Teraz ja opowiem, jak wyglądał mój poród.
22.01.06 (niedziela) w godzinach popołudniowych dostałam skurczy. Powtarzały się one co 20 minut. Ale już o 21.00, skurcze miałam już co 5 minut. Zamówiłam taxi i pojechałam do szpitala. Tam mnie zbadali i podpięli do KTG. Jednak na Kubusia jeszcze nie przyszedł czas. W szpitalu już zostałam. Nie było mowy, żebym z tymi skurczami przespała spokojnie noc. Rano jakieś ważenie było (zgubiłam gdzieś 3 kilo ) i kazali mi przez godzinę tuptać po korytarzu...prowokacja . Dopiero po wszystkim o jakiejś godzinie 13.00 wylądowałam w pokoju, gdzie miał się odbyć poród rodzinny. O 14.00 przyszedł anestezjolog i dostałam znieczulenie...(nie dlatego, że się bałam, tylko żeby złapać chwilę wytchnienia przed porodem...). O 16.00 kolejna dawnka znieczulenia. O 17.15 ledwo poczułam, że odeszły mi wody. A o 17.50 Kubuś był już na świecie. Wydostał się wraz z 3 bólem partym ^^.
Jeżeli liczyć czas porodu od pierwszego skurczu, to trwał on 26 godzin ^o^.
Pozdrawiam .
Skomentuj