Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

konkurs "Barbie i podwodna tajemnica"

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    #16
    Odp: konkurs "Barbie i podwodna tajemnica"

    Morska syrenka to piękność podwodna
    co dzień od rana jest bardzo pogodna.
    Śpiewa, tańczy, poklaskuje
    nikogo nie atakuje.
    Pomaga innym swym przyjaciołom,
    i nie jest żadną samochwałą.
    Każdy ją tam bardzo lubi,
    może ktoś ją poślubi?

    Skomentuj

    •    
         

      #17
      Odp: konkurs "Barbie i podwodna tajemnica"

      O syrence z Zalewu Wiślanego

      Dawno, dawno temu za siedmioma górami i sześcioma dolinami istniała sobie wielka woda. Zasadniczo owa woda istnieje nadal i nosi nawet nazwę: Zalew Wiślany,jednak nie to jest istotą sprawy.

      W tamtych czasach bowiem Zalew Wiślany zamieszkiwały zupełnie inne stworzenia niż dziś, o czym informacje znaleźć możemy w lokalnych legendach i podaniach. Jedną z istot, które żyły w tamtejszych wodach była mała syrenka o imieniu Magdalenka.

      Natura obdarzyła ją pięknymi włosami o złocistobrązowym kolorze oraz wielkimi orzechowymi oczami.Oprócz tego charakteryzowała ją jeszcze jedna unikalna cecha, mianowicie gdy ktoś sprowokował ją do śmiechu (co tak naprawdę nie było bardzo trudne) w jej lewym policzku pojawiał się uroczy dołeczek.

      Mała syrenka rozpoczynała dzień bardzo wcześnie, gdy tylko słońce pojawiało się za horyzontem. Magdalenka uwielbiała patrzeć jak promienie słoneczne stopniowo otulają każdy element rzeczywistości ciepłym światłem, zamieniając ziarenka piasku w sypkie złoto, a liście w szmaragdy.

      Kiedy już nacieszyła się widokiem słońca udawała się do swojego podwodnego ogródka. Hodowała różne roślinki, które nam ludziom pewnie nie wydałyby się piękne, ale prawda jest taka, że ludzki wzrok nie jest przystosowany do oglądania tego co znajduje się pod wodą, dlatego też nie możemy docenić ich niezwykłego uroku.

      Ogródek Magdalenki zajmował dość duży obszar, więc musiała mu ona poświęcać sporo czasu w ciągu dnia, na szczęście w podwodnym świecie nie istnieje takie słowo jak susza, co rozwiązywało wiele problemów.

      Po pracowicie spędzonym przedpołudniu nasza mała nimfa zazwyczaj wyciągała drugie śniadanie przygotowane jej rankiem przez mamę ( a musicie wiedzieć, że syrenie mamy są nie mniej troskliwe od waszych). Ulubionym przysmakiem Magdalenki była sałatka z wodorostów, jednak ze smakiem zjadała również inne potrawy nie kręcąc nosem na nic. Prawda jest taka, że dużo ruchu w słonej wodzie bardzo pobudza apetyt, o czym z pewnością przekonaliście się niejednokrotnie spędzając dzień na plaży.

      Posiliwszy się, Magdalenka dzierżąc w dłoni koszyczek upleciony własnoręcznie z przybrzeżnej trzciny wybierała się na poszukiwanie różnych skarbów na dnie zalewu. Były to ciekawe drobiazgi: muszelki, kamyki o ładnym kolorze i kształcie oraz te najbardziej pożądane znaleziska czyli bursztyny. Ulubioną pamiątką syrenki z takich poszukiwań był śliczny kawałek jantaru z muchą w środku. Magdalenka oprawiła go w muszelkę, uplotła łańcuszek z trawy morskiej i podarowała całość swojej mamie jako wisiorek na urodziny. Teraz mogła go podziwiać na maminej szyi przy każdej świątecznej okazji.

      Popołudnia Magdalenka spędzała zazwyczaj wraz z innymi syrenkami w towarzystwie wielkiego tolkmickiego węgorza. W legendach zachowała się wzmianka, jakoby węgorz groził wywracaniem łódek rybaków, w zamian domagając się kiełbasy, sera i beczek z piwem. Jednak w rzeczywistości mieszkańcy położonego nad zalewem miasteczka dokarmiali zwierzę z wdzięczności za to, iż uratowało kilku rybaków od śmierci w czasie sztormu.

      Syrenki towarzyszyły szlachetnemu węgorzowi podczas posiłku, umilając mu ten czas swoim śpiewem. A syreni śpiew o czym pewnie wiecie jest najpiękniejszą rzeczą pod słońcem. Jednak dla ludzi może być zgubny, gdyż kiedy go usłyszą, zazwyczaj zamierają z zachwytu. Na szczęście, gdy syrena skończy śpiewać czar mija i ludzie powracają do rzeczywistości.

      Kiedy już węgorz odpływał, by patrolować wejście do portu, a wraz z nim inne syrenki. Magdalenka wdrapywała się na wielki głaz wyrastający z wody zwany Świętym Kamieniem, skąd podziwiała zachód słońca i wsłuchiwała się w kojący szum wody. Kiedy zaczynało się ściemniać dźwięczny głos mamy wzywał syrenkę do domu. Pogrążała się więc w połyskliwych odmętach wody, aby jak najszybciej dotrzeć do domku w którym jej rodzice i rodzeństwo czekali z kolacją. Wkrótce potem kładła się spać do łóżeczka wyrzeźbionego z wielkiej muszli, by już niedługo śnić o przygodach jakie spotkają ja następnego dnia.

      Wierzcie lub nie, ale swego czasu naprawdę Magdalenka wraz ze swoją syrenią rodziną zamieszkiwała wody Zalewu Wiślanego. Jednak gdy zabrakło szlachetnego węgorza, a później i ludzi, którzy pamiętali jego dobroć nimfy wodne przenieść się musiały w mniej zaludnione rejony. Jedyną pozostałością po ich bytności tutaj są podwodne ogródki, o czym przekonali się zapewne Ci, którym dane było się kąpać na którejś z plaż pomiędzy Tolkmickiem a Świętym Kamieniem. Kto wie może ich właściciele wrócą kiedyś, by przywrócić im dawną świetność...
      Last edited by astridnat; 18-03-2010, 17:46.

      Skomentuj


        #18
        Odp: konkurs "Barbie i podwodna tajemnica"

        Ten dzień Merliah miała spędzić ze swoimi dwunożnymi przyjaciółkami. Zapowiadał się on bardzo przyjemnie: najpierw zakupy w nowo otwartym centrum handlowym, lody, pizza a potem impreza na plaży i to nie taka zwyczajna impreza: urodziny Jack'a, przystojniaka za którym oglądały się wszystkie dziewczyny z sąsiedztwa. Była to idealna okazja, by oczarować Jack'a przepiękną kreacją. Merliah i przyjaciółki przemierzyły całe centrum wzdłuż i wszerz, ale nie znalazły nic odpowiedniego. Dziewczyna załamała się,
        jeśli nie będzie się wyróżniała spośród innych dziewczyn, Jack pewnie nawet na nie nie spojrzy. Już miała zrezygnować, kiedy w głowie zaświtała jej pewna myśl: może w podwodnym świecie znajdę coś wyjątkowego! Nie ma co zwlekać!
        Pożegnała się z przyjaciółkami i pobiegła na plażę. Jak tylko wskoczyła do wody, wypowiedziała zaklęcie i dzięki magicznemu naszyjnikowi jej nogi zamieniły się w płetwę. Dawno nie odwiedzała podwodnych przyjaciół, więc tym bardziej chętnie dziewczyna gnała do podwodnego miasta. Ciekawe, co porabiają dziewczyny, rozmyślała po drodze, mam nadzieję, że zastanę je i mamę, stęskniłam się, choć tak naprawdę mało się znamy. Powinnam wpadać tu częściej, w końcu to taka moja druga rodzina... Pogrążona w myślach dziewczyna, a raczej teraz syrena nawet nie zauważyła, kiedy dotarła na miejsce. Jednak bardzo się zdziwiła tym co zastała. Miasto wyglądało na całkowicie opuszczone, jakby wszyscy gdzieś nagle zniknęli. Merliah na prawdę się zmartwiła i to nie tym,że nie będzie miała kreacji na wieczór, ale tym, że mogło się stać coś niedobrego. Przepłynęła całe miasto, zajrzała w każdy kąt i nic... Co teraz, gdzie mam ich szukać? - bezradnie załamywała ręce, czy zobaczę jeszcze kiedyś mamę i przyjaciół? Dziewczyna kręciła się tam i z powrotem, aż zrobiło się już na prawdę późno. Dziadek się pewnie już zamartwia... nie mogę już dłużej tu zostać, nic w ten sposób nie zdziałam Już miała wracać na powierzchnię, kiedy usłyszała znajome głosy i radosne śmiechy. To mieszkańcy miasta, którzy jak się okazało wracali z wielkiego dorocznego pikniku, który odbył się w pobliżu diamentowej groty, gdzie raz do roku kwitnie magiczny kwiat. Jest to wielkie i radosne święto dla wszystkich syren. Każdy po kolei wchodzi do groty i dotykając magicznego kwiatu wypowiada jedno życzenie, a ono spełnia się błyskawicznie. Płyń za nami, zaproponowały Merliah przyjaciółki, może i twoje życzenie się spełni, w końcu jesteś pół syreną! Czemu nie, odpowiedziała radośnie Merliah, nawet wiem o co poproszę... Popłynęły do groty, a potem zaraz dziewczyna pożegnała się ze wszystkimi, obiecując, że jutro spędzi w podwodnym świecie cały dzień i przy okazji opowie jak bawiła się tego wieczoru.
        Ależ już późno, dziewczyna wpadła tylko na chwilę do domu i przeprosiła dziadka, że tak długo nie dawała znaku życia, po czym szybko pobiegła na plażę. Mam nadzieję że życzenie się spełni... Kiedy dobiegła na miejsce, wokół niej pojawiła się magiczna poświata, jasna i oślepiająca. Kiedy magiczny pył znikną, oczom wszystkich ukazała się Merliah w przepięknej, jakby uszytej z tysiąca diamentów, mieniącej się we wszystkich kolorach tęczy sukni. Jack nie mógł oderwać od niej oczu. Podszedł do niej i poprosił ją do tańca. Tańczyli razem już do samego końca imprezy, a kiedy mieli się już żegnać, Jack poprosił Merliah, aby została jego dziewczyną...

        Skomentuj


          #19
          Odp: konkurs "Barbie i podwodna tajemnica"

          Kochany Pamiętniczku,

          Dzisiejszy dzień był zupełnie inny niż wszystkie do tej pory, bo poznałam kogoś wyjątkowego- dziecko. Najlepiej będzie, gdy zacznę od początku.

          Wstałam wcześniej niż zwykle, a właściwe obudziły mnie jakieś dziwne hałasy dobiegające z brzegu przy Koralowej Skale. Cichutko wysunęłam się z muszli, by nie obudzić rodziców i wypłynęłam z groty. Cały ocean jeszcze spał i tylko pierwsze promienie słońca nieśmiało przebijały przez głębiny. Kierując się w stronę dziwnych odgłosów, płynęłam najszybciej jak tylko mogłam, bo ciekawość nie pozwalała mi zwalniać. To dlatego, że w naszych głębinach nigdy nic się nie dzieje i nawet meduzy nie mają o czym plotkować. Każdy dzień jest podobny do poprzedniego, czas ucieka na zwykłej codzienności. Czułam, że tym razem będzie inaczej i nie myliłam się...

          Z każdym uderzeniem płetwy hałas stawał się wyraźniejszy. Byłam już dość blisko, by rozpoznać dochodzące dźwięki. Był to płacz małej dziewczynki. Nigdy wcześniej nie widziałam dzieci, ale opowiadała mi o nich babcia. Podpłynęłam, by sprawdzić, jaki jest powód tej wielkiej rozpaczy. "Cześć, dlaczego jesteś taka smutna?"- zapytałam. Dziewczynka spojrzała na mnie i nie pytając o nic, opowiedziała historię o pieknej muszli, którą znalazła na brzegu oceanu. Postanowiła zrobić z niej taras do piaskowego zamku, ale gdy odwróciła się, by pozbierać jeszcze kamyki, woda zabrała wspaniałą muszlę i ślad po niej zaginął. "Poczekaj tutaj"- krzyknęłam i zanurkowałam w oceanie. Popłynęłam do Tęczowej Krainy, gdzie leżały najpiękniejsze muszle świata. Dość długo szukałam najwspanialszej z nich, ale ostatecznie udało się taką odszukać. Wróciłam do zatroskanej dziewczynki i wręczyłam jej podarunek. "Jest cudowna! Nigdy wcześniej nie widziałam piękniejszej muszli! Dziekuję."- powiedziało dziecko. Jeszcze przez chwilę rozmawiałyśmy, porównując nasze światy. Ona opowiadała mi o ludziach, wielkich domach, samochodach i komputerach (cokolwiek to jest). Ja zapoznawałam ją ze światem oceanu i życiem w głębinach. Mówiłam o przyjaźni z delfinami, zabawie w berka z rybami, mądrości starego kraba, który mieszka samotnie w wielkiej muszli, o lekcjach historii, które odbywają się we wraku Tytanica, zabawnych rozgwiazdach, które całymi dniami grają w piłkę i nauce ręcznych robótek, polegających na nawlekaniu pereł na stare rybackie sieci. Dziewczynka słuchała bardzo uważnie, śmiejąc się radośnie od czasu do czasu z moich opowieści. W pewnym momencie zorientowałam się, że jest już dość późno i czas wracać do domu. Nikt nie wiedział przecież, że wypłynęłam wczesnym rankiem. Uściskałam dziewczynkę, która na pożegnanie wręczyła mi kolorowy koralik nawleczony na rzemyk (jest piękny!). Pomachałam jej jeszcze z oddali i zanurkowałam w otchłań mojego świata. Resztę dnia snułam się bezwiednie po głębinach i rozmyślałam o tym spotkaniu. Nawet delfiny nie były w stanie mnie namówić na wspólną zabawę.

          Kochany Pamiętniczku, to był wyjatkowy dzień, którego nigdy nie zapomnę. Dziś po raz pierwszy spotkałam dziecko. Nigdy wcześniej nie widziałam tak niewinnej i dobrej istoty. Wystarczyło jedno spojrzenie w maleńkie oczy, by wiedzieć, że świat ludzi nie może być do końca zły, skoro jego częścią są również dzieci. Nie wiem nadal czym jest komputer i telewizor, ale jeszcze zapytam o to starego kraba- może on mi to lepiej wytłumaczy, bo przecież czasami bywa na brzegu. Obiecałam dziewczynce, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Powiedziała, że za rok, o tej samej porze i w tym samym miejscu będzie na mnie czekać. Do tego czasu mały koralik będzie mi przypominał o naszym spotkaniu. Wiesz, to bardzo dziwne, ale po raz pierwszy spotkałam człowieka, który nie był zdziwiony, że ja istnieję. Czy bycie syreną to coś niewiarygodnego?

          A teraz kończę pisanie i wskakuję do muszli, bo zrobiło się już późno i mama każe spać. Dobranoc, Pamiętniczku.

          Skomentuj


            #20
            Odp: konkurs "Barbie i podwodna tajemnica"

            Dawno, dawno temu za siedmioma koralowcami, za siedmioma ukwiałami mieszkała Barbie syrenka. Miała na imię Izabela. Pewnego pięknego dnia wybarała się na wycieczkę ze swoimi przyjaciółmi. Odpłyneła dość daleko od rodzinnego pałacu, w którym było 120 komnat i 1 jedna łazienka w jednej komnacie. Była już na granicy królestwa, gdy wokól zapanowała ciemność. Syrenka stwierdziła, że nie wie gdzie jest - zgubiła się. Krążyła wiele godzin w ciemności i gęstym morskim lesie. Na końcu tego lasu znalazła olbrzymią polanę. Zmęczona usiadła na skraju tej polany.

            Po chwili zobaczyła światła zbliżające się z zatrważającą prędkością. Na szczęście to nie był morski potwór o 1000u oczy, ale jej przyjaciółki Maja-Bella, Perełka i Jasmina, które w ślad za księżniczką wysłal król Tryton. Jechały powozem muszlowym zaprzężonym w 8 koników morskich. Przyjaciółki zabrały ją do pałacu, gdzie kucharka ośmiornica przygotowa dla wygłodniałych syren pyszny puding z glonów.

            Po krótkiej zabawie przyjaciółki poszły spać do swoich komnat, a Izabela również zmęczona zasneła w swojej perłowej wannie .

            Tak się kończy nasz historia.

            Skomentuj


              #21
              Odp: konkurs "Barbie i podwodna tajemnica"

              Dwie Syrenki w akcji.
              Działo się to bardzo dawno temu,gdy jeszcze nie było nawet statków...a w głębinach morskich żyło mnóstwo kolorowych pięknych ryb o których możemy tylko pomarzyć.Na dnie morza Bałtyckiego mieszkała piękna syrenka Marta która za parę miesięcy miała skończyć wodne przedszkole i syrenka Agatka która to przedszkole dopiero zaczynała... Jak zwykle Marta obudziła się pierwsza i oczywiście chciała obudzić siostrę i rodziców bo przecież szkoda dnia na sen.Gdy nikt jednak nie reagował Marta popłynęła upolować jakiś smaczny plankton na śniadanie względnie jakieś małe ślimaczki na przystawkę bo jak zwykle rano była bardzo głodna.W końcu wstała mama i zrobiła kawę przypiekając na patelni plankton z kawiorem zakupionym w podwodnym supermarkecie. Poem wyczesała włosy Marcie co nie było proste bo pełno wodorostów się w nich zaplątało. Syrenka Agata pozmywała po śniadaniu i syreny rozpoczęły normalny dzień pełen kłótni,wrzasków i ciągłego przekomarzania co jak zwykle denerwowało rodziców. Potem ubrały się w piękne suknie z muszel i odprowadzone zostały przez tatę do wodnego przedszkola a mama popłynęła do pracy w podwodnej aptece dostarczającej leki dla chorujących wodnych stworów...

              Skomentuj


                #22
                Odp: konkurs "Barbie i podwodna tajemnica"

                Mogłoby się wydawać, że syrenki prowadza bardzo błogie życie- całe dnie pływają po ocenie, obserwuja piekno podmorskiej przyrody, czasem wysiadują na skałach i czeszą swoje piękne, długie włosy. Jednak nie jest tak codziennie. Nasza syrenka wstała rano, zjadła śniadanie, uczesała swe włosy i wybrała się na morski spacer po okolicy. Nagle ujrzała cos bardzo dziwnego. Postanowiła podpłynąć bliżej. Kiedy była już na tyle blisko, żeby zobaczyć tę dziwną rzecz ktoś do niej podpłynął. To był mężczyzna, ubrany w dziwny, czarny strój, który świcił się tak jak rybie łuski. Syrenka szybko schowała się za skały, a tajemniczy osobnik jej nie zauważył. Mężczyzna siłował się z nieznanym przedmiotem, próbował go podnieść, otworzyć, przeciągnać-ale przedmiot nie ruszył się nawet na centymetr. Nurek był bardzo zdenerwowany i zrezygnował juz z dalszych prób. Wypłynął na powierzchnię wody. Syrenka znów podpłynęła do przedmiotu. Była to czarna skrzynka, która wydawała piskliwy dźwięk. Syrenka pomyślała, że ten dźwięk przypomina mowę jej przyjaciół orek. Zaraz sobie zdała sprawę, że łowcy orek mają specjalne maszyny, dzieki którym przywołuja orki i potem je zabijają. Postanowiła pozbyc się tego urządzenia zanim nurek znów spróbuje odzyskać ją. Syrenka popłynęła po swoje przyjaciółki i przyjaciół. Razem udało im się podnieść maszynę, a potem zniszczyć ją. Byli bardzo szczęśliwi, ponieważ na pewno uratowali chociaż niektórych swoich przyjaciół. Ten dzień Syrenka zapamięta na długo.
                Last edited by OlKaW; 18-03-2010, 13:57.

                Skomentuj

                •    
                     

                  #23
                  Odp: konkurs "Barbie i podwodna tajemnica"

                  Betti z przyjaciółkami syrenkami wybrały się na plażę. Usłyszały przecudny śpiew. Zaciekawione weszły do wody i popłynęły w tym kierunku. Odnalazły osobę, która śpiewała. To była bardzo smutna... syrena, która płynęła do swojego ukochanego, ale została złapana w sieci. Udało jej się uwolnić lecz straciła orientację i zabłądziła. Postanowiły, że jej pomogą.
                  Opowiedziała syrenom o swoim Stevenie, który był syrenem i mieszkał w podwodnym mieście zwanym Miastem Syren. Bardzo chciały go poznać, bo jeszcze nigdy nie widziały chłopaka z syrenim ogonem. I koniecznie chciały zobaczyć miasto, w którym mieszkały wyłącznie syreny.
                  Dzięki wskazówkom Evy odnalazły wyspę nieopodal której znajdowało się podwodne miasto. Nagle usłyszały bardzo smutny śpiew. To stęskniony i zmartwiony Steven wołał swoją Evę. Zakochani byli bardzo szczęśliwi, że się spotkali. Pocałunkom nie było końca.
                  Wdzięczny Steven zaprosił syrenki do Miasta Syren. Zanurkowali. Ich oczom ukazało się najprawdziwsze syrenie miasto. Były w nim domy z muszli, pałace i nawet teatr, w którym występowały syreny oraz opera, w której śpiewały. Syrenki były bardzo wzruszone i szczerze zachwycone tym miejscem.
                  Był tam także pałac, w którym mieszkała najprawdziwsza królowa Syren. Bardzo chciala poznać Betti i jej przyjaciółki. Eve i Steven przedstawili jej syrenki. Królowa zaproponowała, żeby zamieszkały w podwodnym mieście. Uważała, że tu jest ich dom. Jednak Betti i jej przyjaciółki były innego zdania.
                  Królowa Syren podarowała im trzy perły, które miały czarodziejską moc. Wystarczyło ich dotknąć by skontaktować się z Miastem Syren. Wymogła na nich przysięgę, że nigdy nikomu nie powiedzą o tym mieście, gdyż mogłoby zostać zniszczone przez złych ludzi.
                  Syrenki musiały wracać do domu. Eve i Steven zaprosili je na swój ślub, który miał się odbyć w czasie pełni księżyca. Obiecały, że przypłyną.
                  Kiedy Betti dotknęła swojej perły, usłyszała przecudny śpiew Evy. Choć dzieliło je wiele kilometrów, mogły ze sobą rozmawiać.
                  Trzy tygodnie później wróciły do Miasta Syren. Do białego rana bawiły się na weselu Eve i Stevena.
                  A ja tam byłam, sok z wodorostów piłam i wszystko Wam opisałam... ;-)
                  Last edited by apoccalipsa; 18-03-2010, 19:12.

                  Skomentuj


                    #24
                    Odp: konkurs "Barbie i podwodna tajemnica"

                    Na naszym Oceanie Bałtyckim znajduje się najpiękniejsza rafa koralowa na świecie, tak piękna jak magiczny podwodny ogród, w którym znajdują się najpiękniesze rośliny oraz niespotykane kolorowe rybki. Na Morzu Bałtyckim leży mała zielona wyspa, otoczona jest piaszczystymi , złotymi plażami. Na tej magicznej wyspie stoi jedna chatka a w niej wraz ze swoimi rodzicami mieszka rodzeństwo - Ola i Maciek.
                    Pewnego słonecznego dnia rodzice Oli i Maćka mieli mnóstwo roboty- tat łowił ryby a mama już od samego rana sprzątała i gotowała pyszności.
                    Poziom wody w morzu opad i obydwoje z samego rana pobiegli się na spacer po rafie - uwielbiali, gdy na wyspie był odpływ, bo dopiero wtedy udawało znależć coś tajemiczo- pięknego. Tak też było i tym razem...
                    Podczas wędrówki po rafie zauważyli przy skałach, ze coś pięknie połuskuje w tafli wody. Oczywiście obydwojgu przyszła na myśl , że znaleźli skarb - tak się uradowali , ze postanowili urządzić zawody - kto pierwszy ten lepszy.
                    Gdy podeszli bliżej oniemieli ze zdziwienia - na rafie koralowej, przy skałach siedziała i płakała syrenka morska - tak prawdziwa piękna syrenka morska.
                    - Witaj syrenko, jak Ci na imię? - zapytały dzieci
                    - Valentina
                    - Dlaczego jesteś smutna? Opowiedz nam swoją historię a my chętnie Ci pomożemy - powiedziała Ola
                    - Dzisiaj rano była taka piękna pogoda, więc postanowiliśmy ja i reszta moich przyjaciół syren, że wybierzemy się na maą jazdę na delfinach po Morzu Bałtyckim. Odpłyneliśmy od naszego podwodnego miasta bardzo daleko, nagle ... zobaczyliśmy wielkiego rekina. Wszystkie delfiny dosłownie się rozpłynęli, a rekin nie wiem dlaczego upatrzył sobie mnie oraz mojego przyjaciela delfinka - Bellę. Bella płynęła ze wszystkich sił, ale rekin to cwana bestia i nas doganiał, w pewnym momencie Bella tak mocno skręciła, ze ja spadłam z jej grzbietu a ona popłynęła dalej a wraz z nią - rekin.
                    Ja zupełnie straciłam orientację i nie wiem jak trafić do domu... - popłakała się syrenka.
                    -Nie martw się - przytuliła ją do siebie Ola.
                    Maciek szybkim krokiem poszedł do domu i zapytał się taty czy może pożyczyć od niego łódź - bo chce sobie popływać - tata zgodził się.
                    Poprosił mamę o zrobienie dużo jedzenia i wypłynęli....
                    Kiedy wyspa zniknęła im z oczu , poprosiła syrenkę o zaśpiewanie piosenki - w dzieciństwie mama opowiadała jej bajki o syrenkach i o ich pięknych głosach .
                    Valeriane zaczęła śpiewać, głos miała przepiekny i każdy się nim zachwycał - nie tylko Ola z Mackiem ale również zaczęły przypływać ryby. było ich coraz więcej i więcej- gdy syrenka skończyła śpiewać - wszyscy usłyszeli głos delfina -tak to była Bella a wraz z nią inne delfinki z syrenami.
                    Maciek podniósł Valentinę i zaniósł ją do wody- syrenka skoczyła do wody robiąc chyba z 5 obrotów po czym słychac było głośne PLUM
                    - Jak ja się Wam odwdzięczę , uratowaliście mi życie , dziękuję Wam- po czymmachnęła swoim syreńskim ogonem i popłynęła bliżej by przywitaj się z Bellą oraz innymi syrenami.
                    Dzieci wróciły do domu - tat przywitał ich na plaży i razem poszli na obiad, który jak co dzień przygotowała im mama.
                    Wieczorem, cała rodzina udała się na spacer- gdy tak chodzili po rozgrzanej jeszcze plaży zauważyli ogromną skrzynię a na niej wielką kartkę
                    "Dziękuję serdecznie Macieju i Aleksandro za uratowanie mojej córki Valentiny - Król Posejdon"
                    Od tej pory domek Macieja i Oli mieni się wszystkimi kolorami tęczy. Wygląda jakby był z bajki ....

                    Skomentuj


                      #25
                      Odp: konkurs "Barbie i podwodna tajemnica"

                      Gdybym tak jednego dnia (oczywiście słoneczna sobota), mogła zwiedzić wodny świat, zmienić się w syrenkę małą, co ma burzę tęczowych loków, przeżyć przygód co nie miara, to bym wstała wcześnie rano, przywitała się z mamą i tatą, i znalazła przyjaciela, może być kolega z przedszkola, razem byśmy podpłynęli do dziecięcej restauracji na śniadanie z wodorostów morskich (dobre na kości i włosy i popili słodką wodą mineralną, później syci po dobrym posiłku, czkałaby nas przejażdżka naszym towarzyszem konikiem morskim do morskiej bawialni, pobrykać z przyjaciółmi na koralowej zjeżdżalni i pościgać się na żółwim torze wyścigowym, potem jeszcze na dokładkę na delfinie, nieco strasznie, wypłynięcie na powierzchnię i zabawę w morskich falach, a na koniec już spokojniej pojeździć na rybkach jak na karuzeli, a gdy zbliża się pora obiadu szybciutko do domu mknę, by nie spóźnić się wcale na pyszne danie z perłowej masy (dobre na ząbki) i surówki koralowej (dobrej na skórę), po obiedzie drzemka krótka by mieć siły na dalszy dzień cały, do wieczora zwiedzać, pędzić przez morskie tonie, tak więc po południu, pełna nowych sił witalnych, pragnę teraz zwiedzić pałac króla, poznać jego dzieci wszystkie i pobawić się z nimi troszkę, bajkowymi zabawkami, uraczona opowieściami opiekunki, po tej całej zabawie wspaniałej, udać się do wróżki naszej, pięknej pani krabiny, poprosić by pokazała mi w filmie ludzki świat, po seansie jest już wieczór, więc pora spać, cały dzień piękny i zabawny, wśród przyjaciół, niech teraz sen błogi, zawita w moim pokoiku z morskiej muszli, niech coś miłego mi się przyśni.

                      Skomentuj

                      •    
                           

                        #26
                        Odp: konkurs "Barbie i podwodna tajemnica"

                        To miała być fantastyczna sobota syrenki Emilki. Rodzice obiecali wspólny wyjazd do Zatoki Delfinów i dlatego mała syrenka już od samego rana była strasznie podekscytowana. Szybko założyła swój nowy tęczowy syreni ogonek, wygładziła łuski, zaostrzyła płetwy i wyczesała swoje długie blond włoski. Szybko zjadała śniadanko, umyła ząbki i kiedy już miała wsiadać z rodzicami do meduzochodu nagle zauważyła brak swojego delfinaska – przytulaska.
                        A przecież bez delfinaska – przytulaska wyprawa do Zatoki Delfinów była niemożliwa. Delfinek był jedyną przytulanką jaką miała syrenka. Emilka odkryła go we wraku starego statku, który osiadł na dnie morza w pobliżu ich jaskini i była do niego bardzo przywiązana. Rodzice opowiedzieli Emilce, że takie maskotki posiadają dzieci żyjące na lądzie, dlatego syrenka była dumna z posiadania ziemskiej zabawki.
                        Cała rodzinka ruszyła więc na poszukiwania delfinka – zaglądali do krabołóżek, pod żółwiostołki, do płaszczkoszafek, ale nigdzie go nie było. Zapłakana Emilka sprawdzała nawet w najciemniejszych zakątkach syreniej jaskini, ale po delfinku nie było śladu. I kiedy już mieli odwoływać cały wyjazd i dzwonić na syrenolicję; zadzwoniła babcia Marysia z najwspanialszą podwodną wiadomością – Emilka zostawiła wczoraj u niej swojego delfinaska – przytulaska, więc po drodze do Zatoki Delfinów będą go mogli odebrać. Syrenka Emilka z radości zatańczyła swój ulubiony Krabo – dance, a rodziców obdarzyła słodkimi całusami.
                        A jak było w Zatoce Delfinów? Dowiecie się w kolejnym odcinku przygód syrenki Emilki.

                        Skomentuj


                          #27
                          Odp: konkurs "Barbie i podwodna tajemnica"

                          To był przepiękny dzień. W podwodnym królestwie król Teofil właśnie zorganizował bal dla mieszkańców podwodnej krainy.
                          Goście tłumnie przybywali. Była muzyka, tańce i kolorowe stroje. Głównym punktem programu był taniec córek króla wokół wielkiej muszli, z której pod koniec śpiewu miała wyjśc syrenka Weronika i zachwycić gości swoim śpiewem. Niestety, wszyscy przestali śpiewać a syrenki Weroniki nie było...Król się bardzo zezłościł.
                          A Weronika, była bardzo ciekawską syrenką, i znalazła pod wodą wrak starego statku i postanowiła tam popłynąć żeby zobaczyć co tam ukryli ludzie. Pod pokładem było ciemno i ponuro. Ale syrence się to podobało. Fikała koziołki i szukała skarbów. Obserwował ją w ukryciu zły rekin, który tylko czekał na odpowiedni moment żeby zaatakować syrenkę! Gdy drapieżnik się rzucił na dziewczynkę ta na szczęście nie straciła głowy i prześliznęła sie przez koło wielkiego łańcucha od kotwicy. Rekin płynął za nią jednak był za gruby i utknął w kole. Syrenka była zadowolona i wróciła do zamku a tam...
                          Król się bardzo złościł na córkę, jednak, gdy Weronika opowiedziała mu o przygodzie z rekinem, król stwierdził, że jest dumny z córki i kazał jej przyrzec, że następnym razem zaśpiewa dla wszystkich mieszkańców morza. Weronika się zgodziła i zatańczyła z tatą przepiękny podwodny walc.
                          Zmęczona i szczęśliwa położyła się spać, aby nabrać siły na kolejne przygody w podwodnym świecie.

                          Skomentuj


                            #28
                            Odp: konkurs "Barbie i podwodna tajemnica"

                            Dzisiejszy dzień Syrenki morskiej zapowiadał się całkiem zwyczajnie.
                            Płynąc sobie po Ocenie Spokojnym natknęła się na rafę koralową.Wśród barwnej rafy i glonów zauważyła częściowo otwartą wielką muszlę.Pomyślała sobie-
                            ,,Kto tam mieszka w tym pięknym domku"?
                            Zajrzała do środka i...zaniemówiła z wrażenia.W środku muszli znalazła maleńką syrenkę zawiniętą w różowy becik i maleńką karteczkę.Na karteczce napisano:
                            ,,To prezent dla Ciebie Syrenko Marzenko- to Twoja córeczka".Neptun.
                            ,,Nareszcie Neptun Bóg mórz wysłuchał naszych próśb-tak marzyliśmy o dziecku"-krzyknęła z radości Syrena Marzenka.
                            Popłynęła szybciutko do domu w rękach trzymając piękną muszlę z równie piękną córunią.
                            Zjawiła się w domu,jej mąż Delfin Antonii bardzo się ucieszył.W chwili,gdy zauważył niespodziankę jaką mu żona sprawiła podskoczył z radości i puścił fontannę z wody na jego głowie.
                            Szczęśliwi rodzice postanowili swojej córuni dać na imię Melania.
                            Antonii jak już ochłonął, zaproponował Syrence Marzence,aby została z malutką Melanią w domu,a on popłynie do sklepu ,,Super narybek" i kupi potrzebne rzeczy dla ich córeczki.Marzenka napisała Antoniemu długą listę zakupów rzeczy,które są potrzebne dla Melanii.Nie brakowało na niej oczywiście grzechotek w kształcie rozgwiazdy,gryzaka w kształcie meduzy,maskotki ośmiornicy i wielu innych ślicznych zabawek.
                            Tak powolutku zaczęli urządzać swoje nowe życie Syrenka Marzenka,Delfin Antonii i Syreniątko Melania.
                            Żyli razem długo i szczęśliwie.

                            Skomentuj


                              #29
                              Spełnione marzenie

                              Mała Syrenka pomyślała, że wreszcie spełni się marzenie jej życia. Trzymała w dłoniach upragnioną "muszlę marzeń", której poszukiwała wytrwale od momentu, kiedy babcia opowiedziała jej legendę o muszli… bajkę, jak jej się wówczas wydawało... Jednak nie była to bajka i właśnie w tym momencie mała syrenka wypowiadała na głos swoje życzenie: "Pragnę stać się dziewczynką, choćby na jeden dzień". Zerwał się sztorm, wielki podwodny wir chwycił syrenkę w swoje szpony i zaczął nią kręcić dokoła jak marionetką. Syrenka poczuła, że unosi się ku górze, z coś dziwnego zaczyna dziać się z jej ciałem. Jednocześnie z oddali dochodził do niej głos: "Twe życzenie się spełnia, mała syrenko. Ale pamiętaj, życzenia bywają niebezpieczne. Jeśli zmienisz zdanie i zechcesz powrócić do tych, którzy Cię kochają, nim słońce zajdzie musisz wypowiedzieć...". Syrenka była pod takim wrażeniem przemian, które zachodziły w jej ciele, że nie słuchała dalej. O tym, o byciu dziewczynką, o zamieszkaniu na pięknej plaży ze złotym piaskiem, oglądaniu słońca, które codziennie pieści ludzką skórę i spacerowaniu po mokrej i soczystej trawie - o tym wszystkim, co słyszała do tej pory z opowiadań starszych syren - marzyła przez całe swoje niedługie życie. Teraz marzenie się spełnia, dlaczego miałaby zechcieć wracać do swojej nudnej codzienności?
                              - O nie!- pomyślała - nigdy tu nie wrócę
                              W tym momencie wir wyrzucił syrenkę nad powierzchnię wody...
                              Mała syrenka poczuła w ustach piasek...
                              Otworzyła oczy i oślepiło ją jasne światło. W wodzie nigdy coś podobnego jej się nie przytrafiło tam wszystko było delikatne: delikatny szum wody, delikatne światło... Delikatnie uniosła się na ramionach i rozejrzała się dokoła. A dokoła rozciągała się przepiękna plaża, złoty piasek, nieco dalej, w głąb lądu, zielona soczysta trawa, dalej drzewa, a wytężając bardziej wzrok, dostrzec można było piękne budowle, chyba domy, w których, jak pamiętała z opowiadać, mieszkają ludzie.
                              W tym momencie Syrenka spojrzała na swój ogon... Ale ogona, zakończonego złotą płetwą (odziedziczoną po tacie królu, z której była taka dumna) już nie było. Zamiast niego leżały przed nią dwie długie i zgrabne nóżki, zakończone małymi, śmiesznymi końcówkami (paluszkami, jeśli dobrze pamiętała...). Delikatnie nimi poruszała i roześmiała się, tak bardzo zabawne wydały jej się jej własne stopy.
                              - Skoro mam stopy, pewnie umiem chodzić - pomyślała i spróbowała wstać. Wyszło to nieco niezgrabnie, ale okazało się, że można utrzymać równowagę na tych dwóch kończynach. Dziwne było to, że chyba przytyła, bo w wodzie nigdy nie czuła się taka ciężka, jak teraz. Ale co tam, nigdy nie była grubaskiem, więc kilka dodatkowych kilogramów nie zaszkodzi.
                              - Na szczęście mam na sobie ubranie - pomyślała i ruszyła wzdłuż plaży.
                              Wiatr zaczął szarpać jej długie włosy. W wodzie nigdy nie miała z nimi problemu. Skręciła więc w stronę soczystej trawy, aby jakimś źdźbłem związać swoje niesforne loki. Stając na trawie poczuła bolesne ukłucie w stopę.
                              - Auuu - zawołała Syrenka i chcąc podnieść nogę, przewróciła się, Zapomniała, że to, co mogła robić bez problemu w wodzie, nie jest możliwe do zrobienia na lądzie. Nie da się podnieść nogi do góry, jeśli ktoś nie umie stać na jednej, a ona nie potrafiła tego.
                              W tym samym momencie usłyszała niedaleko siebie głosy:
                              - Oj nie!!! Oddawaj, to moje...- ktoś dziko wrzeszczał
                              - A właśnie, że moje, ty mała chciwusko!!!
                              - Mojeeee !!!! Powiem mamie !!!!! Buuuuuu - ktoś zaczął strasznie zawodzić.
                              Zaciekawiona syrenka wstała i lekko utykając podążyła w kierunku dwójki dzieci.
                              - Dzień dobry – zawołała do nich i pomachała dłonią.
                              Chłopiec przestał wyrywać dziewczynce łopatkę i zerknął na nią z zainteresowaniem. Mała dziewczynka otarła ostatnie łzy, które widniały na policzkach i uśmiechnęła się.
                              - Dzień dobry – powtórzyła Syrenka – jestem Syrenka, a Wy jak się nazywacie?
                              - Syrenka? – burknął chłopczyk – A co to za imię? Syrenka – sarenka – zaczął przedrzeźniać
                              Mała Syrenka spojrzała na niego zdziwiona. Pierwszy raz spotkała się z tak nieprzyjemnym przyjęciem. Do tej pory wszyscy w podwodnym królestwie byli dla mniej mili.
                              - Cześć, ja jestem Ania, a to mój brat Tomek – powiedziała mała dziewczynka – nie przejmuj się nim. On tak zawsze… - i wyciągnęła do Syrenki dłoń na powitanie.
                              - Przyjechałaś tu na wakacje? – zapytała Ania - Nie widziałam Cię wcześniej….
                              - Hmmm…- Syrenka się zarumieniła – tak, na wakacje – jej rumieniec stał się jeszcze większy. Tak bardzo nie lubiła kłamać, tata mówił, że to jest bardzo brzydki nawyk – kłamstwo.
                              - A skąd jesteś? – pytała daje Ania
                              - Hmmm… z tamtąd – Syrenka pokazała w stronę wody, nie kłamiąc tym razem.
                              Ania zdziwiła się, ale o nic już nie pytała, bo usłyszała wołanie mamy.
                              - Czas na obiad, chodź z nami – złapała Syrenkę za rękę i pociągnęła ją w kierunku swojego domu. Syrenka po raz pierwszy przekroczyła próg ludzkiego mieszkania. Pięknie pachniało… W kuchni, przy stole stała Duża Pani.
                              - Mamo, to Syrenka, moja nowa koleżanka – zawołała Ania
                              - Dzień dobry – powiedziała Mama Ani – myjcie ręce i zapraszam na obiad.
                              Syrenka weszła z Anią do łazienki. Dopiero teraz zauważyła, że jej dłonie są prawie czarne. Dziwne, bardzo dziwne… skąd się wzięło na jej dłoniach to paskudztwo. W wodzie nigdy się z czymś takim nie spotkała. A jeszcze dziwniejsze było to, że w domu Ani woda była zamknięta w metalowych rurkach. W momencie przekręcenia śrubki zaczynała lecieć. Ania kazała też jej obracać w dłoniach dziwny kawałek „czegoś”, który po chwili zaczął zamieniać się w maleńkie bańki.
                              - Ale super – zaśmiała się Syrenka.
                              Na obiad był kurczak. Syrenka z przerażeniem spojrzała na coś, co niedawno zapewne chodziło po czyimś podwórku. W oczach pojawiły się łzy i nie dała rady przełknąć ani kęsa… Jej mamusia zazwyczaj podawała na obiad glony z różnymi sosami. Och, Syrenka po raz pierwszy zatęskniła do swojej mamy…
                              Po obiedzie dziewczynki wyszły do ogrodu. Drzewa owocowe obsypane były kwiatami, które zamieniały zwykły mały ogródek w magiczne miejsce.
                              - Ależ tu pięknie – zachwyciła się, wrażliwa Syrenka
                              - Pięknie? – Ania zdziwiła się – Gdyby tatuś kupił nam ogromną piaskownicę i taką wielką zjeżdżalni1), wtedy byłoby tu pięknie… teraz jest tu nudno – bąknęła dziewczynka.
                              - Ależ nie – Syrenka się uśmiechnęła – spójrz na te kwiaty, spójrz na małe ptaszki, które na nich siadają, na pszczoły, których bzyczenie jest muzyką dla mych uszu…
                              - Pszczoły żądlą… - niepewnie szepnęła Ania – boję się ich…
                              - Nie wszystko, co wydaje nam się niebezpieczne, jest takie w rzeczywistości. Jeśli nie będziesz robiła krzywdy pszczołom, one na pewno nie zrobią krzywdy Tobie… One chcą tylko trochę nektaru z tych pięknych kwiatów, żebyś mogła jeść miód później…
                              - Skąd to wiesz? – oczy Ani zrobiły się okrągłe ze zdziwienia
                              - Ze szkoły – odpowiedziała Syrenka – na każdych zajęciach Pani opowiada nam piękne historie o życiu na ziemi…
                              - Nie lubię szkoły – zasmuciła się Ania – ja lubię wakacje…
                              - Ależ szkoła jest bardzo ciekawa, tyle można się tam dowiedzieć… - Syrenka zamachała aż rękoma z wrażenia.
                              - A czego jeszcze dowiedziałaś się w tej szkole? – zapytała Ania
                              Przez następne kilka godzin obie dziewczynki siedziały w ogrodzie i opowiadały sobie różne historie. Część z nich wydawała się Ani dziwna, ale nowa koleżanka bardzo jej się spodobała i polubiła to jej „bujanie w obłokach”. Powolutku zaczęło zmierzchać. Mama wyjrzała z domu i wspomniała, że za chwilę czas iść do łóżka.
                              Syrenka nagle posmutniała i zatęskniła za rodzicami i niesfornym bratem. Na ziemi jest fajnie, chociaż nogi bolą od chodzenia i trzeba myć ręce przed jedzeniem, bo w dziwny sposób się brudzą… no i jedzą zwierzęta… ona by tak nie mogła. I taką wielką ma ochotę na sok z wodorostów, który mamusia zawsze dawała jej przed spaniem. Powodował kolorowe sny… I tak bardzo tęskni za swoimi przyjaciółmi… i ubranie jest już brudne, a pod wodą wszystko było takie czyściutkie, wprost lśniło czystością, a ona przecież kocha czystość…
                              I w tym momencie syrenka zapragnęła być ponownie Syrenką, mieć swój piękny ogon ze złotą płetwą, czuć się lekko, być zawsze czystą i chodzić do szkoły, którą kochała…
                              Słońce zbliżało się już do linii horyzontu, Syrenka zerwała się na równe nogi i zaczęła biec w stronę plaży… W oddali słyszała głos Ani, która prosiła, aby jeszcze chwilę z nią posiedziała, ale Syrenka marzyła o jednym:
                              - Chcę być znowu syreną, chcę mieć ogon – zawołała, ale nic się nie stało. Nadał miała nogi zakończone śmiesznymi końcówkami i rozwiane włosy, które wpadały jej do oczu…
                              Ostatnie promienie słońca padły na jej twarz, po której spływały dziwne, słone kropelki… Cóż, tak właśnie ludzie wyrażają żal, a Syrenka – dziewczynka bardzo żałowała, że za chwilę na zawsze straci swój ogon i na zawsze już pozostanie człowiekiem…
                              - Pragnę być Syreną – wykrzyczała w rozpaczy, kiedy ostatni skrawek słońca skrył się za horyzontem.
                              Załamana Syrenka poczuła, że opuszczają ją siły, nie da rady dłużej stać na nogach, których o poranku tak bardzo pragnęła, poczuła, że mdleje…
                              Coś mokrego dotknęło jej twarzy…
                              - Córeczko – szepnęła mama- dobrze się czujesz?
                              Syrenka otworzyła oczy i ujrzała nad sobą uśmiechniętą twarz swojej mamy… Spojrzała w dół i z miłością pogłaskała swój piękny ogon zakończony złotą płetwą…
                              Czasami, gdy marzenia się spełniają, okazuje się, że zanim się spełniły było nam lepiej… ale, aby się o tym przekonać, muszą się spełnić…

                              Skomentuj


                                #30
                                Odp: konkurs "Barbie i podwodna tajemnica"

                                Był piękny, letni dzień. Słońce wznosiło się coraz wyżej.
                                Złociste, ciepłe promyki nieśmiało przedzierały się przez mieniące fale morskie, docierając, aż do głębin.
                                Tam na dnie morza w malutkim domku spała w swojej muszelce mała syrenka -Syrella.
                                Gdy jeden z promyków oświetlił twarz syrenki, obudziła się, przecierając swoje duże, błękitne oczy.
                                Syrenka miała piękny sen co sprawiło, że wstała w wyśmienitym humorze.
                                Postanowiła, że wybierze się na wycieczkę. Najpierw jednak popłynęła odwiedzić swoich przyjaciół -dwa sympatyczne delfinki.
                                Delfinki lubiły towarzystwo małej syrenki, ponieważ zawsze świetnie się razem bawili i mieli dużo przygód.
                                Syrella zaproponowała przyjaciołom aby wyruszyli razem z nią na zaplanowaną wycieczkę. Cała trójka zaraz była w drodze, aby zobaczyć wielkie koralowce.
                                Gdy dotarli na miejsce, podziwiali z zachwytem korale, które przypominały wielki kolorowy ogród.
                                W pewnej chwili syrenka dostrzegła pod jednym z korali coś błyszczącego.
                                Wyciągnęła rękę i podniosła maleńką migoczącą gwiazdkę.
                                Nagle! Gwiazdka rozbłysła, morze zawirowało i zrobiło się ciemno.
                                Syrella zmieniła się w prawdziwą kobietę. Była na jakiejś wyspie, Na której stał bogato zdobiony pałac. Syrella podeszła do wielkiego, złoconego lustra i oniemiała... Zobaczyła w odbiciu śliczną dziewczynę o długich, kręconych blond włosach, ubraną w białą cudną suknię -wyszywaną perłami i diamencikami. Dziewczyna szykowała się właśnie do ślubu.
                                Chwilę później stała przed ołtarzem z księciem równie pięknie odzianym i niezmiernie przystojnym. Tradycyjnie po zaślubinach, było huczne przyjęcie, na którym mnóstwo ludzi tańczyło przy skocznej muzyce i zajadało się wyszukanymi smakołykami. Syrelli, aż wirowało w głowie od nadmiaru przeżyć.
                                Wnet jednak zapadł zmrok i przyjęcie dobiegło końca.
                                Książę, aby romantycznie zakończyć wieczór, poprosił swoją żonę do tańca i tak tańczyli w blasku księżyca.
                                Jedna z gwiazd na niebie zaczęła jaśniej świecić, aż w pewnym momencie oślepiła swoim światłem nowożeńców.
                                Później, nastała ciemność...
                                Syrella zamknęła oczy i gdy je znów otwarła była z powrotem małą syrenką.
                                Okazało się, że gwiazdka, którą znalazła była zaczarowana i spełniała sny.
                                To właśnie o tym śniła syrenka w nocy. Czar trwał do północy.
                                W morzu zrobiło się bardzo ciemno. Syrenka zbudziła drzemiące delfinki, które zasnęły zmęczone zabawą. Z pomocą świecących ryb cała trójka wróciła do swoich domów.
                                Rozmarzona Syrella wtuliła się w swoją muszelkę i zasnęła.
                                Miała nadzieję, że przyśni jej się dalszy ciąg tej niezwykłej przygody...

                                Skomentuj

                                       
                                Working...
                                X