No ja Ci się przyznam bez bicia, że po porodzie, jeszcze w szpitalu- nie chciało mi się wracać do domu :P
M mnie wkurzał, bo właśnie całą ciążę miał wszystko w poważaniu i z łaską nawet wózek był ze mną wybierać; jak go prosiłam o przygotowanie (wyczyszczenie) łóżeczka itd. to na wszystko miał czas, wszystko miał zrobić po narodzinach Młodej podczas naszego pobytu w szpitalu, a koniec końców jak przyszło co do czego- nie wiedział w co ręce włożyć i nie mógł się wyrobić ze wszystkim przed naszym powrotem
Krystian też pod koniec mojej ciąży dawał nam popalić i podczas odwiedzin w szpitalu zachowywał się strasznie... (był śpiący, nie wiedział co się dzieje, nie pasowało mu że on musi wrócić do domu, a ja ze swoim "nowym dzieckiem" zostaję w obcym miejscu)
W końcu przerosło mnie to wszystko i w cichej sali poporodowej, z Mają przy cycu odpoczywałam psychicznie i zbierałam siły na powrót do moich niegrzecznych panów
Skomentuj