Odp: Czy krzyczycie na dzieci?
Nie krzyczę na córkę z powodu błahostek typu wylanie nocnika, wysypanie mąki na podłogę, wymalowanie ścian kredkami itp. - w takich sytuacjach zachowuję zimną krew i spokojnie tłumaczę.
Za to zdarza mi się czasem krzyknąć w sytuacji, gdy nie ma czasu na tłumaczenie: gdy np. dziecko wspina się "zbyt wysoko" na drabinki, gdy biegnie w kierunku ulicy nie reagując na słowo mówione, gdy wpada w amok podczas zabawy i nie kontaktuje, a widzę, że jeżeli się nie otrząśnie to zaraz dojdzie do jakiejś tragedii.
Parę razy nakrzyczałam też na córkę z nerwów - gdy np. biegła w kierunku rozhuśtanej huśtawki, wołałam, żeby stała, a ona nie reagowała, i w ostatniej chwili odratowałam ją przed zderzeniem No to już z nerwów i bezsilności na nią podnoszę głos w takich sytuacjach.
Nie krzyczę na córkę z powodu błahostek typu wylanie nocnika, wysypanie mąki na podłogę, wymalowanie ścian kredkami itp. - w takich sytuacjach zachowuję zimną krew i spokojnie tłumaczę.
Za to zdarza mi się czasem krzyknąć w sytuacji, gdy nie ma czasu na tłumaczenie: gdy np. dziecko wspina się "zbyt wysoko" na drabinki, gdy biegnie w kierunku ulicy nie reagując na słowo mówione, gdy wpada w amok podczas zabawy i nie kontaktuje, a widzę, że jeżeli się nie otrząśnie to zaraz dojdzie do jakiejś tragedii.
Parę razy nakrzyczałam też na córkę z nerwów - gdy np. biegła w kierunku rozhuśtanej huśtawki, wołałam, żeby stała, a ona nie reagowała, i w ostatniej chwili odratowałam ją przed zderzeniem No to już z nerwów i bezsilności na nią podnoszę głos w takich sytuacjach.
Skomentuj