Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Konkurs "Chłopiec czy dziewczynka" + wyniki

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    człopiec?

    Moja, a właściwie Nasza, pierwsza ciąża. Od początku wspólnie ją przeżywaliśmy i cały czas byliśmy razem ... prawie cały czas. W piątym miesiącu trafiłam do szpitala, leżeliśmy sobie tam z moim brzuszkiem, ale bez naszego tatusia. Było ciężko, obawa przed strata takiego małego skarbu. Nie interesowało nas nic, poza zdrowiem Robaczka, bo tak nazywaliśmy wtedy nasze maleństwo.
    Po dwóch tygodniach wszystko się ustabilizowało, a w dniu wypisu Robaczek po raz pierwszy mnie kopnął. Ogromna radość, uczucie, którego nawet nie próbuję opisać. Na koniec jeszcze tylko usg i do domku ... nie mogłam doczekać się powrotu. I pewnie bardziej z ogólnie ogarniającej mnie radości,że wszystko jest w porządku, zapytałam spontanicznie ... "Widać już kto to jest?"
    W odpowiedzi usłyszałam zdawkowe ... "Człowiek". No to chociaż tyle dobrze, pomyślałam z uśmiechem. Po wyjściu z gabinetu, pielęgniarki zapytały mnie co powiedział lekarz. Zacytowałam "Człowiek", a one na to, że gdy pan doktor mówi, że "człowiek" to będzie chłopak. Przyjęłam tę wiadomość z uśmiechem, ale pewnym niedowierzaniem. Po kilku tygodniach było kolejne usg, w siódmym miesiącu. Nasz "człowiek" odwrócił się jednak do nas pupą, wyraźnie nie miał ochoty na obnażanie się przed obcymi.
    Kolejne usg w ósmym miesiącu i znowu pupa naszego Robaka, pomyślałam ... trudno, będziemy mieć niespodziankę. Przyłożyłam rękę do brzuchola i ... jak w telenoweli... "człowiek" zaczął się obracać i w pełnej okazałości pokazał nam swoje klejnociki. Faktycznie, tak jak mówił pan doktor w szpitalu ... CZŁOWIEK, a ja w obronie kobiet dodam PŁCI MĘSKIEJ.
    W listopadzie urodził się nasz mały mężczyzna.
    A ja analizując przebieg naszych usg, zauważyłam, że Miłosz vel Robak, bo jest nim do dziś, nie chciał się pokazywać Panom doktorom, pierwsze usg z nową Panią doktor i pokazał na co go stać. Już mam obawy co z niego wyrośnie ...

    Skomentuj

    •    
         

      Dziewczynka

      Pamiętam ten dzień jak nigdy. Z mężem od rana chodziliśmy podekscytowani, wylewaliśmy herbatę i zamiast posolić sałatkę dodawaliśmy do niej cukru. Mąż powiedział, że w swoim stanie nie będzie prowadził i lepiej żeby nas podwiózł jego kolega. Tak też się stało. Gdy dotarliśmy do przychodni i zobaczyliśmy kolejkę było jeszcze gorzej. W końcu mąż nie wytrzymał i powiedział ,,Przepraszam państwa, ale jak się nie dowiem czy będę miał syna czy córkę to zaraz oszaleje''. Na szczęście starsze panie były tak wspaniałomyślne, że już po chwili lekarz robił mi badanie. Mąż trzymał mnie za rękę a kiedy lekarz powiedział ,,to będzie dziewczynka'' zamarł. Spytałam cichutko ,,nie cieszysz się'' nawet nie wiesz jak odpowiedział. Ja również byłam ogromnie szczęśliwa. Chociaż szczerze od początku myślałam, że to córka. Kobieca intuicja nigdy nie zawodzi

      Skomentuj


        Nadzieja

        Ostatnie Święta Bożego Narodzenia były dla nas ogromnym BŁOGOSŁAWIEŃSTWEM. Wprowadziliśmy się do nowo wybudowanego domu. Po kilkumiesięcznych staraniach, wątpliwościach wreszcie się udało . "Będziemy już prawdziwą rodziną" - oznajmiłam w wigilię mojemu mężowi. Nie posiadaliśmy się z radości i oboje wiedzieliśmy, że nieważne czy dziewczynka, czy też chłopiec - oby tylko nasze Maleństwo było zdrowe.
        Mijały kolejne dni, tygodnie, miesiące. Z kolejnych badań USG wiedzieliśmy, że dziecko jest zdrowe, ale ponieważ było źle ułożone, niemożliwe było, aby ustalić płeć.
        Ja - jak każda mama - marzyłam i gdzieś w głębi serca wierzyłam, że będzie dziewczynka (już nawet imię mieliśmy wybrane). Nawet nieświadomie pomalowałam pokój w dziewczęce kolory. Mój mąż, jednak uparcie twierdził, że będzie chłopiec. Nawet znajomi i najbliżsi mówili, że za "ładnie" wyglądam na dziewuchę!! "Bzdury" - pomyślałam.
        W kwietniu zarezerwowałam sobie wizytę u lekarza na badanie USG 4D, po to, aby mieć pewność, że z dzieciątkiem wszystko w porządku. Lekarz zapytał, czy chcemy znać płeć, my jednogłośnie odrzekliśmy: "Tak!!!!". Ale potrzymał nas jeszcze trochę w niepewności. "Najpierw badanie a na końcu poinformuję o płci" - odrzekł lekarz.
        "Będzie, co ma być. Grunt, że zdrowe" - pomyślałam, ale serce przyspieszyło bicie. Słowa lekarza, które usłyszałam po pół godziny były dla mnie niejako potwierdzeniem, moich przeczuć. Przekonałam się, że INSTYNKT MACIERZYŃSKI istnieje!! "Będziecie Państwo mieli dziewczynkę" - słowa lekarza pamiętam do dziś, po czym dodał:"jeśli okaże się inaczej, to zwrócę pieniądze za badanie i nawet kupię niebieskie ubranka". Wiedziałam, że nie może się mylić.
        W gabinecie lekarza bardzo się ucieszyłam, mój mąż z resztą też, ale chyba trochę inaczej. Prawdziwa euforia dopadła mnie, kiedy wyszliśmy na ulicę. Śmiałam się, piszczałam z radości i tańczyłam - nawet mój mąż nie mógł mnie powstrzymać. Łzy radości same cisnęły się do oczu! Po chwili zauważyłam, że mąż ma jakąś dziwną minę. "Nie cieszysz się?" - zapytałam. "Cieszę się" - odpowiedział "ale problem w tym, że z dziewczyną nie pogram w piłkę i nie pójdę na ryby". Zaśmiałam się powtórnie z mojego głuptasa i on też zaczął się śmiać z siebie samego. Na jego twarzy też malowało się szczęście i taka iskierka, niczym ognik, dająca mi do zrozumienia, że jest dumny!
        Dziś oboje czekamy z niecierpliwością na NASZĄ ANASTAZJĘ. A mój mąż?? Codziennie prowadzi z Nią długie debaty i dyskusje. Będzie wspaniałym ojcem a ja postaram się być kochającą mamą

        Skomentuj


          Balbinka

          Pośród obecnych tu Pań jestem chyba reliktem, ale wszyscy mnie pocieszają, że jak na babcię to nader idę z duchem czasu Opowiem wam jak to z tymi sprawami było za mojej młodości.
          Kiedy nosiłam swoje dzieci USG było prawie jak UFO - słyszało się o nim, ale nikt go na oczy nie widział.
          Płeć mojego pierwszego dziecka była mi obojętna, chociaż od zawsze bardzo chciałam mieć kiedyś córunię. Ale planowalismy z mężem liczne potomstwo, więc najważniejsze było dla mnie, żeby dziecko urodziło się zdrowe. Wyraźne znaki w moim zachowaniu i na ciele, uznawane wtedy za najnowsze techniki określania płci (długość nosa, kształt brzucha, zachcianki itp) wskazywały, że urodzi się syn. Tak też się stało. Byłam wniebowzięta. Niestety będąc w ciąży dowiedziałam się, że mamy z mężem konflikt serologiczny i na następne dziecko musiałam czekać dłuuugich 5 lat (nie było wtedy zastrzyków poporodowych). Tym razem gorąco pragnęłam dziewczynki, wiedząc że więcej dzieci raczej mieć nie będę z powodu ryzyka, że urodzi się chore. Koleżanki zrobiły mi w pracy "ołtarzyk" ze zdjęciem dziewczynki, do którego miałam się modlić i tym razem wszyscy wróżyli mi córkę, bo w ciąży bardzo przytyłam. W szpitalu podczas porodu głośno powtarzałam, że bardzo pragnę urodzić dziewczynkę. Poród był ciężki i niewiele z niego pamiętam oprócz bólu. Pamiętam tylko jak po wszystkim położne przyszły do mnie z dzieciątkiem z zawiązaną czerwoną kokardką na głowie mówiąc: 'Ma pani Balbinkę, tyle, że... no cóż, z siusiakiem'.
          O wszystkim zdecydował los. Kolejny syn, którego oczywiście obdarzyłam szczerą miłością.
          Choć wciąż pragnęłam córeczki, z czasem pogodziłam się z faktem, że nigdy nie doczekam tej chwili. Tymczasem siedem lat później pomimo przestróg lekarzy i w zasadzie nie planując tego okazało się... że znów jestem w ciąży!!! I stało się: po trudnej ciąży i cesarskim cięciu zostałam mamą córeczki! Nie posiadałam się wprost z radości.
          Ale to wszystko było daaawno temu.
          Niedługo moja cóka urodzi swoje drugie dziecko. Czasy tak się zmieniły! O płci obu córka dowiadywała się w połowie ciąży, po chłopcu teraz czas na dziewczynkę. Córka zawsze chętnie i ze wzruszeniem wspomina ze mną dawne dzieje, słucha moich opowieści i docenia to jaka jest z niej szczęściara.

          Skomentuj


            Kiedy zaszłam w ciążę bardzo chciałam, żeby to była dziewczynka. Korciło mnie, żeby zacząć kupować dla niej śliczne ubranka. Poczekałam jednak na USG. Mój lekarz nie chciał mi zdradzic płci, polecł mi tylko USG 3D, więc wybrałam się. Na badaniu kiedy miałam poznać płeć lekarz oznajmił, że to chłopiec, ja tylko przewróciłam oczami. Jakos nie bylam zbytnio zdowolona, szok trwał jeszcze jakis czas. Gdy doszłam do siebie, wybrałam sie na zakupy. W sklepie proszac o "łapki-niedrapki" oznajmiłam, zeby mi Pani ekspedientka dała dowolny kolor, byle nie różowy. W domu zorientowałam się, że Pani źle usłyszała i dała różowe własnie. Tak oto mój chłopak miał słodki dziewczęcy element.
            Ciąża przebiegała idealnie jak i poród. Trwał 30minut. Eryk urodził się z waga ponad 4kg i "wzrostem" 59cm. Jego buzia była tak ładna, że wyglądał jak dziewczynka. Dziś jestem najszczęśliwszą młodą mama.
            Last edited by justysiaz; 07-06-2009, 16:45.


            Skomentuj


              Bliskie spotkanie trzeciego stopnia.

              Chyba powinnam zacząć od tego, że 29 stycznia 2009r. przejdzie do historii, jako jeden z najwspanialszych dni w moim dotychczasowym życiu. A i owszem, nie zaprzeczam, początek podtrzymuję i zaraz dodaję kilka epitetów - nerwowy, zwariowany, pełen nagłych zwrotów akcji, niespodzianek i wzruszeń...


              Do przychodni dotarłyśmy (z Maryśką; przyjaciółką, bo mąż zawodowo zaniemógł) z 45-minutowym spóźnieniem. Powinnam w tym momencie zwalić wszystko na korki, ale nie - będę szczera. Najpierw przez półtorej godziny szukałam w garderobie czegoś odpowiedniego na wyjście (odpowiedniego czyt. - dającego się dopiąć). Nie przewidziałam, że już od miesiąca nie mam niczego takiego w posiadaniu. Dezorientacja, płacz, histeria (wiwat kobiece hormony!). W rozciągniętym golfie i jeansach mężą przecież nie pójdę! Dzwonię do Maryśki - 25 minut i jest u mnie, w ręku siata z poupychanymi ciuszkami z czasów, gdy i ona "puchła z miłości" (cóż za piękna przenośnia, stricte ciążowa). Wyrywam jej tobołek i biegiem do łazienki. Uff. Brązowe sztruksy jak ulał (przemilczę fakt, że były użyteczne dopiero od połowy 7 miesiąca ciąży Maryśki). Buty, szal, płaszcz, klucze. Wychodzimy. Wracamy - zapomniałam ostatnich badań, zapisek i komórki. Kolejne 15 min. w "plecy". Ruszamy. Remonty na moście. Policjant kieruje na obwodnicę. Maryśka buzuje za kierownicą, ja dzwonię do gin. Wiesia, że się spóźnię - ma czekać. W radiu Katy Perry (2x), Kate Rayan, Wilki, James Morrison i Paris Hilton. Jesteśmy. Zdyszana wpadam do gabinetu. Zdziwienie - wita mnie nieznana twarz. Stażysta. Wychodzi. Wraca z moim "ciążowym guru". Pada pytanie: czy chcę, aby przy wywiadzie i badaniu obecny był pan Paweł? (bystry wzrok, okrągłe okulary, nieujarzmiona burza (afro) loków. Chcę, nie chcę, chcę, a zresztą obojętnie. Stażysta zostaje. Wywiad - kończę przygodę z kroplami Effortil (na niedociśnienie), a zaczynam z Vitrum Prevital forte oraz herbatką HIPP natal. Pytania o pierwsze ruchy, ogólne samopoczucie, dolegliwości, upławy. Pomiar wagi, ciśnienia krwi. Pytania moje - do konwersacji angażuje się stażysta. Proszą na kozetkę. Kładę się. Kilka żartów o blondynkach za kierownicą (dobrze, że Maryśka została na zewnątrz) i żelowa maź spływa mi do pępka (łaskotki jak nie wiem co). Okropnie chce mi się do toalety, ale wytrzymam (a raczej przytrzymam). -Jest! - gin. Wiesio przerywa moje fizjologicznie rozważania. Pokazuje Maleństwo. Tu główka, tu rączka, tu nosek, oczko... Wpatruję się w monitor z rozdziawionymi ustami, mimo iż oczy przeszły na wskroś mglistą, słoną szybą. Masa ciała - 390 g, długość - 24 cm. Serduszko jak dzwon - takie maleńkie, kruche, moje. Proszę o nagranie dla ślubnego - na pamiątkę. Zsuwam się z kozetki, kolejna rzeczowa wymiana zdań z gin Wiesiem. Otrzymuję płytę, zdjęcia, skierowanie na pobranie krwi i zestaw miniwyprawkowy. Wychodzę. Energicznie łapię za klamkę - Maryśka zrywa się z krzesła (podobno wyglądałam jak menel po dobrej balandze).

              - I jak? Wszystko jest ok??!!
              - Tak. Będziemy mieli CÓRECZKĘ - zdrową, piękną, kochaną, NASZĄ - rzuciłam i pędem ruszyłam w stronę toalety.

              Mąż o całym ambaraście dowiedział się kilka godzin później; telefonicznie. Nawet nie ukrywał, że cała otoczka sytuacji nieźle go rozbawiła. Ostatecznie dodał tylko: "wiedziałem". I tu drań miał satysfkację, bo od samiuśkiego początku przewidywał taki obrót sprawy, nawet wtedy gdy w różnorakich rebusikach wychodziło, że pierworodny (!).

              Nasza córeczka przyszła na świat 30 maja br. i stała się niewątpliwie epicentrum naszego życia, a w/w opowieść do dzisiaj wiedzie prym w rozmowach stricte rodzicielsko-przyjacielskich

              Last edited by unambitious; 07-06-2009, 18:05.
              "Trzy rzeczy zostały z raju: gwiazdy, kwiaty i oczy dziecka."
              — Alighieri Dante





              Skomentuj


                Puk, puk, puk! Czy to Ty?
                Szczęście, pukasz do mych drzwi?
                Czy twe drobne ciało tuż pod moim sercem
                to kres trudnej drogi w smutku i rozterce?
                Ciepło wzruszeń srebrnych, magicznych
                splata się w objęciach Twych rączek prześlicznych...
                Spokój, którego próżno szukam w sobie
                stał się mym udziałem tylko dzięki Tobie!
                Znów lubię dotyk deszczu i ten zapach słońca,
                ten bezkresny widnokrąg nadziei bez końca.
                Pozbyłam się strachu, bezsensownej złości,
                by dać miejsce w sercu matczynej miłości.

                Ten wiersz napisałam wieczorem,w dzień po usg,które wykazało,że będę mamą zdrowego pięknego chłopca... Dopiero przeczuwałam, jak wielkie uczucie staje się moim udziałem, jak ogromne zmiany przyniesie w darze ten mały człowieczek zamieszkujący przestrzeń pod moim sercem. Rozpierała mnie szalona radość i trochę obawa, czy będę umiała sprostać swoim wyobrażeniom idealnej matki.Lecz śmiało spojrzałam w przyszłość,z jasnym wzrokiem i pogodnym czołem podjęłam słodki ciężar macierzyństwa...Kocham Cię Sebastianku :*

                Skomentuj

                •    
                     

                  Pierwszy etap konkursu "Chłopak czy dziewczynka", odbył się już w domu . Zdecydowałam się zamieścić tekst męża ( choć mój jest równie świetny).

                  To co się działo tego pamiętnego dnia... tekst ten to tylko strzępki świadomości która walczyła z jednym pytaniem: CZY ZDROWE?
                  Do gabinetu wchodzimy o 17.40... ja już tam "wszedłem" miliony razy, choć ciągle siedzę w korytarzu. Wpatrzony w drzwi, staram się zachować spokój. Nie potrafię się skupić na niczym innym...
                  Wchodzimy... trzymaj pion, powtarzam.
                  Wśród półmroku gabinetu, w którym odbywa się badanie USG, wśród szumu aparatury, o tym ze żyje przypomina mi jedynie drżenie rąk i ucisk w gardle. Kiedy on (czytaj doktor) to wreszcie powie?. Nie.... On nieustannie "jeździ" tą sonda, czarno białe obrazy szybko zmieniają się na ekranie.... choć w gabinecie są dwa monitory, dla pacjentów: duży na ścianie, mam go przed sobą oraz drugi należący do lekarza to ja podnosząc się lekko na krześle, zerkam przez ramię lekarza na ten mniejszy. Po co?... Trwają pomiary... Kiedy on to wreszcie powie? Chce usłyszeć ze wszystko jest w porządku ... a on mi mówi ze tu.. o tu – błądzę wzrokiem miedzy monitorami, udając, że wiem gdzie konkretnie patrzeć - o tu widzą Państwo? Co?.... mrużę oczy jakby to miałoby mi wyostrzyć wzrok.... ten pierwszy to chłopak.... chwila, krótki uśmiech... SYN, ciekawe czy zna się na samochodach? Może przynajmniej on Pomiarom nie ma końca... obraz zatrzymany, słuchamy szumów z aparatu, płyną kolejne minuty.... a tu – mówi lekarz.... - znów mam gdzieś patrzeć - tu mamy dziewuchę - nie mam pojęcia jak on to zauważył, ale to on tu jest "operatorem".... CÓRKA, parka… i żona będzie mieć „towarzystwo” . Znów pomiary, znów "odsłuch"... „a tu... ten to, to też facet”. Kolejny SYN - będziemy w większości, koalicją mężczyzn przepchniemy wszystkie uchwały domowe … potem dopiero dociera do mnie, że lekarz nie jest pewien płci ostatniego z dzieciaków… Jak to chyba syn?... znów pomiary...
                  Niestety ciągle niespokojny zadaje „to” pytanie.... "Na tym etapie rozwój płodów prawidłowy" słyszę... czyli zdrowe są . Odetchnąłem.

                  Pod koniec badania dostaliśmy wydruk z wynikami: „Płód I płeć męska, Płód II płeć żeńska, Płód III płeć męska?”
                  Element niespodzianki ciągle przed nami.

                  Skomentuj


                    Owoc nocy poślubnej

                    ....a w zasadzie świtu poślubnego, bo zabawa weselna trwała do białego rana. Natalka jutro - 8 czerwca - skończy roczek i jest naszą zupełną niespodzianką, bez której teraz nie wyobrażamy sobie życia.
                    Gdy miesiączka spóźniała się trzy dni - tłumaczyłam to sobie przeziębieniem i zmianą klimatu, bo po weselu wyjechaliśmy do Szklarskiej Poręby - nawet przez myśl mi nie przeszło, że jedziemy tam we trójkę.
                    Po tygodniu spóźniającej się miesiączki zrobiłam test ciążowy i byłam w szoku, że wyszedł on pozytywnie!
                    Już wtedy wiedziałam, że w moim brzuchu zamieszkała dziewczynka - tłumacząc sobie w ten sposób, że według moich obliczeń niemożliwe było zajście wtedy w ciążę... ale stres przedślubny poprzestawiał szyki i po prostu "panowie" przeczekali na komórkę i tym sposobem mogła być tylko dziewczynka.Tej wersji trzymałam się do końca.
                    Zresztą dziewczynka mile była widziana, gdyż razem z mężem mamy pięciu chrześniaków - chłopców, a ponadto mój brat ma dwóch synów i męża siostra też ma synka, także wnusia była bardzo mile widziana.
                    Mąż raczej nastawiony był na chłopca, chociaż wszystkie znaki na niebie mówiły, że to dziewczynka.
                    Dziewczynka została "przypieczętowana" w 22 tygodniu stwierdzeniem lekarza: "...pipka jak nic! A niech mi pani wierzy, że się tych pipek w życiu naoglądałem , a jak będzie chłopiec, a nie jak pani mówię, że dziewczynka... to odda mi go pani na wychowanie .
                    Także po takim stwierdzeniu na 100% było już wiadomo, że jest dziewczynka. Na pocieszenie powiedziałam mężowi, że wszystko jeszcze przed nami i może za drugim razem - już świadomie postaramy się o chłopca. Za parę lat może dołączy do Natalki Michaś?!? A jak zamiast Michasia będzie Michalinka... to też będzie cudownie! ))

                    Skomentuj


                      no w końcu już wiem kim jesteś, mój mały lokatorze

                      Na ciażę czekałam ponad dwa lata. Wiele nocy przepłakałam, zwiedziłam wiele gabinetów lekarskich i niezbyt optymistyczne rzeczy słyszałam. Kiedy jednak zobaczyłam dwie krechy na teście, który zrobiłam za namową meża, bo nie wierzyłam, ze moge byc w ciąży, zwariowałam ze szczęścia. Aż trudno uwierzyć, ale mam kilkusekundową lukę w pamięci z tej chwili. Pamietam tylko dwie krechy i potem, jak powiedziałam mężowi. Co pomiędzy, uciekło. Po tak długim czekaniu było mi wszystko jedno, kim bedzie dzidziuś, byle był zdrowy. Zawsze chciałam pierwszego chłopca, ale z dziewczynki tez bym sie radowala, byle tylko była. W rodzinie już 3 dziewczynki sie urodziły, wiec presja na chłopca była duża. Kiedy odwiedzałam koleżanki z pracy slyszałam tylko: Tak ładnie wygladasz, promieniejesz, na pewno będziesz miała synka! to było miłe, ale nie chcialam sie nastawiac, zeby potem nie poczuć rozczarowania. co lubisz jeść?- kwaśne? - to na pewno bedzie chłopiec- wyrokowali znajomi. Długo czekaliśmy, az lekarz potwierdzi płeć dzidziusia, bo jakos tak sie maluszek układał, że nie było widać. W 18 tygodniu byliśmy na badaniachw szpitalu. Mąż poszedł ze mną na USG, jak zawsze z resztą . Lekarz oglądał i oglądał i oglądał...... rączki ma?- ma, nóżki tez, główkę, mózg, brzuszek itd itp i w koncu zajrzał miedzy nóżki i zamilkł. Oglądał i oglądał powiększał i jakoś sie marszczył. Potem powiedział: na 80% dziewczynka, ale niech się Pani jeszcze nie nastawia i nie kupuje wszystkiego różowego. Ja uchachana, a mąz jakis taki bez wyrazu. Ani uśmiechu, ani... no właśnie, trzymał posągową minę, pewnie żeby mi nie zrobić przykrości, bo zarzekal sie, że to bedzie syn. Tylko teściowa życzyła mi córeczki, bo sami chłopcy w jej rodzinie. Przyznam, ze w tej chwili sprawdziły się moje przeczucia z pierwszych tygodni ciaży. Choć nazywalam bobasa w brzuszku:
                      Mały, to pierwsza rzecz, jaką "mu" kupiłam, to białe butki z serduszkami, butki dla dziewczynki. nie mogłam się oprzeć. Pozostałe rzeczy kupowałam uniwersalne, nawet wózek okazyjnie kupiłam już granatowy. Mąż jeszcze miała nadzieję, ze naszej Małej wyrośnie siusiak i z nadzieją czekał do 20 tygodnia ciaży, kiedy to umówiliśmy się na USG trójwymiarowe. Poszliśmy razem i teściowa z nami na doczepkę. Najpierw lekarz posprawdzał wszystkie narządy maluszka, a potem pokazał nam twarzyczkę naszej kruszynki. Jak nic dziewusia podobna do mamusi, ze szpiczastą odstajacą bródką i papuśnymi policzkami. Potem zajrzał między nóżki i ostatecznie potwierdził, ze jesteśmy rodzicami córeczki. Teściowa płakała ze wzruszenia, a mąż tylko powiedział- no to bedzie dziewczynka; - Najważniejsze, ze zdrowa. Zadzwoniłam do mamy żeby powiedzieć, że kolejna wnusia w drodze,a ona ze śmiechem -Ale z was papraki!- No mimo, że bardzo sie cieszyła z mojej ciaży i był to żart, to jakoś mi się przykro zrobiło. Przecież to moje wyczekane dziecko, to co za znaczenia ma płeć, byle zdrowe. Mimo iż mąż cały czas zapewniał, ze bardzo sie cieszy z naszej Małej, to miałam poczucie winy, ze nie nosze w sobie syna. Tak się nasłuchałam od ludzi naulicy, na przystankach autobusowych, w pracy, ze wygladam na mamę chłopca, że gdzieś ta myśl utkwiła mi w głowie i nie chciała wyparować. To okropne, jak sie człowiek nastawia prze gadanie innych osób, a potem ma poczucie winy, że aż tak bardzo się nie cieszy i gdzieś na dnie duszy jest rozczarowany, że spodziewał sie czegoś innego. Mało kto się do tego przyzna, zeby nie usłyszeć oskarżenia, że jest się złą matką, ale przecież czasem tak sie czuje i nic na to nie można poradzić.
                      Mojej Małej Ewki nie oddałabym za żadne skarby swiata. nie zamieniła na zadnego najgrzeczniejszego, najbardziej przystojnego chłopca. Moja Ewka jest moja, moja, moja... USG mam nagrane na płycie i jest to jeden z moich największych skarbów, które przechowuję dla Ewki, kiedy bedzie duża i kiedy będzie już rozumiała, jakim wielkim skarbem jest dziecko, jakim wielkim szczęściem jest danie życia małej osóbce.... i nie ważne, czy jest chłopcem, czy dziewczynką. Ważniejsze było najpierw, ze jest, potem, ze jest zdrowe, a po porodzie, że mimo iż wcześniak z 34 tygodnia ciąży, zyje i nie ma żadnych wad wcześniaczych. Dziś Ewka ma 5 miesięcy i kocham ją tak samo, jak pewnie kochałabym, chłopca, gdyby się chłopiec urodził.

                      Skomentuj

                      •    
                           

                        Panienka Zosieńka

                        Często w życiu kierowałam się intuicją,która raczej była nieomylna.
                        Na długo przed zajściem w ciążę wiedziałam,że gdy w przyszłości będę mamą,moja córcia będzie miała na imię Zosia:-)Miałam problem co do imienia chłopca.Jednak kiedy dowiedziałam się,że jestem w stanie błogosławionym,od razu miałam przeczucie,że to będzie osobnik płci męskiej.Od początku ciąży czułam się bardzo dobrze,żadnych dolegliwosci,zachciewanek kulinarnych,brzuszek szpiczasty(niby na chłopca),bardzo korzystnie wyglądałam,w kalendarzu chińskim(te mniej wiarygodne i z przymrużeniem oka)oraz sprawdzenie ruchu obrączki zawieszonej na nitce wynikało,że to chłopak.Mój partner też to wyczuwał intuicyjnie.Tak więc idąc dwa tygodnie temu na USG nie szykowałam się na niespodziankę.W pewnym momencie usłyszałam,że to będzie ...panienka:-)Na początku nie mogłam uwierzyć,ale już po chwili bardzo się cieszyłam,że ta Zosia jest mi jednak przeznaczona:-)Cieszymy się oboje z tatą naszej dziewczynki i czekamy z utęsknieniem na jej przyjście:-)Tak więc,w moim przypadku stare metody przepowiadania płci na podstawie różnych objawów i dolegliwosci okazały się nieskuteczne:-)No i ta moja intuicja chyba poszła na urlop:-)

                        Skomentuj


                          Wyjątkowy facet

                          Od samego początku, kiedy dowiedzieliśmy się, że jesteśmy w ciąży, było dla nas jasne, że tą nową istotą, która powiększy naszą rodzinę będzie chłopak, Kuba. Ciąża i wszystko, co się z nią wiąże dostarczało i dostarcza nam masę różnego rodzaju emocji i prześmiesznych sytuacji. Podczas USG w 12 tygodniu ciąży po raz pierwszy lekarz powiedział, że na 70% będzie to chłopak. Wykonując badanie pokazał nam jak dziecko leży oparte o ścianę macicy plecami z wyciągniętymi nóżkami opartymi o drugą ścianę. Przyglądając się uważniej stwierdził, że jego nogi leżą założone jedna na drugą. Podsumowując badanie stwierdził, że taki luzak to musi być chłopak.
                          W tej chwili ogarnęło nas przekonanie, że będzie to wyjątkowy facet i że będzie dostarczał nam wielu zabawny sytuacji. Na potwierdzenie tej opinii nie musieliśmy długo czekać. Przed kolejnym USG w 20 tygodniu przygotowywaliśmy Kubę całą niedzielę, aby jutro pokazał lekarzowi, co tam ma u dołu między nóżkami, aby nikt nie miał co do tego wątpliwości, że on to On. I podczas kolejnego badania lekarz przez dłuższą chwilę poszukiwał tego co nasz Kuba mu pokazywał. Okazało się, że szukanie przedłużało się z uwagi, iż rączka dziecka zawędrowała między nóżki. Śmieliśmy się, że Kuba posłuchał rodziców i dzielnie pokazywał właśnie to, o co był grzecznie proszony.
                          Przekonało nas to w tym, że Kuba chętnie nas słucha i od tego czasu często rozmawiamy z naszym brzuszkiem. Jest on dla nas wyjątkowy i nie możemy się doczekać, kiedy będziemy mogli go wreszcie przywitać. Planowany termin mam na 14 lipca.

                          Skomentuj


                            Rodzinka wie najlepiej

                            Kiedy tylko gruchnęła wieść o mojej długo wyczekiwanej ciąży, cała rodzina, znajomi, przyjaciele jednomyślnie orzekli: będzie dziewczynka. Argumentów było mnóstwo: "bo do Ciebie pasuje córeczka", "bo dobrze wyglądasz", "bo w naszej rodzinie rodzą się same kobitki", "bo masz mały brzuch" i inne tego typu wróżby oraz "mądrości" rodem z ludu A ja nie miałam pojęcia, kogo noszę pod sercem - żadnych przeczuć, snów czy podszeptów kobiecej intuicji... Modliłam się tylko o to, by utrzymać ciażę (była zagrożona). Kiedy myślałam o dziecku, nazywałam je po prostu Maluszkiem. Ale moi najbliżsi byli pewni swego i po kryjomu kompletowali wyprawkę dla Małej Damy.
                            W 18. tygodniu wybrałam się na kolejne USG. Coś mi mówiło, że tym razem poznam wielką tajemnicę Nie byłam jednak specjalnie podekscytowana tym, czy moje dziecko będzie nosiło się na różowo, czy na niebiesko - liczyło się tylko to, czy prawidłowo się rozwija... Kiedy pani doktor, lustrując uważnie obraz na monitorze, zapytała mnie, czy domyślam się, jaka jest płeć kruszynki, odpowiedziałam głosem rodziny: dziewczynka. - Mam nadzieję, że nie kupiła Pani jeszcze sukienek, bo ja tu widzę Małego Przystojniaka, nie Damę - śmiała się lekarka. A ja razem z nią, bo już widziałam miny mojej szamańskiej rodzinki...
                            I tu czekała mnie niespodzianka: nikt mi nie wierzył... Ani rodzice, ani teściowie, ani przyjaciele. Tylko mąż - bo był przy badaniu - i cieszył się jak dziecko (tego samego dnia zamówił w necie kolejkę
                            Mijały dni, tygodnie, synek rósł jak na drożdżach, a babcie, ciotki i przyjaciółki wymieniały w sklepach różowe ciuszki na niebieskie, odliczając dni, kiedy powitają pierwszego męskiego potomka w naszej rodzinie. Jedynie mój tata do końca twierdził, że USG kłamie, i będzie miał wnuczkę. Ale kiedy Julek przyszedł na świat, skakał do góry (mama go wydała), a dziś nie przyznaje się do swojego buntu przeciw werdyktom medycyny

                            Skomentuj


                              chłopiec a moze dziewczynka

                              Czułam że bedzie chłopczyk , USG potwierdziło .Lekarz prowadzący mówi Pani Ewa 90 % chłopiec ,ale rózne są niespodzinki .Miłam w domu dziewczynke pragnełam chłopca i sprawa była jasna musi być boy .Miałam CC z znieczuleniem całkowitym .Po wybudzeniu z narkozy przychodzi lekarz i mówi Pani Ewo piękna dziewczynka ja patrze na niego Boze może pomylili dzieci ???a lekarz Żartowałem duży chłopiec poczucie chumoru Służby Zdrowia ,cała sala w śmiech mi do śmiechu nie było 3 razy sprawdzałam kartę jednak synuś mój jedyny podobny do mamusi

                              Skomentuj


                                Chł♦opiec czy dziewczynka?

                                Oj! Pamiętam dokładnie ten dzień w którym dowiedziałam się czy moje dziecko w którym urodzę to chłopiec czy dziewczynka. Miałam wtedy tyle problemów w tym dniu od samego rana, byłam bardzo zdenerwowana. To oczko posło w rajstopie, kawa wylana przy śniadaniu na spódnicę, mąż spóźnił się do pracy. Zwariowany dizęń w końcu ok. 16 udałam się do lekarza w celu ustalenia płci. Niestety maż zadzwonił i powiedział ze nie bedzie go u lekarza bo ma bardzo wazne spotkanie. Kiedy wyszłam od lekarza zadzwoniłam do męża, przekazałam mu radoną nowinę że będziemy mieć CHŁOPCA. Ucieszył się jak mało kto. Nie wiem gdzie wtedy był bo powiedział że bardo mnie KOCHA i że niedługosi zobaczymy. Kiedy przyszłam do domu z sypialni usłyszałam nastrojowa muzykę. Kiedy tam weszłam zobaczyłam Krzyśka z bukietem róż i ślicznym pierścionkiem w małym pudełeczku i powiedział: KOCHANIE CHCĘ CI PODZIĘKOWAĆ BARDZO ZA NASZE DZIECKO. Potem przetańczyliśmy razem całą noc w rytmach muzyki. Bardzo go kocham!

                                Skomentuj

                                       
                                Working...
                                X