Odp: Konkurs "Mój poród"
Wszystkie trzy porody były inne i każdy przyniósł nowe doświadczenie i przeżycia, ale kończył się wielkim szczęściem jakim jest narodzenie moich pociech.
Monika przyszła na świat w 1996r. jeszcze na porodówkach nie było tak cudownie ,ale ja miałam szczęście-byłam sama z położną , która okazała się cudowną kobietą i mimo że byłam „zielona” wszystko wytłumaczyła i udzieliła stosownych instrukcje. Urodziłyśmy cudną , zdrową dziewczynkę.
Moje doświadczenia po pierwszym porodzie były dość miłe i postanowiłam z mężem mieć synka do kompletu i jak pomyślałam też tak się stało. Kolejny poród- ale już nie było tak cudownie.
Przyszło mi rodzić w szpitalu ,który miał miano „Przyjazny matce i dziecku”(rok2000). Przyjechałam o 17 bo odeszły mi wody, skurczy 0,usłyszałam –chodzić-chodziłam do 1 w nocy jak powiedziałam ,że nie daje rady , bo bolą mnie nogi(byłam w pracy i od 5 rano byłam na nogach)nie mam już siły i mi było słabo ,bo nic nie jadłam i piłam –to usłyszałam ,że nie przyjechałam na wczasy tylko do porodu. Przeżyłam koszmar-spytałam wprost komu i ile mam dać ,żeby się mną zajął-to zrobił się w tedy szum, że jak ja tak mogę, że sama nie jestem i obrażam pielęgniarki …..w tedy zszedł lekarz kazał podać mi kroplówkę i już- 10 minut i było po wszystkim(a tyle godzin nerwówki). Zaczął się w tedy koszmar …dali mi syna takiego jakiego wyciągnęli go ze mnie-nie umyty, cały we krwi. Dowiedziałam się ze to taka moda, więz matki z dzieckiem się rozwija. Biedny taki goły bez pieluszki, nie okryty, brudny ale mój .Przytuliłam go i tak już został do chwili ,aż mogłam wstać. Po dwóch godzinach zaczął się dusić-zabrały go pielęgniarki na 10h,okazało się ze jest żle odśluzowany . PRZEZYŁAM KOSZMAR, potem żółtaczka, gronkowiec, paciorkowiec, płakałam całymi dniami bo myślałam że już nigdy nie wyjdę ze szpitala. Zabrałam dziecko i uciekłam-na własne życzenie. Dziś to chłop jak dąb.
A trzeci poród to już formalność(2010) wiedziałam wszystko, zaplanowałam od A do Z. No cóż, nie do końca wyszło wszystko bo córcia się zasiedziała 10 dni dłużej , ale było wszystko super , szpital, cudowna położna i Pani doktor-szybko i sprawnie.
Cała moja trójka-Monika ,Grześ i Olinka przyszłt na świat siłami natury. Mimo bólu,strachu i zwątpienia -są cudem natury i moją miłością. Współczuje kobietom ,które rodzą dzieci przez cc z wyboru-nigdy się nie dowiedzą co tracą...uczucie kiedy na świat przychodzi skarb najcenniejszy.
Wszystkie trzy porody były inne i każdy przyniósł nowe doświadczenie i przeżycia, ale kończył się wielkim szczęściem jakim jest narodzenie moich pociech.
Monika przyszła na świat w 1996r. jeszcze na porodówkach nie było tak cudownie ,ale ja miałam szczęście-byłam sama z położną , która okazała się cudowną kobietą i mimo że byłam „zielona” wszystko wytłumaczyła i udzieliła stosownych instrukcje. Urodziłyśmy cudną , zdrową dziewczynkę.
Moje doświadczenia po pierwszym porodzie były dość miłe i postanowiłam z mężem mieć synka do kompletu i jak pomyślałam też tak się stało. Kolejny poród- ale już nie było tak cudownie.
Przyszło mi rodzić w szpitalu ,który miał miano „Przyjazny matce i dziecku”(rok2000). Przyjechałam o 17 bo odeszły mi wody, skurczy 0,usłyszałam –chodzić-chodziłam do 1 w nocy jak powiedziałam ,że nie daje rady , bo bolą mnie nogi(byłam w pracy i od 5 rano byłam na nogach)nie mam już siły i mi było słabo ,bo nic nie jadłam i piłam –to usłyszałam ,że nie przyjechałam na wczasy tylko do porodu. Przeżyłam koszmar-spytałam wprost komu i ile mam dać ,żeby się mną zajął-to zrobił się w tedy szum, że jak ja tak mogę, że sama nie jestem i obrażam pielęgniarki …..w tedy zszedł lekarz kazał podać mi kroplówkę i już- 10 minut i było po wszystkim(a tyle godzin nerwówki). Zaczął się w tedy koszmar …dali mi syna takiego jakiego wyciągnęli go ze mnie-nie umyty, cały we krwi. Dowiedziałam się ze to taka moda, więz matki z dzieckiem się rozwija. Biedny taki goły bez pieluszki, nie okryty, brudny ale mój .Przytuliłam go i tak już został do chwili ,aż mogłam wstać. Po dwóch godzinach zaczął się dusić-zabrały go pielęgniarki na 10h,okazało się ze jest żle odśluzowany . PRZEZYŁAM KOSZMAR, potem żółtaczka, gronkowiec, paciorkowiec, płakałam całymi dniami bo myślałam że już nigdy nie wyjdę ze szpitala. Zabrałam dziecko i uciekłam-na własne życzenie. Dziś to chłop jak dąb.
A trzeci poród to już formalność(2010) wiedziałam wszystko, zaplanowałam od A do Z. No cóż, nie do końca wyszło wszystko bo córcia się zasiedziała 10 dni dłużej , ale było wszystko super , szpital, cudowna położna i Pani doktor-szybko i sprawnie.
Cała moja trójka-Monika ,Grześ i Olinka przyszłt na świat siłami natury. Mimo bólu,strachu i zwątpienia -są cudem natury i moją miłością. Współczuje kobietom ,które rodzą dzieci przez cc z wyboru-nigdy się nie dowiedzą co tracą...uczucie kiedy na świat przychodzi skarb najcenniejszy.
Skomentuj