rodzilam przy poloznej. po chwili przyszly jeszcze dwie i dwoch lekarzy. jeden zeby zbadac malego, drugi, zeby sprawdzic jak idzie. ten drugi wyszedl i pogratulowal tatusiowi. a ten zdziwiony, ze juz wparowal na sale. nie czekalam dlugo tylko go wygonilam kazalam go zawolac jak juz wszystko bylo posprzatane.
Ogłoszenie
Collapse
No announcement yet.
mąż przy porodzie?
Collapse
X
-
moj byl ze mna do samego urodzenia dziecka. wyszedl tylko na ok 30 min. to byla nasza wspolna decyzja. powiem wam, ze ciesze sie z tego, ze tak wlasnie bylo. moglam sie skoncentrowac na tym co mam robic, a nie na drugiej osobie.
rodzilam przy poloznej. po chwili przyszly jeszcze dwie i dwoch lekarzy. jeden zeby zbadac malego, drugi, zeby sprawdzic jak idzie. ten drugi wyszedl i pogratulowal tatusiowi. a ten zdziwiony, ze juz wparowal na sale. nie czekalam dlugo tylko go wygonilam kazalam go zawolac jak juz wszystko bylo posprzatane.
-
-
A moj mazmiał byc przy porodzie bardzo chciał,ale jak przed porodem poradził sie pielegniarki to stwierdził ze nie bedzie po prostu stchuzyl... a ja sama jak palec byłam na tej porodowce i jak urodziłam byłomi tak przykro ze nie ma obok mnie nikogo bliskiego normalnie ryczałam jak głupia ale przydrugim dziecku mam nadzieje ze bedzie i juz nie ma zmiłuj sie bez niego poprostu nie urodze i juz
Skomentuj
-
-
Napisane przez ellaja1728 Pokaż wiadomośćmoj byl ze mna do samego urodzenia dziecka. wyszedl tylko na ok 30 min. to byla nasza wspolna decyzja. powiem wam, ze ciesze sie z tego, ze tak wlasnie bylo. moglam sie skoncentrowac na tym co mam robic, a nie na drugiej osobie.
Skomentuj
-
moj maz bal sie i caly czas mowil ze szef nie da mu wolnego wiec rodzilam z mama. I bardzo mi pomogla!! maz pewnie nie wytrzymalby przy mnie 10 godzin i najprawdopodobnie zemdlalby (jest wrazliwym facetem) a mama dala sobie swietnie rade. Wiec uwazam ze wazna jest bliska osoba bez znaczenia czy to maz, mama czy przyjaciolka.Adas ma 2,5 roczku a w czerwcu bedzie mial rodzenstwo
www.bobasy.pl/adamkiesz
Skomentuj
-
Moj maz, na poczatku wyobrazal sobie porod jako scene z horroru krew, krzyki itd(poprostu sie bal i nie chcial za bardzo)...wiec przydala mu sie rozmowa edukacyjna i do wczoraj mowil ze bedzie przy porodzie choc nie byl przekonanay czy da rade. Pisze do wczoraj bo mialam dziwne objawy i pojechalismy na badania do szpitala, byl caly czas ze mna nawet przy cytologii nie wyszedl bo twierdzil ze jest mi potrzebny a na korytarzu by umarl z nerwow...niesamowicie sie wzruszyl jak sluszal bicie serca corki...
Tak wiec jestem pewna ze bedzie ze mna z wlasnego wyboru...Zreszta on teraz po wczorajszym pobycie w szpitalu inaczej jzu sobie tego nie wyobraza, wie ze jest mi potrzebny i jest z tego dumny...ze bedzie Tata i ze ktos tak bardzo go potzrbuje...choc ja nic nie mowilam ze tak jest on sam to wdedukowal, i cieszy mnie to bardzo.
Skomentuj
-
-
Mojemu mężowi dużo pomogło że chodziłiśmy do szkoły rodzenia.Jednak nie był pewien czy zostanie ze mną do końca.Ale gdy córka zaczęła się już zdecydowanie przepychać na świat ani myślał wyjść i bardzo mi pomógł swoją obecnością,bliskością.On sam do dziś dnia bardzo pozytywnie przeżywa to wydarzenie.
Skomentuj
-
-
Skomentuj