Odp: Październik 2009
I jeszcze jedno. Zastanawiam się czy nie skończyć karmić piersią (o ile to można karmieniem nazwać) Oczywiście cycuś nadal jest odrzucony poza porannym karmieniem. Próbowałam już nie raz, odciągałam na początku laktatorem żeby już jej dobrze leciało, czekałam aż będzie głodna, lub bardzo głodna - nic!! Odciągam, ale to bardzo uciążliwe jest. Nieraz odciągam tylko 2 razy na dzień, bo to ktoś przyjdzie, to gdzieś jedziemy, to coś i pokarmu jest coraz mniej. Co postanawiam, że będę odciągała co 2-3 h jak mała śpi to się to rozmywa, bo zjeść muszę, bo się wykąpać, posprzątać, ugotować. Strasznie mnie to wkurza. Z drugiej lubię to poranne karmienie. Dusia się wtedy przytuli po jedzeniu do cyca, obejmie łapkami i spokojnie zasypia często. Boję się, że jak tylko flacha będzie, to zanim ją zrobię to się Duśka rozbudzi na dobre i stracę dodatkowe chwile snu (okropne wygodnictwo) Wiem, że moje mleko nawet w taka małych ilościach jest czymś najlepszym co mogę jej dać. No i jestem między młotem a kowadłem.
Napiszcie co nieco, bo oczywiście od męża słyszę "rób jak uważasz"
I jeszcze jedno. Zastanawiam się czy nie skończyć karmić piersią (o ile to można karmieniem nazwać) Oczywiście cycuś nadal jest odrzucony poza porannym karmieniem. Próbowałam już nie raz, odciągałam na początku laktatorem żeby już jej dobrze leciało, czekałam aż będzie głodna, lub bardzo głodna - nic!! Odciągam, ale to bardzo uciążliwe jest. Nieraz odciągam tylko 2 razy na dzień, bo to ktoś przyjdzie, to gdzieś jedziemy, to coś i pokarmu jest coraz mniej. Co postanawiam, że będę odciągała co 2-3 h jak mała śpi to się to rozmywa, bo zjeść muszę, bo się wykąpać, posprzątać, ugotować. Strasznie mnie to wkurza. Z drugiej lubię to poranne karmienie. Dusia się wtedy przytuli po jedzeniu do cyca, obejmie łapkami i spokojnie zasypia często. Boję się, że jak tylko flacha będzie, to zanim ją zrobię to się Duśka rozbudzi na dobre i stracę dodatkowe chwile snu (okropne wygodnictwo) Wiem, że moje mleko nawet w taka małych ilościach jest czymś najlepszym co mogę jej dać. No i jestem między młotem a kowadłem.
Napiszcie co nieco, bo oczywiście od męża słyszę "rób jak uważasz"
Skomentuj