Przed narodzinami Wojtusia starałam się raz na dwa tygodnie odwiedzać salon kosmetyczny. Nie poddawałam się tam żadnym wymyślnym zabiegom. Była to tylko regulacja brwi, henna rzęs i brwi. Moja twarz stawała się wtedy wyrazista, świeża i promienna. Dodatkowo sauna włosów- polecam włosy są delikatne, miękkie i lśniące (no prawie niczym z reklamy szamponu do włosów).
Ale to było przed pojawieniem się Wojtusia. Nasze wspólne pierwsze miesiące dużo zmieniły Chciałam ,,chłonąć,, każdą minutę spędzoną z nim, no i trochę się zaniedbałam. Nie ukrywam, że czasem brakowało też sił na zabiegi pielęgnacyjne.
Ale w powietrzu poczułam wiosnę i wszystko wraca do normy!!!
Odwiedzam mój ulubiony salon kosmetyczny. Do tego peeling całego ciała, oliwka nawilżająca (podkradam synkowi), balsam, oczyszczania twarzy, kremik, fajny lakier do paznokci.
I co najbardziej sobie chwalę - maseczki na twarz- z jabłka, marchewki, cukinii, ziemniaka, łososia- w zależności od tego co akurat synuś ma na obiad
Pozdrawiam wszystkie mamy, których maluchy notorycznie plują jedzeniem
Skomentuj