Odp: Konkurs "Jak świętujecie Dzień Mamy?"
V DZIEŃ MATKI - 26 MAJA 2012-PRZEDSTAWIENIE
Głośny dźwięk budzika wyrwał mnie ze snu. 5.30. Pora nakarmić Idunię. Machinalnie udaję się do kuchni, wstawiam wodę, przygotowuję butelkę i odpowiednią porcję mleka.,,-Boże, ile ja bym dała żeby móc ją po prostu przystawić do piersi…”-myślę przygotowując mleczną mieszankę dla wcześniaków. Idę do pokoju dziewczynek. Bezszelestnie biorę Idę na ręce i wychodzę z pokoju aby nie obudzić Poli. Ida, choć taka krucha i delikatna, wypija całą porcję jednym tchem. Odstawiam pustą butelkę, Delikatnie kładę ją na swoim ramieniu. Idunia przytula się do mnie całym swoim maleńkim ciałkiem. Po paru minutach przytulam się do piersi i czekam aż spokojnie zaśnie. Najbardziej tym wszystkim chyba boli mnie to, że nie mogę przystawić jej do piersi, poczuć tej niesamowitej, wytwarzającej się wówczas bliskości…Ida, tak jak każdy wcześniak musi być karmiona bowiem specjalną, przeznaczoną dla takich jak Ona dzieci, mieszanką która ma zwiększyć jej urodzeniową masę. Poza tym, nie miałaby siły ssać…Po dobrych 30-tuminutach odkładam ją do łóżeczka i kładę się obok, przyglądając się jak śpi…
Dwie godziny później, delikatnie budzę śpiącą jeszcze Polę…Od razu otwiera oczy i pyta czy wychodzimy już od przedszkola. Z uśmiecham na twarzy uspokajam ją i mówię, że najpierw musimy zjeść śniadanie. Jednak ona wcale nie ma na to ochoty – dziś w jej przedszkolu jest bowiem wyjątkowe święto – Dzień Mamy. Pola nie może opanować emocji. Razem z całą grupą przygotowywała się do tego dnia już dwa miesiące wcześniej. Po dwudziestu minutach od przebudzenia Pola gotowa jest już do wyjścia, chociaż zazwyczaj ma to miejsce dopiero ok. 8.00. Rozumiem jednak jej zniecierpliwienie, ubieram Idunię i wychodzimy. ,,-Do zobaczenia o 14”- mówię i całuję ją w policzek, kiedy wchodzi do swojej przedszkolnej Sali.
Wystrojeni, zjawiamy się całą trójką przed drzwiami Sali ,,Pszczółek”. Za chwilę na rozpocząć się przedstawienie. Pierwsze przedszkolne przedstawieni z Okazji Dnia Mamy. Dla całej naszej rodziny to wyjątkowe wydarzenie. Gdy zza kurtyny wychodzą pierwsze maluszki serce podchodzi mi do gardła. Czuję niebywałe wzruszenie; ostatkiem sił próbuje powstrzymać wzruszenie, które maluje się na twarzy chyba wszystkich zgromadzonych. Obserwuję śpiewającą Polę z zapartym tchem i choć cały spektakl trwa nie więcej niż 15 minut czuję dumę. Ogromną dumę, która wypełniła w ten szczególny dzień każdy zakamarek mojego serca…
VI DZIEŃ MATKI – 26 MAJA 2013-WIERSZ
,,-Dziewczynki wstajemy”-mówię dość głośno najdelikatniejszym głosem na jaki mogę się zdobyć. ,,-Pora wstawać..”-mówię i czule łaskoczę je w gołe, wystające spod kołdry stopki. Jako pierwsza budzi się Ida. Otwiera oczy i widzę, że jeszcze nie jest gotowa na poranne wstawanie. Ale po chwili grymas niezadowolenia znika z jej twarzy tak samo szybko jak się na niej pojawił. Teraz to ona czuwa nad tym, aby jej starsza siostra nie zmrużyła już więcej oka. Obserwuję tę sytuację z lekkim rozbawieniem. Po kilku minutach dziewczynki jedzą już śniadanie. Pola po raz kolejny powtarza młodszej siostrze tekst wierszyka, którego nauczyła się z Okazji dzisiejszego święta. Widzę, że już po prostu nie może doczekać się występu, który w tym roku organizowany jest wyjątkowo miejscowym Domu Kultury. Dwie godziny później siedzimy już całą rodziną na widowni i wyczekujemy pojawienia się na scenie naszej starszej córeczki. ,,-Jest!Widzę ją!”-mówię głośno do męża, który pokazuje mi, że zachowuję się trochę nieodpowiednio. Gdy Pola staje na środku sceny i mówi do mikrofonu dobrze mi przecież znany wiersz czuję niebywałe wzruszenie i dumę. I nie ma znaczenia, że znam ten wierszyk na pamięć;że słyszałam go tak wiele razy...Dziś naprawdę brzmi jakoś inaczej...Wyjątkowo...Bo i dzień jest tak samo jak on niepowtarzalny...
VII DZIEŃ MATKI – 26 MAJA 2014-RODZINNY PIKNIK
,,-Mamo wychodzimy już”-pyta Pola zniecierpliwionym głosem. Patrzę na jej poważną minę, nałożone na stopy trampki i zastanawiam się kiedy ona się tak szybko ubrała.,,-Spokojnie,zdążymy”-mówię usiłując ubrać wiercącą się na moich kolanach Idę. Staram się robić to w miarę sprawnie, bo tak naprawdę Pola ma rację. Powinniśmy już wychodzić. Nie możemy się przecież spóźnić na organizowany w jej przedszkolu, po raz pierwszy w tym roku, rodzinny piknik. Nasza obecność ma dla Poli naprawdę duże znaczenie. ,,-No w końcu!”-myślę kiedy udało mi się założyć Iduni drugi but.
Po kilkunastu minutach cała nasza czwórka była już na terenie przedszkola. Musze przyznać, że dziś robiło ono niesamowite wrażenie. Każdy kąt był tak zagospodarowany by każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Oboje z mężem, z racji tego że uwielbiamy gotować rozpoczęliśmy naszą przedszkolna podróż od kącika kulinarnego, gdzie razem z naszymi córkami, przygotowywaliśmy sałatkę owocową, Po wspólnym gotowaniu przyszła kolej na grę w piłkę, skoki w dal, rzucanie butem, tajemnicze eksperymenty i w końcu tak wyczekiwane przez dzieci skakanie na dmuchanych zamkach. Szalałam jak małe dziecko! Zresztą mój mąż chyba też, bo zszedł z zamku jako ostatni
,,Mamo podobało Ci się”-zapytała Pola gdy 2 godziny później, zmęczeni ale szczęśliwi wracaliśmy do domu.,,-Oczywiście!Było fantastycznie!”-powiedziałam i przytuliłam ją mocno. ,,-W taki razie życzę Ci wszystkiego najlepszego z Okazji Dnia Mamy”-dodała Pola.,,-Ja też!Ja też!”-w ślad za nią wołała Ida.,,-Kocham Was dziewczynki”-powiedziałam tuląc je do siebie...
V DZIEŃ MATKI - 26 MAJA 2012-PRZEDSTAWIENIE
Głośny dźwięk budzika wyrwał mnie ze snu. 5.30. Pora nakarmić Idunię. Machinalnie udaję się do kuchni, wstawiam wodę, przygotowuję butelkę i odpowiednią porcję mleka.,,-Boże, ile ja bym dała żeby móc ją po prostu przystawić do piersi…”-myślę przygotowując mleczną mieszankę dla wcześniaków. Idę do pokoju dziewczynek. Bezszelestnie biorę Idę na ręce i wychodzę z pokoju aby nie obudzić Poli. Ida, choć taka krucha i delikatna, wypija całą porcję jednym tchem. Odstawiam pustą butelkę, Delikatnie kładę ją na swoim ramieniu. Idunia przytula się do mnie całym swoim maleńkim ciałkiem. Po paru minutach przytulam się do piersi i czekam aż spokojnie zaśnie. Najbardziej tym wszystkim chyba boli mnie to, że nie mogę przystawić jej do piersi, poczuć tej niesamowitej, wytwarzającej się wówczas bliskości…Ida, tak jak każdy wcześniak musi być karmiona bowiem specjalną, przeznaczoną dla takich jak Ona dzieci, mieszanką która ma zwiększyć jej urodzeniową masę. Poza tym, nie miałaby siły ssać…Po dobrych 30-tuminutach odkładam ją do łóżeczka i kładę się obok, przyglądając się jak śpi…
Dwie godziny później, delikatnie budzę śpiącą jeszcze Polę…Od razu otwiera oczy i pyta czy wychodzimy już od przedszkola. Z uśmiecham na twarzy uspokajam ją i mówię, że najpierw musimy zjeść śniadanie. Jednak ona wcale nie ma na to ochoty – dziś w jej przedszkolu jest bowiem wyjątkowe święto – Dzień Mamy. Pola nie może opanować emocji. Razem z całą grupą przygotowywała się do tego dnia już dwa miesiące wcześniej. Po dwudziestu minutach od przebudzenia Pola gotowa jest już do wyjścia, chociaż zazwyczaj ma to miejsce dopiero ok. 8.00. Rozumiem jednak jej zniecierpliwienie, ubieram Idunię i wychodzimy. ,,-Do zobaczenia o 14”- mówię i całuję ją w policzek, kiedy wchodzi do swojej przedszkolnej Sali.
Wystrojeni, zjawiamy się całą trójką przed drzwiami Sali ,,Pszczółek”. Za chwilę na rozpocząć się przedstawienie. Pierwsze przedszkolne przedstawieni z Okazji Dnia Mamy. Dla całej naszej rodziny to wyjątkowe wydarzenie. Gdy zza kurtyny wychodzą pierwsze maluszki serce podchodzi mi do gardła. Czuję niebywałe wzruszenie; ostatkiem sił próbuje powstrzymać wzruszenie, które maluje się na twarzy chyba wszystkich zgromadzonych. Obserwuję śpiewającą Polę z zapartym tchem i choć cały spektakl trwa nie więcej niż 15 minut czuję dumę. Ogromną dumę, która wypełniła w ten szczególny dzień każdy zakamarek mojego serca…
VI DZIEŃ MATKI – 26 MAJA 2013-WIERSZ
,,-Dziewczynki wstajemy”-mówię dość głośno najdelikatniejszym głosem na jaki mogę się zdobyć. ,,-Pora wstawać..”-mówię i czule łaskoczę je w gołe, wystające spod kołdry stopki. Jako pierwsza budzi się Ida. Otwiera oczy i widzę, że jeszcze nie jest gotowa na poranne wstawanie. Ale po chwili grymas niezadowolenia znika z jej twarzy tak samo szybko jak się na niej pojawił. Teraz to ona czuwa nad tym, aby jej starsza siostra nie zmrużyła już więcej oka. Obserwuję tę sytuację z lekkim rozbawieniem. Po kilku minutach dziewczynki jedzą już śniadanie. Pola po raz kolejny powtarza młodszej siostrze tekst wierszyka, którego nauczyła się z Okazji dzisiejszego święta. Widzę, że już po prostu nie może doczekać się występu, który w tym roku organizowany jest wyjątkowo miejscowym Domu Kultury. Dwie godziny później siedzimy już całą rodziną na widowni i wyczekujemy pojawienia się na scenie naszej starszej córeczki. ,,-Jest!Widzę ją!”-mówię głośno do męża, który pokazuje mi, że zachowuję się trochę nieodpowiednio. Gdy Pola staje na środku sceny i mówi do mikrofonu dobrze mi przecież znany wiersz czuję niebywałe wzruszenie i dumę. I nie ma znaczenia, że znam ten wierszyk na pamięć;że słyszałam go tak wiele razy...Dziś naprawdę brzmi jakoś inaczej...Wyjątkowo...Bo i dzień jest tak samo jak on niepowtarzalny...
VII DZIEŃ MATKI – 26 MAJA 2014-RODZINNY PIKNIK
,,-Mamo wychodzimy już”-pyta Pola zniecierpliwionym głosem. Patrzę na jej poważną minę, nałożone na stopy trampki i zastanawiam się kiedy ona się tak szybko ubrała.,,-Spokojnie,zdążymy”-mówię usiłując ubrać wiercącą się na moich kolanach Idę. Staram się robić to w miarę sprawnie, bo tak naprawdę Pola ma rację. Powinniśmy już wychodzić. Nie możemy się przecież spóźnić na organizowany w jej przedszkolu, po raz pierwszy w tym roku, rodzinny piknik. Nasza obecność ma dla Poli naprawdę duże znaczenie. ,,-No w końcu!”-myślę kiedy udało mi się założyć Iduni drugi but.
Po kilkunastu minutach cała nasza czwórka była już na terenie przedszkola. Musze przyznać, że dziś robiło ono niesamowite wrażenie. Każdy kąt był tak zagospodarowany by każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Oboje z mężem, z racji tego że uwielbiamy gotować rozpoczęliśmy naszą przedszkolna podróż od kącika kulinarnego, gdzie razem z naszymi córkami, przygotowywaliśmy sałatkę owocową, Po wspólnym gotowaniu przyszła kolej na grę w piłkę, skoki w dal, rzucanie butem, tajemnicze eksperymenty i w końcu tak wyczekiwane przez dzieci skakanie na dmuchanych zamkach. Szalałam jak małe dziecko! Zresztą mój mąż chyba też, bo zszedł z zamku jako ostatni
,,Mamo podobało Ci się”-zapytała Pola gdy 2 godziny później, zmęczeni ale szczęśliwi wracaliśmy do domu.,,-Oczywiście!Było fantastycznie!”-powiedziałam i przytuliłam ją mocno. ,,-W taki razie życzę Ci wszystkiego najlepszego z Okazji Dnia Mamy”-dodała Pola.,,-Ja też!Ja też!”-w ślad za nią wołała Ida.,,-Kocham Was dziewczynki”-powiedziałam tuląc je do siebie...
Skomentuj