Ja też dawałam dziecku papu ze słoiczka bo wygodniej,potem juz sama robiłam zupki.
Ogłoszenie
Collapse
No announcement yet.
*****Wrzesień i Październik 2010*****
Collapse
X
-
-
Odp: *****Wrzesień i Październik 2010*****
Napisane przez gizelka79 Pokaż wiadomośćWitam was kochane...ja juz w domku z moim Michałkiem...jutro więcej napiszę....dziękuję za pamięć...i ślę buziaczki dla was i dla waszych maleństw....
Gizelko z niecierpliwością czekamy na szczegóły i może jakieś zdjęcie Michałka? Jestem ciekawa jak sobie radzisz z maluszkiem po cesarce...
Skomentuj
-
-
-
-
Odp: *****Wrzesień i Październik 2010*****
Napisane przez gizelka79 Pokaż wiadomośćz radością wam przedstawiam naszego Michałka....
w wolnej chwili musisz koniecznie napisać jak teraz się czujesz jako świeżo upieczona mamusia i jak sobie radzisz i czy Michałek daje popalic i w ogole wszyyystko!
Skomentuj
-
Odp: *****Wrzesień i Październik 2010*****
Napisane przez gizelka79 Pokaż wiadomośćz radością wam przedstawiam naszego Michałka....
Skomentuj
-
-
Odp: *****Wrzesień i Październik 2010*****
A więc co nieco naskrobię....otóż trochę poleżałam w szpitalu....ale to dobrze dla Michałka....mógł jeszcze ale moja macica sie buntowała...
Leżałam najpierw u mnie w miejscowości w szpitalu i niestety nie dawali radę by powstrzymać skurcze...i po paru dniach padła decyzja,że jade do ZG karetką i wieżli mnie na sygnale a ja ryczałam jak bóbr....bo to był 32t....Zawieżli mnie od razu na porodówkę i od razu masa kroplówek n powstrzymanie i udało się na 3tyg....bo tydzień przed urodzeniem Michałka znowu pojawiły się skurcze do tego cukry zaczęły szaleć jak nie ponad 180 to nagle było 60....przez tydzień chodziłam ze skurczami krzyżowymi....Ctg miałam 4razy dziennie...Ale w nocy z 11/12 przyszła do mnie p. doktor i zobaczyła ,że jestem oblana potem,położyła mnie pod CTG i znowu skurcze na poziomie 50-70stopni i to co chwile....krótka decyzja porodówka-próbujemy siłami natury ale bez wspomagaczy...miałam 1,5cm.rozwarcia i zanikła szyjka,leżałam pod CTG ok. 7h....nie spałam nic ,przyszedł ordynator i zadecydował CC i tak 12 sierpnia o 8.25 przyszedł na świat mój syneczek...ryczałam jak bóbr ze szczęścia....Ale żeby nie wszystko było super najpierw p.dr.3razy podchodziła by mi dać znieczulenie...a potem zaczęłam tracić przytomność...okazało się ,że cukry mi spadły na 23%-szok....ale nie wpadłam w śpiączkę bo od razu dostałam glukoze....synka widziałam i buziaki dałam jak jeszcze mnie operowali....
Po ok.pół godzinki miałam synka koło siebie....
Sama CC jest ułatwieniem porodu,ale za to jak puszcza znieczulenie to już nie jest wesoło...,ale da sie przeżyć....dłuższa jest rehabilitacja,bo jednak to operacja na ok.20cm....Najgorzej to pierwszy krok po ok.12h....ale ja dałam radę dopiero za drugim podejściem i od tamtej pory jestem na chodzie,z bólem ale który da się radę znieść....
Mój mały synek jest spokojnym dzieckiem-naprawdę....płacze tylko jak mu przebieram pampersa lub zmieniam ciuszki....Dziś będzie pierwsza kąpiel...
Wszystko da się przeżyć...mojego synka zaliczyli do wcześniaka....bo w/g daty okresu był to 36tc....do tego ma małą wadę:spodziectwo żołędne...czeka go mała operacja,ale to nic grożnego....I to by tyle było w skrócie.....
Skomentuj
-
Odp: *****Wrzesień i Październik 2010*****
Gizelko kochana, Michałek jest cudowny!!!Trochę się nacierpiałaś,ale masz go przy sobie to najważniejszeTeraz już będzie tylko lepiejPowiem Ci że troszke zazdroszczę bo ja tez już bym chciała mieć moją Hanie przy sobie a tu jeszcze ponad miesiąc...Super że twój Michałek grzeczny a jak tam z karmieniem,karmisz go piersią czy butelką?
Xagusia napisz jak po usg
Skomentuj
Skomentuj