My chodzimy na zajęcia dla maluszków, odkąd mała skończyła 5 miesięcy. Na początku śmiała się i cieszyła. Jednak od miesiąca (Mańka ma teraz 11 mies.) ma minę "nietęgą". Zorientowałam się, jak zobaczyłam zdjęcia - wszystkie mamy roześmiane, a dzieci jakoś tak nie bardzo. Nie to, że się boją, ale chyba nie sprawia im to jakiejś większej przyjemności.
Jeżeli chodzi o suszenie, to ja tak jak po kąpieli w domu wysuszam ręcznikiem, suszarką i wychodzimy. I jak na razie bez żadnej choroby.
Jeżeli chodzi o smarowanie olejkami, kremami itp., to nigdy Mańki niczym nie smaruję i skórę ma ładnie nawilżoną i w ogóle nie suchą (wydaje mi się, że robi się sucha, jeżeli używa się zbyt często nawilżających kremów - skoro mama nawilża, to skóra odzwyczaja się od naturalnego nawilżania).
Ogólnie ostatnio zaczęłam mieć wątpliwości co do basenu, ale chyba jeszcze trochę pochodzimy, bo mimo wszystko uważam, że pomaga w rozwoju (coś nowego, innego, może ciekawego).
Jeżeli chodzi o suszenie, to ja tak jak po kąpieli w domu wysuszam ręcznikiem, suszarką i wychodzimy. I jak na razie bez żadnej choroby.
Jeżeli chodzi o smarowanie olejkami, kremami itp., to nigdy Mańki niczym nie smaruję i skórę ma ładnie nawilżoną i w ogóle nie suchą (wydaje mi się, że robi się sucha, jeżeli używa się zbyt często nawilżających kremów - skoro mama nawilża, to skóra odzwyczaja się od naturalnego nawilżania).
Ogólnie ostatnio zaczęłam mieć wątpliwości co do basenu, ale chyba jeszcze trochę pochodzimy, bo mimo wszystko uważam, że pomaga w rozwoju (coś nowego, innego, może ciekawego).
Skomentuj