Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Dzieciaczki z 2007 ;)

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    Odp: Dzieciaczki z 2007

    Moniczko super że Łukaszek zdrowy, moja Karolinka 3 tydzień w domu siedzi bo katar już przeszedł ale jeszcze trochę kaszle. Hania na szczęście zdrowa
    Jak się porządnie wyleczy to wtedy ją puszcze do przedszkola.


    Skomentuj

    •    
         

      Odp: Dzieciaczki z 2007

      To najważniejsze, że Hania zdrowa. A Karolince dużo zrowia życzę. My też przecież ostatnio 3 tygodnie w domu siedzieliśmy. Ale teraz nadal jest ok, to znaczy nosek ciąglę jest pod obserwacją i woda morska do czyszczenia codziennie używana, ale kaszlu nie ma i do przedszkola Łukasz chodzi ładnie. Oby jak najdłużej.

      Podolec, a ty nawet nie żartuj, że nic nie robisz, bo masz dzieci, w tym jedno maleńkie, i cały dom na głowie.
      Łukasz 11.10.2007

      Skomentuj


        Odp: Dzieciaczki z 2007

        Może i tak ale nie wszystko teraz robię,sprzatam po łebkach,nie zawsze gotuje obiady,śniadanie robi mąż dzieciom,kolację albo ja albo on.Jak bym robiła wszystko co trzeba to czasu bym nie miała

        Skomentuj


          Odp: Dzieciaczki z 2007

          Robisz to co trzeba OPIEKUJESZ SIĘ DZIECKIEM a reszta jest mniej ważna. Ja mam jedno dziecko i też nie zawsze gotuje obiad, rzeczy do prasowania leżą nieraz pare dni sprzątam dwa razy na tydzień i jakoś żyjemy brudem nie zarastamy i z głodu nie umieramy POZDROWIONKA DLA WSZYSTKICH MAMUSIEK

          Skomentuj


            Odp: Dzieciaczki z 2007

            Czyli mamy tu same normalne mamy ze zdrowym podejsciem do obowiązków.
            Bo ja w zasadzie prasowanie ograniczam do minimum, sprzatam jak już naprawdę się należy, teraz niz kiedyś rzadziej, bo do pracy wróciłam. Obiad gotuje na 2, czasem 3 dni i tylko jedno danie, a nie dwa. Przygotowanie śniadania i kolacji dzielimy z mężem, podobnie jak zmywanie. Zawsze staram się znaleźć równowage pomiędzy obowiązkami a potrzebą odpoczynku. Czasem się nie udaje, ale szanuję siebie i swoje zdrowie, zwłaszcza psychiczne.
            Łukasz 11.10.2007

            Skomentuj


              Odp: Dzieciaczki z 2007

              Ha ja jak bym tak nie sprzątała to by mi dali,mamusia co raz gada a to że nie posprzątane nie pozmywane,jak mała miała ok dwa tygodnie kazała mi iść na pole kopać zagonek jak pytałam co z małą to stwierdziła bym sobie ją w dupę wsadziła z powrotem-koszmar.
              Dziś znów do starego się nie odzywam,bo jechaliśmy rano do notariusza i ten szybko chciał bo inni by czekali,a ja chciałam małą nakarmić,no i nie dojadła wzięłam butlę by tam jej wcisnąć papu-a ten na miejscu stwierdził że głupieję i kiedy mi W*************I.Ja mam go k.... dosyć,gnój jeden

              Skomentuj


                Odp: Dzieciaczki z 2007

                Współczuję
                Ja pracuje na dwie zmiany i też często robię obiad na dwa dni a dwóch dań nigdy nie robię.

                Skomentuj

                •    
                     

                  Odp: Dzieciaczki z 2007

                  Równiez współczuję. I mam nadzieję, że te słowa Podolec pisałaś w gorszej chwili, która nie jest ciągle, a tylko czasami. Bo czasami to każda z nas ma dość swojego męża, swojej mamy czy teściowej czy kogo tam jeszcze. Gorzej jak to jest stan zbyt częsty.
                  Trzymaj się i nie dawaj. Pozdrawiam.

                  Mona, ja oprócz gotowanie na zaś to jeszcze staram się mieć pomidorówkę zamrożoną "na czarną godzinę" dla Łukasza, jakby się okazało, że nie mam nic na obiad. My to ostatecznie zjemy cokolwiek, ale Łukasz do tych wybrednych dzieci należy.
                  A od tego tygodnia też "wróciłam" do dwuzmianowego systemu pracy. Co ma tylko jeden plus - rano jestem sama w domu i mam 2-3 godziny na ogarniecie mieszkania, zrobienie obiadu. Na szczęście Jarek świetnie sobie radzi z Łukaszem i całą resztą jak mnie nie ma. No może trochę za miekki jest dla syna.
                  Łukasz 11.10.2007

                  Skomentuj


                    Odp: Dzieciaczki z 2007

                    U nas jest tak cały czas nigdy nie mogłam dogadac się z matką,ciagle o coś się czepia,zawsze byłam najgorsza bo nie byłam zdolna i na dodatek mega leniwa jestem.Połowy rzeczy nie mogę robić-piżamowy dzień to nie u mnie,żeby nie sprzątać tez nie mogę,nie zmywać,nie prasować,ciagle słyszę,żem fleja i leń i tylko-a u mojej ciotki warsztat był w domu i było czysciej niż u ciebie itp,dziecko urodziłam bo nie chciałam isć do pracy,nie chce zajmować sie polem-siac warzyw itp-to jestem głupia-bratowa przyjdzie do nas-mają obok sie budować bedą siać itp-to ja hrabianka itp. itd.Mąż uważa ze nic nie robię-rzeczywiście sprzątam po łebkach,nie codziennie piorę i prasuję ale bez przesady słuzby nie mamy-on nie uśpi małej bo to moje zajęcie,nie przewinie,nie ubierze,nie nakarmi ,nie wstanie w nocy bo po co.Dopiero ok roku myje dzieci,zrobi im jeść,bajke małemu przeczyta-wczesniej sie wstydził,nie wytarł małemu pupy bo bidulek zaraz rzyga itp-RAJ MAM NA ZIEMI.On uwaza że jak pracuje to juz nic nie musi-sprzatać po sobie,myć sie itp,zona wszystkim się zajmie

                    Skomentuj


                      Odp: Dzieciaczki z 2007

                      Podolec współczuje, ale może warto porozmawiać z mężem że nie chcesz się na to godzić i żeby trochę więcej zajmował się mała.Ja mam dwójkę dzieci i tak sobie myśle że gdyby mi mąż nie pomagał to nie wiem jak bym sobie dała rade...

                      Jutro po miesiącu moja Karolinka wraca do przedszkola, oby dłużej pochodziła niż ostatnio


                      Skomentuj

                      •    
                           

                        Odp: Dzieciaczki z 2007

                        Podolec, współczuje. Nie jest ci łatwo, bo ani mąż nie jest podporą, ani matka, która wiecznie krytykuje. To potwornie ciężkie znosic takie traktowanie.
                        Przychodzi mi tylko na myśl, że oboje tak zostali wychowani. Co oczywiscie nie jest wystarczajacym wytłumaczeniem dla takiego zachowania.
                        O ile nie liczyłabym, że twoja mam się zmieni, bo pewnie na to juz za późno, o tyle może mąż jeszcze da się przekonac do większenia włączenia się do życia rodzinnego. W zasadzie to on bardzo dużo traci, nie ma możliwości nawiązania tak mocnej więzi z córeczką, jaką mogliby mieć. Ojciec dla dziewczynki jest bardzo ważny, pod warunkiem, ze ona tez czuje się ważna dla ojca. Zawsze szkoda mi dzieci, których tatusiowie uważają, że jak pracują to swoje obowiązki już wypełnili. Bo dzieci potrzebują obojga rodziców, a nie tylko mamy i pieniędzy taty.

                        Agata, wy wracacie do przedszkola, a my dziś zostalismy w domu. Łukasz pochodził 4 tygodnie, a teraz co najmniej tydzień (jak znam życie to dłużej) posiedzi w domu. Byliśmy wczoraj u pediatry, bo w niedzielny wieczór kaszlał przy zasypianiu. Myślałam, ze to poczatek jakiejś infekcji i chciałam się poradzić co podać, by tę infekcje w zarodku zwalczyć. A tymczasem usłyczałam: bardzo dużo gęstej wydzieliny na tylnej scianie (cokolwiek to znaczy) i czerwone gardło. Musi zostać w domu.
                        Teraz Łukasz śpi. Na szczęscie. Do spania w dzien przyzwyczaił się w przedszkolu, ale w domu nie chce nadal. Dziś musi sie naprawdę gorzej czuć, bo jest wyjątkowo spokojny i zasnął sam w łóżeczku, tylko chwilę wcześniej potańczyliśmy, zeby go wyciszyć.
                        A przy okazji i mnie goli gardło, choc jest lepiej niż w niedzielę wieczorem, kiedy naprawdę paskudnie się czułam.
                        Łukasz 11.10.2007

                        Skomentuj


                          Odp: Dzieciaczki z 2007

                          Niby już przyzwyczaiłam sie do takiego traktowania-od matki-ale co raz siedzę i becze bo co raz się kłócimy.A dzieci pewnie że potrzebują ojca,córka nawet będac w przedszkolu rysowała rysunki bez taty-nie dość że się nią nie zajmował jak była mniejsza to wyjechał za granicę jak miała 2,5roku a werócił jak miała 6lat.A syn dopiero woli jego jak urodziłam małą bo tak non stop był ze mną,nawet umyć się nie mogłam sama,musiałam brac małego bo z tatą nie został.

                          Skomentuj


                            Odp: Dzieciaczki z 2007

                            Może twój maż sam nie miał ojca w poblizu, gdy był mały. I teraz powiela wzorzec, który zna. Uważa, że to jest normalne i nie dostrzega błędów, jakie popełnia. Nie widzi co traci. To przykre.
                            Facetów bardzo trudno zmienić, więc nie wiem co ci doradzić. Życzę jednak Wam wszystkim by choć trochę udało mu sie stać tatą na codzień, a nie tylko od święta.
                            Łukasz 11.10.2007

                            Skomentuj


                              Odp: Dzieciaczki z 2007

                              Wątpię by jego ojciec zajmował się dziecmi,jak nie praca to pijaństwo z kumplami,teściowa raczej sama zajmował sie dziećmi.Mogę tylko pomarzyć-pamiętam jak mój starszy brat zajmował sie córką,wszystko przy niej robił-przebierał,ubierał,zupki gotował,kapał,ubrania sam im potrafił kupić,smielismy się że jak by miał cycka to i by nakarmił,średni brat też wszystko robi przy małej-był z nim u nas w wakacje,starsza corka 9lat-diabeł z niestej ziemi i najmłodsza akurat miała rok i 3miesiace,bratowa została w domu bo juz nie miała urlopu a on jako nauczyciel ma więcej wolnego.Teraz na jesień bratowa była w sanatorium ze starsza córką a on z małą został w domu-oczywiscie ma nianię do pomocy ale i tak wszystko potrafi sam zrobić.Tylko mój młodszy brat chyba za duzo nie pomagal przy swoich synkach

                              Skomentuj


                                Odp: Dzieciaczki z 2007

                                Z tego co napisałaś, wnioskuję, że pewnie w Twojej rodzinie tato był znacznie bardziej obecny i Twoi bracia mają pozytywny wzorzec bycia ojcem. Nie boją się, nie wstydzą, chcą mieć wpływ i byc ważni dla swoich dzieci.Szkoda, że Twój mąż tego nie rozumie. Wiele traci on, Ty i wasze dzieci.
                                Nie znam sie na psychologii, bardziej na wyczucie podchodzę do takich spraw. Może poszukaj w necie chociazby jakichs porad specjalistów, w jaki sposób można mało obecnego ojca przekonac do tego, żeby bardziej się angażował. Żeby zrozumiał ile to znaczy dla wszystkich.
                                Łukasz 11.10.2007

                                Skomentuj

                                       
                                Working...
                                X