Moja historia zaczyna sie 8 lat temu gdy zaszłam w ciąże.W 3 tygodniu ciązy powiedziałam "tatusiowi" że bedziemy mieli dziecko.Bylismy młodzi ja miałam 19 lat a on miał 22 wiec rozumiem pewne zachowania,rozumiem ze sie bał bo ja tez byłam przerazona ale z jego ust padło MUSISZ USUNĄĆ.
Nie usunełam a jak dziecko sie urodziło zwiazał sie z moja kolezanką i wykrzyczał mi przy niej ze moja córka nie jest jego dzieckiem i ze nigdy nie bedziemy razem...przyjełam to spokojnie i wycofałam sie w cień.Chciałam spokojnie wychowywac dziecko bez jego udziału jesli tego niechciał.Wydawało mi sie ze tak bedzie lepiej,że nie bedziemy sie szarpać bo dziecko potrzebuje spokoju.
Po 1,5 roku przyszedł raz do nas i nadal utrzymywał ze niechce wychowywac dziecka a ja juz go niechciałam.
Po tamtej wizycie kontakt nam sie urwał poniewaz zmienił numer telefonu a jego nowa dziewczyna zawziecie protestowała przeciwko naszym kontaktom.
Obecnie moja córka ma prawie 8 lat a on sie odnalazł i nie daje nam spokojnie życ.3 lata temu rozszedł sie z tamta dziewczyna,ale nadal sie przyjaznia i mieszkaja razem!Chce poznac dziecko i uwaza ze ma do tego swiete prawo!
Niechce zrozumiec ze nie moge mu pozwolic wejsc w zycie dziecka z buciorami.Ze zniszczy jej poczucie bezpieczeństwa i zburzy cały jej swiat który budowałam całymi latami by nie czuła sie gorsza od innych dzieci.
Dodam jeszcze ze nie płacił grosza na mała i ze celowo nic od niego niechciałam zeby nie miał podstaw do takich glupich roszczeń jak w tej chwili.Córka ma moje nazwisko jest dzieckiem nie uznanym wiec teoretycznie on nie ma prawa do niej.
Niewiem jak powinnam postapic,jak sie zachowac i jak wyjasnic mu ze to nie jest wszystko takie proste jak mu sie wydaje.
On uwaza ze psycholog pomoze zrozumiec dziecku cała sytuacje i chce miec z nia stały kontakt.Chce byc jej tata,chodz dla mnie to duzo za pozno ;/
Najgorsze jest to że on jest strasznie uparty i bedzie dazył do celu az go osiagnie-takze poprzez sąd.
Miał ktos podobna sytuacje?prosze poradzcie mi coś bo mam bałagan w głowie
Nie usunełam a jak dziecko sie urodziło zwiazał sie z moja kolezanką i wykrzyczał mi przy niej ze moja córka nie jest jego dzieckiem i ze nigdy nie bedziemy razem...przyjełam to spokojnie i wycofałam sie w cień.Chciałam spokojnie wychowywac dziecko bez jego udziału jesli tego niechciał.Wydawało mi sie ze tak bedzie lepiej,że nie bedziemy sie szarpać bo dziecko potrzebuje spokoju.
Po 1,5 roku przyszedł raz do nas i nadal utrzymywał ze niechce wychowywac dziecka a ja juz go niechciałam.
Po tamtej wizycie kontakt nam sie urwał poniewaz zmienił numer telefonu a jego nowa dziewczyna zawziecie protestowała przeciwko naszym kontaktom.
Obecnie moja córka ma prawie 8 lat a on sie odnalazł i nie daje nam spokojnie życ.3 lata temu rozszedł sie z tamta dziewczyna,ale nadal sie przyjaznia i mieszkaja razem!Chce poznac dziecko i uwaza ze ma do tego swiete prawo!
Niechce zrozumiec ze nie moge mu pozwolic wejsc w zycie dziecka z buciorami.Ze zniszczy jej poczucie bezpieczeństwa i zburzy cały jej swiat który budowałam całymi latami by nie czuła sie gorsza od innych dzieci.
Dodam jeszcze ze nie płacił grosza na mała i ze celowo nic od niego niechciałam zeby nie miał podstaw do takich glupich roszczeń jak w tej chwili.Córka ma moje nazwisko jest dzieckiem nie uznanym wiec teoretycznie on nie ma prawa do niej.
Niewiem jak powinnam postapic,jak sie zachowac i jak wyjasnic mu ze to nie jest wszystko takie proste jak mu sie wydaje.
On uwaza ze psycholog pomoze zrozumiec dziecku cała sytuacje i chce miec z nia stały kontakt.Chce byc jej tata,chodz dla mnie to duzo za pozno ;/
Najgorsze jest to że on jest strasznie uparty i bedzie dazył do celu az go osiagnie-takze poprzez sąd.
Miał ktos podobna sytuacje?prosze poradzcie mi coś bo mam bałagan w głowie
Skomentuj