Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Konkurs: Poznaj moją historię

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    Odp: Klub Młodej Mamy - Poznajmy się!

    Kiedy dowiedziałam się że będę mamą targały mną sprzeczne emocje,nie wiedziałam jak sobie poradzę sama z takim maleństwem,jego tata sam zachowywał się jak dziecko i wiedziałam że muszę liczyć sama na siebie.
    Mateuszek urodził się 5 tygodni przed terminem,kiedy przyszedł na świat nie dochodziło do mnie że już urodziłam bo przecież jeszcze mam sporo czasu.Miłości uczyłam się z każdą jedną chwilą,z każdym jednym dniem,z każdym jego uśmiechem,łzą.Wszystko pochłaniałam całym sercem.
    Mateusz był naprawdę grzeczny,czasem brakowało mi pośpiechu,krzątaniny nie przespanych nocy.
    Nauczył mnie optymizmu,lepszej organizacji,pokazał to co jest naprwde ważne,dzięki niemu przestałam się spieszyć,dążyc do czegoś co nic nie znaczy.Uświadomił że to wszystko co istniało przed jego narodzinami,smutek,żal zwątpienie nagle przestały istnieć,tak jakby w ogóle ich nie było.Dzięki niemu stałam się lepszym człowiekiem,zaczęlam rozumieć innych w tym samą siebie,przestałam uciekać przed ludzmi a zaczęlam otaczać sie ludzmi naprawdę wartościowymi.Nauczył mnie że nie ma sensu tracić czas na znajomości które kiedyś były takie ważne.
    Attached Files

    Skomentuj

    •    
         

      Odp: Klub Młodej Mamy - Poznajmy się!

      usmiech dziecka jest jest rowniez dla mnie wazy,kiedy moja niunia sie cieszy,smieje ,to wiem ze dobrze jej sie dzieje ,ze jest wesola,to wtedy i ja jestem szczesliwa i moje serce sie smieje,raduje,az milo patrzec na taka istotke z dobym wyrazem twarzyczki z usmiechem

      Skomentuj


        Odp: Klub Młodej Mamy - Poznajmy się!

        Kiedy moja niunia sie smieje
        Śmieje się cały świat,smiejesz sie ty ,smieje sie ja,wszystko odzyskuje sens,nabiera kolorow i barw jak tecza,Zycie staje sie piekniejsze,bo uśmiechnięte dziecko jest chodzącym cudem.cudem samo w sobie,i to jest piekne,Bo ten jeden uśmiech dodaje ogromnej radości w kazdym sercu ludzkosci i to jest piekne.

        Skomentuj


          Odp: Klub Młodej Mamy - Poznajmy się!

          Jestem młodą mamą prawie dwu rocznego Sebastiana. Mieszkamy z mężem u moich rodziców, jednak od dawna już planujemy " iść na swoje " bo ile można siedzieć rodzicom na głowie?? Jednak nie uda się to jeśli ja nie pójdę do pracy, a mały do przedszkola ( u nas nie ma żłobków) od początku 2011 roku mały jest przyzwyczajany do przedszkola, do dzieci. na początku były to 2 godziny tygodniowo. Muszę powiedzieć że nasz 1,5 roczniak świetnie sobie radził mimo że nie był z rówieśnikami. Teraz Sebastian chodzi codziennie na 3 godziny i zostaje bez mamy i jest świetnie oczywiście nie było zawsze tak różowo jednak mały dobrze czuje się z dziećmi, przyzwyczaił się do nich nabrał zaufania i czuje się bezpieczny z paniami przedszkolankami. Jak każda mama miałam obawy czy dobrze robię, do teraz słyszę że jest za mały , ale Seba będzie w grupie 2,5 latków także będzie to nie wielka różnica. Bałam się czy sobie poradzi, jednak z perspektywy czasu widzę jak mały odnajduje się w grupie, jak się zmienia jego zachowanie i mogę z pewnością powiedzieć że jest to naszej trójki ogromny SUKCES. opowiedziałam swoją historię po to aby takie mamy jak ja nie cofały się przed swoim zamierzonym celem, ale małymi kroczkami szły do przodu i wspierały swoje dzieci bo one sobie radę dadzą, to my rodzice czasami mamy większy problem z zaakceptowaniem nowej sytuacji niż nasze dzieci.



          Attached Files








          http://mamaczytata.pl/pokaz/9100/sebastian

          Skomentuj


            Odp: Klub Młodej Mamy - Poznajmy się!

            Dwie kreski zobaczyłam, gdy nasz pierwszy syn miał 17 miesięcy. Od razu zaczęłam szukać książek, artykułów na temat tego, jak przygotować dziecko na pojawienie się rodzeństwa. Niestety, to co znajdowałam, nie satysfakcjonowało mnie, gdyż albo to były ogólne stwierdzenia, albo też rady dotyczyły rodziców, których dzieci były już większe i wszystko rozumiały. Musiałam więc wymyślić coś innego. Od początku mówiłam synkowi, że mama ma w brzuszku dzidziusia, ale kończyło się to tym, że Kubuś podnosił mi bluzkę, patrzył ze zdziwieniem i mówił: "nie ma dzidzi". Stwierdziłam więc, że muszę jakoś inaczej przygotować go na przyjście na świat jego braciszka. Zaczęliśmy więc razem przeglądać ubranka dla dzidziusia, pokazywałam mu jego zdjęcia, gdy był malutki i mówiłam, ze teraz będziemy mieć w domu takiego malutkiego Szymonka. Z mężem wymyśliliśmy też, że spróbujemy zacząć mówić do brzuszka, głaskać go razem z Kubusiem. Tak więc co wieczór po kąpieli kładliśmy się w trójkę na naszym łóżku, podnosiłam bluzkę, a Kubuś z tatą kładli głowy na moim brzuchu i mówili do niego "halo, halo". Śmiechu było przy tym mnóstwo, a mi do tej pory kręci się łezka w oku, gdy przypomnę sobie te czułości. Muszę też dodać, że Kubuś nie położył się spać, dopóki nie "porozmawiał" z Szymonkiem Rozmowy te chyba bardzo podobały się dzidziusiowi w brzuchu, bo mocno kopał, a Kubuś śmiał się za każdym razem, gdy tylko poczuł kopniaki. Tak więc brałam to wszystko za dobry znak. Jednak wiele osób sugerowało mi i mężowi, by zawieźć synka do dziadków na około 2 tygodnie, gdy dzidziuś się urodzi. Twierdzili bowiem, że będzie nam łatwiej, a ja spokojnie dojdę do siebie, zwłaszcza, że okazało się, że będę miała cesarskie cięcie, ze względu na dużą wagę dziecka. Ja jednak stanowczo sprzeciwiłam się temu pomysłowi, bo według mnie pierwsze spotkanie takich maluchów jest najważniejsze. Kubuś mógłby czuć się odtrącony, nie będąc od pierwszych chwil przy braciszku, na którego tak bardzo czekał..
            W końcu nadszedł dzień spotkania moich synków. To, jak zareagował Kubuś, gdy zobaczył braciszka, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Synek piszczał, śmiał się, całował maluszka i głaskał go delikatnie po główce. A gdy już minął pierwszy zachwyt i odłożyłam synka do łóżeczka, Kubuś przychodził co chwilę i sprawdzał, czy aby na pewno Szymonek jest dalej w domku. Gdy wstał następnego dnia rano, od razu sprawdzał czy dzidziuś jest dalej u nas. A gdy zobaczył Szymonka, znów ogarnęła go wielka radość. I tak zostało do dnia dzisiejszego – Kubuś uwielbia Szymonka, pomaga mi w przewijaniu, kąpieli, czy też karmieniu. Gdy wraca do domu po jakiejkolwiek nieobecności, najpierw wita się z Szymonkiem, a dopiero potem ja dostanę buziaka. Kubuś nie może doczekać się również chwili, gdy Szymonek zacznie chodzić i będą mogli razem bawić się i grać w piłkę. Widzę również, że i Szymonek cieszy się, gdy widzi Kubusia, bo strasznie wtedy piszczy i zaczyna się śmiać.
            A ja, ponieważ z natury jestem optymistką, wierzę że jest to początek drogi do cudownej bratniej miłości i jestem już dużo bardziej spokojna, jeśli chodzi o moje obawy o zazdrość Kubusia. Wiem, że zrobię wszystko, że mój starszy syn nigdy nie poczuł się odtrącony, czy też mniej kochany. Mam też nadzieję, że Kubuś i Szymon będą dla siebie nie tylko braćmi, towarzyszami wspólnych zabaw i podbojów serc rodziny, ale też najwspanialszymi przyjaciółmi, którzy zrobią dla siebie wszystko!

            Kaśka
            Attached Files


            Skomentuj


              Odp: Klub Młodej Mamy - Poznajmy się!

              Witam wszystkie mamy i tatusiów. Kiedy byłam w ciąży, być może ze względu na mój stan, prawie każdy z kim rozmawiałam czuł si w obowiązku poinformować mnie jak to jest ciężko na tym początku; dziecko się rodzi (co do porodu to już inna historia), a później się zaczyna noce nieprzespane, piersi obolałe, kolki, i wszechobecny płacz i łzy... ale będzie lepiej! niech tylko podrośnie, zacznie sam siadać, chodzić zajmie się sobą i będzie łatwiej! Tymczasem dziecko się urodziło i co? Na początku prawie cały czas spało, w nocy budził się co 3 godziny zjadł i spał dalej, piersi ok. Bo pomagałam sobie laktatorem, płacz sporadyczny. Tak oto było na początku a potem synek zaczął raczkować, siadać, później wstawać, chodzić i z niemowlaka zrobił się z niego mały chłopiec który jest naszą dumą i największą miłością, ale czy jest łatwiej? Kiedyś nie płakał prawie wcale teraz płacze nawet dlatego że pokrywka nie kręci się jak bączek albo zabawka wpadła mu pod szafkę i nie umie jej wyjąć. Kładzie się na podłodze i płacze a każda próba włożenia go do wózka to wielka próba sił... Wspina się po meblach, wkłada palce gdzie tylko można, chce jeść nawet piasek. Rano nie da pospać bo moim tego że jest z tatą to wdrapuje się na nasze łóżko budzi mnie, łapie za rękę i ciągnie żebym wstała, wyłącza mi telewizor kiedy akurat chce bardzo zobaczyć zakończenie filmu, wyciera w moje spodnie resztki jedzenie nawet kiedy jesteśmy poza domem, wsadzi palec do oka, nosa, w miejscach publicznych ciągnie mnie za dekolt odsłaniając biust... Może nie jest łatwiej, ale jest wspaniale i nie zamieniała bym tego na żadne skarby świata!
              Attached Files

              Skomentuj


                Warto wprowadzać nowości

                Witam serdecznie wszystkie mamy!
                Mój synek Oskar niedawno skończył 1,5 roku. Jestem bardzo szczęśliwa, gdyż prawidłowo się rozwija, rośnie bardzo szybko i bardzo dużo już mówi. Zeszłego roku z okazji dnia Dziecka dostał od swojej prababci niebieski nocnik z kaczuszką Doradziła mi abym jak najwcześniej uświadomiła mu w jakim celu się go używa. Na samym początku oczywiście to była tylko zabawa z nową rzeczą.
                Później kiedy Oskarek już dobrze siedział, kiedy rano budził się odrazu sadzałam go na nocnik. Nie zawsze udało mi się trafić z czasem, ale stale próbowałam. Dziś nie mam problemu jak niektóre mamy, że dziecko się boi nocnika i nie usiądzie na nim za żadne skarby. Kiedy Oskar już zaczął mówić woła "kupka" i bez problemu siada na nocnik. Jeżeli chodzi o kwestię "siusiu" to musimy nad tym jeszcze popracować Bardzo się z tego powodu cieszę i jestem dumna ponieważ sądzę, że mamy bliżej jak dalej w drodze do pożegnania się z pieluszkami. Gorąco polecam także nakładki sedesowe dla dzieci z postaciami z Disney'a.
                Izabela
                Attached Files

                Skomentuj

                •    
                     

                  Wesele z maluszkiem

                  Kochane mamy, ostatnio wypadło wesele mojej siostry i jak na złość nie miałam zupełnie z kim zostawić mojej małej iskierki. Bardzo bałam się jak to wszystko wyjdzie , czy mała nie będzie bać się głośnej muzyki ,czy na widok obcych twarzy nie będzie płakać i czy w ogóle zatańczę, Moje obawy okaząły się nie słuszne. Co prawda malutka gdy usłyszała głośną muzykę wybuchneła płaczem i musiałam wyjść na dwór ale z czasem przyzwyczaiła się do muzyki a inni ludzie z wielką chęcią poświęcali jej uwagę wówczas ja mogłam potańczyć z mężem. Tak naprawdę nie ma ograniczeń gdzie można zabierać dziecko to prędzej nasze obawy nie dają nam spokoju i sami z góry zakładamy że będzie źle.
                  Mama 9 miesięcznej Julci
                  Attached Files

                  Skomentuj


                    Odp: Klub Młodej Mamy - Poznajmy się!

                    Gdy śmieje się dziecko, to śmieje się cały świat.Uśmiech dziecka jest bez cenny. .Najlepszą nagrodą jest miłośc i radość dziecka,jego szczęście i uśmiech na twarzy.
                    Attached Files

                    Skomentuj


                      Żółtaczka fizjologiczna..

                      Żółtaczka fizjologiczna-niby nic niepokojącego, zwłaszcza, że Julia miała najwyższą bilirubinę 12,37 (trzecia doba życia mojej córki) . Kilka godzin leżała pod lampami, poziom bilirubiny spadł do 10,12. Lekarze stwierdzili, że do poziomu-13 mogą spokojnie mnie wypuścić do domu tymbardziej nie mam się czym martwić, a więc w szóstej dobie powrót do domu.Po 2 tygodniach udałyśmy się na kontrolę u pediatry, Pani doktor stwierdziła, że Julia jest bardzo żółta,więc musiałyśmy sprawdzić poziom bilirubiny-wyszło 9 (więc mało satysfakcjonujące wyniki badań jak po takim czasie ). Pediatra wysyłała nas potem kilkakrotnie do szpitala,tam zaś nas nie chcieli, ponieważ panowały zapalenia płuc oskrzeli, a zdaniem lekarzy bilirubina była zbyt niska, aby kwalifikowała się do leczenia szpitalnego..w co oczywiście niewierzyła nasza Pani doktor, i wręcz oskarżała mnie o nieodpowiedzialność, twierdząc, że będę płakać, bo urodziłam zdrowe dziecko a będzie niepełnosprawne przez moją głupotę i zwlekanie (co nie było absolutnie prawdą ! ). Wkońcu jeździliśmy także prywatnie do lekarzy ( różnych !),każdy mówił coś innego - to było właśnie najgorsze bo niewiadomo było której diagnozy mamy się trzymać.. Bilirubina po pięciu tygodniach nagle wzrosła do 11, próby wątrobowe ALAT, ASPAT także już były podwyższone.Nie pomagały już ani leki,ani odstawianie od piersi,brak słów.Trafiłyśmy do neonatologa,który podjął dość oryginalne,ale na szczęście trafne leczenie,które polegało na podawaniu dziecku(dwu miesięcznemu) pokarmów stałych tj. soczki, deserki przeznaczone dla dzieci przynajmniej od 4 miesiąca życia.Miało to pomóc lepszemu trawieniu,przez co i szybszemu uwalnianiu się bilirubiny,która nagle spadła do poziomu -1,5. Po trzech i pół miesiąca walki wygrałyśmy! Mogłyśmy i spokojnie spać, i nie myśleć już o tym wszystkim jak i nareszcie się zaszczepić! W tej chwili mam zdrową dziewięcio miesięczną córeczkę, która do tej pory jest śniada.. ale to już akurat zasługa genów Chciałabym tą historią pocieszyć wszystkie mamy,które borykają się z podobnym problemem,że z każdej sytuacji jest wyjście, że z żółtaczką w tym przypadku to już nawet raczej patologiczną, da się skutecznie walczyć,ale grunt to szukać pomocy wszędzie i nie trzymać się jedynie opinii lekarza z przychodni!
                      Attached Files

                      Skomentuj

                      •    
                           

                        Odp: Klub Młodej Mamy - Poznajmy się!

                        Drodzy,
                        mam pytanie...

                        Czy komukolwiek z Was udało się zarejestrować w pamięci pierwszy uśmiech swego narodzonego dziecięcia? Jakże trudno ten moment przegapić i jakże trudno zachować w sercu! Wszystko co piękne, kumuluje się tylko w tej jednej jedynej sekundzie. Niestety... wszystko to, co piękne, jest tak ulotne - jak nagle złapane w dłoń babie lato na spacerze popołudniowym...

                        Przesyłam zdjęcie z uśmiechem mojej córki Hanny, kilka dni po porodzie.
                        Attached Files

                        Skomentuj


                          Odp: Klub Młodej Mamy - Poznajmy się!

                          [COLOR="Red"]Każda mama kocha swojego maluszka! Dlatego tak bardzo jest nam (mamom) tak smutno, gdy dzieciom coś dolega... Czujemy się bezsilne! Martynka ma 5 miesięcy i pierwszy raz jest przeziębiona. Przez to zrobiła się markotna... i nie ma się co dziwić. Dorosłego człowieka, gdy boli głowa weźmie tabletkę, a dziecko (tak małe) nie potrafi powiedzieć, ani pokazać co mu dolega. Codziennie dostaje syrop na kaszelek, więc już jest troszkę lepiej, ale wiem że to nie tylko zasługa leku... Od kiedy się urodziła darzę ją ogromną czułością. Tatuś się śmieje, że zrobiłam z niej taką samą przytulankę jaką jest mamusia i właśnie w tych dniach, gdy nie czuje się zbyt dobrze, odkryłam że jej potrzeba bliskości, czułości i przytulania, jest jeszcze bardziej wzmożona... i choć po godzinie noszenia jej na rękach bolą mnie plecy i ręce (już waży 7 kg), jak tu nie pozwolić takiej bezbronnej istotce zatopić się w ramionach mamy? W końcu czy jest coś lepszego dla każdego dziecka, tego małego czy też starszego od mamy? Myślę, że nie! Dlatego ważna jest czułość i bliskość! Zwłaszcza, gdy dzieciaczki chorują, nie pozwólmy im czuć się samotne! Razem z mężem kochamy naszą córcię całymi naszymi serduchami i cieszymy się z każdego wspólnie spędzonego dnia! Takiego kiedy Martynka jest grzeczniutka jak również takiego, w którym marudzi przez cały dzień... i chyba to właśnie jest miłość, czysta, niesplamiona... /COLOR]

                          Skomentuj


                            Odp: Klub Młodej Mamy - Poznajmy się!

                            przepraszam za tak wielkie zdjęcie, nie poradziłam sobie z wrzucaniem go na serwer i tylko takie coś mi wyszło.

                            Skomentuj


                              Odp: Klub Młodej Mamy - Poznajmy się!

                              Mówi się że ciąża to taki cudowny stan. Też tak uważam- jedno z cudowniejszych przeżyć choć nie zawsze było kolorowo. W 7 tyg ciąży-była sobota-zaczęłam krwawić, płacz, telefon na pogotowie, pakowanie się do szpitala, strach o dziecko. Dwa dni nie pewności. Jestem osobą nieśmiałą i sama nie nawiązuję pierwsza kontaktu, w szpitalu było tak samo, chciałam być sama ze swoim problemem. Ze mną na sali leżały jeszcze dwie panie - słyszałam ich rozmowy o krwawieniu (jedna z pań straciła ciąże 3 razy i była po szkole medycznej, obecnie na podtrzymaniu ciąży -28tydzień, druga pani trafiła do szpitala dzień wcześniej z powodu śluzu podbarwionego krwią) o tym, ze przy krwawienie żywą krwią jest większe ryzyko poronienia. Słuchając tego jeszcze bardziej wpadałam w dołek płacząc w poduszkę, po to aby po chwili z tego "dołka" wyjść wierząc w to jak silne jest nasze dziecko, po paru minutach znów wpadałam w dołek i tak 2 dni. Po tym czasie w końcu miałam zrobione usg, z jednej strony nie mogłam się doczekać, z drugiej wielki strach. Lekarz pokazał mi bijące serduszko, jaka ja byłam szczęśliwa! Okazało się że mam krwiaka podkosmówkowego. Po powrocie do sali okazało się, że Pani, która przyszła do szpitala dzień wcześniej poroniła. Jak się okazało przesądy nt. krwawienia się nie sprawdziły. W tym dniu mąż miał obronę pracy inżynierskiej więc dzień ten był podwójnie ważny. Po wyjściu ze szpitala, będąc w domu tydzień znów do niego wróciłam z plamieniami. I tak do 12 tyg ciąży. Tydzień w domu tydzień w szpitalu. Byłam też na prywatnej wizycie u lekarza na usg, ponieważ mój lekarz na NFZ mimo zalecenia zrobienia usg kontrolnego na wypisie ze szpitala nie chciał usg robić tłumacząc, że przysługuje mi tylko 3 usg w trakcie ciąży a poza tym krwiak potrzebuje dużo czasu a on nie będzie mi badań robił "co chwile". Na prywatnym usg doktor uważnie mnie badał i po usłyszeniu przebiegu ciąży powiedział, że widzi dwie przestrzenie w macicy, w jednej jest płód, druga jest pusta. Prawdopodobnie byłam w ciąży bliźniaczej, ale przez krwiaka jedno dziecko straciłam. Były szanse na ciąże mnogą ponieważ w mojej bliskiej rodzinie takie się zdarzały. Znów płacz i wiara, że teraz może być tylko lepiej. I było mimo nie dowierzania - od teściowej słyszałam że to wszystko moja wina, mój lekarz kazał się przygotować na najgorsze, a kartę ciąży założył mi dopiero w 16 tygodniu ciąży. Później te cudowne chwile- pierwsze ruchy, rosnący brzuch, kompletowanie wyprawki. Do dzisiejszego dnia zastanawiam się jaki byłby drugi dzidziuś, chłopiec czy dziewczynka, do kogo podobny... Mimo to cieszę się, że mam chociaż jedno szczęście - moją córeczkę, a ją też mogłam stracić (krwiak ciągle po zmniejszeniu się rosną i ciągle zagrażał do 16tc). Problemy z jakimi się borykałam i brak wsparcia teściowej i lekarza sprawił, że bardziej doceniam cud jakim jest moja córeczka. I jestem pod wrażeniem jak szybko i jak bardzo dzieci się zmieniają będąc w brzuszka tak jak i teraz tu z nami, oraz jak mają dużą siłę i chęć życia! Nigdy nie traćmy wiary ani nadziei nawet jeśli inni nam ją odbierają, nie poddawajmy się. Warto! Mówię to patrząc na mój mały cud!
                              Attached Files

                              Skomentuj


                                Odp: Klub Młodej Mamy - Poznajmy się!

                                witam wszystkich serdecznie. Jestem mama 3 -letniego Filipka.
                                zabawy dla dzieci

                                Skomentuj

                                       
                                Working...
                                X