Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Poród za granicą

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    Poród za granicą

    W tym miejscu zamieszczamy historie dotyczące porodu za granicą. Jeśli urodziłaś dziecko w innym kraju opisz nam jak wyglądał Twój poród.

    Czekamy na ciekawe wypowiedzi. Za każdą opublikowaną historię ze zdjęciem płacimy 75zł.
    Prosimy zamieszczać zdjęcia w formacie jpg o rozdzielczości 300 dpi i podstawie 15 cm.

    Przed przystąpieniem do konkursu prosimy przeczytać regulamin >>


    #2
    Odp: Poród za granicą

    Witam wszystkie mamy!
    Prawie rok temu na świat przyszedł moj synek, Alexander. Wówczas razem z mężem mieszkałam za granicą, na wyspie Jersey (Wielka Brytania). Oboje nie mogliśmy się doczekać naszego smyka...Termin porodu wyznaczono na 27 pażdziernika 2009r., niestety ani 27 ani przez kolejny tydzien nic się nie wydarzyło Anglicy nie wywołują porodu wcześniej niż na 10 dni "po terminie". Mimo tego cieszyłam się, bo już znałam datę narodzin mojego synka...pomyślałam, ze mógłby to być wspaniały prezent urodzinowy, bo indukcja przypadla w urodziny mojego męża!
    Kiedy stawiłam się z całym rynsztunkiem w General Hospital okazało się, że ...nie ma wolnych miejsc!!!! Zbadano mnie, podłączono do CTG i odesłano do domu....kazano przyjść następnego dnia rano...Podobna sytuacja wydarzyła sie następnego dnia i dzień później. 8 listopada, tupnęłam nogą (13 dni po terminie!!!!!) i miejsce się znalazło!!!! Tak bardzo bałam się o mojego synka! Rano podano mi czopek, który miał na celu wywołać skurcze.Gdyby to nie dało rezultatu, po 6-8 godzinach podaje się następną dawke, a jeśli ta nie skutkuje, to podaje się jeszcze jedna po upływie następnych 6-8 godzin...Przez caly dzień skakałam na piłce...chodziłam i przyglądałam się świeżo upieczonym matkom i ich dzieciom, które właśnie głośno dokazywały. Byłam jedyną kobietą w ciązy na CAŁEJ porodówce!!!Moje skurcze pojawiały sie i zanikały, nie były az takie bolesne...Nie podano mi już więcej żadnego leku...bo nocy znów przywieziono 2 babki, jedna rodziła bliźnięta, a druga zaczęła rodzić przedwcześnie...9 listopada, w poniedziałek rano dr Sullivan przebił mi pęcherz,odeszły mi wody, podłączono mnie do kroplówki...zaczęły się pierwsze skurcze. W Anglii poród odbiera położna, lekarz pojawia sie dopiero wtedy, gdy dzieje sie coś złego, albo jak są jakieś komlpikacje. Moja połozna była cudowna. Zapytała, czy przy porodzie będzie mógł asystować ratownik pogotowia...bo żadna z rodzących nie chciała sie na to zgodzic. Po chwili namysłu zgodziłam się - być może kiedyś będzie musial odebrać poród w ambulansie, a dzieki temu doświadczeniu będzie wiedział, co ma robić punkt po punkcie! Sarah (położna) uspokajała mnie, głaskała po rękach powtarzając, jak mantrę, żebym pamiętała o efekcie końcowym, o tym, że wkrotce zobaczę synka!
    Pierwszy etap porodu "przesiedziałam na piłce", kiedy skurcze przybrały na sile, Sarah powiadomiła mojego męża, "ŻE TO JUZ!", Mąż cały czas był przy mnie. W przerwach między skurczami słuchałam muzyki poważnej, którą przynosiła ulgę i sprawiała, że czułam się, jak w domu (płyty były moje). Nie dostałam epiduralu, choć zaznaczyłam w tzw "planie porodu", że chciałabym je dostać...zamiast tego dostałam gaz...(coś jak "głupi jasiek") i dzięki temu przeżyłam nasilające się skurcze...Kiedy usłyszałam, że jest już pełne rozwarcie i widać głowkę...rozmyśliłam się...nie chciałam już rodzić....Wydawało mi się, że już nie mam siły! tymczasem Sarah, ratownik i moj mąż ostro mnie dopingowali...W poniedziałek, 9 listopada 2009 roku w szpitalu na Jersey, w rytmie "Eine Kleine nacht music" 2 minuty po 14 urodził sie nasz syn, Alexander! To było najcudowniejsze doświadczenie w moim życiu. Sarah położyła Alexandra na moich piersiach zaraz po urodzeniu. W Anglii bardzo pilnują, żeby matka i dziecko mogli cieszyć się tym, co nazywają "skin to skin". To niesamowite uczucie, gorąco polecam!Nie ukrywam, że łzy też nam popłynęly...Warto wspomnieć, że poród rodzinny nie jest płatny. Przy rodzącej może być mąż/partner/matka/przyjaciółka. Można (jeśli nie zagraża to bezpieczeństwu dziecka czy/i mamy) rodzic w basenie i w dowolnie wybranej pozycji.Położne pokazuja rodzicom, jak opiekować sie maleństwem. Mama trzymana jest standardowo przynajmniej 24 godziny od narodzin dziecka. Tata dostaje posiłek, kiedy "rodzi" razem z mamą. Mama zaś 3-4 razy dziennie dostaje świeżą wode do picia, posiłki i w każdej chwili może liczyć na pomoc położnych w kwestii opieki nad dzieckiem, czy samą sobą. Ja byłam szczęściarą, nie miałam żadnych szwów i wszystko poszło gładko... ale nie wszystkie mamy maja tyle szczęścia.Tym bardziej opieka tam jest troskliwsza.Dziś mieszkam na stałe w Polsce i nie wiem, jakie warunki panują na porodówkach, ale mam nadzieję, że nie odbiegają standardem od tamtejszych. Byloby miło, gdyby wszystkie dzieci rodziły się w komforcie i przyjaznej atmosferze. Sam poród jest wystarczająco stresującym wydarzeniem dla całej rodziny (mamy, taty i dziecka), warto, żeby nic innego w tym momencie nie zaprzatało ich głów!Pozdrawiam
    Attached Files

    Skomentuj

           
    Working...
    X