Odp: Kwiecień 2010
Bicie serduszka słyszałam przez pępowinę, czyli może to bardziej był puls dzidziusia niż serduszko. Ale słyszałam, fajne uczucie. Ja to jeszcze nie wiem, czy mąż będzie przy porodzie, w sumie na początku powiedział, że nie chce, ale ostatnio zmienił zdanie. Zobaczymy. Na pewno nic na siłę, bo to nie ma sensu. Bardzo natomiast bym chciała, żeby ktoś przy mnie był. Jeśli to nie będzie mój mąż, to wezmę przyjaciółkę, bo po prostu będę się pewniej czuła mając przy sobie kogoś bliskiego. W moim szpitalu z tego co widziałam też nie robią cesarek z byle powodu, dopiero jeśli coś zagraża dziecku (lub mamie oczywiście). Nie wiem jak jest z nacinaniem krocza. Kuzynka tam rodziła drugie dziecko i jej nie nacinali krocza i poszło dobrze. Nic jej nie pękło. Może przy pierwszym nacinają. Pewnie, że bym wolała tego uniknąć, ale jeśli mam pęknąć, to chyba lepiej mieć nacięte, łatwiej się goi. Nie chcę się nastawiać, żeby koniecznie tego uniknąć (niektórzy tak do tego podchodzą) bo po co mam się rozczarować. Też myślę, że będzie dobrze
Dziewczyny, myślicie już o jakiejś szkole rodzenia? W ogóle chcecie chodzić? Z mężem czy bez? I czy myślicie że mogą być "zapchane" i trzeba wcześniej rezerwować miejsca?
Bicie serduszka słyszałam przez pępowinę, czyli może to bardziej był puls dzidziusia niż serduszko. Ale słyszałam, fajne uczucie. Ja to jeszcze nie wiem, czy mąż będzie przy porodzie, w sumie na początku powiedział, że nie chce, ale ostatnio zmienił zdanie. Zobaczymy. Na pewno nic na siłę, bo to nie ma sensu. Bardzo natomiast bym chciała, żeby ktoś przy mnie był. Jeśli to nie będzie mój mąż, to wezmę przyjaciółkę, bo po prostu będę się pewniej czuła mając przy sobie kogoś bliskiego. W moim szpitalu z tego co widziałam też nie robią cesarek z byle powodu, dopiero jeśli coś zagraża dziecku (lub mamie oczywiście). Nie wiem jak jest z nacinaniem krocza. Kuzynka tam rodziła drugie dziecko i jej nie nacinali krocza i poszło dobrze. Nic jej nie pękło. Może przy pierwszym nacinają. Pewnie, że bym wolała tego uniknąć, ale jeśli mam pęknąć, to chyba lepiej mieć nacięte, łatwiej się goi. Nie chcę się nastawiać, żeby koniecznie tego uniknąć (niektórzy tak do tego podchodzą) bo po co mam się rozczarować. Też myślę, że będzie dobrze
Dziewczyny, myślicie już o jakiejś szkole rodzenia? W ogóle chcecie chodzić? Z mężem czy bez? I czy myślicie że mogą być "zapchane" i trzeba wcześniej rezerwować miejsca?
Skomentuj