- do picia woda, herbatki bez cukru;
- potrawy bez soli, kucharków, kostek i magi;
- jak najmniej słodyczy, a jeśli już to troszę gorzkiej czekolady;
- dużo warzyw i owoców;
- dieta bezglutenowa, mały ma lekką nietolerancję, nic w zasadzie się drastycznego nie dzieje poza tym że jest bardzo szczupły, ale jednak coś tam ma.
Wszystko było oki, młody rośnie zdrowo, pięknie, cud, miód
Z przyczyn losowych musieliśmy zamieszkać u moich rodziców, ja z racji tego że urodziłam drugie dziecko nie mogłam już tak bardzo kontrolować babci na każdym kroku co daje młodemu do jedzenia, w związku z czym młody w tej chwili nie tyka owoców, najchętniej je ciastka, herbata musi być słodka, soczki też, im słodsze tym lepsze, obiady muszą się świecić od chemicznych polepszaczy, a nietolerancja glutenu to nasz wymysł i jak dzieciak zje bułkę z margaryną i grubą warstwą serka topionego z szybką to nic mu śię przecież nie stanie.
Rozmowy, perswazje, kłótnie nie pomagają, bo "naczytaliście się głupot w internecie, dziecko musi jeść wszystko".
W tej chwili młody łapie wszystko co popadnie, smarka na zmianę z kaszlem i wogóle dziwne rzeczy się dzieją
Z wychowaniem też jest ciekawie, pozwalają mu na wszystko to czego ja mu zabraniam, bo "niech się bawi, biega, nie musi jeszcze isc sie myć" itp, w związku z czym młdy w tej chwili kompletnie mnie nie słucha, liczy się tylko babcia i dziadek. Jeśli jednak młody ich nie słucha, broi albo coś popsuje to wtedy pretensje do mnie że nie potrafie dzieciaka wychować. Słów mi brak.
Wyprowadzić się na razie nie możemy niestety. Jak sobie radzić w takiej sytuacji?
Skomentuj