I powiem Wam, że sale porodowe są na naprawde wysokim poziomie. Porody odbywają się w czystych, osobnych pokojach, z łazienkami, piłkami i drabinkami. Ja trafiłam na "stara połozną" która idealnie dobrała co kiedy i jak! Była stale przy mnie, podpowiadała co robić, proponowała prysznic, piłkę, podłaczała ktg i wzywała lekarza na kolejne etapy. Mój poród był marzeniem chyba każdej kobiety rodzącej. I mimo (a może na szczęście) nacięcia krocza uważam, że było to prawdziwe "rodzić po ludzku"!
Nawet połozna przypomniała mezowi, żeby aparat przygotował w odpowiednim momencie.
Jednak przyznam się, ze profilaktycznie (bo to był mój pierwszy poród) poprosiłam moja znajomą połozną o to by była przy porodzie. Ona wcześniej opowiadała mi o ciązy, pomagała gdy trafiłam na patologie ciąży i robiła ktg w końcowych tygodniach, więc czułam się przy niej pewnie, intymnie i komfortowo. Jednak uważam, że połozna "z przydziału" była równie cudowna i równie mocno dbała o mój komfort i meża a co najważniejsze o bezpieczeństwo naszego maluszka.
Ale polecam dziewczyną w ciąży Iwonkę Dybcio - ona doskonale opowie Wam co może się przydać, jak to będzie wyglądać, powie jak się przygotowac na ten ważny dzień, a do tego prowadzi zajęcia dla kobiet w ciąży (a to fajny relaksik w ostatnich cięzkich miesiącach)
Z niemiłych niespodzianek - trafiłam na remontowany oddział poporodowy i warunki były cięzkie (młoty, wiertary i łacina ekipy), ale rodziłam w marcu... więc teraz mam nadzieję, ze i tu jest juz super standardzik
Powdzenia dziewczyny!
Skomentuj