Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Marzec-kwiecień 2011

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    Odp: Marzec-kwiecień 2011

    Tak to jest z tymi dzieciaczkami, nie zawsze da się upilnować. Biedny Bartuś, ja chyba bym stała jak wryta... Powiem wam, że na takie niekrwawiące guzy to przejedyne jest mydło. Tylko w kostce. Jak Lilka przedwczoraj przywaliła w kant łóżka, szybciutko jej zwilżyłam wodą i mydłem potarła. Ściągnęło skórkę i teraz mam tylko kreskę na czole, siniaka brak.

    Dziś jedziemy po kościele na obiad do teściów. Wolałabym jeździć tam mniej częściej przynajmniej jak narazie bo potem mnie na sentymenty bierzePowiem wam, że ciężko było mi się zaaklimatyzować w mieszkaniu. Choć mieszkałam tu prawie przez całe życie (18 lat). Przez pierwsze 3 dni jak przewoziliśmy rzeczy, to potem ryczałam w aucie jak dziecko. Ale chyba najbardziej bolało mnie to w tym wszystkim, że to nie do końca z naszej woli ta przeprowadzka tylko przez tego mutanta i że teściowie nic nie zrobili w tym kierunku... Ech. Mogłabym tak pisać i pisać
    Ale, im więcej mam tu swoich rzeczy tym jest lepiej



    Skomentuj

    •    
         

      Odp: Marzec-kwiecień 2011

      Hej

      Dziś wyszłam wcześniej bo mam o 15 wizytę u dentysty:/ zawiało mnie gdzieś wczoraj i dziś prawa strona mi spuchła. Ogólnie to zęby mnie nie bolą ale wiem który to ten sprawca. Mam takiego zęba w tyle, chyba siódemka co jest źle zaplombowana. Tzn. od samego początku mnie pobolewa a w tamtym tygodniu mi trochę się ukruszyła z niej plomba. Przez te przeprowadzki i nową pracę zapomniałam o niej, to się teraz przypomniała. Buuu... Strasznieee boję się dentysty!

      Lilce idą te trójki. Kupy 3-4 dziennie i to takie typowo ząbkowe. Do tego chyba pomału bunt się jej zaczyna Nie raz jak się zezłości to ucieka do kuchni, uderzy o ziemie czymś co ma pod ręką. A może to przez te zęby jest taka rozdrażniona. W gruncie rzeczy czasami to mam ochotę wyjść z domu i poczekać jak jej przejdzie.
      Młoda nie ma problemu z zostawaniem u cioci, bo jak wychodzę z domu to jeszcze śpi. Potem ładnie bawi się z Nikolką

      A w pracy ok, nie zapeszając. Czekam na pierwszą wypłatę bo 29 wybieramy się na wesele Trochę się rozerwiemy.

      A was wszystkie gdzie podziało???



      Skomentuj


        Odp: Marzec-kwiecień 2011

        współczuję zębów nienawidzę chodzić do dentysty, na sama myśl mam ciarki na plecach, ale niestety trzeba je kontrolować.
        Kupki małej też pewnie przez zębiska. U nas był koszmar z biegunkami jak zęby szły, a że wychodziły wszystkie 3 naraz przez miesiąc, to nie nadążałam młodego przewijać robił mi po 6 sraczek dziennie. Teraz na szczęście zęby w komplecie i problem minął. Jedna normalna kupa dziennie, to jest to

        Z oczkiem Bartka już na szczęście ok. jest jeszcze strupek, a że mały jest jeszcze na tyle mały, że go strupki nie interesują, to nie drapie, nie zrywa, goi się ładnie. Może aż takiej blizny nie będzie widać.
        Jednak jak pech to pech. W poniedziałek odebrałam Piotrusia z przedszkola z podbitym i rozciętym, tym samym co Bartek, prawym okiem myślałam, że padnę z wrażenia. Wyglądało to paskudnie. Ponoć podczas zabawy w ogródku, chłopcy wywijali plastikowymi pachołkami i od któregoś oberwało się Piotrusiowi. No nie, dwóch chłopaków w domu i dwoje podpitych oczu

        Dzisiaj pogoda pod psem, leje. Piję 2 kawę, Bartek śpi. Mieliśmy kiepską noc, bo młodego dopadł katar i budził się co chwilę z płaczem. W końcu skapitulowaliśmy z chodzeniem do niego i wzięliśmy go do łóżka. Skończyło się na tym, że on spał rozłożony jak boss, a my z em gnieździliśmy się na połówce łóżka. Wstałam cała połamana.

        Piotruś 13.08 2007r. 2820g i 53cm

        Bartuś 14.03 2011r. 3410g i 56cm




        Bez moich dzieci dom pewnie byłby czysty, portfel pełny.. tylko, że moje serce byłoby puste

        Skomentuj


          Odp: Marzec-kwiecień 2011

          Hej
          Ależ jesienna pogoda za oknem, jak się położyłam z młodym na cyca tak przespaliśmy trzy godziny...a miał pospać sobie na dworzu, ale może dobrze się stało bo pada niemal bez przerwy. Spacerek przymusowy zaliczyliśmy po Vikusie do p-la, a teraz gorąca herbatka i podwieczorek.

          U nas wszystko powoli wskoczyło na utarte tory, choć nadal ciężko nam się o 7 wstaje. Viki jednak szczęśliwa że znów codziennie może się wybawić w gronie rówieśników, zwłaszcza z jej przyjaciółkami
          Dominisia znów zapisałam do grupy tuptusiów o której już wam chyba pisałam, będziemy chodzić na razie raz w tygodniu, potem może dwa, niech się młody uspołecznia.
          Nie pisałam Wam że od miesiąca mamy nowego członka rodziny, psa a właściwie sunie wziętą ze schroniska. To była szalona decyzja, ale jak ją zobaczyłam najpierw na zdjęciu w necie to zamiast rozsądku pojawiła się natarczywa myśl żeby po nią natychmiast jechać. I pojechaliśmy 160km Mąż mówi że mnie zupełnie pokręciło, ale teraz już chyba nie wyobraża sobie wieczorów bez kilku rundek na rowerze po parku żeby naszą Lunke nr 2 porządnie wybiegać. Obojgu wychodzi to na dobre hahaha

          ulcia , super że Lilka tak się dobrze odnalazła u cioci, a Ty jesteś zadowolona z nowej pracy, wszystko się zatem fajnie poukładało

          scaarlet, współczuję przejść z oczkami chłopaków, dobrze że nic powazniejszego się nie stało, a reszta się zgoi i śladu nie będzie
          A tak apropo kupek, to na koniec pochwalę się jeszcze że od kilku dni Domi sygnalizuje jak w pampersie pojawi się grubsza sprawa Przybiega do mnie, klepie się po tyłku i woła: mama puka Czasem nawet jak widzę że się załatwia, to nie przewijam od razu tylko czekam aż przyjdzie powiedzieć że "pukę" ma w gaciach.


          Skomentuj


            Odp: Marzec-kwiecień 2011

            lulla ale fajno, że się pokazałaś i że u was wszytko fajnie.
            Gratuluje pieska ja marzę on psiaku, ale em jest zdecydowanie na nie. W sumie go rozumiem, bo to sporo dodatkowych obowiązków i uwiązanie, ale marzy mi się taki maluśki buldożek francuski może kiedyś..
            em obiecał, że po przeprowadzce kupimy chłopcom jakiegoś zwierzaka, Piotruś marzy o króliczku, więc może.
            Jeżeli chodzi o kupkę, to Bartuś też jak zrobić kupę leci do mnie i trzyma się za pampka, albo pokazuje palcem na pupę i mówi: kupa, kupa. Szkoda tylko, że nie chce sygnalizować wcześniej

            U nas fatalna nocka. 100 razy gorsza niz poprzednia. Do 4.00 rano miałam po spaniu Bartek spał do 1.00, a w momencie kiedy się położyliśmy, on się rozwył po skończonym odciąganiu kataru, kropleniu nosa nie było mowy o spaniu. Najpierw szalał po łóżeczku, potem już tylko wył. Zabrany do naszego łóżka skakał, szalał, kopał nas, wstawał, siadał, gadał. W końcu em przeniósł się ze spaniem na ziemię, a młody padł dopiero koło 4.00. Wstałam w takim paskudnym humorze, tak wściekła, tak zmęczona, że makabra. Kolejna noc z głowy, ciekawe ile jeszcze takich przed nami. Dziecko z katarem, to dom przewrócony do góry nogami

            Piotruś 13.08 2007r. 2820g i 53cm

            Bartuś 14.03 2011r. 3410g i 56cm




            Bez moich dzieci dom pewnie byłby czysty, portfel pełny.. tylko, że moje serce byłoby puste

            Skomentuj


              Odp: Marzec-kwiecień 2011

              Gratulacje dla wszystkich półtoraroczniaczków. Jak ten czas zapierdziela...

              Scaarlett współczuję kataru, wiem jaka to mordęga dla wszystkich. Ale pogoda sprzyja takim rzeczom. Dobrze że oczko się goi, no to masz dwóch łobuzów w domu.

              Lulla miło cię czytać fajnie, że psiaka macie. Mi em też wspominał, że jak Lilka będzie większa to chce jej pieska kupić. Zresztą Lila to psy i koty uwielbia.

              Jadę popołudniu na uczelnię z moją pracą. 3majcie w kciuki żeby wsio było ok, to złożę ją dziś do dziekanatu i finito.

              U dentysty istna masakra, mam prześwietlenie zrobić bo możliwe że mam jakąś przetokę i dlatego mnie co jakiś czas ząb boli. idę w poniedziałek znów i chyba poproszę o końskie znieczulenie...



              Skomentuj


                Odp: Marzec-kwiecień 2011

                Hej laseczki

                Ja już posprzątane, obiad zrobiony, Lila i em na drzemce. O 16 idziemy na roczek mojej siostrzenicy Gabrysi.
                Jutro zapraszam siostrę i szwagra na obiad więc jak wrócę z imprezy to jeszcze mnie czeka sałatka do zrobienia.

                Poza tym pogoda taka sobie.

                Ostatnio jakoś źle się czuję, chyba przez te zęby. Jak zaczęłam z nimi robić chodzę struta. Wczoraj wracając z Krakowa em chciał na postoju karetkę wzywać. W jednej chwili zrobiło mi się tak potwornie słabo. Akurat karmiłam Lilkę, zdążyłam krzyknąć żeby em zabrał ją bo myślałam że ją puszczę. Nie wiem jak mężulek to zrobił, bo trzymał butelkę i Lilkę na rękach ale dał radę wyciągnąć mnie z auta na świeże powietrze. Ja już miałam ciemno przed oczami. Wpadłam w totalną panikę, nie wiedziałam co ze mną się dzieje. Na szczęście po kilkunastu minutach w chłodzie zaczęłam dochodzić do siebie.
                No i tak wracając do domu doszliśmy do wniosku, że ostatnio często brałam tabletki p/bólowe (a tabletki naprawdę bardzoooo rzadko biorę) i w drodze powrotnej strzeliłam sobie dużo kawkę na BP. Ja jestem niskociśnieniowcem. Wypiajając szybko kawę (bo chciało mi się pić) podniosłam sobie na tyle ciśnienie, że mogłabym zgona zaliczyć. Na szczęście dziś czuję się dużo lepiej.

                No i tak po wczorajszym incydencie nie moglam spać w nocy. Ale nie przez Lilkę tylko mojego męża wypytującego się mnie co 5 min czy nadal mi słabo. Kochany emek



                Skomentuj

                •    
                     

                  Odp: Marzec-kwiecień 2011

                  Jaka tu cisza

                  Pogoda nie zachęca do niczego u nas od wczoraj prawie cały czas pada. Lila przedwczoraj katarek chwyciła ale jak dzwoniłam przed południem do cioci, to praktycznie już go nie ma. Ale od razu smarowałam stópki, olbas na podusie i kropelki do noska. Ostatnio wszystkie dzieci z sąsiedztwa zakatarzone. Sama się wystraszyłam, że mnie coś bierze bo gardło mnie wczoraj bolało ale dziś już ani trochę nie boli. Dziwne.

                  A co tam u was, jak maluchy?

                  Mojaą młodą wczoraj ciocia kładła na nocnik kilka razy bo sama nocnik przynosiła ale się nie zesiusia. Siedziała i mówiła siiii.

                  Oprócz tego zaczyna pomału układać zdania. Mama ciekaj (mama czekaj), Mama daj to, Kala boi kaka (Kala-moja siostra, boję się manekinów-kaka) itd. No i nasze nowe słowo czekaj. Bardzo wyraźnie to wypowiada. Oprócz tego po powrocie z pracy opowiada mi wszystko. Np. wczoraj mówi tak: Mama ała paluch to (pokazuje na krzesełko swoje) puc. A teraz na nasze: Mama spadłam z krzesełka na paluszek i teraz boli mnie. Ciocia potwierdza, że tak było Także wszystko wiem.

                  Zmykam dalej do roboty



                  Skomentuj


                    Odp: Marzec-kwiecień 2011

                    Hej

                    Jakie tu pustki, buuuu....

                    Ja mam dziś wolne. W sobotę byliśmy na weselu niedaleko Dąbrowy Górniczej. Jechaliśmy ponad 3 godziny. Mieliśmy nocleg w hotelu zapewniony więc i na poprawinach zostaliśmy. Wróciliśmy się wczoraj coś po 20, bo rano mąż do pracy. Lila tak hulała ze mną na parkiecie, że szok. Nie opuściłyśmy prawie żadnego kawałka Nie zatańczyłam ani razu z mężem, bo Lilka nie chciała z nikim tańczyć tylko ze mną. Ale i tak wybawiłam się. Towarzystwo, jedzonko, orkiestra - było naprawdę super Chociaż zmęczona, a dziś strasznie mnie bolą nogi to mogę śmiało stwierdzić, że wybawiliśmy się.

                    Lilka na szczęście zdrowa, cieszy się jak wracam z pracy ale niechętnie wraca do domu. Chce żebym się bawiła z nimi (z Nikolką i z nią) ale u cioci Dobrze, że tak reaguje na moją nieobecność. łatwiej mi przez to w pracy.

                    Obiadek ugotowany, pranie rozwieszone. Jak młoda wstanie to zostało mi tylko odkurzanie.



                    Skomentuj


                      Odp: Marzec-kwiecień 2011

                      hej hej my też na szczęście zdrowi
                      Bartkowi chyba już się te piątki ruszają, bo mieliśmy kilka nieciekawych nocy
                      Wczoraj zaliczyliśmy zaległe szczepienie. Nieźle mi było wstyd, bo w mojego aniołka wstąpił istny diabeł po przekroczeniu progu przychodni. Wrzeszczał tak, że cały personel wychodził patrzeć kogo obdzierają ze skóry, przewracał stojące reklamy, rzucał stołeczkiem, rzucał sobą o ziemię, kopał drzwi no dziki szał i cyrk. Gdy przyszedł czas szczepienia w tym dzikim szale nawet się nie zorientował, że go pani zaszczepiła Nie wiem co mu się stało, bo wyszedł z przychodni już spokojniutko, grzecznie trzymając mnie za rękę.
                      Chwalimy się, że na 1.5 roku mierzymy ok. 86cm i ważymy 12kg. Wzrost, to tak podany plus minus, bo w tym dzikim szale ciężko szło to mierzenie.

                      Piotruś 13.08 2007r. 2820g i 53cm

                      Bartuś 14.03 2011r. 3410g i 56cm




                      Bez moich dzieci dom pewnie byłby czysty, portfel pełny.. tylko, że moje serce byłoby puste

                      Skomentuj

                      •    
                           

                        Odp: Marzec-kwiecień 2011

                        No wkońcu się ktoś odezwał

                        Nam tez się odwleka szczepienie. Miałam modą zaszczepić w tamten czwartek ale była po tym katarku. No a teraz mój em ma opryszczkę i nie bardzo podoba mi się szczepić Lilę teraz:| Ech, poczekam jeszcze tydzień.
                        U nas te trójki wszystkie widać, brakuje im dosłownie milimetra do przebicia.

                        Oj ja mam pietra przed kolejnym szczepieniem po ostatnim incydencie. Chyba ja się bardziej będę bała niż Lilka

                        Ja mam dziś lajcik, szefostwo na jakieś konferencji w Krakowie więc nikt nas nie "pilnuje".



                        Skomentuj


                          Odp: Marzec-kwiecień 2011

                          Parę fotek mojej Księżniczki

                          w sobotę byliśmy na 15 urodzinach mojego brata. Kurde, a jeszcze pamiętam jak niedawno zmieniałam mu pieluch... A za chwilę będzie dorosły.

                          Pogoda paskudna, wczoraj cały dzień przepadało. A was kochane gdzie powiało???
                          Attached Files



                          Skomentuj


                            Odp: Marzec-kwiecień 2011

                            Ło matko, jakie tu pustki!!!

                            Dziewczyny, co wy robicie w takie paskudne dni?!

                            Lilka ma wkońcu tego trzynastego zęba. Następne w drodze. Kurde, już prawie 1,5 miesiąca się wyrzynają.
                            W pracy spoko, dużo papierkowej roboty, robienie raportów, liczenie składek. Ale ja to lubię, cyferki
                            Młoda odpukać zdrowa ale po kolei w całej rodzinie chodzi wirus. Znowu... Wszyscy łapią krtań. I co z tego że mają antybiotyki jak lekarze mówią, że to z powietrza i samo musi przejść. Modlę się, żeby nas ominęło. A przynajmniej Lilkę.

                            Jak ostatnio miałam wolne to Lilka spała na drzemce niecałą godzinę. A przy cioci śpi nawet dwie. A ją tak samo usypia. Muszę chyba ją kiedyś nagrać. Może jakieś czary mary odprawia nad łóżeczkiem?

                            Mnie dziś strasznie głowa boli. Jakby ktoś mi na karku siedział.

                            No i coraz częściej w naszej rodzinie pojawia się temat odstawienia tabletek. Chyba mój mężuś poczuł instynkt. Ale tak poważnie jak wsio pójdzie po naszej myśli to chciałabym do czerwca najpóźniej odstawić tabsy i pod koniec roku zacząć staranka. Lilka będzie miała już 2,5 roku także więcej rozumieć będzie. A i nikt nam nie zagwarantuje że odrazu w ciąże zajdę. Przy Lilce tak faktycznie to 6 miesięcy się staraliśmy. Serce mi się kraje jak zabieram małą od cioci a ta płacze za Nikolą...(moja 3-letnia kuzynka).

                            A tak z nowości nie wiem czy wam pisałam ale ponoć 19.10 mój nieszczęsny szwagier ma z drugim lecieć do niego na rok do Boliwii (starszy szwagier jest tam misjonarzem). Potem tamten się przenosi do Hiszpanii i ma zabrać mutanta ze sobą. No i w zeszłym tygodniu dzwoni ten fajniejszy - trzeci szwagier (też ksiądz) do mojego emka i mówi mu te "fajne" wieści i taki teks "no to teraz możecie już wrócić". Myślałam, że padnę jak to usłyszałam... Taaa teraz będziemy znów toboły przenosić a nikt nam nie zagwarantuje że on czasami za tydzień nie wróci bo nikt tam mu nie chce usługiwać.
                            I mogłabym tak pisać i pisać Jedno jest pewne, zimę napewno przesiedzimy w bloku. Em ma blisko do pracy, ja też. I nie będziemy się martwić rano w zimie czy dojedziemy do pracy czy nie.

                            No i mamy już tam łazienkę i kuchnie zrobioną. Płytki super wyszły Zostały panele do położenia i malowanie.



                            Skomentuj


                              Odp: Marzec-kwiecień 2011

                              E no dziewczyny, chyba żartujecie.... Gdzie wy jesteście



                              Skomentuj


                                Odp: Marzec-kwiecień 2011

                                Dzięki Ulcia z smsową mobilizację!
                                Nie pisze, bo nie mam weny, humoru też brak
                                od miesiąca walczymy z katarem u Bartka, który zaczyna się po raz kolejny zanim ten wcześniejszy zdąży się skończyć. Przechodzimy akurat 4 katar z rzędu zwarować można! taki katar u małego dziecka może umordować.
                                Przedwczoraj dostał lekkiej gorączki i zaczął pokasływać, więc już wczoraj straciłam cierpliwość i zawiozłam go do lekarki. Osłuchowo czysty, gardło ładne - infekcja wirusowa. O nią nie jest trudno, bo Piotruś chodzi do przedszkola. Z nim najmniejszych problemów nie ma, bo zahartowany i nic go nie bierze. Lekarka zdołowała mnie jeszcze bardziej, że taki katar i przeziębienie może wlec się za nami całą zimę dostał bactrim, flegaminę i takie krople na rozrzedzenie kataru. No i mordujemy się dalej przez ten zakichany katar zaczął bardzo kiepsko, nerwowo spać, budzi się ciągle, wrzeszczy, chodzimy do niego po kilkanaście razy w nocy, śpimy koło łóżeczka. Zwariować można. Całe dnie chodze umordowana z niwyspania. Gorzej niż za czasów niemowlaka. Do tego skończyło się ładne jedzenie. Przechodzimy totalny bunt, walczę z nim o każdą łyżeczkę. Wszystkim rzuca, pluje. Potrafi cały dzień być o 150ml mleka i odrobinie wody czy soku. Mam nadzieję, ze jak mu ten katar minie, ładne jedzenie wróci.
                                Mnie też od 1.5 tygodnia trzyma jakieś przeziębienie, kilak dni temu dostałam potwornej migreny - 2 dni wyjęte z życia!
                                achh niech już będzie ta wiosna

                                uluś 3mam kciuki za przyszłe starnka, oby szybko poszło. Cieszę się, że przynajmniej wy jesteście zdrowi, a z pracy jesteś zadowolona.

                                Wpadnę jak mi minie ta jesienna załamka
                                Last edited by Scaarlett; 18-10-2012, 13:05.

                                Piotruś 13.08 2007r. 2820g i 53cm

                                Bartuś 14.03 2011r. 3410g i 56cm




                                Bez moich dzieci dom pewnie byłby czysty, portfel pełny.. tylko, że moje serce byłoby puste

                                Skomentuj

                                       
                                Working...
                                X