Krzyś skączył 2 miesiące. Jest to żywy chłopiec, ciekawy świata. Jednak niedawno było inaczej. Od 3 tygodnia życia męczyła go kolka, codziennie - czasami nawet po 6 godzin wieczorem, ale i w dzień nie był spokojny. Nic nie pomagało: ciepłe okłady, masowanie brzuszka, kładzenie na brzuszek, żadne kropelki. A ja bezradna będąc sama, ponieważ mąż jest za granicą, bujałam go, chodziłam po pokoju. To mu troszkę pomagało, ale i tak kiedy zmęczył się płaczem dopiero zasnął. No tak biedny się namęczył. Ponad tydzien nie ma kolki, pomógł mu koperek włoski. Teraz pojawił się kolejny problem - Krzyś warzy prawie 6 kilo, nie boli go brzuszko, ale zostało przyzwyczajenie do bujania. I to jest mój problem, nie mogę go uspać, tylko na rękach. Kiedy przestaję go bujać kręci się i zaczyna płakać, a raczej krzyczeć! W wózku też nie chce leżeć, nawet smoka nie chce. Jeśli któraś z Was miała podobną sytuację, proszę podzielcie sie radami. Ja tak długo nie pociągnę

Skomentuj