Duan Yuelin w latach 2001 - 2005 kierował siatką, która sprzedała 85 dzieci do sześciu sierocińców w prowincji Hunan (Chiny) za ten czyn, Duan Yuelin został skazany na sześć lat więzienia, odsiedział tylko cztery.
Klientami były państwowe domy dziecka w Chinach, gotowe zapłacić nawet 600 dolarów za każde niemowlę płci żeńskiej, które trafiało następnie do adopcji do USA i Europy Zachodniej.
Oto jak dzieci trafiał do sierocińca a następnie na "taśmę sprzedażową"
"Wszystko zaczęło się w 1993 roku, kiedy matka Yuelina i jej dwie córki podjęły się opieki nad dziećmi w sierocińcu. Dostawały pensję w wysokości jednego dolara dziennie. W tym czasie Komunistyczna Partia Chin bardzo mocno propagowała ograniczenie populacji, a nadgorliwym partyjnym aktywistom zdarzało się nawet burzyć domy rodzinom, które miały więcej niż jedno dziecko (w przypadku rodzin rolników dopuszczano dwójkę, jeśli jako pierwsza urodziła się dziewczynka, ponieważ tylko chłopcu można było przekazać rodowe nazwisko).
Porzucenie dziecka, nawet poprzez oddanie go do sierocińca, jest w Chinach nielegalne. Rodzice pozbywali się więc niechcianych dzieci pod osłoną nocy, zostawiając je na dworze w kartonowych pudłach lub bambusowych koszykach. Jeśli działo się to w pobliżu sierocińca, często dawali sygnał petardą, żeby ktoś z sierocińca mógł znaleźć dziecko."
Dzieci trafiały do przepełnionego sierocińca, z którego zostawały sprzedawane pod pretekstem adopcji.
Klientami były państwowe domy dziecka w Chinach, gotowe zapłacić nawet 600 dolarów za każde niemowlę płci żeńskiej, które trafiało następnie do adopcji do USA i Europy Zachodniej.
Oto jak dzieci trafiał do sierocińca a następnie na "taśmę sprzedażową"
"Wszystko zaczęło się w 1993 roku, kiedy matka Yuelina i jej dwie córki podjęły się opieki nad dziećmi w sierocińcu. Dostawały pensję w wysokości jednego dolara dziennie. W tym czasie Komunistyczna Partia Chin bardzo mocno propagowała ograniczenie populacji, a nadgorliwym partyjnym aktywistom zdarzało się nawet burzyć domy rodzinom, które miały więcej niż jedno dziecko (w przypadku rodzin rolników dopuszczano dwójkę, jeśli jako pierwsza urodziła się dziewczynka, ponieważ tylko chłopcu można było przekazać rodowe nazwisko).
Porzucenie dziecka, nawet poprzez oddanie go do sierocińca, jest w Chinach nielegalne. Rodzice pozbywali się więc niechcianych dzieci pod osłoną nocy, zostawiając je na dworze w kartonowych pudłach lub bambusowych koszykach. Jeśli działo się to w pobliżu sierocińca, często dawali sygnał petardą, żeby ktoś z sierocińca mógł znaleźć dziecko."
Dzieci trafiały do przepełnionego sierocińca, z którego zostawały sprzedawane pod pretekstem adopcji.
Skomentuj