Odp: Wygraj książkę „Na tropie angielskich słówek". Konkurs „Mistrz angielskiego”
Przygoda mojej 3-letniej córeczki z językiem angielskim zaczęła się przypadkiem. Byliśmy na rodzinnej imprezie, gdzie była też moja kuzynka, która przyjechała z Anglii z narzeczonym i porozumiewali się tylko po angielsku. Moja córka przyglądała się im i słuchała z zaciekawieniem, ze zdziwieniem co też oni mówią. Wtedy moja kuzynka na przykładzie kredek zaczęła uczyć ją kolorów i po jakimś czasie umiała powtórzyć red, pink, blue.
Pomyślałam sobie, że to chyba dobry moment na naukę angielskiego i wymyśliłam taką metodę.
Drukuje obrazki przedstawiające jakiś przedmiot, zwierzę czy jedzenie. Potem za pomocą magnesów wieszam jeden obrazek na lodówce, który również podpisuje po angielsku. Następnie przez cały dzień uczymy się tego jednego słówka, które powtarzamy w ciągu całego dnia przy okazji wykonywania różnych czynności. I tak następnego dnia jest inne słówko itd. Jak tylko córka spojrzy na lodówkę mówi z radością oooo to jest ball albo to mój teddy bear :-)
Po pięciu dniach robimy powtórkę, pokazuje córce obrazki, które widziała do tej pory i nazywa przedmiot po polsku i po angielsku.
W ten sposób uczymy się dwa tygodnie i są efekty, więc metodę będę kontynuować. Na razie wybieram proste, krótkie słowa, aby było jej łatwiej wymówić i zapamiętać.
Moja córka nauczyła się już takich słówek jak: ball, frog, dog, carrot, teddy bear, no i kolory red, pink, blue. Z niektórymi ma jeszcze problem, ale chce się uczyć i nie spodziewałam się, że nauka angielskiego tak jej się spodoba. Mnie to bardzo cieszy :-)
Przygoda mojej 3-letniej córeczki z językiem angielskim zaczęła się przypadkiem. Byliśmy na rodzinnej imprezie, gdzie była też moja kuzynka, która przyjechała z Anglii z narzeczonym i porozumiewali się tylko po angielsku. Moja córka przyglądała się im i słuchała z zaciekawieniem, ze zdziwieniem co też oni mówią. Wtedy moja kuzynka na przykładzie kredek zaczęła uczyć ją kolorów i po jakimś czasie umiała powtórzyć red, pink, blue.
Pomyślałam sobie, że to chyba dobry moment na naukę angielskiego i wymyśliłam taką metodę.
Drukuje obrazki przedstawiające jakiś przedmiot, zwierzę czy jedzenie. Potem za pomocą magnesów wieszam jeden obrazek na lodówce, który również podpisuje po angielsku. Następnie przez cały dzień uczymy się tego jednego słówka, które powtarzamy w ciągu całego dnia przy okazji wykonywania różnych czynności. I tak następnego dnia jest inne słówko itd. Jak tylko córka spojrzy na lodówkę mówi z radością oooo to jest ball albo to mój teddy bear :-)
Po pięciu dniach robimy powtórkę, pokazuje córce obrazki, które widziała do tej pory i nazywa przedmiot po polsku i po angielsku.
W ten sposób uczymy się dwa tygodnie i są efekty, więc metodę będę kontynuować. Na razie wybieram proste, krótkie słowa, aby było jej łatwiej wymówić i zapamiętać.
Moja córka nauczyła się już takich słówek jak: ball, frog, dog, carrot, teddy bear, no i kolory red, pink, blue. Z niektórymi ma jeszcze problem, ale chce się uczyć i nie spodziewałam się, że nauka angielskiego tak jej się spodoba. Mnie to bardzo cieszy :-)
Skomentuj