wczoraj zaczęłam się tak konkretnie pakowac i zrobilo mi sie smutno...
słów kilka dlaczego wyjezdzam. Jak to często bywa chodzi o kasę. Obliczyliśmy, że jak pojde do pracy a dzieci do zlobka to wyjdzie na to samo jakbym nie pracowala i siedzila u rodzicow. to oczywiście nie był na tyle dobry powód żeby się zdecydować, ale od stycznia Antek miał chodzić do prywatnego przedszkola, wiec juz musielibysmy doplacac. Poza tym ostatnio w zlobku bardzo chorowal. jako że mąz nie mogłby brac opieki musialabym to robi ć ja. Jeśliby jeszcze Julianka tak chorowała to praktycznie wcale bym nie pracowała... Oczywiście doszły by lekarstwa, więc znowu troszkę w dół. Mogłoby się znów okazać, że Antek nie może chodzić do żłobka, a na opiekunkę nas nie stać. No i argument najbardziej motywujący - od stycznia zamieszkalby u nas Zbyszka brat z rodziną (chcą sobie kupić mieszkanie i na ten okres przejsciowy szukali mieszkania) no i płacili by nam ratę w ramach czynszu. A więc my moglibyśmy sporo odłożyć, żeby spłacić dodatkowy kredyt który mamy, a który ciąży.
Poza tym tutaj jestem prawie cały dzień sama. Mąż wraca o 17. Potem jest zawsze cos do zrobienia. potem kladziemy dzieci i jestesmy zmeczeni i zaraz sami idziemy spac. Tam u rodziców mam dużo znajomych. Blisko szwagierkę która 2,5 miesiąca temu urodziła synka, kuzynkę z dwójką brzdąców w wieku Antka, no i sporo rodziny do odwiedzania. A poza tym jest mama, tata i siostra którzy czasami zajmą się dziećmi (a tego mi brakuje)
Skomentuj