Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

Collapse
Zamknięty wątek
X
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    #61
    Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

    Myślę,że najbardziej wzruszającą i najbardziej ukochaną przeze mnie książką z dzieciństwa jest Frances Hodgson Burnett.To piękna opowieść i miłości do natury i przyjażni,która jest w stanie pokonać wszystkie trudności. Przyjażni ,której siła ma moc uzdrawiania.Ta opowieść sprawiła,że jako dziesięcioletnie dziecko inaczej zaczęłam popstrzegać świat dookoła mnie.zaczęłam zauważać wiele rzeczy,które ukształtowały mój charakter na całe życie.To od tej książki nie potrafię przejść obojętnie obok choroby i nieszczęścia,jakie dotyka innych.I chyba ta książka spowodowała,że wybrałam w życiu swój zawód i zostałam pielęgniarką,a praca w ogrodzie i uprawianie ogrodu jest moją wielką miłością i pasją!

    Skomentuj

    •    
         

      #62
      Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

      Zasiadam wygodnie,sięgam pamięcią wstecz, szukam,szukam… i moim oczom ukazuje się taki obraz… dziewczynka z „cebulą” na głowie w sweterku z jabłuszkiem, która buszuje po zakurzonym strychu w poszukiwaniu skarbów! To byłam ja i moja cząstka fantastycznego wspomnienia. Kiedy udało mi się ukradkiem wymknąć na strych byłam tak podekscytowana, że sama wyprawa tam była niezapomniana. Buszowałam po kartonach, pudełkach, kuferkach i znalazłam go… mój skarb największy, a mianowicie stare baśnie braci Grimm. Całe pożółkłe z zakurzonymi i potarganymi stronicami, że kichałam na prawo i lewo, ale z błyskiem w oczach przekładałam kartki oglądając rysunki. Pamiętam to jakby było to wczoraj, ten zapach, ten widok, ta radość! Aż serce biło mocniej z każdą przejrzaną baśnią i tak moją szczególną uwagę przykuł Tomcio Paluszek – takie maleństwo, a takie dzielne! Postanowiłam za moim bohaterem, że też taka będę! A tą baśń tak pokochałam, że co rusz kazałam ją sobie czytać, aż się jej nauczyłam na pamięć! Także bez dwóch zdań to moja ulubiona książka z dzieciństwa

      Skomentuj


        #63
        Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

        Doktor Dolittle i jego zwierzęta – autorstwa Hugh’a Loftinga. Czytałam wszystkie części! Było tam wszystko co kocham: zwierzęta, podróże i wspaniale przygody. Chciałam być jak Doktor Dolittle, znać język zwierząt i pomagać im na każdym kroku i tak właśnie było. Po lekturze tej książki zostałam "zaklinaczką zwierząt" leczyłam wszystkie koty i psy i rozmawiałam z wróblami :-) Marzyłam żeby mieć małpkę Czi Czi i a z papugą Polinezją zwiedzić Afrykę! Co więcej od momentu lektury „Doktora Nieboli” wiedziałam kim będę jak dorosnę – Panią weterynarz Bez wątpienia będę czytać ją swoim dzieciom by też poczuły prawdziwa magie tej książki. Dziękuję droga redakcjo, że przypomnieliście mi o tej wspanialej lekturze

        Skomentuj


          #64
          Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

          Postać wesoła, pocieszna, ponoć o małym rozumku, a jakże mądra! Mowa oczywiście o Kubusiu Puchatku. Wspaniałe historie, od których serce rośnie, które przynoszą uśmiech i ukojenie nawet najbardziej zapłakanej małej twarzyczce, i historie, które ja - mama, wspominam z łezką w oku i które, pomimo upływu lat wciąż są niezmiennie pełne prawd życiowych, których znaczenie poznajemy dopiero z wiekiem. Kubuś Puchatek to książka, do której z przyjemnością sama wracam w smutne, szare, jesienne wieczory. Każda strona zapisana przygodami dobrodusznego Puchatka, nieśmiałego Prosiaczka i zwariowanego Tygryska, to nieprzemijający urok i aktualne -niezależnie od wieku- złote myśli i wskazówki dla prawdziwych przyjaciół Dla mnie była to pierwsza książka, którą tak bardzo pragnęłam mieć, że początkowo mogłam oglądać w niej tylko przecudowne ilustracje Ernesta H. Sheparda. To dla niej i z nią nauczyłam się czytać i nauczyłam się żyć. Bo prawdy życiowe, przedstawiane w cudowny sposób przez Misia o Małym Rozumku to te prawdy, które pragnę na zawsze mieć w sercu. To bajka pełna mądrości, ale i ciepła, przygód, wyobraźni. To wersy, które porywają nas w pasjonującą podróż pełną magii i przygód oraz strony, które wypełniają dziecięcy pokój blaskiem i miłością. I właśnie tego pragnę dla mojego synka - miłości i ciepła, od pierwszych dni życia

          Skomentuj


            #65
            Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

            Jako dziecko byłam wręcz rozpieszczana książkami. Mama i babcia czytały mi ich multum. Półki uginały się pod ilością bajek i baśni. Dziś dziękuję im za to, że wszczepiły mi miłość i poszanowanie do książek, których aktualnie jestem 'pożeraczką'. Ciężko jest wybrać tą jedną, jedyną, którą lubiłam najbardziej. Jednak gdy zamykam oczy mam przed oczami wielką księgę, w twardej białej oprawie z lekko żółtymi kartkami i pięknymi, poruszającymi dziecięcą wyobraźnie ilustracjami. Jest to zbiór baśni J.Ch. Andersena. Uwielbiałam ich słuchać, później czytać sama. Ta książka rozwijała mnie i poruszała. Z każdej bajki wynikał jakiś morał. Po każdej przeczytanej baśni chwilę rozmyślałam nad nią sama i wyobrażałam sobie, że to ja byłam bohaterką. Przenosiłam się w świat fantazji i razem z panem Andersenem szarżowałam pomiędzy pożółkniętymi kartkami. Zdecydowanie moimi faworytami były dwie opowieści. 'Brzydkie Kaczątko' i 'Dziewczynka z zapałkami'. Te baśnie miały na końcu wspaniałe morały i naprawdę dawały dużo do myślenia. Książka ta jest nadal u mojej babci i muszę się po nią przejechać, żeby móc przenosić mojego synka w ten niesamowity świat i na nowo przeżywać te piękne historie. Zbiór baśni Andersena jest nie tylko dla dzieci ale i jako dorosła osoba mogę z nich wynieść naprawdę wiele.

            Skomentuj


              #66
              Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

              Kiedy zapadał zmrok a w domu wszyscy domownicy leżeli już w swoich łóżkach, jedna mała dziewczynka wcale nie zamierzała spać. Powoli przenosiła się do magicznej krainy wyobraźni. Na głowę zarzuconą miała dość grubą kołdrę, w jednej ręce trzymała małą latarkę a w drugiej swoją ukochaną książkę. Potrafiła tak czytać naprawdę godzinami, co chwilę nasłuchując czy mama zaraz nie wstanie i nie skarci jej za takie zachowanie, zaganiając ją szybciutko do spania. W dzień wcale nie było lepiej, książka towarzyszyła jej przy śniadaniu, obiedzie, w szkole na każdej przerwie i na podwórku. Mała Marta nie mogła się oderwać od czytania, chociaż rodzice nawet siłą próbowali odciągnąć ją od tej lektury. Niestety po 4 dniach książka się skończyła, a ona nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Na szczęście w głowie pozostała jej ta fantastyczna historia o młodym czarodzieju z blizną w kształcie błyskawicy na czole. Lata mijały i pojawiały się nowe książki z serii o Harrym Potterze, a ona za każdym razem z zapartym tchem czytała je od deski do deski zarywając przy tym noce, chociaż nie musiała się już wtedy przykrywać szczelnie kołdrą

              To moja historia związana z książkami o wspaniałym czarodzieju Harrym Potterze autorki J.K. Rowling. To właśnie one wprowadziły mnie w świat literatury i zrobiły ze mnie prawdziwą książkomaniaczkę. Gdy tylko moja córka dorośnie dostanie w prezencie I tom tej wspaniałej powieści i na pewno nie będę jej przeszkadzać w czytaniu.

              Skomentuj


                #67
                Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

                Moja ulubiona książka z dzieciństwa to bajka o ,,Trzech Świnkach''. Szeroko otwierałam oczy, kiedy pierwsza leniwa świnka uciekała ze słomianego domku, który zawalił się po jednym dmuchnięciu wilka. Drewniana chatka potrzebowała odrobinę więcej siły, ale również zawaliła się. Pewne schronienie dał trzeci, murowany domek, najbardziej pracowitej świnki. Nie była samolubna, pomogła leniwym koleżankom. Bajka piękna, bardzo mądra bajka, przypominająca o tym, jak ważna jest w życiu praca, która przynosi owoce.

                Skomentuj

                •    
                     

                  #68
                  Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

                  Moja ulubiona ksiązka z dzieciństwa to "Przygody Nieumiałka i jego przyjaciół". Kwiatowe miasto z bajki, w którym żyją ot-tyci ludkowie. Czytając ich kolorowe przygody przenosiłam się do tego kwiatowego miasta i stawałam sie jedną z nich. Mądre historie z niesamowitym morałem na zakończenie.

                  Skomentuj


                    #69
                    Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

                    Moją ulubioną książką z dzieciństwa jest „Ania z Zielonego Wzgórza”, ponieważ kiedy byłam dzieckiem byłam podobna do tytułowej bohaterki tej książki. Tak jak Ania, uwielbiałam marzyć, czytałam książki i zatapiałam się w marzeniach. Tak jak ona, ja także lubiłam przyrodę – kwitnące kwiaty, jesienne kolorowe liście na drzewach, przepiękne krajobrazy. Tak samo jak Ania, też byłam roztrzepana. Książka ta jest wzruszająca, ale przede wszystkim pełna humoru.

                    Skomentuj


                      #70
                      Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

                      Historia pełna ciepła i humoru, ucząca empatii i pokazująca oblicza szczerej prawdziwej przyjaźni. Opowieść o dziewczynce, która znalazła dom i miłość, której przygody bawią i wzruszają, która pokazała, że ludzie są jednakowi bez względu na pochodzenie i kolor włosów...
                      Zaczytywałam się w "Ani z Zielonego Wzgórza", czytałam wszystkie jej dalsze losy i powieści L.M.Montgomery. Czytała w łóżku, pod kołdrą, w autobusie, na wakacjach leżąc na trawie pod wielkim kasztanem...
                      Ile bym dała za powrót do takiego beztroskiego czasu na czytanie...

                      Skomentuj

                      •    
                           

                        #71
                        Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

                        Moją ulubioną książką była " Moje bajki na dobranoc" w której znajdowały się różne bajki i baśnie takie jak Królewna śnieżka, brzydkie kaczątko, złotowłosa i trzy niedźwiadki, dziewczynka z zapałkami itd. Uwielbiałam ją za to, że miała piękne ilustracje i każdego wieczoru wybierałam z niej jedną opowieść którą tata czytał mi na dobranoc a ja mogłam je słuchać i słuchać bez przerwy jakiś czas temu będąc u rodziców poszłam do piwnicy i wyszukałam tej książki i teraz ja czytam dzieciom te bajki które mi czytali kilkanaście lat temu, i mam nadzieje, że przynajmniej w połowie je pokochają jak ja

                        Skomentuj


                          #72
                          Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

                          Moje dzieciństwo było idealne. Byłam pierwszym dzieckiem moich rodziców, miałam wszystko czego mi było trzeba. Mama o mnie dbała jak Anioł, który zawsze był przy mnie czy to był dzień, czy ciemna, zimna noc. Ubrana często byłam w czerwoną sukieneczkę, włosy splecione miałam w dwa warkoczyki a na nogach miałam białe butki - i latałam między tysiącem kolorowych kwiatów, podskakując i podśpiewując między motylami, kolorowymi motylami unoszącymi się z lekka z kwiatów ! Jako małe dziecko miałam wszystko - nieograniczoną ilość miłości, ciepła rodzinnego i tej magii, magii, która każdemu dziecku marzy się co dzień i od każdego... Mama nauczyła mnie czegoś nieziemskiego - czegoś, bez czego nie mogłam zasnąć, nie mogłam spać, nie mogłam czuć się dzieckiem. To było czytanie książek, a dokładnie bajek, różnorakich, o bohaterach z kreskówek, o bohaterach z legend czy baśni, żyjących Hen gdzieś daleko, gdzie moje oczy nie są w stanie tego objąć, a moja głowa zrozumieć. Czytała mi co dzień wieczorem, takim cichym, anielskim głosem, oparta z lekka na brzegu mego łóżka, uśmiechając się do mnie jak istota nie z tego świata. Czułam się wtedy taka bezpieczna, czułam się wtedy tak jak nigdy dotąd. Tęskniłam za tym momentem każdego dnia, z niecierpliwością trzepotałam nóżką o nóżkę, chcąc dowiedzieć się, co będzie dalej, co się wydarzy, czy jednak ona się odnajdzie, czy On ją pokocha, czy ich przyjaźń przetrwa. Pamiętam jak dziś, gdy wchodząc do mojego pokoju trzymała w ręku niewielką książkę z jakąś jak to stwierdziłam "kaczką" na okładce. Strasznie mnie korciło, by chodź na chwilę ją otworzyć i zobaczyć, co ona zawiera lecz po chwili opanowywałam się i mówiłam do siebie: mama mi wszystko przeczyta. Książka ta była piękna, jednocześnie posiadające w sobie szczyptę czegoś nadzwyczajnego, co ciągnęło mnie do niej każdego dnia coraz bardziej. Opowiadała historię małego stworzonka, łabędziego pisklęcia, które w niefortunny sposób znalazło sie w kaczym gnieździe. Niestety, inne zwierzątka nie przyjęły go miło wśród swojego grona : było ono popychane, potrącane i dziobane.. Bardzo się przejęłam od samego początku jego smutną historią, były momenty, że świat, w którym znajdowało się to pisklęcie mnie przerażał. Zmuszony do ucieczki, tułał się po niebezpiecznym świecie, pokonując coraz większe przeszkody. Uratowany przed zimnem przez wieśniaka, uciekł od niego po krótkim czasie, nie oglądając się za siebie. Jednak na wiosnę dostrzegł coś nadzwyczajnego...: z czarnego, brzydkiego kaczątka wyrósł piękny, ogromny łabędź... Oczywiście ta opowieść została przeze mnie skrócona maksymalnie, lecz ta książka zawierała w sobie wszystkie szczegóły..: od opisu uczuć, po opis wyglądu i obrazki. Pamiętam, jak bardzo przeżywałam tą opowieść, lecz jak większość takich bajek...zakończyła sie ona dobrze. Pamiętam ją do dziś, czytaną z anielskim akcentem, tym delikatnym, magicznym głosem mamy. Każda książka była dla mnie odrębna przygodą, każda książka była inna. Lecz każda opowieść była cudowna, każda tak samo nieziemska, każda tak samo czytana. Takich chwil, niewinnych arkadyjskich chwil nie zapomina sie do końca.. Chwilę idealne ! Do dziś czytam książki, do dziś zaraz po zakupie nowego egzemplarza pierwsze co robię, to wącham jego wnętrze.. Docieram do samego środka, do serca takiej książki, czując jego ciche bicie podpowiadające: "czytaj mnie, błagam czytaj !!! <3

                          Skomentuj


                            #73
                            Odp: Konkurs &quot;Ulubiona książka z dzieciństwa&quot;

                            Dawno, dawno temu będąc małą dziewczynką, (choć sądziłam, że i tak jestem już duża) na swoje 10 urodziny dostałam od mojej ukochanej babci książkę. Nie była to jednak zwykła książka, to ona sprawiła, że godzinami siedziałam w domu na drzewie i się w nią zaczytywałam. Dzięki niej napisałam wypracowanie w szkole podstawowej na 5 z plusem i dzięki niej zrozumiałam co w życiu jest najważniejsze: zdrowie, rodzina i miłość.

                            Pewnie każdy z Was jest ciekawy jaki tytuł nosi owa pozycja książkowa. A więc, był to: "TAJEMNICZY OGRÓD". Książka uświadomiła mi jak ważna jest wiara w drugiego człowieka, że warto mieć marzenia i cieszyć się nawet z najmniejszych rzeczy.

                            Wczytując się w kolejne rozdziały przenosiłam w świat tajemnic, przepięknych opisów przyrodniczych czy też utożsamiałam się z główną bohaterką Mary Lennox. Stała się ona u mnie wzorem do naśladowania- taka mała istotka a miała w sobie tyle siły i zaparcia, dawała nadzieję innym. Mimo, iż na początku była bardziej samolubna i zgryźliwa przeszła wielką metamorfozę i zmieniła się w radosną, otwartą i pełną energii życiowej dziewczynkę.

                            "TAJEMNICZY OGRÓD"- to mój bestseller z dzieciństwa. To książka, która zmieniła mój sposób patrzenia na życie. Dzięki niej stałam się silniejszą osobą.

                            Skomentuj


                              #74
                              Odp: Konkurs &quot;Ulubiona książka z dzieciństwa&quot;

                              Jak stać się książką spośród książek po piętnastu latach?

                              Świat dorosłych jest przepełniony trudnymi słowami i rozumowaniami. Potrzeba nie lada pisarza by powiedzieć tu coś godnego uwagi, bez blagierstwa. Nie tak dawno zaczytywałem się Twierdzą Ezupery'ego i odnalazłem tam wiele piękna oraz mądrości - życiowej i filozoficznej. Dlatego kilka tygodni temu, szukając w sklepie jakiegoś prezencika dla sześcioletniego chłopca-sierotki, którego zamierzam wkrótce ponownie odwiedzić, przykuła moją uwagę książeczka Mały Książę. Mając z tym dziełem bardzo miłe wspomnienia postanowiłem ją kupić (kupiłem także mały globusik, na którym oceany mają brązowoszary kolor starego pergaminu, bo bardzo mi się spodobał, a ponadto Mały Książę podróżuje przecież między planetami).

                              Nie potrafię opisać jak wielkie było moje zdumienie, kiedy tego samego dnia, ponownie - po piętnastu latach - zabrałem się do lektury Księcia. Na pierwszej stronie podmiot czynności twórczych (tutaj można powiedzieć, że to po prostu autor, czyli Antoin de Saint-Exupery) opowiada, że gdy miał sześć lat (jak mój mały kolega z placówki opiekuńczo-wychowawczej) czytał książkę o dżungli pod tytułem Opowieści prawdziwe, skąd dowiedział się, że węże boa połykają inne zwierzęta w całości, nie miażdżąc ich zębami. Narysował więc słonia połkniętego przez węża boa w taki oto sposób:



                              Jakież zaskoczenie dziecka, że dorośli wmawiali mu, iż narysowało kapelusz! I moje osobiste, ogromne zaskoczenie, że mając 24 lata i czytając ponownie tę książeczkę (a więc przerobiwszy już kiedyś zamieszanie z wężem i kapeluszem), rysunek zinterpretowałem najpierw jako... kapelusz. Właściwie inne dzieci też uważają to za kapelusz. Chodzi jednak o to, że dziecko wie o czym myśli, i wie co narysowało. Rola dorosłych polega na wsłuchiwaniu się w jego głos w tych ważnych sprawach, a nie na rozsądzaniu o tym, co przedstawia jego rysunek. Tymczasem - jak widać - tak łatwo zapomnieć.

                              Na szczęście nie trzeba zapominać na zawsze. Dziecko, które staje się dorosłym, wcale nie musi umrzeć. Może ono, tak jak Mały Książę, odlecieć na swoją planetkę, zostawiając na Ziemi swoją cielesną powłokę ukąszoną przez węża. Gdy ponownie przeczytałem o tym ukąszeniu, uroniłem łzę. Ale chyba niesłusznie. Nikt przecież nie umarł, skoro młodziutka osoba może przypomnieć starszej zapomnianą prawdę i sprawić, że książka, którą ta osoba lubiła jako dziecko, stała się tą ulubioną, gdy go do dzieciństwa zabrała z powrotem.

                              Skomentuj


                                #75
                                Odp: Konkurs &quot;Ulubiona książka z dzieciństwa&quot;

                                Moja ulubiona i najbardziej ukochana książka z dzieciństwa do której często wracam to cała seria "Ania z Zielonego Wzgórza" autorstwa Lucy Maund Montogomery.Pamiętam jak dziś,dzień w którym Pani w bibliotece poleciła mi ją,widząc jak pochłaniam z przyjemnością książkę za książką wręcz z niesamowitym apetytem Wypożyczyłam za jednym zamachem całą serię,Ania z Zielonego Wzgórza,Ania z Avonlea,Ania na uniwersytecie,Ania z Szumiących Topoli,Wymarzony dom Ani,Ania ze Złotego Brzegu ,Dolina Tęczy
                                i Rilla ze Złotego Brzegu.Książka wciągnęła mnie od pierwszego tomu tak mocno,że mama gasiła mi na siłę światło w nocy,a ja pod kołdrą czytałam przy latarce.Ile nocy zawaliłam,w szkole na lekcjach usypiałam....ale warto było!!!Kocham tę powieść z wielu powodów. Za ciepło i humor jaki z niej bije, za liczne przygody jakie przeżywałam razem z bohaterką, za jej niesamowity klimat.. Jednak przede wszystkim dlatego, że odnalazłam w niej siebie.Wyobrażałam sobie,że to ja jestem główną bohaterką,marzyłam,że kiedyś spotkam swojego Gilberta,płakałam kiedy umierał Mateusz,póżniej Maryla...... moment, w którym Ania zdaje sobie sprawę, że jej pierwsza córeczka zmarła, śmierć Waltera i wg mnie najbardziej poruszający moment - powrót Jima Blythe'a i powitanie go przez Wtorka. Utożsamiałam się z Anią Piękna, wzruszająca książka, pozostająca w pamięci i sercu na wiele lat. Nigdy się nie nudzi, zawsze potrafi zaskoczyć a jednocześnie urzeka psychologicznymi aspektami, które dostrzega się czytając ja w dorosłym wieku. Jest ponadczasowa i polecam ją wszystkim, bez względu na wiek.Książki o Ani kocham całym sercem i choć znam je na pamięć, co jakiś czas znów do nich wracam. I zawsze zakochuję się na nowo. Mają w sobie tyle magii. I ciepła.Absolutnie książka mojego dzieciństwa i wczesnego wieku nastoletniego,a nawet ze studiów. Mam całą serię na półce, oczywiście zaczytaną na śmierć Niedługo przyjdzie moment, że wszystkie po raz kolejny przeczytam i jak zwykle się uśmieję, wzruszę i poczuję jakbym znowu miała naście lat.Wciąż trzymam na półce tę serię, licząc po cichu na to,moją malutką córeczkę,jak podrośnie, to uda mi się ją zarazić miłością do Ani.Mój ulubiony cytat: Być może wielkie uczucie nie wkracza w nasze życie w blasku i glorii jak rycerz na koniu; być może wkrada się cichutko jak stary przyjaciel; być może rozwija się w pozornej monotonii, by nagły błysk olśnienia ujawnił rytm i ukrytą muzykę. Być może miłość rozwija się naturalnie z pięknej przyjaźni, jak herbaciana róża z zielonego pąka.Przepiękny,pamiętam go do dzis na pamięć

                                Skomentuj

                                       
                                Working...
                                X