Moja córeczka ma 11 i pół miesiąca i zrobił się z niej straszny niejadek. Chodzi przede wszystkim o to że córka odmawia jedzenia w formie stałej.
Wprowadzanie stałych produktów po 6mc jak kaszki, przeciery owocowe czy papki warzywne poszło nam bardzo fajnie.
Natomiast jak próbowałam ok 9mc podawać jedzenie nie w formie zmiksowanej tylko rozdrobnionej to już zaczął się bunt podczas jedzenia, wyciąganie większych kawałków z buzi, myślałam że to przejdzie, że po prostu dziecko jest zaciekawione nowym jedzonkiem. Niestety nie minęło. Co jakiś czas ponawiałam próby, stopniowo żeby jej nie zniechęcić. Międzyczasie przechodziliśmy bardzo bolesne ząbkowanie, praktycznie od 8mc idą jej ząbki (mamy już 9 sztuk), przy tym wysoka temperatura, biegunka, płacz w noc i dzień, były dni że nie chciała jeść w ogóle, wtedy jej nie męczyłam z jedzenie stałych rzeczy bo i tak odmawiała, a cieszyłam się jak przynajmniej wypiła mleko i zjadła trochę gładkiej kaszki.
Teraz mija już kolejny miesiąc a córka wciąż odrzuca takie potrawy jak np. płatki owsiane, jajeczniczkę na parze, czy pomidorek ugnieciony z chlebkiem.
Jak dostała do buzi trochę jajecznicy to pojawił się odruch wymiotny. Nawet dałam jej się bawić jedzeniem, myślałam że pogrzebie w talerzu a może przy okazji trafi coś do buzi, posmakuje jej, ale jak tylko brała do rąk kawałki jajka to malowało się obrzydzenie na jej buzi.... dziwna sprawa, bo chyba takie maluchy powinny być ciekawe nowych smaków Nie wiem jak zadziałać żeby ją nie zrazić do nowości, a prób było już naprawdę dużo i to z różnymi produktami.
W kwietniu Mała pójdzie do żłobka a tam już jest stały jadłospis, boję się że nie będzie chciała tam nic jeść....
Proszę o radę eksperta, z góry bardzo dziękuje
Skomentuj