Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Jak przekonać smyka do powrotu do domu z placu zabaw?

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    #16
    Trzeba kombinować, ale z umiarem...

    Moja córa ma 4 lata i 6 miesięcy - dzieciak duży i rozumny, ale bywa, że momentami baaaardzo uparty
    Kiedy trzeba wracać do domu, czy to z placu zabaw, czy z podwórka znajomych, mówię do córci tak:
    - Juluś, idziemy do domu.
    W odpowiedzi słyszę stanowcze:
    - Mamo ! Jeszcze nie ! Muszę babkę z piachu ugotować !
    Zaczynam z innej strony:
    - Córciu, musimy już wracać do domu, bo wiesz, że ciocia Gabrysia może ziemniaki przypalić...
    Julka nagle odwraca wzrok od swoich piaskowych wypieków, a ja kontynuuję:
    - Wiesz, Jula, ziemniaków trzeba pilnować, bo kiedy braknie im wody, to robi się duuuuuużo dymu i strasznie brzydko pachnie. A ciocia Gabi ma małego dzidziusia i musi się nim ciągle zajmować...
    Jula zostawia wszystkie zabawki i maszeruje w moim kierunku mówiąc:
    - To idziemy do cioci Gabjisi.

    Owszem, to sposób wystarczający na kilka razy i wymagający współpracy z najbliższą sąsiadką, ale działa

    Za kilka dni można wykombinować coś ciekawego i niezbyt odbiegającego od rzeczywistości, by dzieci nie zostały wprowadzone w nadmierny błąd

    Skomentuj

    •    
         

      #17
      Jak przekonać smyka do powrotu do domu z placu zabaw bez łez i krzyków?

      Na początku mój mały Adaś też za każdym razem, gdy tylko chciałam iść do domu zaczynał płakać, że chce zostać. Dlatego też zaproponowałam mu pewien układ, który poskutkował i Adaś wraca do domu bez krzyki i łez.
      Powiedziałam Adasiowi, że jak teraz pójdzie do domku bez płaczu, to jutro przyjdziemy na plac zabaw wcześniej i zostaniemy dłużej. Tak też zrobiłam, zostaliśmy dłużej aż całe 10 min. Zarówno Adaś, jak i ja byliśmy zadowoleni. Obietnice, które łatwo spełnić naprwdę skutkują. Teraz bowiem już nie muszę się martwić o spokojny powrót z placu zabaw o domu.

      Mama 2-letniego Adasia.
      Last edited by mariak_1982; 10-07-2009, 17:58.

      Skomentuj


        #18
        Emilka ma teraz rok i 7m-cy i nie ukrywam, że nie lubi jak się ją z „husiu” zabiera… mam trzy sposoby:

        - w domu czeka ulubiona ziupka na plac zabaw zabieram tylko cos do picia – nigdy do jedzenia i po solidnej bieganinie i zabawie Emilka po prostu głodnieje. Kiedy pytam czy chce mniam i słyszę tak ziupkę– generalnie bez marudzenia wraca i w domu od razu podłącza się do talerza

        - drugi sposób to „pójdziemy odwiedzić Gracjanka lub Filipka"– ciut starszych kolegów-sąsiadów Emilki. Dzieciaki uwielbiają się razem bawić, więc jest to dla niej atrakcja większa niż husiu . Oczywiście wcześniej jestem z mamami ich umówiona ze przybędziemy- jak bym skłamała, ze idziemy do Filipka a później byśmy nie poszły Niunia by mi następnym razem nie uwierzyła i byłby kłopot….

        - chlup-chlup – znaczy się kąpiel – Emilka uwielbia się kąpać! Po wieczornej zabawie wystarczy wspomnieć, ze będzie chlup-chlup i będziemy kąpać koparę i traktor i Niunia bez krzyku opuszcza plac zabaw a po powrocie do domu szykuje arsenał zabaweczek do mycia się razem zNią

        Oczywiście nie zabieram jej bez przygotowania z placu zabaw. Zawsze wcześniej wspominam, ze wkrótce pójdziemy do domku lub niedługo będzie noc… jak na razie wspomniane wyżej sposoby na moje dziecko działają

        Skomentuj


          #19
          Sprawdzamy czy nie ma Tatusia w domu

          Gdy czas wracać do domku mówię Sykowi,że z pewnością jest już Tatuś w domu ,który naprawdę na nas czeka.Ponieważ ja gł.zajmuję się Małym a mąż dużo pracuje Synek ochoczo biegnie do domku by pobawić się z Tatusiem.

          Skomentuj


            #20
            Zapraszam na przekąskę

            Oczywiście nie zmuszam Synka do powrotu do domu ,gdy Ten właśnie rozpoczął zabawę z kolegami ,albo gdy jest w najlepszej chwili np.gdy są już blisko odnalezienia skarbu piratów.Grunt to wyczuć dobry moment.Gdy Wiktorek nie chce iść z placu zabaw przypominam Jemu o deserku ,który czeka w domku-ulubiony jogurcik z wkładem owocowym-nie wymieniam nazwy.Małemu nie trzeba powtarzać 2 razy sam maszeruje z uśmiechem choć przed chwilą nie miał na to zbytniej ochoty.

            Skomentuj


              #21
              przede wszystkim spokój i konsekwentne działanie

              Mam pewien wypróbowany i bardzo prosty sposób,by złagodzić maluchowi rozstanie z ulubionym placem zabaw.
              Zanim ostatecznie powiem dziecku,że czas iść do domu
              (takie słowa oczywiście wywołałyby sprzeciw,bo nikt nie lubi,gdy przerywa mu się ważne zajęcie,a zabawa w piaskownicy czy na karuzeli niewątpliwie do takowych należy!),uprzedzam o tym fakcie już ok.10 minut wcześniej mówiąc np:"Baw się ładnie,bo za chwilkę będzie trzeba wracać do domu!".
              Dzięki temu dziecko ma szansę skończyć zabawę,którą zaczęło i oswaja się z
              myślą,że wkrótce będzie musiało opuścić plac zabaw.
              Kilka minut przed samym wyjściem przypominam ponownie:
              "Zaraz idziemy do domku,pożegnaj się z kolegami,zjedź sobie ostatni raz na zjeżdżalni..."
              Efekt jest taki,że gdy przychodzi czas powrotu do domu,dziecko nie protestuje,
              bo jest przygotowane na to,co następuje.
              Stosuję tą metodę z moją 3 letnią córką już od ponad roku i świetnie się sprawdza.Oczywiście nie byłoby reguły bez wyjątku,więc UWAGA:
              Jeśli zdarzy się sytuacja,w której dziecko mimo naszych uprzedzeń stanowczo protestuje przed opuszczeniem placu zabaw,w żadnym wypadku nie należy mu ulegać.W tym momencie nie możemy po prostu machnąć ręką i dać maluchowi kolejnych 10 minut.Musimy być konsekwentni,a dziecko szybko zrozumie,że gdy już "idziemy do domu!" to tak właśnie jest i jego protesty tego nie zmienią (w przeciwnym razie musimy liczyć się z tym,że maluch będzie forsował kolejne i jeszcze kolejne 10 minut a nasze "idziemy do domu" nie będzie miało dla niego żadnego znaczenia).Z pewnością jeśli nie za pierwszym,to za drugim razem maluch zachowa się tak,jak tego oczekujemy.Staram się nie "przekupywać" dziecka obietnicami lodów w drodze do domu czy innych przyjemności,bo uważam,że na dłuższą metę do niczego to nie prowadzi.Chcę też uniknąć sytuacji,w której dziecko za każde poprawne zachowanie będzie oczekiwało podobnego wynagrodzenia.
              Oczywiście nie mówię tu o pochwałach,bo te stosuję bez ograniczeń.
              Attached Files

              Skomentuj


                #22
                Nagroda.

                Krystjanek za dobre zachowanie na placu zabaw dostawał nagrodę - naklejkę,książeczkę z bajką,czasopismo dla dzieci z kolorowymi obrazkami,soczek,czasem loda lub czrupki.Więc powrót do domu kojarzył mu się z miłymi i ulubionymi rzeczami,czytaliśmy bajkę,ogladaliśmy obrazki,pyszny smakołyk zawsze dodawały chęci do powrotu do domku;-)Do dziś - książka to ulubiony prezent,a ulubione czasopisma z obrazkami wybiera sam!!!

                Skomentuj

                •    
                     

                  #23
                  tak sobie czytam te wszystkie Wasze porady i doświadczenia i myślę,że w przypadku mojego małego żadne "podpuchy" się nie sprawdzają najlepszą metodą jest pójście na plac zabaw z tatą, wtedy jego zachowanie jest idealne... choć sposób "na dorosłego" też potrafi się sprawdzić - mówię mu uczciwie i bez żadnych obiecanek, że idziemy do domu, bo mama musi zrobić obiad, posprzątać, itp..

                  Skomentuj


                    #24
                    U nas jest różnie z powrotami do domu jedno jest pewne jeśli nie przekonam córci prośbą i nie zachowam spokoju awantura murowana. Ostatnio wchodziłyśmy do naszego mieszkania na czwartym piętrze pół godziny bo co kawałeczek weszłyśmy Julcia się wracała i siadała na pierwszym schodku, gdyby ja zabrać siłą byłyby łzy i rozpacz, a tak ja trochę wchodziłam i czekałam na nią ale tak żeby mnie widziała. Czasami działa informacja, że zaraz zacznie się jej ulubiona bajeczka lub jeśli jest to poobiedni spacer to informacja,że czas na kąpiel. Nasze dobre i złe powroty do domu nie zmieniają jednak faktu, że jestem dumna z mojej niespełna dwuletniej córeczki, gdyż od dłuższego czasu sama dzielnie wchodzi po schodach do mieszkania i nie dopomina się wnoszenia na rękach.

                    Skomentuj


                      #25
                      2 x nie

                      Piaskownica to dla moich dwulatków skarbnica wszystkiego co najbardziej porywające czyli kolorowe zabawki oraz dużo "substancji" w której mogą do upadłego grzebać. Moment opuszczenie ulubionego miejsca wiąże się z niekończącym się krzykiem, lamentem i wielkimi łzami. Nawet jeżeli jeden jest już zmęczony i tak naprawdę chciałby pójść do domu to widząc nieszczęście drugiej pociechy solidaryzując się też daje do zrozumienia że tak naprawdę wolałby pozostać tutaj. Co wtedy robię? Nie tłumaczę, że teraz już musimy iść bo nikt mojego monologu i tak nie słucha. Nie mówię, że jutro przyjdziemy bo co dla dwulatka oznacza jutro - hmm zupełnie nic. Mój sposób to odwrócenie ich uwagi czymś równie miłym. Po prostu wstaję i pytam czy ktoś ma ochotę na pyszny soczek i ciastko z cukierni lub pobawić się z mamą w gotowanie (uwielbiają to) albo pokazuję im kotka , psa albo co ciekawego się pojawi i proponuję, że przejdziemy się tam za rączkę i obejrzymy. Nie okłamujmy się nie jest to metoda, która na 100% zawsze działa bo w przypadku buntu dwulatka nie ma rzeczy pewnych ale najczęściej udaje mi się moje bąble przekonać.

                      Skomentuj

                      •    
                           

                        #26
                        By powrót do domu szybki i bezbolesny był...sposób uroczy na to jest!

                        Przed wyjściem z domku, lalę ulubioną, razem z dzieckiem kładziemy do łóżeczka, kołderką przykrywamy i ciiiiii...na paluszkach wychodzimy. Zuzia, lala całkiem duża, wyspać się musi, odpocząć, by mieć siłę się później bawić. Wychodzimy na dwór radośnie się bawiąc, a gdy czas odpowiedni minie mówimy dziecku, że już pora wrócić, bo na pewno nasza lalka całkiem duża już się obudziła i czeka na swoją opiekunkę by przytuliła i nakarmiła...

                        Niesamowite, że dziecko wówczas samo mamę ciągnie by szybciej do domu wracała.

                        Skomentuj


                          #27
                          Komórka

                          Nasz synek Tomasz ma dwa latka i jest w wieku "wszystko na nie", więc i powroty z placu zabaw stały się istnym koszmarem. Nie pomogło przekupstwo, autorytet taty i inne znane sposoby. Spróbowaliśmy sposobu tzw. na komórkę. W komórce mamy minutnik, ale można zakupić inny, za kilka złotych. Zawsze wołam do siebie Tomka na około 5-10 minut przed końcem zabawy. Mówię mu, że ustawiam dzwonek w telefoniku i w momencie, kiedy telefonik zadzwoni musimy pomachać dzieciom i iść już do domku, bo już czas na nas. Synek po kilku dniach przyzwyczaił się do dźwięku i w momencie kiedy dzwonek zaczyna dzwonić, synek albo go słyszy albo go wołam i sam przychodzi. Nie ma krzyku, szarpania i niepotrzebnego stresu dla malucha. Telefon dzwoni odpowiednim dźwiękiem i to jest sygnał dla naszego smyka,że czas już się zbierać. Idealnie poskutkowało. Syn jest uprzedzony, że trzeba już wyjść i nie stawia oporu. My mamy bezstresowe wyjście na plac zabaw, a synek dobrze, wie, że już czas do domu. Nic nie dzieje się z zaskoczenia i nie przerywa mu jego ulubionej zabawy. Wyjścia naprawdę stały się przyjemnością.

                          Skomentuj


                            #28
                            Powiem szczerze, że łatwiej było przekonać moją córkę, kiedy miała dwa lata, teraz prawie 4letnią namówić na powrót z placu zabaw jest trudniej. Mała szybko kojarzy fakty i wie, że jeśli mówię, że oglądniemy bajkę, to dopiero będzie to wieczorynka i jeszcze trochę czasu zostało do niej. Dlatego najlepszym sposobem jest powiedzenie prawdy. I tak - wystarczy powiedzieć, że musimy obiad dla taty przygotować, bo zmęczony zaraz wróci z pracy, albo że niedługo zamkną sklep, a my jeszcze chlebka na kolację nie kupiłyśmy - zawsze działa. Małe dzieci wbrew niektórym opiniom naprawdę dużo rozumieją.

                            Skomentuj


                              #29
                              Zawsze przed pójsciem na plac zabaw umawiam się z córką,że gdy powiem jej IDZIEMY JUŻ DO DOMU pożegna się z koleżankami i grzecznie ze mną pójdzie.Różnie jednak z tym bywa i czasem muszę używać podstępu by obyło się bez łez.
                              Czasem staram się obiecać jej że w domu będziemy się dobrze razem bawić,układać puzzle lub robić inne przyjemne rzeczy a innym razem mówię jej że przyjdziemy kolejnego dnia i ze bedziemy dłuzej.Zawsze działa

                              Skomentuj


                                #30
                                Obiecanki ....

                                Oj Różnie To Bywałooo.... Zdecydowanie Im Dziecko Jest Strasze Tym Gorzej Go Przekonać. Kacper Ma Prawie 5 Lat , Marcel 10 Miesięcy...także Z Tym Mniejszym Nie Ma Problemu Zwijam Wózek I Powrót Do Domu...hmmm Ale Z 5-latkiem Różnie Bywa.najpierw Przed Wyjściem Ustalamy, Jak Mama Powie Wracamy Do Domu, To Dajesz Cześć Wszystkim Dzieciom I Wychodzimy.na Początku Dawało To Efekty,,ale Z Czasem Już Za Długo Trwały Te Pożegnania Z Kolegami I Koleżankami.potem Doszłam Do Wniosku że Trzeba Wymyśleć Coś Innego.... Byliśmy Kiedyś Na Placu Zabaw...i Była Podobna Sytuacja, żegna Się I żegna Trwało To Ok 15 Minut....a Więc Schowaliśmy Się Z Męzem Za Ogrodzeniem, I Czekaliśmy Aż Się Skapnie że Nas Już Nie Ma. A My Czekaliśmy Tylko Na Jego Słowa:mamo Gdzie Jesteś??? Wyszłam Zza Ogrodzenia I Powiedziałam: No Czekamy Na Ciebie ....powiem Wam Naprawdę Poskutkowało..teraz Kacper Jak My Się Powoli Zaczynamy Zbierać Zegna Się Już Z Dziećmi, I łapie Się Nas Za Rękę I Wychodzi Razem Z Nami. Polecam.

                                Skomentuj

                                       
                                Working...
                                X