To były najtrudniejsze miesiące naszego życia. Najpierw podjęcie bardzo trudnej decyzji - urodzić czy nie ?!? Ze względu na mój stan zdrowia (mam chore serce) ciąża była dla mnie dużym zagrożeniem dlatego musiałam zdecydować czy podjąć to ryzyko czy poczekać - 20 lat jak powiedziała lekarka (wtedy miałabym ok 45lat). Razem z narzeczonym zdecydowaliśmy, że skoro zaszłam w ciążę mimo zabezpieczeń jakie stosowaliśmy to coś w tym musi być i postanowiliśmy podjąć to ryzyko.
Na początku nie było tak źle, ciąża przebiegała dobrze, nie miałam żadnych typowych objawów jak mdłości, bóle piersi itp.
Trudny okres zaczął się jak musiałam w 6 miesiącu iść do szpitala i zostać tam już do porodu. Ale dzięki wsparciu Mojego Ukochanego i rodziny udało mi się przetrwać te trudne chwile. W końcu doczekałam rozwiązania, Malutka urodziła się w 35 tyg. ciąży przez cesarskie cięcie (dłużej czekać nie mogliśmy ze względu na mnie i cesarka była konieczna). Niestety poród był w innym szpitalu niż później przewieziono dziecko. Jednyne co mogłam to widzieć je na zdjęciu.
Nasze obawy co do tej ciąży były jednak skierowane trochę w złym kierunku, powieważ ja zniosłam ciążę i poród dosyć dobrze, niestety z Malutką było źle. To był najgorszy tydzień mojego życia, nie mogłam być przy małej, bo leżałam w innym szpitalu i dochodziłam do siebie. Asia urodziła się z wrodzonym zapaleniem płuc, miała problemy z jelitami nie oddychała sama i dużo innych.
Urodziła się w poniedziałek - do piątku było bez zmian, pod respiratorem, na antybiotykach ...
W piątek dowiedziałam się, że w poniedziałek wypisują mnie ze szpitala do domu, w końcu zobaczę Asię - pomyślałam
Powiedziałam mojej mamie, że jak będzie w sobotę u Asi to ma jej powiedzieć, że musi wyzdrowieć bo mama wychodzi ze szpitala i ona też musi być zdrowa.
I wtedy zdarzył się cud. Tego samego dnia jak mama była u niej i powiedziała o tym, lekarze próbowali kolejny raz odłączyć Asię od respiratora i....
UDAŁO SIĘ !!!!!!!!!! to była najlepsza wiadomość jaką usłyszałam.
Gdy poszłam do niej w poniedziałek było z nią coraz lepiej, jak ją zobaczyłam to tak się wzruszyłam, że musieli mnie wyprowadzać od niej, tak płakałam - były to łzy szczęścia
Teraz Asia ma 9 miesięcy po tamtych wydarzeniach nie ma śladu
jest śliczną i kochaną dziewczynką, rozwija się bardzo dobrze, jest bardzo "żywa", ruchliwa, i ciągle się uśmiecha. 
To jest nasz SKARB !!!!!!!!
Na początku nie było tak źle, ciąża przebiegała dobrze, nie miałam żadnych typowych objawów jak mdłości, bóle piersi itp.
Trudny okres zaczął się jak musiałam w 6 miesiącu iść do szpitala i zostać tam już do porodu. Ale dzięki wsparciu Mojego Ukochanego i rodziny udało mi się przetrwać te trudne chwile. W końcu doczekałam rozwiązania, Malutka urodziła się w 35 tyg. ciąży przez cesarskie cięcie (dłużej czekać nie mogliśmy ze względu na mnie i cesarka była konieczna). Niestety poród był w innym szpitalu niż później przewieziono dziecko. Jednyne co mogłam to widzieć je na zdjęciu.
Nasze obawy co do tej ciąży były jednak skierowane trochę w złym kierunku, powieważ ja zniosłam ciążę i poród dosyć dobrze, niestety z Malutką było źle. To był najgorszy tydzień mojego życia, nie mogłam być przy małej, bo leżałam w innym szpitalu i dochodziłam do siebie. Asia urodziła się z wrodzonym zapaleniem płuc, miała problemy z jelitami nie oddychała sama i dużo innych.
Urodziła się w poniedziałek - do piątku było bez zmian, pod respiratorem, na antybiotykach ...
W piątek dowiedziałam się, że w poniedziałek wypisują mnie ze szpitala do domu, w końcu zobaczę Asię - pomyślałam

Powiedziałam mojej mamie, że jak będzie w sobotę u Asi to ma jej powiedzieć, że musi wyzdrowieć bo mama wychodzi ze szpitala i ona też musi być zdrowa.
I wtedy zdarzył się cud. Tego samego dnia jak mama była u niej i powiedziała o tym, lekarze próbowali kolejny raz odłączyć Asię od respiratora i....
UDAŁO SIĘ !!!!!!!!!! to była najlepsza wiadomość jaką usłyszałam.
Gdy poszłam do niej w poniedziałek było z nią coraz lepiej, jak ją zobaczyłam to tak się wzruszyłam, że musieli mnie wyprowadzać od niej, tak płakałam - były to łzy szczęścia

Teraz Asia ma 9 miesięcy po tamtych wydarzeniach nie ma śladu


To jest nasz SKARB !!!!!!!!