojej koleżanki, starsza 6 letnia Zuzia pyta się: Mamo dlaczego oni mają krzywe zęby. Ja zamarłam, zrobiłam się czerwona i nie wiedziałam co powiedzieć na szczęście koleżanka uratowała mnie i powiedziała, że Panowie boją się strasznie dentysty i wcale go nie odwiedzają i właśnie dlatego mają krzywe zęby.

                  Skomentuj


                    #84
                    rozrabiaka

                    Mieszkam razem z rodzicami w jednym domu, od jakiegoś roku mamy nowego sąsiada, który pobudował sobie domek i przyjeżdza rekreacyjnie w weekendy z rodziną. Oczywiście rodzice zaprzyjaźnili się z nowymi sąsiadami, pilnują ich posesji by nikt tam się nie kręcił. Nowy sąsiad ciągle coś pożycza od mojego Taty, i pewnego razu przyszedł sąsiad, który ma na imię Marian, a mój 5 letni syn mówi pewnie przyszedłeś pożyczyć coś od Dziadka, on odparł że tak i poprosił Mateuszka o zawołanie dziadka. Na co Mateusz najgłośniej jak potrafi Dziadek Maniek przyszedł i che znowu coś pożyczyć, lepiej mu nic nie daj bo znowu nie odda. Ja stałem i nie wiedziałem co mam zrobić, kazałem szybko przeprosić sąsiada, który również był zmieszany. Lepiej pewnych rzeczy nie mówić przy dziecku bo niby się bawi a wszystko słyszy a później można się wstydzić za niego i siebie samego.

                    Skomentuj


                      #85
                      Moja teściowa jest bardzo ciekawska i lubi aktywnie uczestniczyć w życiu rodziny...
                      Pewnego razu moja córeczka w nocy strasznie płakała przez sen. Akurat teściowa wchodziła do pokoju, gdy pytałam córeczki:
                      - Czemu w nocy tak bardzo płakałaś? Śniło ci się coś złego?
                      - Tak - odpowiada córeczka.
                      - A co takiego? drążę temat.
                      - Babcia.... - odpowiada córeczka.

                      Nie musze chyba dodawać, ze uosobienie zła skamieniało w progu i zmieniło sie w żywą, czerwoną pochodnię.... Ja też, niestety...

                      Skomentuj

                      •    
                           

                        #86
                        Cóż, dzieci nas uczą, że lepiej przy nich uważać na słowa. Mieliśmy sąsiadkę, za którą nie przepadaliśmy. Była to starsza osoba, do tego dosyć tęga. W domu nie mówiliśmy o niej inaczej jak "Stara torba". Do czasu oczywiście.... Pewnego razu szłam ze swoją córką do domu, a naprzeciw nas szła sąsiadka. Moja córeczka gdy ją zobaczyła, krzyknęła do mnie:
                        - Patrz Mamo, idzie ta Stara Torba!
                        Och, myslałam, ze się ze wstydu zapadnę pod ziemię. Chciałam żeby mnie pochłonęła - razem z dzieckiem , które tak beztrosko mnie zdradziło. Niestety, ziemia nie stanęła otworem, a ja musiałam stanąć na wysokości zadania i przeprosić sąsiadkę.
                        O tamtej pory przestaliśmy nazywać sąsiadkę "Stara Torbą" i uważamy na to, co mówimy.

                        Skomentuj


                          #87
                          Różnie bywa z niezapowiedzianymi gośćmi. Pewnego razu naszykowałam drobną niespodziankę dla męża z okazji rocznicy ślubu i upiekłam torta. Kiedy właśnie skończyłam jego dekorowanie, do domu weszli niezapowiedziani znajomi, niezorientowani w naszym święcie rodzinnym. Zrobiłam im kawy i przepraszam ich:
                          - Niestety, nie mam niczego słodkiego do kawy.
                          A mój synek mi przerywa:
                          - No jak mamo nie masz, przecież takiego fajnego torta zrobiłaś!

                          Skomentuj


                            #88
                            Nie za bardzo z teściową przepadamy za sobą. W celu zachowania pozorów jednak czasami się odwiedzamy. Pewnego razu teściowa zaprosiła nas na wigilię. Opowiedziałam o tym zaproszeniu koleżance, dodając z sarkazmem:
                            - Zapytam jej czy arszeniku dodała do barszczyku....
                            W dzień wigilii podzieliliśmy sie opłatkiem, zasiadamy do stołu, a moja córka wypaliła:
                            - Mamo miałaś zapytać czy babcia dała arszeniku do barszczyku!

                            Skomentuj


                              #89
                              Modlitwa trzylatka

                              Święto zmarłych…dzień wyjątkowy, dzień ciszy i zadumy. A jednak mój mały rozrabiaka potrafił rozbawić mnie do łez. Póżnym wieczorem całą rodzinką i z kilkoma znajomymi postanowiliśmy ponownie wybrać się na cmentarz aby jeszcze raz odwiedzić groby naszych bliskich. Kiedy tak zatopieni w myślach staliśmy nad grobem mojej babci mój trzyletni wówczas synek postanowił nagle głośno się pomodlić. Bardzo chciał pochwalić się przed wszystkimi swoim osiągnięciem! A oto one

                              Aniele Boży, stróżu mój,
                              Ty zawsze przy mnie stój.
                              Rano, wieczór, we dnie, w nocy
                              Bądź mi zawsze ku pomocy,
                              Strzeż duszy, ciała mego,
                              Zapraszam Cię na jednego
                              Amen.

                              Skomentuj


                                #90
                                ja pamietam sytułacje kiedy wraz z meżem i synem miał wtedy 2 lata pojechaliśmy na zakupy do reala moj syn jai ciekawski wszystkiego zauważył murzyna i za miast po cichu to on na cały głos mamo patrz bebol czyli diabeł jaki wstyt bo ten pan sie obrucil ale to nic wytłumaczyłam synowi że to nie bebol tylko murzyn i ma taka ciemna skure bo to jego karnacja a on hasło na cały głos to dlaczego sie ten pan nie umyje ale zesmy sie najedli wstydu szybko kupilismy mu chrupki by tylko byl cicho

                                Skomentuj

                                       
                                Working...
                                X