ech, dziewczynki, to widzę, że nie jestem jedyna. Ja pisałam, że on da nas jest dobry, bo faktycznie tak jest. Jestesmy razem ponad 15 lat, więc znam jego mocne i słabe strony. Właściwie też się nie kłócimy (tylko Paula jest takim zapalnikiem), jesteśmy zgodnym małżeństwem. Ludzie tez postrzegają nas jako zgodne i kochające się małżeństwo. Ja podobnie jak Karolcia przemilczam jego wybuchy, wiem po prostu, że on musi się wygadać (może trochę głośno). Już nawet olewam to, że kłóci się z innymi. W sumie on i ja to dwie różne osoby i skoro S. nawrzeszczał na sąsiada, to nie znaczy, że ja z sąsiadem nie mogę mieć dobrych relacji, prawda? Ja wychodząc za mąż wiedziałam, że to nerwus. Właściwie chodzi mi tylko o Paulę, bo ja czuję się kochana przez S., umiem sobie wytłumaczyć jego zachowanie, a Paulinka chyba nie. Chciałabym, żeby miała dobre kontakty z tatą, a boję się, że przez te jego wybuchy, oddali się od niego. Ech, kurczę życie ciężkie jest
Ala nie chce soku z kapusty, ale chętnie zajada kapustę kiszoną. Paula jak chodziła do przedszkola dostawała kapustę po śniadaniu w okresie jesienno-zimowym. Dzieciaki w przedszkolu tak się do tego przyzwyczaiły, że same się upominały. I naprawdę rzadziej chorowały. I na Alę tez jakoś tak odpornościowo chyba działa. Dostaje na talerzyku i paluchami do buzi
Skomentuj