Odnalazłam siebie w Tobie…
Macierzyństwo ma swoje twarze. Jedną z nich jest czekanie...
W poszarpanej sukience uczuć szłam przez tłum ludzi. Unosiłam twarz wysoko by odnaleźć Twą uśmiechniętą buzię. Wsłuchiwałam się w słowa, by wyłonić choć najmniejszy szept świadczący o Twojej obecności. I wprawdzie uszy słyszały a ciało czuło..., to z niepokojem stwierdzałam, że moje oczy są wciąż ślepe...Tak bardzo chciałam przestać tęsknić... I przestałam już 26-go lipca 2006 roku...Ubrana w falę niespokojnych myśli odnalazłam i ukojenie…i siebie w Tobie….
Drugą: niepokój i ciągła troska, która chyba nie przestaje nam towarzyszyć przez całe życie…które innymi słowy mogę określić:
Na duszy dnie schowałam Cię
ukryłam każde słowo
starannie tkając minuta po minucie
I przykryłam delikatnie dłonią
stając się Twoim pancerzem
(moja definicja matczynej opiekuńczości)
A wszystko to przewiązane jest wstęgą naszej miłości…okryte szalem słów, muślinowym tchnieniem i nadzieją...
Macierzyństwo ma swoje twarze. Jedną z nich jest czekanie...
W poszarpanej sukience uczuć szłam przez tłum ludzi. Unosiłam twarz wysoko by odnaleźć Twą uśmiechniętą buzię. Wsłuchiwałam się w słowa, by wyłonić choć najmniejszy szept świadczący o Twojej obecności. I wprawdzie uszy słyszały a ciało czuło..., to z niepokojem stwierdzałam, że moje oczy są wciąż ślepe...Tak bardzo chciałam przestać tęsknić... I przestałam już 26-go lipca 2006 roku...Ubrana w falę niespokojnych myśli odnalazłam i ukojenie…i siebie w Tobie….
Drugą: niepokój i ciągła troska, która chyba nie przestaje nam towarzyszyć przez całe życie…które innymi słowy mogę określić:
Na duszy dnie schowałam Cię
ukryłam każde słowo
starannie tkając minuta po minucie
I przykryłam delikatnie dłonią
stając się Twoim pancerzem
(moja definicja matczynej opiekuńczości)
A wszystko to przewiązane jest wstęgą naszej miłości…okryte szalem słów, muślinowym tchnieniem i nadzieją...

Skomentuj