Hej.
Za nami wizyta na placu zabaw- pierwszy raz poszłam sama z chłopcami było ok- o dziwo słuchali mnie cały czas...no prawie, bo na końcu Miłosz dopadł kałużę i jak tam obaj wpadli, to do domu wracali bez butów- w wózku oczywiście Poza tym już na początku Dawidek spojrzał na mnie...i poleciało siusiu po nogacg. Całe szczęście, ze przed wyjściem zapakowałam krótkie spodenki do wózka
mrovcka- jakbym czytała o moich chłopcach. Nic nie mówią, ale kojarzą takie rzeczy, że szok. Ostatnio Dawidek u babci : otworzył pralkę, zapakował rzeczy, zamknął drzwiczki, włączył guzzik i ustawił "jakiś" program. Musiał widzieć, jak to robi babcia. byłam w szoku. Całe szczęście, że mam pralkę ładowaną od góry...i zawsze zapobiegawczo wyłączam ją z prądu.
Pogoda piękna, a u mnie na ogródku woda. Chyba za dużo na dworze dziś nie pobędziemy
Skomentuj