To ja porówna i dwa szpitale i dwa kraje. Bo każdy z moich porodów odbywał się gdzie indziej.
Pierwszy w Polsce gdzie położna wiecznie się darła że nie tak leże jak powinnam, że do toalety iść nie mogę że o znieczuleniu zapomnieć mogę. Gdy wołałam bo musiałam siusiu, przez godzinie nikt nie przyszedł. Po porodze gdy karmiłam córcie butelką bo z cyca jakoś jej nieszło to dokładnie widziałam ile córci dałam co potem położna się pytała to jej powiedziałam, a ona na mnie z pyskiem że moge jej brzuszeć rozciągnąć. Jednak lekarz, jak się pytałam, powiedziała że to guzik prawda a dziecko je ile potrzebuje.
Drugi w Wielkiej Brytani. Cud miód i ubustwo. Sala porodowa to dosłownie wielki pokój jednoosobowy ((wielkości sporego salonu w domu)) z łazienką z wanną i prysznicem. Fotel, krzesło, coś tam do wciągania żeby mniej bolała ((to chyba tlen po którym kręci się jak po chyba z 5 piwach)). Położne miłe i uczynne, na każde zawołanie, wszystko przyniosą, wszysto powiedzą i pochwalą. Zero opłat za poród rodzinny itp. Poprostu same zalety no może jedyna wada ale to już po porodze związane z jedzenim, tzn obiady śniadania i kolacje jeść można tylko w stołówce co akurat w moim przypadku była ona niezły kawał od sali a na stołówke nie można zabierać dzieci. Co akurat w moim przypadku dzidzia zostaje sama na sali bez jakiejkolwiek opieku bo pokój miałam jednoosobowy. Jednak w Wielkiej Brytani ze szpitala wypisują po niespełna 24h ((jeśli nie ma żadnych komplikacji chociażby takich jak zbyt mocne krwawienie)) więc można to przetrzymać na obiadkach z domu czy kanapkach ze sklepiku
Pierwszy w Polsce gdzie położna wiecznie się darła że nie tak leże jak powinnam, że do toalety iść nie mogę że o znieczuleniu zapomnieć mogę. Gdy wołałam bo musiałam siusiu, przez godzinie nikt nie przyszedł. Po porodze gdy karmiłam córcie butelką bo z cyca jakoś jej nieszło to dokładnie widziałam ile córci dałam co potem położna się pytała to jej powiedziałam, a ona na mnie z pyskiem że moge jej brzuszeć rozciągnąć. Jednak lekarz, jak się pytałam, powiedziała że to guzik prawda a dziecko je ile potrzebuje.
Drugi w Wielkiej Brytani. Cud miód i ubustwo. Sala porodowa to dosłownie wielki pokój jednoosobowy ((wielkości sporego salonu w domu)) z łazienką z wanną i prysznicem. Fotel, krzesło, coś tam do wciągania żeby mniej bolała ((to chyba tlen po którym kręci się jak po chyba z 5 piwach)). Położne miłe i uczynne, na każde zawołanie, wszystko przyniosą, wszysto powiedzą i pochwalą. Zero opłat za poród rodzinny itp. Poprostu same zalety no może jedyna wada ale to już po porodze związane z jedzenim, tzn obiady śniadania i kolacje jeść można tylko w stołówce co akurat w moim przypadku była ona niezły kawał od sali a na stołówke nie można zabierać dzieci. Co akurat w moim przypadku dzidzia zostaje sama na sali bez jakiejkolwiek opieku bo pokój miałam jednoosobowy. Jednak w Wielkiej Brytani ze szpitala wypisują po niespełna 24h ((jeśli nie ma żadnych komplikacji chociażby takich jak zbyt mocne krwawienie)) więc można to przetrzymać na obiadkach z domu czy kanapkach ze sklepiku
Skomentuj