witam, mój poród był bardzo długi...
w 42 tygodniu, dokładnie 14dni po terminie wstawiłam się w szpitalu 3lutego 2009 o 8 rano, wymasowali, podali mi czopek na wywołanie, o 13 drugi, i o 17 trzeci, a rozwarcie miałam 1cm postanowiłam wyjśc do domu, bo czułam się świetnie, zjadłam kolację, wzięłam prysznic położyłam się po godzinie obudziłam się bo odeszły mi wody ok 1 w nocy były bezbarwne ...więc nie spiesząc się wcale bo skurczy nie miałam wziełam spokojnie prysznic, ubrałam, przejżałam torbę i w szpitalu byliśmy po 2, całą noc przechodziłam, bo miałam skurcze co 4 min ale bez rozwarcia o 8 rano skurcze ustały wymasowali mnie jeszcze raz, a o 9 podłączyli oksytocynę, po godzinie takich skurczy dostałam,że nie wiedziałam co się ze mną dzieje, podali mi znieczulenie ok 12 wtedy spokojnie mogłam leżeć..rozwarcie na 2cm po tylu próbach wywoływania, po 16 miałam rozwarcie 7cm mocne skurcze ale nie czułam bo znieczulenie działało, o 18 powoli odłączali znieczulenie, ok 19 miałam rozwarcie ale nie miałam skurczy partych...o 20 przyszła położna kazała przeć przy normalych skurczach i tak po 1 godz 21 min, mój kochany syn Aleksander pojawił się na świecie po ciężkich dwóch dniach ale warto było - 4luty 2009, godz 21.21, waga 3885 g dodam,że rodziłam w holandii
u mnie od pierwszych bóli porodowych do urodzenia córeczki silami natury minęło 20 godzin, był to pierwszy mój poród. Sama akcja porodowa trwała 30 minut ale ten czas przedtem, czas rozwierania był dla mnie wykańczający.
ja na sale porodowa trafilam po 9 rano i okazalo sie , ze mialam juz 5 cm rozwarcia.musze przyznac, ze zdziwilo mnie to, bo choc skurcze mialam od poprzedniego dnia od wieczora to byly one na tyle niebolesne,ze myslalam, ze to falszywy alarm.nawet paniom w szpitalu tlumaczylam, ze co prawda mam skurcze co 5 min ale krótkie i slabe.a one sie tylko usmiechaly o 10.40 bylo po wszystkim. samo wypychanie dziecka trwalo 10 min. i choc pod koniec pierwszej fazy porodu bol byl naprawde duzy to nie trwal dlugo.a potem jaka duma rozpiera, ze sie urodzilo o wlasnych silach....bezcenne chwile.nie zamienilabym tego na nic
Mój poród skończył się cesarką. Najpierw miałam 10 godz skórcze potem zaczełam krwawić i podskoczyło mi ciśnienie do 170/110. niestety było ciecie cesarskie
U mnie też nie było najgorzej o 9.30 dostałam kroplówkę, a Kamilek urodził się o 12.15 w poniedziałek.Myślę że nie źle jak na pierwszy raz.Pomijając fakt że pierwsze podejście miałam już w piątek od rana i nic Mały postanowił poczekać jeszcze weekend w brzuszku.Pozdrawiam
U mnie cała akcja porodowa trwała 2,5 h (pierwszy poród).
Obudziłam się w nocy z bólami, chciałam iść dalej spać, ale nie udało się, więc pojechałam do szpitala. Na izbie przyjęć pani położna powiedziała, że panikuję i mam się uspokoić bo nie może mi zrobić KTG, a na pewno tak bardzo nie boli. W końcu inna pani się zlitowała i zbadała mnie, okazało się, że mam już pełne rozwarcie i bóle parte. Momentalnie trafiłam na porodówkę i po 15 minutach (3 parciach) córka już była na świecie
witam, na forum jestem nowa, trafiłam przypadkiem i przypadkiem na ten wątek, niesamowite, jak czytam o tych krótkich godzinach i minutach porodu to jakoś jestem wkurzona, że szpital w którym rodziłam nie zrobił nic(np.położne) żebym nie przeżyła traumy jaką przeszłam rodząc 24 godziny! Już później dowiedziałam się o masowaniu szyjki, o czopkach. Powód główny mojej długiej męczarni był taki, że dzieciątko moje nie speszyło się na świat i po 2 tygodniach po terminie miałam poród wywoływany oksytocyną. Na mnie słabo działała, dopiero 4 dłuuuugie kroplówy zrobiły swoje...Pozdrawiam wszystkie
Skomentuj