Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Jak przygotowywałaś smyka do rozłąki?

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    Jak przygotowywałaś smyka do rozłąki?

    Jak przygotowywałaś smyka do rozłąki przed powrotem do pracy?
    Na Wasze wypowiedzi czekamy do 30 czerwca 2009 r.
    pozdrawiamy,
    Redakcja MamoToJa.pl
  •    
       

    #2
    Synek tak naprawdę był za mały na przygotowywania. Miał zaledwie dwa tygodnie, kiedy wróciłam do szkoły. Jednak karmiłam piersią i po powrocie, to ja zamiast męża zajmowałam się synkiem. Po prostu aż się trząsł kiedy wracałam do domu. Smiał się i w ogóle, chyba to odczuł, że mnie nie ma. Taki mały, a już wiedział,, że mama gdzieś zniknęła, a pierś zastępuję butelka. Mój mąż dzielnie zastępowała mamę i spisał się na medal. Robił wszystko co mu kazałam i milion rzeczy oprócz tego.
    Gorzej było kiedy mały miał iść do żłobka, a mąż zaczął pracę na pełen etat, a w zasadzie prawie na 1,5 etatu. u nas to właśnie byłą odwrotna sytuacja niż powrót mamy, u nas był tata. Synek miał 16 miesięcy. Poszliśmy najp[ierw do żłobka, niestety nie mogliśmy małemu towarzyszyćprzez pierwsze klika dni, bo jakby każdy z 25 rodziców chciał te klika godzin spędzać z dzieckikiem to byłby horror.
    Mówliśmy małemu, że taty teraz dużo nie będzie, że jedzie papa i przyjedzie na kolacje, na pewno obejrzą razem bajeczkę. Synek tak czekał na tą bajeczkę, a jak mąż przychodził to była istna przylepka do niego. Nie chciał się odkleić W żłobku przez pierwsze dwa tygodnie spędzał po 4 godziny. Konswekwentnie, żeby nie wydłużać tego okresu młwiliśmy, ze mama i tata ida do pracy, a Tomek idzie do dzieci, że my będziemy pracowac, a on ma się świetnie bawić. Nie raz ukrywałam łzy, bo jakoś mi było przykro, że synek zostaje tam sam. Jednak po miesiącu już się przyzwyczaił. Obecnie, mamy pierwszy rok za sobą, teraz są dni, ze nie chce wracać do domu, bo tam są dzieci, koleżanki i koledzy. Rankiem kiedy go odwozimy, ubiera się baaardzo szybko i nawet nie raz nie zjaduje czasu,zeby nam odmachać papa. Buzi na dowidzenia i z uśmiechem wchodzi w gromade dzieci.

    Skomentuj


      #3
      Nic nowego

      Majcia kilka miesięcy przed moim powrotem do pracy była do tego stopniowo przygotowywana. Choć nie planowałam zostawiać jej na cały dzień, a jedynie do 15.00, chciałam, by czas bez mamy był dla niej zupełnie niezauważalny. Wprowadziłam zatem Plan Dnia i starałam się go trzymać. Miała wprowadzone posiłki i spacery o stałej porze. A na spacerki z reguły zabierali ją dziadkowie, pod których opieką zostaje, gdy idę do pracy. Rano przez 2-3 godzinki zajmuje się nią tatuś. Zatem mój powrót do pracy był dla Mai praktycznie niezauważalny. Rano karmię, pielęgnuję i ubieram ją ja, więc mama jest obecna Potem idzie sie bawić z tatusiem, więc to też nic nowego i nie czuć, że mama sobie poszła, potem jest spacer z dziadkami, czyli też nic nowego. A już później mama jest i dziecko spędza z nią czas do wieczora
      Więc każdy jest zadowolony

      Skomentuj


        #4
        przygotowanie do rozłąki z dzieckiem

        Moja córcia bardzo przeżywa rozłąki...Chciałaby jak najwięcej wpatrywać się we mnie i słuchać mojego głosu...Znalazłam sposub na to by nie było jej smutno że nagle znikam...Proszę swoją mamę, która będzie po moim wyjściu opiekować się małą, by razem ze mną zabawiała Wiktorię...Po 10 minutach mówię do córci że wychodzę i niedługo wrócę...czekam na uśmiech i już mnie nie ma.... A mała jest spokojna do mojego powrotu.

        Skomentuj


          #5
          Z babcią zawsze łatwiej

          Witam, moja rozłąka z córcią w związku z moim powrotem do pracy myślę nie była zbyt bolesna. Córcia miała wtedy już 3 latka, a po za tym opekę nad nią przejęła babcia. Jest to chyba najlepsze z możliwych rozwiązań jakie może mieć matka. Jestem ogromnie wdzięczna mojej mamie, że tak wiele wtedy mi pomogła. Córa do dziś wspomina jak to fajowo było być z babcią - teraz ma już 10 lat.... a ja spodziewam się drugiego dzieciątka. Niestety sytuacja zmusiła etatową babcie do powrotu do pracy, więc drżę na myśl o miom powrocie do pracy, bo nie ma to jak etatowa babcia-niańka.
          Pozdrawiam,
          Agnieszka

          Skomentuj


            #6
            Ja od planuję wrócić do pracy we wrześniu, a córcia będzie chodziła do żłobka. Wszyscy mówią, że to "cygańskie dziecko" bo ona do wszystkich się śmieje, do wszystkich na ręce pójdzie, lubi się bawić w towarzystwie, nawet jak nie ma w nim rodziców. Często zostaje z dziadkamii czasami z nianią i jest wtedy zadowolona Lubi dzieci i lubi się bawić więc wiem, że nie będzie problemu ze żłobkiem.

            Skomentuj


              #7
              Martynka stopniowo od niemowlaka była przygotowywana do rozłąki. Zostawiałam ją na jakiś czas z babcią, by przyzwyczaiła się, że mnie nie będzie. Dzielnie to znosiła. I jak przyszedł czas powrotu mojego do pracy, Martynka (wtedy 11miesięczna) bez problemu pozostawała z babcią. Najlepsze były moje powroty - radość dziecka wypisana na jej buzi budziła we mnie na nowo chęć do życia i zmęczenie mijało w okamgnieniu :-)
              Last edited by Gosia_S; 23-05-2009, 12:14.

              Skomentuj

              •    
                   

                #8
                Dziękuję Ci losie...

                Świadomość, że muszę zostawić moje maleństwo paraliżowała mnie i nie dawała spokoju... Zachodziłam w głowę jak siebie i maleństwo do tego przygotować? Miałam wrócić do pracy po zakończeniu urlopu macierzyńskiego, ale tak się złożyło, że moja mama, która miała się Piotrusiem zajmować rozchorowała się dośc poważnie, a ja nie chciałam aby moje dziecko wychowywał ktoś obcy. Mój pobyt z maleństwem w domu przedłużył się... Po dwóch miesiącach kiedy to moja mama wróciła już do formy okazało się, że w pracy "chwilowo" mnie nie potrzebują... I znów mój powrót do pracy odsunął sie nieco w czasie... Dodam, iz za każdym razem ja niesamowicie to przeżywałam, bo wiedziałam, że juz za dzień czy dwa będę musiała mojego synka zostawić...
                Dzisiaj sprawa wygląda następująco: Piotruś ma niespełna dwa latka, ja jestem na urlopie wychowawczym i lada chwila zaczniemy się starać z mężem o siostrzyczkę dla Piotrusia, co by mu smutno nie było Cieszę się, że zostałam w domu i sama widziałam jak Piotruś uczy sie stawiać pierwsze kroki, jak z dnia na dzień robi się coraz bardziej samodzielny, jak zdobywa nowe umiejętności, jak wypowiada pierwsze słowa... jestem szcześliwa, bo wiem, że niczego nie przegapiłam, że nic mnie nie ominęło Chyba los tak trochę nam dopomógł w tym moim przedłużającym się w nieskończoność powrocie do pracy. Dziękuję Ci losie, że nie musiałam rozstawać się z moim synkiem... Dziękuję, za każdy dzień...

                Skomentuj


                  #9
                  Stary ,Bawełniany podkoszulek sposobem na rozłąkę??

                  Gdy 3 miesiące temu na świecie pojawiła się moja córka postanowiłam,że do czasu powrotu do pacy będę poświęcała jej każdą chwilę swojego czasu.Tak było przez cały pierwszy miesiąc.W zasadzie całą dobą Pola czuła moją obecność;głównie za sprawą karmienia piersią,nieustannego przytulania i noszenia na rękach.Domem zajmował się wówczas mój mąż.Ale z biegiem czasu zaczęłam odczuwać silną potrzebę chwili tylko dla siebie.Niestety-wszelkie próby pozostawienia Poli samej spełzały na niczym.Wtedy wpadłam na genialny pomysł-gdy zasypiała kładłam obok niej w łóżeczku mój stary bawełniany podkoszulek,które często nosiłam.Mała,czując mój zapach,spała spokojnie i czuła się bezpiecznie.Polecam tą metodę wszystkim mamom
                  Attached Files

                  Skomentuj


                    #10
                    Nauka Samodzielności

                    Przyzwyczajanie Do Rozłąki Zaczęłam Jakieś 3 Miesiące Temu.mój Bobas Ma Już Rok I 4 Miesiące Więc Myślę że Troszkę Już Podrósł.
                    Na Początku Zostawiałam Go Pod Opieką Babci,bo Ją Znała Od Początku,więc Na Początku Były Płacze Ale Przyzwyczaiła Się,że Mnie Nie Ma Bo Pojechałam Np Na Dłuższe Zakupy.o Dziwo Po Powrocie Byliśmy Oboje Bardziej Spokojni I Stęsknieni Siebie.teraz Natomiast Nadszedł Czas Na Oswajanie Go Na Obecność Zaprzyjaźnionych Osób,żeby Się Przyzwyczajała,bo Planujemy Wynająć Opiekunkę.wiem,że Takie Kroki Są Trudne Jednak Wiem,że Chcę Wrócić Do Pracy A Taka Rozłąka Mam Nadzieję Nie Zrobi Krzywdy Mojemu Synkowi I Myślę że Wyjdzie Nam Tylko Na Dobre.jedno Jest Pewne Trzeba Dużej Cierpliwości,bo Małe Dzieci Sa Strasznie Marudne Jak Je Zostawiamy Choćby Na Chwilkę,ale Jestem Dzielna I Sobie Poradzimy Na Pewno.

                    Skomentuj

                    •    
                         

                      #11
                      Nie zniechęcać, a zachęcać

                      Jako nauczycielka wychowania przedszkolnego obecnie na urlopie wychowawczym apeluję do wszystkich Rodziców przyszłych przedszkolaków, aby o przedszkolu mówili zawsze w pozytywnym tonie. Chodzi o to, aby dziecko wiedziało, że jest to miejsce, gdzie znajduje się dużo zabawek, w którym można nawiązać nowe znajomości, świetnie się bawić i dużo nauczyć. Często obserwuję mamy, które płacząc zostawiają rozpaczające dziecko w sali. Wcale nie musi tak być. Zachęcam do odwiedzania przedszkola i korzystania z organizowanych powszechnie "Dni otwartch".
                      Last edited by bozenaa; 31-05-2009, 18:23.

                      Skomentuj


                        #12
                        Kto się bardziej bał?

                        Ehh... Nosimy to maleństwo pod serduszkiem przez 9 DŁUGICH miesięcy.. Kochamy je od pierwszej chwili.. życie byśmy za nie oddali..
                        Nie wyobrażałam sobie rozłąki z moim Malcem, dlatego też zwlekałam z tym najdłużej , jak się dało..
                        Ale szef w końcu zaczął się niecierpliwić.. Cóż.. postanowiłam znaleźć dla mojego Skarbka najwspanialszą opiekunkę.. Było to trudne, jak odszukanie igły w stogu siana.. Żadna z osób nie wydawała mi się na tyle "dobra", by potrafiła zająć się moim Synkiem..
                        Jednakże decyzja zapadła..
                        Maciuś od razu polubił Oliwię.. Nie płakał, nie robił smutnej minki gdy zabierała go na spacery..
                        TAK! prawda jest taka, że mój synek nie miał większych problemów z tym, żeby się "oderwać od Mamusinej spódnicy"..
                        Jednakże "odłączałam" go powoli.. Najpierw Oliwia przychodziła do nas , do domu i bawiła się z Maćkiem.. Później wychodziłam z nimi na spacer.. aż po tygodniu, nasza opiekunka zabrała go na przechadzkę sama..
                        I od tej pory Maciuś miał "dwie Mamy". Moi Kochani.. niestety ta rozłąka była dla mnie o wiele cięższa niż dla mojego dziecka.. I sądzę, iż nie jestem jedyną osobą, która tak czuje..


                        Skomentuj


                          #13
                          Z moją córcią rozstałam się po raz pierwszy na dłużej, gdy miała roczek. Musiałam wrócić do pracy, więc zapisaliśmy z mężem małą do żłobka. Przez tydzień chodziłam razem z nią i obserwowałam jak się adaptuje. Pierwsze 2 dni siedziałam w żłobku do godz. 12.00, do momentu kiedy maluchy szły spać. Trzeciego dnia wyszłam na godzinkę. Czwartego na 2 godzinki. Starałam się w ten sposób wydłużać czas mojej nieobecności. Piątego dnia z paniami ze żłobka postanowiłyśmy, że maja niunia zostanie na leżakowaniu razem z innymi dziećmi. I tak się też stało. Wszystkie dzieci poszły razem grzecznie spać. Wróciłam po córeczkę zaraz po leżakowaniu. Była wypoczęta i uśmiechnięta. Oczywiście później za każdym razem, gdy odprowadzaliśmy córeczkę do żłobka mówiliśmy, że idziemy do pracy i wrócimy najszybciej jak się da. Zresztą mała bardzo polubiła swoje wychowawczynie ze żłobka. A nawet jak zdarzały się gorsze dni to panie tak świetnie sobie radziły z dzieciaczkami, że nie trzeba było się o nic martwić. Zawsze potrafiły przekonać malucha, że nie ma po co płakać, bo przecież mamusia i tatuś musi pracować, żeby zarobić pieniążki, za które będzie można kupić ładną zabawkę. Panie w żłobku tak potrafiły zająć dzieciom czas, że nie było czasu na łzy. Prawda jest taka, że jak jest miła i życzliwa atmosfera w nowym środowisku to dziecko czuje się dobrze i rodzice są spokojni.

                          Skomentuj


                            #14
                            Naszą Zośkę przywzywczajamy już od kiedy skończyła 2 miesiące. Pracuje na uczelni i od kiedy zaczął sie semestr, mała "lądowała" u babci na dwie godzinki dwa razy w tygodniu, a ja miałam zajęcia ze studentami. Teraz mała ma pół roczku i jak ją rano ubieramy już się cieszy, bo wie, że idzie do babci. Myślę, że jak wrócę na pełen etat, to nie będzie problemu.
                            Pozdrawiam
                            Daria





                            Skomentuj


                              #15
                              Ja do pracy sie poki co nie wybieram jednak opowiem jak przygotowala na te wielka zmiane swa corke moja znajoma-otoz nagrywala swoj glos na taka pozytywke ( firmy nie wymienie co by reklamy nie robic ) i zostawiala mala z babcia.Milka byla wtedy dosc mala bo miala 6 miesiecy i poczatkowo bylo dosc ciezko, bywaly dni gdy mama zostawiala babci swoja koszulke ktora nia pachniala - w polaczeniu z nagranym glosem ( glownie piosenkami ) byl to swietny uspokajacz. Mala zdawala sie myslec ze mama wciaz jest gdzies w poblizu i zaraz wejdzie do pokoju.
                              Mysle ze te powroty do pracy sa trudniejsze dla nas mam niz naszych dzieciaczkow

                              Skomentuj

                                     
                              Working...
                              X