mrożony bulion czy zupa dla mnie bez różnicy,
ale ja jakoś do mrożonych płynów nie jestem przekonana...i raczej się nie przekonam
kiedy Julek był maleńki, odciagałam swój pokarm i też mroziłam,
jeden raz wyjęłam z zamrażalnika i jak miałam podać to dziecku to aż mnie cofnęło wszystkie pojemniki opróżniłam i wylałam (pewnie gdybym nie miała innego wyjścia -brak pokarmu w piersiach, albo powrót do pracy- podałabym dziecku)
już tak mam, że brzydzi mnie odmrażane jedzenie (w sensie gotowe, płynne). Z odmrażanymi kotletami, bigosem, gołąbkami nie mam takiego problemu
Mnie też by nie odpychało. Jak już napisałam nie robię tego, bo nie mam gdzie upchać, ale zimą nie raz stawiam garnek z zupą na balkonie i niejednokrotnie zamroziła się (oczywiście na cała) ale nie mam problemu by to znów podgrzać
u mnie w domu jest wlasnie ten problem ze jak juz skochaw zupe do lodowki to oni zapominaja o niej i musze wylewac (bo sama nie jestem w stanie tyle zjesc). chyba bede musiala pisac kartki ze dzis w promocji na obiad wczorajsza odgrzewana zupa
Julia 19 października 2008 godz. 10.05 - Nasza Kulunia Kochana :*
Dokładnie - pisalam o zamrazaniu bulionu, ale malemu tez czasem mroze i to juz gotowe zupki - wiec nie rozumiem hasle typu "Nie tknelabym tego ani dziecku tym bardziej nie dala" - no chyba ze chodzi jedynei o walory smakowe ale o gustach si enei dyskutuje. Wg mnie zupa na drugi dzien czesto nabiera aromatu, przechodzi smakami i jest smaczniejsza.
ooo.... a ja zamrażam jak zostaną z obiadu. Jak nie mam czasu żeby coś ugotować to wyciągam, wrzucam na patelnię i już. Często nawet sobie tylko opanieruję i też zamrażam.
Froch no proszę, nawet nie widziałam, że takie coś jest.
ten przecier dla mnie bardziej sprawdzony,bo jak 2 razy robiłam zupę z ogórków konserwowych to taki kwasior wyszedł,że jeść się nie dało..a nigdy nie wiem ile mam tych ogorków dać,by był smak dobry,a zupa nie była zakwasna
Skomentuj