Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

mąż przy porodzie?

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    Odp: mąż przy porodzie?

    Mój mąż od początku chciała ze mną rodzić. Jednak u nas w szpitalu jest tylko jedna sala z 3 łóżkami i aby mąż mógł być przy porodzie muszą się zgodzić ewentualne inne rodzące. Rodziłyśmy we 2, mąż był przy mnie praktycznie do bóli partych, bardzo pomagała przy krzyżowych, potem ta druga też już zaczynała konkretnie rodzić, wokół mnie już biegały, wiec jakoś się ewakuował na korytarz. Teraz cieszę się, że w ostatnich chwilach go ze mną nie było. Musiałam się skupić na parciu ( nie było lekko, bo skurcze miałam słabe i mała niezbyt chciała wychodzić), wsłuchać w siebie a nie myśleć, czy zagląda mi "tam" czy coś w tym stylu. Wiem, że na krzyżowych mi nogi masował, bo mi bardzo cierpły, ale jego obecność mnie denerwowała, w sumie była mi nawet obojętna, bolało tak, że mógłby mi nogi masować obcy facet. Było mi wszystko jedno.
    Z drugiem dzieckiem zrobię podobnie. Mąż będzie tylko do momentu bólów partych, potem jestem tylko ja i poród. Jak się uda poproszę by go zawołały na przecięcie pępowiny






    http://www.bebilon.com.pl/pamietnik/...kiniak;page:-1
    http://mamaczytata.pl/pokaz/8500/dusiek

    Skomentuj

    •    
         

      Odp: mąż przy porodzie?

      Mój mąż był przy dwóch porodach,jeszcze jak nie byłam w ciąży to mówił że to jego marzeniem jest być świadkiem narodzin dziecka.Wspierał mnie przy skurczach,masował plecy bo przy obu porodach (miałam bóle krzyżowe),przecinał pępowinę i jako pierwszy wziął dziewczynki na ręce.Do dzisiaj miło wspominamy te momenty.

      Skomentuj


        Odp: mąż przy porodzie?

        Rodzilam razem z mężem i nie wyobrażam,żeby mogło być inaczej. Był niezwykle pomocny, wspierał mnie duchowo, pomagał oddychac, wspierałam sie na Nim chodząc godzinami po korytarzu. Gdyby Go nie bylo, było by mi o wiele ciężej...

        Skomentuj


          Odp: mąż przy porodzie?

          Mąż był przy mnie przez cały czas, nawet przecinał pępowinę. Po porodzie patrzył na mnie z podziwem i cały czas powtarzał, jaka byłam dzielna. Tak sobie myślę, że sama bym nie urodziała

          Skomentuj


            Odp: mąż przy porodzie?

            Ja się długo zastanawiałam i sporo szukałam ale po przeczytaniu artykułu
            http://www.twoja-ciaza.com.pl/porod/...-porodzie.html jednak zdecydowałam się zabrać tatusia na porodówkę Trochę się jednak obawiam...

            Skomentuj


              Odp: mąż przy porodzie?

              Mąż od początku mi mówił, że chce rodzić ze mną. Ja jednak nie byłam co do tego pozytywnie nastawiona. Zmieniłam zdanie, gdy na porodówce chodziłam po korytarzu z kroplówką na przyspieszenie porodu. Byłam świadkiem porodu, co prawda z korytarza, ale dziewczyna rodziła sama. Poczułam, że jednak chce mieć przy sobie meża i przejśćie przez to razem bedzie cudownym wydarzeniem . I tak też było. Mąż mnie wspierał, był ze mną gdy byłam pod prysznicem, trzymał mi głowe w czasie porodu, podawał mi wode, gdy chciałam pić, masował dół kregosłupa ( jednak po jakimś czasie zaczeło mnie to denerwować... Myśle, że same bedziecie wiedzieć co wtedy czułam i zapewniam, że też z biegem czasu Wam bedzie to przeszkadzało) ... I to on prócz lekarza i położnej, był pierwszą osobą, która ujrzała główke Synka. A do tego to On przeciął pepowine
              Nie wiem jak w innych szpitalach, ale w tym w którym ja rodziłam, poród rodzinny miał jeszcze jeden plus- pojedynczy pokój dla mnie i dla dziecka. Byliśmy sami i to było cudowne, że nie musiałam sie czegoś wstydzić. Mogłam zamknąć sie i spokojnie spedzić te cudowne chwile wraz z synkiem. Dodam, że na porodówce do porodu rodzinnego był osobny pokoik z telewizorem, sofą, fotelami, a także można było sobie zaparzyć kawke. Tam spedziłam też sporo czasu z meżem i teściową. POLECAM PORÓD RODZINNY! Mąż jest zadowolony i powiedział, że przy nastepnym porodzie też bedzie chciał mi towarzyszyć Ale na to sobie jeszcze poczeka

              Skomentuj


                Odp: mąż przy porodzie?

                A ja będę rodzić sama. Na początku ciąży chciałam, by mąż mi towarzyszył, co szybko wybił mi z głowy... Doskonale zna mój charakter, temperament i wie jakie piekło może rozpętać się na porodówce. Ostatnią rzeczą jakiej potrzebuję w cierpieniu jest litość, czy wsparcie... Może to dziwnie brzmi, ale chcę skupić się w tym ważnym dniu wyłącznie na sobie i małej Laurze, nie mogą mnie rozpraszać bliskie osoby. Chcę przejść przez tę drogę sama...


                'Poznasz głupiego po czynach jego!'
                Chcieć to móc!

                Skomentuj

                •    
                     

                  Odp: mąż przy porodzie?

                  mąż przy porodzie to prawdziwy skarb: wspiera, podaje wodę do picia i masuje. A jak sie napatrzy na cierpienie kobiety, to bardziej ją potem szanuje - mój przez kilka tygodni po porodzie przynosił mi kwiaty i robił za mnie wszystko w domu. No i jeszcze jedno - mężczyzna uczestniczący w porodzie łątwiej nawiązuje więź emocjonalną z dzieckiem i chętniej angażuje sie w pielęgnację maluszka

                  Skomentuj


                    Odp: mąż przy porodzie?

                    Na poczatku ciazy nie chcialam aby maz byl przy porodzie,byc moze za duzo sie naczytalam itd. ..im blizej porodu tym czesciej o tym rozmawialismy i wspolnie podjelismy decyzje ze bedzie to porod rodzinnyCala akcja porodowa,tzn.od momentu pierwszych skurczy do momentu pojawienia sie naszego synusia trwala 17godz.i przez caly ten czas maz byl przy mnie-teraz mowi ze niewyobraza sobie ze moglo go tam nie byc)

                    Skomentuj


                      Odp: mąż przy porodzie?

                      Mój mąż był przy porodzie a mało brakowało by nie zdążył.Wody mi odeszły 9.30 on był na rano w pracy.Dojechał po 14(dalej się męczyłam)a nadomiar złego porodówki rodzinne były zajęte.Dopiero przed 17zwolniła się jedna więc już razem czekaliśmy na naszego synka który ur.się 17.35.Mały chyba czuł że mamie zależy żeby mąż był przy mnie.Teraz jak to wspominam to śmiać mi się chce lecz wtedy to nie myślałam o porodzie tylko czy przyszły tatuś zdąży ile mnie to stresu kosztowało zwłaszcza że to 1dziecko.Mam nadzieję że przy 2 nie będzie takich niespodzianek.Pozdrawiam wszystkie mamy i te które nimi niebawem zostaną.

                      Skomentuj

                      •    
                           

                        Odp: mąż przy porodzie?

                        ja koniecznie będę chciała, żeby mąż był przy porodzie naszego dziecka Taki towarzysz w bólu

                        Skomentuj


                          Odp: mąż przy porodzie?

                          Cudownie jest rodzic razem! Wiem, ze sama tez dala bym rade, ale po co, skoro mozna miec przy sobie kochajaca osobe, ktora nas bedzie wspierac i nam pomagac. Naprawde wspaniale przezycie

                          Skomentuj


                            Odp: mąż przy porodzie?

                            Mój mąż nie wyobrażał sobie nie być przy porodzie!!! Bez niego nie urodziłabym, był baaardzo pomocny, poza tym robił zdjęcia i przecinał pępowinę obu dzieciaczkom. Przy trzecim też będzie!

                            Skomentuj


                              Odp: mąż przy porodzie?

                              Mój mąż od początku, gdy dowiedzieliśmy się o ciąży był zdecydowany rodzić ze mną. Razem chodziliśmy do szkoły rodzenia, żeby dobrze przygotować się na ten dzień i wszelkie wrażenia związane z porodem. Sam poród trwał szybko, akcja w szpitalu trwała zaledwie 3 godziny od przyjęcia więc on był ze mną zaledwie prze około półtorej godziny intensywnego bólu. Był moim łącznikiem ze światem szpitalnym, podawał wodę, masował i trzymał za rękę. Przeciął pępowinę i potem, już po wszystkim opowiadał mi różne rzeczy o całej akcji, których nie widziałam i nie słyszałam w ferworze "walki". A dzisiaj mi mówi, że jestem Jego bohaterką! Ma świetną więź z córką od samego początku.

                              Skomentuj


                                Odp: mąż przy porodzie?

                                Mój mąz był przy 1 porodzie, jedna po kilku godzinach gdy lekarze zdecydowali o cc, po przewiezieniu mnie na sale operacyjna kazali mężowi chwilke poczekac, po 5 min zawolali go i jak się obudziłam mąz trzymał synka na rękach...Podczas 2 porodu mąz bardzo chciał byc,ale nie miał nam kto zostac ze starszym dzieckiem...nie było go ale i tak mnie wspierał
                                Doriaś ur.17.03.2008




                                Tristaś ur. 11.03.2010

                                Skomentuj

                                       
                                Working...
                                X