Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Młodzi rodzice,2 latek+babcia w jednym mieszkaniu....jak to przetrwać ???

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    Młodzi rodzice,2 latek+babcia w jednym mieszkaniu....jak to przetrwać ???

    Witam wszystkie mamusie i nie tylko... mam pewien problem.. Jestem mama kochanego i bardzo żywego 2 latka, razem z moim mężem mieszkamy u mojej mamy i czasem wydaje mi się, że to naprawdę nic dobrego.Owszem mama pomaga jak to mama, ale ciągle mnie strofuje, stara mi się udowodnić, że wcale nie jestem dobrą matką, wydaje jej się, że tylko ona robi wszystko najlepiej,cokolwiek bym nie zrobiła i tak "nie jest tak dobre jak ona by zrobiła".Nasz Bąbel przechodzi chyba obecnie bunt 2-latka, czasem naprawdę ciężko jest mi zachować spokój, bo oprócz krzyczącego malucha mam nad sobą mamę, która ciągle powtarza, że to nie tak a tamto srak.Mały próbuje czasem wymusić coś płaczem, lub próbą "bicia" mnie czy kogoś, więc moja mama wymyśliła, że to my musieliśmy go nauczyć tego bicia (np. bijąc go) bo skąd takie dziecko może to potrafić.Czasem gdy ugotuję mleko, lub coś tam zrobię, albo właśnie czegoś w danym dniu nie zrobię bo nie mam np. sił (studiuję dziennie, pracuje w weekendy i wychowuję syna) to moja mama podkreśla tryumfująco "ja też miałam dzieci i jakoś zawsze wszystko miałam zrobione". Najgorsze jest to, że gdy tylko zwrócę jej uwagę, lub nagadam to się obraża i zaczyna, że ona tyle pomaga a ja taka niewdzięczna...że jak jej zabraknie to dopiero zobaczę.
    naprawdę niewiem co powinnam,jak z nią postępować...czy naprawdę uwierzyć, że jako młoda mama (mam 22 lata) po prostu jednak nie daję rady i nie jestem dobrą matką???
    pomóżcie kochane może któraś zna podobny przypadek, albo zna jakąś dobrą rade???
    pozdrawiam serdecznie
  •    
       

    #2
    hej! Nie wiem co ci poradzić ale ja mam taką babcie, która wszystko robi najlepiej i wszystko najlepiej wie na szczęście żyję z nią na odległość. I chociaż mam 4 dzieci które mają po 12,7,1 lat a najmłodszy 1miesiąc to przy każdej okazji muszę się nasłuchać co robie źle i jak powinnam robić (fakt najstarszego syna pomogła mi wychować do jeszcze się uczyłam ale zajmowała sie nim tylko wtedy gdy byłam w szkole) ale powiem Ci że przy dogodnych dla siebie sytuacjach potrafi mi to przypomnieć.
    Co do twojej sytuacji to jest krótka odpowiedz NIE MA JAK NA SWOIM no ale jeśli jesteście zmuszeni z nią mieszkać to może porozmawiaj z nią, rozwiążcie problem między sobą, wytłumacz jej czemu robisz tak a nie inaczej i niech postawi się w twojej sytuacji i pomyślała jak ona by sie czuła gdyby była cały czas strofowana (może zrozumi i odpuści to w końcu mama)
    Na pocieszenie powiem ci że mieszkam z mężem i tą trójką dzieci w jednym pokoju a niedługo i to najmłodsze wyjdzie ze szpitala (wcześniak) i wyobraź sobie dwóch chłopców w wieku szkolnym, dwóch bobasów (roczny i miesięczny) ja i mąż. Na dodatek w małym pokoju mieszka dziadek męża który też potrafi podnieść mi ciśnienie (przeszkadzają mu wrzaski dzieci) ale gdy zaczyna głupio gadać ucinam rozmowę i wychodzę, no chyba że naprawdę przesadzi ze słowami to wtedy jest ostra jazda bo ja w kaszę sobie pluć nie dam, chociaż z początku siedziałam cicho ale pomyślałam sobie kto stanie w obronie moich dzieci i rodziny jeśli nie ja, bo mąż w pracy? Mieszkamy z nim z kilku powodów: jest nam łatwiej finansowo, mąż po nim dostanie to mieszkanie ale musimy faktycznie tu mieszkać (nie wystarczy meldunek bo jeśli "kochani" sąsiedzi nie potwierdzą że tu przebywamy z mieszkania nici) są sytuacje że z miejsca poszłabym na swoje ale wtedy byłabym rozerwana na dwa mieszkania bo dziadek ugotować sobie nie umi, wyprać też nie a i wypić lubi, więc dziennie musiałabym go doglądać.
    Może nie dałam ci dobrych rad ale przynajmniej wiesz że nie jesteś sama w tak beznadziejnej sytuacji.
    Pozdrowienia i duuuuuuuużo cierpliwości życzę




    W DOMU PEŁNYM DZIECI
    NAWET DIABEŁ TRACI MOC

    Skomentuj


      #3
      Myślę że powinnaś jej powiedzieć że uważasz że wychowujesz swoje dziecko dobrze że jak nie będziesz czegoś wiedziała to poprosisz o rade i nie życzysz sobie żeby podważała twoje umiejętności bo wychowujesz swoje dziecko po swojemu a ona jak wychowywała swoje dzieci to jej sprawa ty niekoniecznie chcesz ją naśladować nie możesz pozwolić by odebrała ci pewność siebie bo JESTEŚ DOBRĄ MATKĄ dbasz o swoje dziecko i MASZ PRAWO być zmęczona albo MOŻE ci coś nie wyjść nikt nie jest doskonały najlepiej by było dla was gdybyście się wyprowadzili może jakieś lokatorne? nie wiem jak w twoich stronach ale u nas mieszkania czy domy do wynajęcia nie są zbyt drogie nie pozwól żeby się wtrącała i nie miej wyrzutów sumienia gdy ci mówi że jestes niewdzięczna powiedz że jesteś i tyle niektórzy w ten sposób szantażuja rodzinęi nie ma co się przejmowac bo można w końcu załamać się psychicznie bądź miła ale stanowcza i wiek nie ma znaczenia można mieć 19 lat i być doświadczoną matką a można mieć 40 i nie wiedziec nic pozdrawiam i życzę powodzenia i wytrwałości
      KRYSTIAN ur.08.08.2000 KONRADEK ur.23.02.2009

      Skomentuj


        #4
        ooo "miło", że ktoś mnie rozumie dzięki, zawsze to pomaga, pogadać z osoba niezależną...w sensie która jest generalnie rzecz biorąc obca,oczywiście najłatwiej było by się wyprowadzić... ale "pilnujemy mieszkania" znaczy się ono będzie nasze, ale musimy tu być,a poza tym ja się uczę mąż pracuje, a wynajem mieszkania u nas to minimum koszt 1000zl więc nas nie stać na to...ale myślę, że przetrwamy dzięki za otuchę, zawsze to pomaga pogadać sobie o swoich żalach.. dzięki wielkie!!!

        Skomentuj


          #5
          zawsze możesz się wygadać to pomaga pozdrawiam
          KRYSTIAN ur.08.08.2000 KONRADEK ur.23.02.2009

          Skomentuj


            #6
            Rudamn Słuchaj. Mieszkając z którąkolwiek babcią Twojego bąbla musisz być przygotowana na uwagi na temat sposobu wychowywania dziecka, tym bardziej jeśli to jest Twoja matka, która mimowolnie traktować Ciebie będzie jak dziecko (bo przecież jesteś jej dzieckiem).
            Wyjścia są dwa: Albo zaciskasz zęby i czekasz aż maluch podrośnie na tyle że będzie mógł pójść do przedszkola i wtedy się odrobinę odseparujecie od matki, albo będziesz musiała znaleźć jakiś żłobek dla synka i uwolnić się od niezbyt ciekawych relacji (nie mówię ogólnie bo wiem, że piszesz o niektórych sytuacjach a matka Ci pomaga).
            Na pewno nie jesteś złą matką, masz po prostu wiele obowiązków. Ja również jestem młoda (miałam 21 lat kiedy urodził się mój synek teraz ma 2 lata) też trzeba było pogodzić obie prace z wychowywaniem malucha, nie mieliśmy od samego początku żadnej pomocy przy nim i czasem też miałam chwile słabości, to że czasem nie wyprasujesz ciągle rosnącej sterty ubranek czy raz nie wybierzesz się w 3 godzinny rajd za synkiem po parku, to nie znaczy już że jesteś złą matką. Musisz być tylko bardziej pewna siebie i tego jak wychowujesz synka.
            Twoja matka musi wiedzieć że jesteś stanowcza możesz powiedzieć jej po prostu, że wolisz robić coś tak a nie tak, bo tak Ci lepiej, że wiesz że ona robi najlepiej, ale żeby dała Ci szanse bycia matką swojego dziecka. Pamiętaj Twój synek Cię widzi i obserwuje jeśli Twoja matka traktuje Cię protekcjonalnie to i u niego nie masz zbyt silnego autorytetu (i m.in stąd te wybuchy agresji)
            Last edited by dotty; 03-09-2009, 02:04.

            Olaf ur. 08.05.2007 o 14:31 4.255kg, 56cm

            Różności do postów
            GALERIA OLAFKA

            Skomentuj


              #7
              Miałam dokładnie tak samo.Wszystko robiłam żle.Wytrzymałam z mamą 6tygodni i się wyprowadziłam.Jednak to na niewiele się zdalo bo i tak przyjeżdżała i się wtrącała.Do tego jeszcze moja teściowa dokladała trzy groszę i zawsze słyszałam,że nie nadaję się na matkę.
              Postawiłam wtedy na szczerą rozmowę z matką.Powiedziałam jej że doceniam co dla mnie robi i wogóle za pomoc,ale to ja jestm matką i wszelkie decyzję podejmuję sama.Mama się gniewała dość długo,ale wreście zrozumiała,że to ja jestem matką.Teraz też jej się zdaża wtrącić,ale zawsze dodaje-decyzja należy do Ciebie.

              Skomentuj

              •    
                   

                #8
                Mam bardzo podobną sytuacje

                Ja równiez mam 2letniego zbuntowanego synka i mieszkam ze swoimi rodzicami... I rowniez słucham o tym jak i co zle robie a co najgorsze nieraz moja mama mowi do mojego syna ze mama tego to nie umie ale za to baba wie wszystko... dramat. Na poczatku wpadalam w furie i wybuchaly awantury ale potem poprosilam mame o rozmowe i na spokojnie powiedzialam jej ze to tak nie moze wyglądac. Uswiadomilam jej ze doceniam pomoc jaka mi oferuje ale nie pozwole zeby mówiła mi jak mam wychowywac moje dziecko a tym bardziej zeby robila cos co jest sprzeczne z moimi metodami wychowawczymi. Co innego dobra rada a co innego wpychanie sie ze swoimi wychowawczymi metodami tam gdzie matka dziecka ma inne zdanie w danej kwestii. DLatego powiedzialam mamie ze nie zycze sobie wiecej uwag przy dziecku a jesli teraz np. daje mi jakas rade ale ja uwazam ze nie ma racji to po prostu robie po swojemu i mowie jej ze jesli W JEJ MNIEMANIU popelniam bład to moja sprawa bo to moje macierzynstwo które w duzej mierze tez polega na popełnianiu błedów( tak mowie do mamie bo przeciez nie popelniam błedow z premedytacja tylko po to zeby zrobic inaczej niz mi doradziła). Ale przyznam szczerze ze obecnie jest na tyle dobrze ze i ja i mama dochodzimy czesto do wnioskow ze to jedna miala racje a nie druga. Oczywiscie ja mam decydujacy głos nawet jesli rodzice cos sugeruja to jesli ja to kategorycznie odrzuce to wiem ze beda to szanowac. Najwazniejsze to słuchac siebie na wzajem i nie pozwolic mamie decydowac za siebie. Ona miala czas na decydowanie kiedy wychowywala swoje dzieci a teraz jako babcia moze słuzyc dobra rada.

                Skomentuj


                  #9
                  super.. na prawde to pomaga, troszkę pojęczeć o swoich problemach, wysłuchać innych i wyciągnąć wnioski dla siebie widzę, że moja mama coraz bardziej uświadamia sobie, że w gruncie rzeczy to ona nie daje sobie sama rasy z naszym synem..owszem jako babcia- do popilnowania itd to ok ,ale nie na dłuższą metę tak jak ona sobie to chyba wyobrażała, że skoro nas nie ma w domu przez jakiś tam czas w ciągu dnia (praca szkoła itd) to ona go będzie "WYCHOWYWAĆ" (wrr... aż mnie bierze jak se pomyśle), w każdym razie zaczyna słuchać co mówię i co decyduję JA, choć i tak lubi wtrącić swoje uwagi typu:
                  "...no co ci się stało, a z babcią do południa to byłeś taki grzeczny..." (do naszego Syna jak np wstanie po południowej drzemce troszkę nie w sosie)
                  albo najlepsze... jak mi mówi co mam wziąć mu na spacer, albo jeszcze lepiej....sytuacja typu:
                  mały wstał, ja jeszcze nie zdążyłam się ruszyć, a ona "ugotuj mu to, albo zrób tamto bo on jadł o tej i o tamtej o na pewno jest już głodny.." no kurrr.... wtedy to mnie już bierze, musi normalnie musi choć raz na dzień zrobić tak żeby wyszło, że to ona wie najlepiej, a ja to się nie znam... czasem jej coś powiem odpowiednio do jej komentarza... to się nie odzywa bo się obraża.. "bo ona chce dobrze, ona mi tylko przypomina" (jak by o dziecku własnym zapomnieć można było).. ale wytrzymamy jakoś, mój mąż bardzo mnie wspiera w tym i podtrzymuje, już od przyszłego września maluch pójdzie do przedszkola...myślę ze damy radę do tej pory.

                  Skomentuj


                    #10
                    Jeśli Cię to trochę pocieszy, to ja mam w domu trzy dwuletnie dziewczynki (trojaczki) no i do tego dwie babcie do pomocy, to dopiero sobie wyobraź! Z moją mamą raczej nie mam problemów, bo przecież to moja mama, więc jak coś nie tak, to mówię wprost i Ty tak powinnaś, bo jeśli dobrze zrozumiałam, to Twoja mama jest problemem... Z teściową jest trochę gorzej, a to z nimi mieszkamy, jednak gdy atmosfera staje się za bradzo napięta, po prostu wyruszamy gdzieś aby z domu... Wtedy ma czas na przemyślenie niektórych rzeczy i swoich zachowań, tylko musisz mówić, co według Ciebie jest nie tak. Niedomówienia czy milczenie nie jest rozwiązaniem. Rozmawiaj, na pewno na początku będzie ciężko i będzie trochę się buntować jak to w nowej sytuacji, ale to przecież Twoje dziecko a nie babci! Pozdrawiam i powodzenia....

                    Skomentuj

                    •    
                         

                      #11
                      rudamn
                      Na pewno jesteś dobrą matką. Tak masz myśleć!!!!
                      Znam jedną radę wyprowadzić się jak najszybciej to będzie możliwe. Znam dokładnie to o czym mówisz. Jest to najlepsze choć nie proste chćby ze względów finansowych rozwiązanie. Jak nie możecie teraz to starajcie się dażyć do tego celu sukcesywnie. Tak będzie najlepiej i dla Was i dla waszego syna.
                      Są osoby z którymi niestety nie da sie dogadać.
                      Dokładnie TO samo przechodziłam jak urodziłam Olę.
                      Jeżeli nie macie dokąd się wyprowadzić ani narazie nawet widoków na to, to niestety musicie czas studiów przetrwać. Starajcie się jednak zapowiedzieć babci - o ile to będzie możliwe- żeby ewentualne osądy Twojego postępowania zachowała na moment kiedy synek nie słucha. Niestety to bardzo podważa autorytet rodziców. Postaraj sie z mamą porozmawiać i osiągnąć kompromis chociaż w tej kwesti. No i może postarajcie się wspólnie ustalić zasady dotyczące wychowania malucha. Jak ustalicie coś wspólnie to może Wam obu uda się tych zasad przestrzegać. W wychowaniu najważniejsza jest niestety konsekwencja - podważanie autorytetu budzi zament w życiu dziecka i powoduje to że po prostu nie słucha się. Jeśli chcesz rady dotyczacej bicia to u mnie reakcja jest taka:
                      Kiedy Malwina (2 lata i 8 miesiecy) uderzy siostrę, albo któreś z nas, to np. bajeczka jest przerywana dzieciaczek jest usadzany na np fotelu i przeprowadzana jest "rozmowa pedagogiczna". Niezależnie od tego ile czasu się wykręca czy nawet wyje musi się w końcu przyznać do błędu i przeprosić za swoje zachowanie. Niestety niejednokrotnie trwa to długo i wymaga samozaparcia (mozesz zajrzeć na mój blog - link poniżej) ale w końcu mięknie i przeprasza. Ale trzeba to robić konsekwentnie i za każdym razem niestety. Szybko się kolega zorientuje co się dzieje i że sie nie opłaca - zaręczam. Najpierw jednak musisz przekonać do tej metody też babcię, bo jak przybiegnie na ratunek efekt pedagogiczny diabli wezmą.
                      To tyle się nawymądrzałam.
                      Mam nadzieję że choć trochę pomogłam.

                      pozdrawiam serdecznie
                      Last edited by gonrad; 14-09-2009, 14:18.

                      Skomentuj


                        #12
                        Wiem co czujesz bo ja mam to samo. Mieszkamy z mężem i synkiem z moja mama, babcia i dziadkiem. Od samego początku były problemy, moja babcia pierwszego dnia po wyjściu synka ze szpitala pokłociła się z mężem o dziecko. Ona chcę rządzić i kontrolować wszystkimi, ciągle mi wypomina że to nie tak a to srak. Miałam 20lat jak urodziłam synka, zaczynałam 3rok studiów dziennych-prawo. Postanowiliśmy z mężem że pójdziemy na swoje, on jest żołnierzem wyjechał na 6mc na misje do Afganistanu żeby zarobić choć na część mieszkania, już za miesiąc będzie z nami.
                        Nie pozwole aby ktoś rządził i mieszał między nami bo nikt za mnie życia nie przeżyje, więc trzeba walczyć o swoje.

                        Skomentuj


                          #13
                          Napisane przez gonrad Pokaż wiadomość
                          rudamn
                          Na pewno jesteś dobrą matką. Tak masz myśleć!!!!
                          Znam jedną radę wyprowadzić się jak najszybciej to będzie możliwe. Znam dokładnie to o czym mówisz. Jest to najlepsze choć nie proste chćby ze względów finansowych rozwiązanie. Jak nie możecie teraz to starajcie się dażyć do tego celu sukcesywnie. Tak będzie najlepiej i dla Was i dla waszego syna.
                          Są osoby z którymi niestety nie da sie dogadać.
                          Dokładnie TO samo przechodziłam jak urodziłam Olę.
                          Jeżeli nie macie dokąd się wyprowadzić ani narazie nawet widoków na to, to niestety musicie czas studiów przetrwać. Starajcie się jednak zapowiedzieć babci - o ile to będzie możliwe- żeby ewentualne osądy Twojego postępowania zachowała na moment kiedy synek nie słucha. Niestety to bardzo podważa autorytet rodziców. Postaraj sie z mamą porozmawiać i osiągnąć kompromis chociaż w tej kwesti. No i może postarajcie się wspólnie ustalić zasady dotyczące wychowania malucha. Jak ustalicie coś wspólnie to może Wam obu uda się tych zasad przestrzegać. W wychowaniu najważniejsza jest niestety konsekwencja - podważanie autorytetu budzi zament w życiu dziecka i powoduje to że po prostu nie słucha się. Jeśli chcesz rady dotyczacej bicia to u mnie reakcja jest taka:
                          Kiedy Malwina (2 lata i 8 miesiecy) uderzy siostrę, albo któreś z nas, to np. bajeczka jest przerywana dzieciaczek jest usadzany na np fotelu i przeprowadzana jest "rozmowa pedagogiczna". Niezależnie od tego ile czasu się wykręca czy nawet wyje musi się w końcu przyznać do błędu i przeprosić za swoje zachowanie. Niestety niejednokrotnie trwa to długo i wymaga samozaparcia (mozesz zajrzeć na mój blog - link poniżej) ale w końcu mięknie i przeprasza. Ale trzeba to robić konsekwentnie i za każdym razem niestety. Szybko się kolega zorientuje co się dzieje i że sie nie opłaca - zaręczam. Najpierw jednak musisz przekonać do tej metody też babcię, bo jak przybiegnie na ratunek efekt pedagogiczny diabli wezmą.
                          To tyle się nawymądrzałam.
                          Mam nadzieję że choć trochę pomogłam.

                          pozdrawiam serdecznie
                          gonrad!jak sie nie myle to ty jestes pedagog wiec ja cie zapytam co mam robic jak moj15 mczny synciu bije kogosnp.mnie.Ostatnio w napadzie zlosci wyrwal mi doslownie wlosy.co robic?Pytam specjalisty bo sama nie bardzo wiem jak zareagowac w niektorych napadach zlosci.I jak mu odmowic czegos czego bardzo sie domaga a nie nalezy mu dac do zabawy .Bedac w temacie to ja sobie nie wyobrazam mieszkac z nikim wspolnie.Zawsze bedzie cos co bedzie denerwowac,albo nas albo tesciow.

                          Skomentuj


                            #14
                            Napisane przez annse3 Pokaż wiadomość
                            gonrad!jak sie nie myle to ty jestes pedagog wiec ja cie zapytam co mam robic jak moj15 mczny synciu bije kogosnp.mnie.Ostatnio w napadzie zlosci wyrwal mi doslownie wlosy.co robic?Pytam specjalisty bo sama nie bardzo wiem jak zareagowac w niektorych napadach zlosci.I jak mu odmowic czegos czego bardzo sie domaga a nie nalezy mu dac do zabawy .Bedac w temacie to ja sobie nie wyobrazam mieszkac z nikim wspolnie.Zawsze bedzie cos co bedzie denerwowac,albo nas albo tesciow.

                            Po pierwsze nie pozwolić sobą manipulować. Raz ustąpisz on już będzie wiedział, że krzykami, biciem sprawę załatwi. Kiedy wpada w histerię nie reagować, pozwolić mu się drzeć tupać po prostu "nie widzieć" jego zachowania. Oczywiście nie można pozwolić mu robić sobie krzywdy. Jak zauważy, że to nie działa da sobie spokój. 15 miesięcy to mało, żeby mu dużo wytłumaczyć i cięzko wymagać przeprosin, ale reagować trzeba. Za każdym razem jak uderzy przytrzymać mu rękę i powiedzieć SPOKOJNIE I POWAŻNIE (to bardzo ważne bez uśmiechu) :nie wolno. W każdej takiej sytuacji ratuje Cię tylko spokój. Jak mu dasz klapa histeria sie może tylko nasilić. W razie konieczności nawet dziciaka trzeba na siłę przytrzymać (jeżeli np. wali głowa w podłogę albo roli inne równie niebezpieczne dla siebie rzeczy, albo po prostu cię bije). Jedna ważna zasada przytulić dopiero kiedy się uspokoi. Przestanie tupać wrzeszczeć pytasz wtedy np: już dobrze chcesz się prztulić, jak zaczyna swoje zostawić go znowu i poczekać, jak już jest spokojny prztulić i koniec zabawy. Ciężko patrzeć na krzyki dzicka, ale to skuteczne. Nie ustepowac nawet jeżeli histeria trwa długo. Można jedynie spróbowac zupełnie zmienić temat to znaczy, zacząc opowiadac bajkę, śpiewac piosenkę - ODWRÓcić uwagę ale nie ustąpić. Oczywiści chodzi tu o kwestie istotne - jak bicie, wymuszanie czegoś co jest niebezpieczne - po prostu nie i koniec, histeria przy powrocie z placu zabaw - on krzyczy a Ty po prostu mówisz ale spokojnie: - czas do domu -i zabierasz go, (znowu można spróbować go zagadać, że czeka na niego w domu kochany miś albo samochodzik został i płacze, albo bedziesz się pluskał w wannie itp). Za trochę tak koło dwóch lat może nawet później możesz zacząć wymagać przeprosin za bicie szarpanie ale to musi już być dzieciak który umie mówić i rozumie co to są przeprosiny i co to jest kara - jeszcze troszkę. Bardzo dobrze, że chcesz zareagować teraz bo to maluch i szybko załapie. Ja jeszcze robiłam jedną rzecz pokazywałam albo tłumaczyłam moim dziciakom co mogłoby sie stać gdyby np skoczyły z tapczanu na podłagę, albo weszły na stołek i spadły itp rzeczy Tłumaczyłam ponieważ: nie bo nie mało do kogo trafia, a kiedy powiemy "dlaczego nie" jest łatwiej dziecku zrozumieć i sprawę zaakceptować dlaczego np nie może brać kuchennego noża.
                            Mam nadzieję, że nie namieszałam za bardzo.
                            Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia
                            Last edited by gonrad; 16-09-2009, 10:48.

                            Skomentuj


                              #15
                              Jestem samotną matką prawie 2-letniej córeczki i mam ten sam problem z mamą.NIe pomagają szczere rozmowy, bo jeden wieczór niby jest ok a na drugi i jest na odwrót.Mieszkam z rodzicami bo niestety nie stać mnie na własne mieszkanko, a o pracy tez na razie mogę pomarzyć bo mała jest tak do mnie przywiązana że wątpie iż zostałaby tak długo z mamą a o żłobku nie mówiąc. Chociaż Amelka może i by się przyzwyczaiła do tego,ale mama twierdzi że nie ma już tyle siły...ehh(52l) i nie ma żadnej poważnej choroby, jest w pełni zdrowa.
                              Ostatnio już nie wytrzymałam wyzywania od najgorszych i pocięłam się na brzuchu.Miałam dość i mam dość bo żyje w przekonaniu,że nienadaję się na matkę albo na stąpanie po tej ziemi.W kłótniach zostaje mi wypomniana pomoc jaką dla mnie robią, że bez nich żyła bym pod mostem.
                              Mam jedno wyjście nad którym coraz częsciej się zastanawiam.Brat mieszka w Anglii i już obeznał sie w tamtejszym prawie co do pomocy samotnych matek gdy pomagał innym.Tam po przepracowaniu paru miesiecy dostaję mieszkanie, dodatki na nie i na małą o ktorych tu mogłabym pomarzyc.MAła tam by chodziła najpierw do polsko angielskiego przedzszkola, potem do szoły i studia.Język by miała opanowany i start w życie o którym ja nie śniłam.A ja bym uświadomiła rodzicom że daję radę.Ale przez te wpieranie ze jestem do niczego w to wierze i watpie ze mi sie uda.

                              Skomentuj

                                     
                              Working...
                              X