Madziu, nie zniechęcam się, choć lekko nie jest. Marudzenie Mlodego podczas jedzenia doprowadza mnie do szalu, ale biorę gleboki oddech i zachęcam. Najbardziej działa na Niego fakt, ze mama jest smutna i z kazdym kęsem/łyżką będą coraz bardziej usmiechnieta, a pusty talerz= pełen brzuszek i na odwrót. Działa puki co, choć marudzenie to dość drażniąca melodia. Ale nie poddaję się. Zarówno w pieluchowaniu nie zamierzam poprzestawać na jednym dniu, wierzę, ze do poniedziałku już bedzie lepiej. Muszę tylko zakupic większe podklady, bo musialam 3 polozyc by uchronic łóżko przed mokrą plamą. A te co poleciłaś są na niemowlęce łóżeczko, a Junior spi już w 'dorosłym". Może w aptece kupię te duze, poporodowe, wtedy będzie lepsze zabespieczenie i mam nadzieję, ze u teściowej też będzie to stosowane, choć wiem jaka ona jest przekorna... Cóż, do niedzieli, kiedy tam pójdzie, jeszcze kilka dni, to może Młody załapie o co chodzi
Powoli zaczynam byc dumna... A do nieba będę skakać jak osiagniemy sukces - samodzielność bez marudzenia
Skomentuj