Niepowtarzalnym smakiem mojego dzieciństwa, który stale żyje w mojej pamięci jest zupa pomidorowa dziadka Franciszka. Smak ten przypomina mi dziadka, którego już od dawna nie ma z nami. On uwielbiał prace w ogrodzie, a ja pamietam te dorodne czerwone pomidory, które rosły na zadbanych krzaczkach. Jak tylko dziadek brał łopatę do ręki natychmiast pojawiały się kosy, które z nadzieją na smakowite dźdźownice na świeżo przekopanej grządce, śpiesznie podążały za nim wdzięcznie podskakując.
Zebrane z krzaków pomidory dziadek mielił na ręcznej maszynce, a następnie przyprawiał według sobie tylko znanej receptury i tak przyrządzony przecier przekładał do słoiczków. Gotowaniem zupy zajmowała się babcia, ale i tak będzie mi ona kojarzyła się z dziadkiem i wszystkimi tymi rytuałami.