Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Konkurs "Moja ciąża"

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    #31
    Odp: Konkurs "Moja ciąża"

    3 dni przed porodem leżałam w szpitalu bo według terminu z OM byłam już po terminie ale według USG termin wypadał na 10 maja.Pamiętam jak bardzo miałam ochotę na BIG MACA i Mąż obiecał że w poniedziałek 10go przed przyjazdem do mnie podjedzie do Mc Donalda i kupi mi kanapkę,odwiedziny były od godziny 13:00.Jak zawsze w poniedziałek były robione badania,usg ..i była godzina po 9:00 kiedy szłam na USG i na ekraniku ujrzałam wiek dziecka 38/39tc, więc już po USG dzwonię do Męża i mówię że pewnie po badaniu mnie wypiszą bo bez sensu leżeć tu jeszcze 2 tygodnie..jednak po badaniu usłyszałam od lekarza "dzwoni pani po męża i na porodówkę,jest rozwarcie 5cm" spojrzałam na lekarza jakby z kosmosu spadł,i chyba jeszcze z2 razy musiał powtarzać że idę rodzić , więc zadzwoniłam do Męża i mówię przyjeżdżaj wysyłają mnie na porodówkę,Mąż mówi okej i się rozłączył,po kilku sekundach dzwoni i słyszę.. "cooo ty powiedziałaś" no idziemy rodzić..Mąż dzwonił jeszcze z 3razy aby się upewnić czy dobrze usłyszał,był akurat wtedy z moją mamą na zakupach i podobno robił się blady i czerwony na zmianę...a ja na porodówce między skurczami przeżywałam fakt że big maca nie zjem przez kolejne pół roku



    Na porodówce kiedy skurcze sięgały już szczytu mój kochany Skarb patrzy na mnie z oczami niczym kot ze Shreka i pyta "boli Cię" ? myślałam że go uduszę ..po jakiś 5 minutach przychodzi lekarz i pyta jak tam ma pani skurcze ? miałam ochotę wstać z tego fotela i mu walnąć a tak na marginesie 5 minut po jego pytaniu na świat zawitała nasza córeczka..
    Last edited by aguuusia; 16-02-2011, 08:10.

    Skomentuj

    •    
         

      #32
      Odp: Konkurs "Moja ciąża"

      Do końca 8 miesiąca pracowałam (mam fajną, przyjemną pracę więc było to możliwe). Jednak w 9 miesiącu nie dawałam już rady zmęczenie, rozkojarzenie dawało o sobie znać. Bywały dni gdzie pytanie: ,,Jak masz na imię?,, sprawiało mi kłopot i wyprowadzało mnie z równowagi Aby przetrwać wyznaczałam sobie ,,niezbędne minimum dzienne,,- mianowicie był to: obiad, pranie, i czekanie na męża (z promiennym, radosnym uśmiechem na twarzy). Kiedy tylko zaszłam w ciąże zaczęłam zdrowo się odżywiać- codziennie zupka w której pływało mnóstwo zdrowych warzywek, na drugie pyszne mięsko do tego oczywiście warzywka i obowiązkowo kompot!!! Codziennie robiłam kompot- najczęściej jabłkowy (po prostu odrzucało mnie od kupnych soków). Pewnego dnia zaczęłam realizować ,,niezbędne minimum dzienne,,. Zupka się gotowała, kompot dochodził, ziemniaczki też, kotleciki rumieniły się na patelni, trzeba było powiesić pranie, mama dzwoniła żeby zapytać czy przypadkiem nie rodzę (mieszka 50 km ode mnie, strasznie przejmowała się moją ciążą i była pewna że jak zacznę rodzić to jej nie powiem żeby oszczędzić jej nerwów. Dlatego tak profilaktycznie, od 9 miesiąca ciąży dzwoniła codziennie 3-4 razy aby zapytać czy przypadkiem nie rodzę ) ....i jakoś za dużo tego wszystkiego się zebrało w tym dniu. Oczywiście nic już mi nie wychodziło- zupa za słona, kotlety zaczęły się przypalać!!! Musiałam zwiększyć obroty- i chciałam choć te biedne ziemniaczki uchronić!!! No to zakręcam gaz, biorę ścierkę i chcę odcedzić ziemniaki. Udało się - uspokoiłam się... Włączyłam radio. Myślę sobie- ,, Chwila relaksu,, Ale nie byłabym sobą, gdybym przed wyjściem z kuchni nie sprawdziła czy wszystko ok. Zaglądam do wszystkich garnków i co widzę... -garnek z ziemniakami pełen wody ... co się stało.... tak- ODCEDZIŁAM KOMPOT...

      Dziś mój synek Wojtuś ma 4 miesiące. Teraz razem robimy kompoty ale odcedzam już tylko ziemniaki!!!

      Skomentuj


        #33
        Odp: Konkurs "Moja ciąża"

        Ja miałam kilka śmiesznych sytuacji.
        zaraz po ślubie postanowiliśmy, że jak zajde w ciąże to poinformuje męża dając mu jedną skarpetke niemowlęca, drugą miał mąż. Pewnego ranka postanowiłam zrobić test ciążowy, kiedy okazało się, że jestem w ciąży poszłam szukać owej skarpetki. Była ona zapakowana w szeleszczącą reklamówke. Mąż co chwile mówić "Co Ty tak szeleścisz, daj mi się wyspać, niedługo wsteje do pracy itp." Wkońcu znalazłam ą skarpetke, daje ją mężowi, a mąż "Po co mi ta skarpetka o 6 rano?" i poszedł spać. Budze go znowu i mówie, że w ciązy jestem. Zerwała się na równe nogi, omało z łózka nie spadł.

        Z racji tego, że jestem niskiego wzrostu i wyglądam na młodszą niż jestem w rzeczywistości często ludzie wytykali mnie palcami i mówili "małoletnia matka". Pewnego razu spacerowałam ze swoim tatą i 5 letnią chrześnicą.Gdy mineło Nas starsze małżeństwo, kobita mówi do mężczyzny "Patrz jakiego starego męża ma ta gówniara i jeszcze ma takie duże dziecko i w ciąży jest. Co za patologia". Ale mieliśmy ubaw:")

        Termin porodu miałam wyznaczony na 19 września, ale w nocy z 7 na 8 września dostałam bóli i pojechaliśmy do lekarza. Miałam rodzić przez cesarskie cięcie więc lekarz postanowił, że jak bóle się nasiła i odejdą wody to o 6 rano zrobimy cesarkę. Dzwonie ok 5 rano do mamy, że za jakąś godzine zostanie babcią.Mama "to fajnie, zadzwoń potem bo teraz i się wyłaczyła. Zachwile telefon "Co Ty powiedziałaś? To już? Czemu już?Ale jaja, zaraz będe babcią."

        Po porodzie jadąc wózkiem z córeczką usłyszałam jak chłopczyk mówi do taty "Patrz, taka mała i już ma dziecko"
        Alicja urodziła się 08.09.2009 r. godz. 6.40 waga 2,5 kg wzrost 49cm.





        Aniołek[*]-10 tc- 31.07.2012r.

        Skomentuj


          #34
          Odp: Konkurs "Moja ciąża"

          Od samego początku ciąży, ginekolog utwierdzał mnie w przekonaniu, że będziemy mieli synka. Prawie codziennie przychodziła do mnie kuzynka ze swoją 3- letnią córcią Matyldą. Pewnego dnia Matylda pyta mnie:
          - ciociu dzidzi będzie dziefcynką cy chłopcykiem?
          - lekarz mówi, że to będzie chłopczyk
          - a co się stanie jak bedzie dziefcynka?
          Zażartowałam sobie (choć teraz wiem, że żart był nie na miejscu), że wyrzucimy córeczkę przez balkon.
          Po porodzie do domu przychodzili goście w odwiedziny. Przyszedł i czas na małą Matyldzię Całkowicie zapomniałam o poprzedniej rozmowie na temat płci dzieciątka. Matyldzia tylko podeszła do Marty, od razu zauważyła różowe ciuszki więc wiedziała, że to dziewczynka. Powiedziała tylko:
          - Ciocia .. teraz to ona sobie polata. Wyzucamy ją?

          Skomentuj


            #35
            Odp: Konkurs "Moja ciąża"

            Należę do osób które nie przepadają za piciem alkoholu. Raz na ruski rok napiję się 2 łyczki wina, czasem piwo, które i tak mąż kończy bo ja nigdy nie dopijam do końca.... Odkąd dowiedziałam się że jestem w ciąży powiedziałam sobie że nie wezmę ani jednego łyka piwa choćbym nie wiem jak mi się chciało Kiedy byłam w 8 miesiącu naszło mnie pragnienie więc zrobiliśmy sobie wychodne do baru- do którego mieliśmy ok 3km. Zamówiliśmy dla mnie piwo z sokiem - zaszroniona szklanka, zimne piwo....to właśnie tego potrzebowałam.... Oczywiście zrobiłam łyczek i podziękowałam nie wypiłam całego. Najlepsze było kiedy wróciliśmy już do domu i szykowaliśmy się do spania. Mówię do Tomka że nasza dzidzia chyba też skorzystała z wyjścia do baru ale zamiast wrócić do domu z nami zahaczyła jeszcze o "Małpi Gaj" albo chciała jeszcze trochę dłużej zostać Zaczęła tak baraszkować, skakać, wiercić się, że miałam problem z zaśnięciem. Do dzisiaj wspominamy jak to było śmiesznie kiedy do niej mówiliśmy, że już pora spać a na wychodzenie do baru ma jeszcze trochę czasu a ona swoje fikołki wykonywała w tym czasie, kopniaki.....Już od tamtych chwil chciała postawić na swoim Dzisiaj Claudia ma 15 miesięcy i jak widzi że jej tata trzyma puszkę z piwem w ręku nie odstępuje go na krok.


            Skomentuj


              #36
              Odp: Konkurs "Moja ciąża"

              Należę optymistek, nawet tych ciążowych. Ten okres przechodzę z dużym poczuciem humoru, pomimo niektórych mało przyjemnych objawów ciążowych. Lubię sobie pożartować z siebie, mojego stanu, wagi, czym wprawiam nieraz znajomych w osłupienie. Nie raz udało mi się to nawet z moim lekarzem prowadzącym. Kolejna wizyta u ginekologa, tym razem z planowanym usg połówkowym. Lekarz zaprasza do gabinetu, mój mąż wstaje pierwszy, przecież nie może opuścić takiego wydarzenia, jak zobaczenia swojego szkraba. Ja grzecznie pytam, czy mogę go ze sobą zabrać, bo aż się do tego biedaczek „pali”. A lekarz oznajmia, że pod dwoma warunkami: jeśli ja wyrażam na to zgodę oraz jeśli ten pan to ojciec dziecka. Tak mnie zaskoczył tą odpowiedzią, że zaniemówiłam a moja twarz zrobiła się czerwona jak sweterek, który akurat miałam na sobie.
              Jedyne co zdołałam zrobić to potwierdzić skinięciem głowy. Lekarz do tej pory znoszące moje przycinki i dowcipy pokazał, że humor też go się trzyma. Mało komu udaje się mnie przebić, jemu udało się doskonale. Do tej pory mąż w żartach pyta, czy faktycznie jest ojcem naszego dziecka

              Skomentuj


                #37
                Odp: Konkurs "Moja ciąża"

                Gdy byłam w ciąży z najmłodszym synkiem,starszy Antoni,wówczas niespełna dwuletni(który pięknie już mówił),zapytał kogo mam w brzuszku.Powiedziałam mu, że w brzuszku mieszka jego młodszy braciszek Franio.Mały zaskoczony zawołał:"mamusiu,dlaciego go zjadłaś???" a gdy wytłumaczyłam Mu,że On też mieszkał kiedyś w moim brzuszku,z ulgą dodał"dobzie,zie mnie wyplułaś"....
                śmiejemy się z tego do dzisiaj

                Skomentuj

                •    
                     

                  #38
                  Odp: Konkurs "Moja ciąża"

                  W trakcie wizyty u ginekologa, gdy po raz pierwszy wraz z mężem zobaczyliśmy maleństwo na Usg, mój mąż tak się zapatrzył i rozgadał z lekarzem, że w ogóle oboje zapomnieli o mnie, że jestem w trakcie badania ( i to nie USG po brzuszku, ma się rozumieć ). Rozpoczęli dokładne mierzenie maleństwa i omawianie innych szczegółów, a ja ciągle tkwiłam w niezbyt wygodnej pozycji. Dopiero po jakimś czasie mój mąż i lekarz przypomnieli sobie, że należałoby już zakończyć badanie. Uśmialiśmy się w domu, ale wszystko było zrozumiałe - przecież jaki to cud zobaczyć taki cud!!!!!!

                  Skomentuj


                    #39
                    Odp: Konkurs "Moja ciąża"

                    Byłam wtedy w ciąży z drugim dzieckiem, to był chyba 7 miesiąc.
                    Stałam przy zlewie w kuchni i myłam naczynia co chwilę siadając na stołek, bo bolały mnie plecy. W pewnym momencie wszedł do kuchni mój ojciec w moim dwuletnim synkiem. No i tak sobie rozmawialiśmy chwilę po czym zabrałam się dalej do zmywania. Zmęczona klapłam... na podłoogę, a właściwie poduszkę. Taboret zniknął zabrany przez mojego brzdąca nie wiadomo kiedy, dobrze że poduszkę do siedzenia mamie zostawił

                    Inna sytuacja zdarzyła mi się w sklepie, brzuszek miałam wtedy nieco mniejszy, ale widoczny Brałam z półki w markecie jakieś ciastka w okrągłej tubce i tak jakoś wypadły mi z ręki. Chciałam je podniesć, bo głupio było mi je tak zostawić i schyliłam się po nie, ale one potoczyły się pod regał. No to ja BĘC na kolana i zaglądam za nimi. Kurzu co niemiara i zachciało mi się kichnąć. Podniosłam głowę i i ujrzałam kobietę która patrzyła na mnie z niepewnością i lekkim przerażeniem i spytała - Pani rodzi?
                    A ja jej na to - Nie, ja kicham

                    Skomentuj


                      #40
                      Odp: Konkurs "Moja ciąża"

                      Stan ciąży był dla mnie radością
                      oczekiwaniem i niezwykłością.
                      Bardzo się starałam
                      i same pozytywy widziałam.
                      Bo to dobrze wpływa na malucha,
                      który w brzuszku sobie siedzi i słucha.
                      Samochód prowadziłam, aż do rozwiązania
                      bo ja i dziecię uwielbiamy podróżowania.
                      Pewnego razu będąc już na końcówce
                      choć jeszcze nie na porodówce
                      samochód bez pasów kierowałam
                      bo bez nich bólu nie odczuwałam.
                      Na światłach sobie spokojnie stojąc
                      widzę mężczyznę, który rękoma machając
                      znaki mi pokazuje
                      i pasów zapięcie nakazuje.
                      Ja mu kształt brzucha rękoma maluje
                      i widzę jak zęby w uśmiechu mi pokazuje.
                      Samochód jego to bryka granatowa
                      w specjalnych barwach Policji unikatowa.
                      Zamachał i życzył powodzenia
                      oraz szczęśliwego urodzenia.
                      Uśmiech na mej twarzy potem gościł
                      i w brzuszku również się zagościł.

                      Skomentuj

                      •    
                           

                        #41
                        Odp: Konkurs "Moja ciąża"

                        Przy pierwszym porodzie byłam młoda i głupia. Nie miałam zielonego pojęcia jak wygląda taki poród i jak boli. Będąc już w szpitalu, w dzień porodu musiałam skorzystać z ubikacji. Poszłam więc do toalety z asekuracją - mężem i zaczęłam proces oddawania moczu. Po chwili przyszła położna i spytała męża co ja tam tak długo robię, na co on, że zachciało mi się kupę. Położną zatkało i po chwili wydusiła z siebie, że mam w tej chwili stamtąd wychodzić bo to nie kupa tylko bóle parte... miała rację

                        Skomentuj


                          #42
                          Odp: Konkurs "Moja ciąża"

                          Ciąża to stan w którym zdarza się wiele zabawnych sytuacji
                          Kiedyś w sklepie, kiedy oglądałam ubrania, odesłano mnie do sklepu z odzieżą dla puszystych, mimo, że brzuszek ewidentnie pokazywał, że w środku jest dzidziuś !
                          Innym razem znowu na ulicy, jakiś dzieciak pokazał na mnie palcem i konspiracyjnym szeptem, który usłyszałam z kilku metrów zapytał swojego tatę ,,Dlaczego ta Pani połknęła balona''

                          Skomentuj


                            #43
                            Odp: Konkurs "Moja ciąża"

                            Nie rozumiem... zamiast zrobić konkurs dla PRZYSZŁYCH mam z takimi nagrodami...to książki o ciąży rozdajecie obecnym mamom

                            chętnie bym przeczytała taką książkę, niestety jeszcze dzidziuś się nie urodził więc nie mam co wspominać... może w przyszłym roku

                            Skomentuj


                              #44
                              Odp: Konkurs "Moja ciąża"

                              Mnie nie spotkało nic zabawnego w ciąży albo sobie tego nie przypominam,ale byłam przy takiej sytuacji,gdy moja siostra spodziewała się maluszka.Jej pierworodny,czteroletni synek podszedł pewnego razu z zabawnym gumowym dinozaurem w rączce i całkiem poważnie powiedział:
                              "Mamusiu,połknij tą zabawkę,dobrze?
                              Bo mój braciszek napewno nudzi się tam w brzuszku,a tak może się pobawić moim dinozaurem."
                              Dzieciaki naprawdę mają rozkoszne pomysły...

                              Skomentuj


                                #45
                                Odp: Konkurs "Moja ciąża"

                                Moja historia może nie jest bardzo zabawna, ale na pewno sympatyczna i to jeszcze całkiem na świeżo Co roku słuchaliśmy na każdej rodzinnej imprezie, świętach, spotkaniach, ze to najwyższa pora, z roku na rok było gorzej, zresztą pewnie niejedna z was potrafi sobie to wyobrazić . Tej Wigilii było już apogeum - nie było innego tematu, cała rodzina każdą rozmowę sprowadzała tylko do posiadania dzieci, nie szło wytrzymać. Tata się zezłościł i stwierdził, że daje nam ostatnią szansę, za rok dla starych pryków choinki nie będzie ubierał Nikomu nie mówiliśmy, że zaczęliśmy się starać, bo to nie wiadomo kiedy się uda - czasem przecież trwa to kilka miesięcy czy rok zanim się uda. I wyobraźcie sobie, coś mnie tknęło dwa dni przed sylwestrem i zrobiłam test. I okazało się, że są 2 kreski Tak więc aż śmiać mi się chciało, że jak się okazało w Wigilię było już "po wszystkim" i na co było tyle gadać? Teraz jestem w 12 tygodniu i z każdym dniem na nowo oswajam się z myślą,że będę mieć dziecko...

                                Skomentuj

                                       
                                Working...
                                X