Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

Collapse
Zamknięty wątek
X
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    #46
    Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

    Ulubioną książką moją i mojego młodszego brata był i pozostał „Franek” Marii Konopnickiej.Książka opowiada historię małego urwisa i psotnika ,na którego wszyscy narzekali.Chłopiec przeszedł zadziwiającą wszystkich przemianę pod wpływem przybranego młodszego braciszka,sierotki,którą otoczył opieką i braterską miłością,stając się nad wyraz odpowiedzialnym i godnym naśladowania starszym bratem.Braciszek stał się dla niego również motywacją do zdobycia umiejętności czytania i wiedzy, którą mógłby się z nim w przyszłości podzielić.

    Czytałam tę książkę mojemu bratu każdego wieczoru. Słuchał jej jak zahipnotyzowany,kończąc każde zaczęte przeze mnie zdanie.
    Po latach zrozumiałam,że mój brat,również urwis,dzięki tej książce uwierzył,że można się zmienić na lepsze.Dlatego ją tak pokochał.

    Dziś z łezką w oku czytam „Franka” mojemu małemu synkowi i wiem,że również jemu pomoże ona w przyszłości odnaleźć motywację do zmian.

    Skomentuj

    •    
         

      #47
      Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

      Chciałabym wierzyć, że każdy miał w dzieciństwie możliwość wybrania swojej ulubionej książki..
      Dla mnie zdecydowanie niezastąpioną pozycją były "Opowieści z Narnii". Do dziś pamiętam: opasłe dwa tomy zawierające wszystkie części, w twardej oprawie, żółte tło i piękny obrazek lwa Aslana na okładce. Najpierw czytała mi je babcia.. codziennie i niestrudzenie siadywała wieczorami w miękkim fotelu i razem zanurzałyśmy się w kreacje przygód ze świata Narnii. Później książki stały zawsze na półce przy moim łóżku i choć znałam już je niemal na pamięć chętnie sięgałam po nie przed zaśnięciem.
      Dzisiaj nie jestem pewna dlaczego akurat ta opowieść wśród tylu innych, pięknych baśni. Wydaje mi się, że jak każda mała dziewczynka czułam potrzebę utożsamienia się z jakimś bohaterem.. i oto była - idealna Łucja. Najmłodsza z całego rodzeństwa, odważna, wrażliwa i co najważniejsze: z nieskończoną dozą wyobraźni. Taką właśnie siebie pamiętam z dzieciństwa.
      Mam szczerą nadzieję, że mój Synek odziedziczy po mnie miłość do lietratury, a dzięki Państwa uprzejmości i nagrodzie będzie miał duże szanse nie tylko na poznanie kanonu lektur dla dzieci, ale także na wybranie "swojego" bohatera.

      Skomentuj


        #48
        Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

        Moja ulubiona książka z dzieciństwa to bezapelacyjnie „Ania z Zielonego Wzgórza” napisana przez Lucy Maud Montgomery.
        Uwielbiałam ją nie tylko dlatego, że główna bohaterka to moja imienniczka, ale także z uwagi na nietuzinkowe perypetie małej dziewczynki. Książka opowiada o losach Ani Shirley, która jako sierota wiodła smutne życie, marząc o prawdziwym domu, miłości i przyjaźni. Postawa dziewczynki nauczyła mnie, że aby przetrwać, musimy marzyć i wyobrażać sobie różne piękne rzeczy, by zapomnieć o szarzyźnie codziennego dnia.
        Z perspektywy czasu, jakichś dwudziestu lat, mogę śmiało powiedzieć, że ta książka przekazuje wartości, które są aktualne także w dorosłym życiu. Przykład tytułowej Ani dowodzi jak ważną rolę w życiu człowieka pełni rodzina i bliscy. Dom, w którym panuje zrozumienie i wzajemny szacunek, jest domem szczęśliwym, a kochający się członkowie rodziny stanowią dla siebie wsparcie w każdej sytuacji

        Skomentuj


          #49
          Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

          Uwielbiałam „Szkolne przygody Pimpusia Sadełko” nie tylko za treść, ale i za fantastyczne ilustracje, które miały taką moc detali, że za każdym razem można było na nich odnaleźć nowe elementy. Cała rodzina Pimpusia jest wspaniała, jego szkolne wybryki chwytają za serce, powodując wybuchy perlistego śmiechu. A ilustracja, na której koledzy stoją na sobie tworząc wieżę, by zajrzeć do pokoju pamiętam do dziś. Myślę, że klasyka zawsze zwycięży, a kunszt Marii Konopnickiej zachwyciłby i dzisiejsze maluchy, bo Pimpuś to prawdziwy zawadiaka, ale przy tym tak sympatyczny, że nie sposób go nie kochać! Może nie jest to pełnowymiarowa książka, ale jako, że czytanie zaczęłam wcześnie to i początkowe rozmiary moich książek nie były zbyt obszerne. Potem przyszedł czas na przygody Tomka Szklarskiego i całą serię o Ani Shirley oraz moją ukochaną, chwytającą za serce "Małą księżniczkę". Polecam wszystkie te pozycje razem i osobno, bo potrafią pochłonąć na kilka dobrych godzin!

          Skomentuj


            #50
            Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

            Miałam ok 10 lat i ...rozchorowałam się. Wiecie to były czasy bez komórek laptopów, internetu i takich tam dzisiejszych umilaczy i pożeraczy czasu. Tak więc by się nie nudzić to się czytało. Wtedy mój tata przyniósł mi "Niewiarygodne przygody Marka Piegusa" i tak się zaczęła wielka przygoda. Razem z Markiem bawiłam się w detektywa, przeżywałam niesamowite i dziwne przygody i próbowałam rozbić gang złoczynców. Od tej pory książka ta stała się moją ukochaną i mimo, że z biegiem czasu prawie znałam ją na pamięć to i tak marzyłam by znów z Markiem pokonywać jego pech i przeżywać przygody jakie w moim szarym życiu mnie omijały.

            Skomentuj


              #51
              Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

              Moją ulubioną książką były "Dzieci z Bullerbyn". Przeczytałam ją sama w wieku 8 lat - była to pierwsza lektura szkolna. Pamiętam, że czytałam ją całe wakacje leżąc w pokoju na podłodze. Książka przenosiła mnie wtedy w świat moich nowych przyjaciół. Bardzo fajnych przyjaciół, których niestety w rzeczywistości nie miałam. Przenosiła mnie też w takie fajne bezpieczne miejsce, gdzie można do woli bawić się na podwórku/ulicy/w okolicy bez obawy o pędzące samochody czy niebezpiecznych obcych. Można było przeżywać nowe, ciekawe przygody samemu, bez rodziców. Można było próbować życia. Pamiętam, że jak skończyłam czytać tą książkę to tęskniłam za tamtymi dziećmi. Byłam jednak z siebie niezmiernie dumna, że potrafiłam sama przeczytać taką grubą książkę, a łatwo nie było.

              Skomentuj


                #52
                Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

                O tytuł ulubionej książki dzieciństwa toczył się ostry bój. Łeb w łeb szły dwie pozycje - "Dzieci z Bullerbyn" i "O psie, który jeździł koleją", bez których nie wyobrażam sobie moich młodzieńczych czasów. Jednak ostatecznie, minimalnie, wygrało "O psie, który jeździł koleją", czyli historia o dzielnym psie, który, jak sam tytuł mówi, uwielbiał podróżować pociągami. Sentyment górą!

                Opowieść Romana Pisarskiego była chyba pierwszą samodzielnie przeczytaną przeze mnie książką. I od razu się w niej zakochałam. Pominę fakt, że miłość ta rodziła się w wielkich bólach, bo za każdym razem, kiedy czytałam "O psie, który jeździł koleją", zawsze wylewałam w pewnym momencie krokodyle łzy. Nie było mowy, żeby nie uronić chociażby łezki na ostatnich kartach historii. I też Lampo stał się moim pierwszym dziecięcym bohaterem i powodem mojej miłości do czterołapnych futrzaków. Lampo przetrwał nawet ciężkie czasy mody na różne Lassie, Beethoveny czy inne Hachiko.

                A potem, kiedy już dorosłam i poznawałam swojego męża, okazało się, że jego ulubioną książką dzieciństwa także jest "O psie, który jeździł koleją" Można zatem powiedzieć, że w pewnym sensie połączył nas Lampo

                A co czeka na naszego synka w takiej sytuacji? Tak. Macie rację. Miejsce na półeczce grzeje już sobie mój stary, wyświechtany egzemplarz "O psie, który jeździł koleją".

                Skomentuj

                •    
                     

                  #53
                  Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

                  Jestem już z pokolenia bajek disney'owskich, w których księżniczka zawsze dostaje swojego księcia, zła czarownica przegrywa i wszyscy żyją długo i szczęśliwie. Zawsze mnie to denerwowało! Gdy dostałam wielką księgę baśni Andersena, w których cień zabija swego pana, cesarz łazi na golasa a mała syrenka zamienia się w morską pianę - oniemiałam ze szczęścia. Mimo, że książka waży z 5 kilo - taszczyłam ją ze sobą wszędzie! Mam ją do dzisiaj i nadal chętnie czytuję, gdy znudzą mnie nowoczesne romanse, w których zawsze się wszystko układa...

                  Skomentuj


                    #54
                    Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

                    O KRÓLICZKU, KTÓRY CHCIAŁ MIEĆ CZERWONE SKRZYDEŁKA to moja ulubiona bajka z dzieciństwa. Opowiada o ślicznym białym króliczku, który zawsze czegoś innym zazdrościł: puszystej kity wiewiórce, igieł jeżowi, czerwonych kaloszy kaczce. Za namową Dzika Mędrca udał się nad Jezioro Życzeń i tam zamienił się w króliczka z czerwonymi skrzydełkami i czerwonymi kaloszami. Ta odmiana spowodowała, że nie poznała go własna mama i nie wpuściła do domu. Nie poznała go znajoma wiewiórka oraz kaczka. Bardzo smutny króliczek znów poszedł nad Jezioro Życzeń i powrócił do normalnego wyglądu. Od tej pory był bardzo szczęśliwy. Taka jest treść bajki. To dzięki niej nie zazdroszczę innym wyglądu, majątku czy zdolności. Urodziłam się taka, jaka jestem i absolutnie wszystko u siebie akceptuję. Oczywiście staram się zmieniać na lepsze: pracuję nad charakterem, nad zadbanym wyglądem, nad pięknym uśmiechem. Tego samego uczę swoje dzieci, aby zazdrość była obcym im słowem. Nie można zazdrościć innym zabawek, pięknych ubrań czy dalekich wakacji. Trzeba cieszyć się swoim życiem i umieć stworzyć w nim najpiękniejsze, najradośniejsze i przynoszące szczęście momenty. Nie pragnę mieć czerwonych skrzydełek, pragnę stworzyć szczęśliwy dom dla swoich dzieci.

                    Skomentuj


                      #55
                      Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

                      „ Piotruś Pan i Wendy” to bajka ponadczasowa,
                      cały czas magiczną moc w sobie chowa.
                      Dostałam ją o ukochanego Jasia Dziadka,
                      na urodziny w dniu kiedy ukończyłam 4 latka.
                      Ohh jeszcze tego samego dnia wraz z Mamą ją przeczytałyśmy
                      ohh w niezwykłą przygodę się udałyśmy.
                      To było oderwaniem się od rzeczywistości,
                      serducho mocniej biło - drętwiały pozytywnie kości.
                      To książka przechodziła z pokolenia na pokolenie,
                      dla młodszego brata to też była jak marzenie.
                      Pamiętam jak czytałam ją bratu – była za każdym razem odlotowa,
                      niezwykle przyciągała - Tata się śmiał że pewnie magnes w sobie chowa.
                      Jestem od brata starsza o kilka lat,
                      Chętnie wprowadzałam Go w książkowy świat.
                      Po dobranocce do łóżka wskakiwał
                      I grzecznie czytaną prze ze mnie bajkę nasłuchiwał.
                      Widziałam w Jego oczach niezwykłą ciekawość,
                      Nie rozpraszał mnie – nigdy nie miał jej dość.
                      Ja sama się w tej książce zakochałam,
                      W końcu kilka razy ją bratu czytałam.
                      Ta książka niby bardziej do chłopców pasująca,
                      Jest naprawdę wciągająca.
                      Od kilku lat każdy z nas już swoją rodzinę ma,
                      I ta książka u mnie ważne miejsce w biblioteczce ma.
                      „Piotruś Pan i Wendy” to bez wahania,
                      Książka godna czytania,
                      Godna zaufania.

                      Skomentuj

                      •    
                           

                        #56
                        Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

                        Jak byłam w szkole podstawowej często chorowałam.Kiedy leżałam w łóżku uwielbiałam czytać książki. Miałam m.in. serie lektur do poszczególnych klas takie w jednokolorowych oprawkach dla każdej serii. Można powiedzieć, że w tym czasie książki chłonęłam masowo. Ale przejdźmy do rzeczy, do moich ulubionych tytułów należały jeśli można tak powiedzieć dwa bo jednym z nich były Muminki a raczej cała seria, którą uwielbiałam i zawsze czekałam tylko aż mama wróci z biblioteki z kolejną książeczką o przygodach tych stworków. Dlaczego akurat lubiłam czytać Muminki, bo zawsze fascynowały mnie ich przygody, i ta tajemniczość jaka występowała w tej bajce. Nigdy nie bałam się tych wszelakich dziwnych stworów jak Buka a fascynowały mnie one. Moją ulubioną częścią serii o Muminkach była "Zima w dolinie Muminków" jak dobrze pamiętam tytuł. Uwielbiałam tą książkę za fascynujące przygody bohaterów, za akcję, która zawsze mnie jako małą dziewczynkę trzymała do końca w napięciu. Druga książka to oczywiście Dzieci z Bulerbyn. Tą z kolei kochałam za to, że choć na moment mogłam przenieść się w świat zabawy, przygód małych bohaterów, ich niezykłych i "odjechanych" czasami pomysłów i choć trochę zapomnieć, że ciągle choruję i muszę leżeć w łóżku zamiast bawić się z kolegami i koleżankami na podwórku.

                        Skomentuj


                          #57
                          Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

                          O „Małej Księżniczce” Sarze
                          pisać rymowankę marzę.
                          Powieść jest to dla mnie ważna,
                          dzięki niej jest jam rozważna.

                          W pamięć bardzo się wpisała,
                          chociaż byłam dosyć mała.
                          Sześć czy siedem lat ja miałam
                          i już z chęcią ją czytałam.

                          Prezent był to od mej babci,
                          która zamiast z drutów kapci,
                          książkę oto mi sprawiła,
                          niespodzianka była miła!

                          W twardej, pięknej swej oprawie,
                          zachęcała by w zabawie
                          całkiem siebie nie zagubić
                          i czytaniem się pochlubić.

                          Jesień smutna wtedy była
                          i pod kocyk się ja skryła,
                          by w ciepełku, na fotelu,
                          połknąć powieść w stronach wielu.

                          Z bohaterką się związałam,
                          bowiem wiek ten sam ja miałam.
                          A jej lalka ukochana,
                          Emilka jak ja nazwana.

                          Wpierw historia słodką była,
                          w innym świecie mnie nakryła.
                          Gdzie na pensji i w Londynie,
                          życie tym dziewczętom płynie.

                          Długo jednak to nie trwało,
                          bo nieszczęście się zadziało.
                          Sara wszystko wnet straciła
                          lecz postawą swą wciąż miła.

                          Samotność ją otaczała,
                          chociaż była taka mała,
                          to pokorą i odwagą
                          wykazała się z rozwagą.

                          Podziwiam ja Sarę szczerze
                          bo w historię tę uwierzę,
                          że pomimo przeciwności
                          upust daje swej skromności.

                          Dobrym dzieckiem pozostała,
                          i pomimo że tak mała
                          mądra, hojna wielce była,
                          smutki swoje cicho kryła.

                          I pamiętam to do dzisiaj,
                          jak pod kocem ciepłym skryta,
                          współczułam ja Sarze wielce
                          doceniając coraz więcej.

                          Wtedy właśnie zrozumiałam,
                          jak to dobrze w domu miałam.
                          Bo dla dziecka najważniejsza
                          jest rodzina, nawet mniejsza.

                          Pomimo młodego wieku
                          pozostaje to w człowieku,
                          gdy dobro dobrem odpłaca,
                          smutki często wszelkie skraca.

                          Niech poniosą mnie tu słowa,
                          jest to powieść wyjątkowa!
                          Zawsze będę ją pamiętać,
                          dzieci do niej też zachęcać!

                          Skomentuj


                            #58
                            Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

                            Czy zdarzyło się Wam natrafić na książkę, w której bohaterowie są tak realni, jakby żyli wśród Was? Pierwszą taką książką w moim życiu był "Plastusiowy Pamiętnik" Marii Kownackiej. Mimo, że szkolne czasy są już dla mnie tak odległe to pamiętam tą książkę jakbym czytał ją wczoraj. Te rozmowy na przerwie o tym kto ma psa co gryzie kapcie, o niesfornym małym braciszku, ulubionej koleżance, szkolnym urwisie, a nawet gapciowatych psujach. Zainteresowanie tą książką było wśród nas tak duże, że stwierdzenia "ale z Ciebie Witek", czy "nie bądź Zośka" kierowane zarówno do chłopaków jak i dziewczyn nikogo nie dziwiło. Pamiętam również jak bardzo marzyłem o posiadaniu takiego małego przyjaciela jak Plastuś, że nawet poświęciłem jemu swój list do świętego Mikołaja. Nie mogę się doczekać dnia, w którym to moja córka będzie przeżywać podobne przygody z tą książką jak ja kiedyś.

                            Skomentuj


                              #59
                              Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

                              Wstaję codziennie rano, myję się, ubieram się, chodzę do pracy
                              wolontariat, widzę go codziennie i myślę choć minęło już
                              wiele lat… Polonez dziś już
                              staruszek zasłużony, to wymarzony samochód mojego Taty, taki,
                              na który nas było wtedy i teraz stać. Pojawił się u nas na święta
                              Bożego Narodzenia sprawił wiele radości nam i naszemu Tacie
                              – zawodowemu kierowcy, który od zawsze wiedział, że chce
                              jeździć…Dzięki niemu przeżyliśmy bardzo wiele ciepłych, wspólnych
                              chwil, które teraz wspominam z bijącym sercem bo taty już z nami nie
                              ma od 15 lat. Tata bardzo nas kochał, ale ten samochód to była Jego
                              druga miłość. Dlatego pamiętam szczególnie jeden wieczór, kiedy tatuś Marek wrócił z pracy i zaczął czytać mnie i mojemu bratu swoją ulubioną książkę "Lassie wróć". TATA UMIE CZYTAĆ pomyślałam wtedy, bo zawsze czytała nam mama. Potem takich chwil było więcej, ale od tamtego czasu jest to moja ulubiona książka. To wszystko uświadomiło mi jak ważne w życiu jest realizowanie swoich
                              pasji, wykonywanie tego o czym się marzy. Jak ważna jest jakakolwiek
                              pomoc innym choćby przyszło nam komuś poczytać książkę, kogoś podwieźć starym polonezem.
                              Kiedy myślę o tacie widzę bardzo często jak tata nam czyta i tego psa na okładce i uśmiech taty, dodaje mi to
                              sił szczególnie wtedy gdy jest nam z mamą i bratem ciężko. W moich
                              oczach tata czytający nam uświadamia
                              mi, że wszystko jakoś się ułoży. Polonez od 1997 i książka Lassie wróć do dziś jest
                              symbolem tego, dzięki temu samochodzikowi lepiej zrozumiałam to co
                              rodzice przekazywali nam od zawsze – żeby robić to co się kocha i
                              pomagać innym.

                              Skomentuj


                                #60
                                Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

                                Nie będę pewnie oryginalna ale moja ulubiona książka z dzieciństwa to "Dzieci z Bullerbyn". Pierwszy raz czytałam ją po wypożyczeniu z biblioteki szkolnej, pamiętam, że nie mogłam się doczekać i idąc do domu po drodze już do niej zaglądałam. Kolejne razy(a było ich kilka) czytałam już swój osobisty egzemplarz, który dostałam w nagrodę będąc na zimowisku.Sztywna okładka w kolorach żółto-biało-czarnym, niewielki rozmiar ale dosyć gruby. Jak ją widzę, to zawsze miłe wspomnienia mi się nasuwają.Czytałam ją potem z mojemu synowi, też ja polubił.Nadal jest na mojej półce z książkami i czeka teraz na wnuki,z którym będę mogła ponownie przenieść się w świat radosnego dzieciństwa pełnego przygód ale również wielu mądrości życiowych i nauki szacunku do innych.

                                Skomentuj

                                       
                                Working...
                                X