Mieliście takie? Wiadomo że ciąża to bardzo specyficzny okres i kobiecie może zupełnie zmienic się osobowość. Często te energiczne stają się ciche i ospałe, kobiety pyskate i zadziorne - melancholijne i płaczliwe itp. A jak to było u Was?
Jeśli chodzi o zachcianki to przez całą ciążę odzywiałam się bardzo zdrowo i bardzo się pilnowałam! Kiedy naszła mnie wielka ochota na coś zakazanego, starałam się sobie wyobrazić, czy moje malusienkie dzieciątko chciało by się teraz napić coli, czy chociażby tylko łyczka piwa? I mi przechodziło. A jednak miałam jedną wielką totalną wpadkę. Mianowicie któregoś dnia naszła mnie tak ogromna ochota na ... MAJONEZ, że dosłownie nie do opanowania. Byłam sama w domu, dopadłam się do słoika i zjadłam niemal cały !!! Boże, jak on mi wtedy smakował!!! (dodam że nigdy nie byłam jakąś wielką entuzjastką majonezu). Nie wiem czy to póżniejsze wyrzuty sumienia spowodowały, czy po prostu fakt że nikt normalny nie jada majonezu w takich ilościach, ale całe popołudnie tamtego pamiętnego dnia spędziłam przewieszona przez sedes.
Innej nocy śniły mi się sliwki. Piękne dorodne fioletowe śliwy. Nad ranem obudziłam męża i powiedziałam że nie zaznam spokoju jeśli mi nie przywiezie dojrzałej i świeżej śliwki. Był środek zimy!!! Co prawda świeżej śliwki się nie doczekałam, ale pod wieczór zjawiła się tesciowa ze śliwkami w słoiku w zalewie własnej oraz powidłami śliwkowymi
Jeśli chodzi o typowe ciążowe wyskoki to było ich również sporo. Na przykład przechodziłam przez coś takiego, co nazywają syndromem wicia gniazda. Moje mieszkanie przez okres tych kilku miesięcy zupełnie zmieniło wygląd, nie zawsze na plus niestety, ale wtedy byłam niczym natchniona. Siedziałam na allegro i kupowałam, meblowałam, zmieniałam, urządzałam... Efekt końcowy to zagracona piwnica poprzez niepotrzebnie zakupione: lampę, 3 rodzaje fototapet, obraz z dzidziusiami (nie wiem gdzie ja go chciałam powiesić, bo na pewno nie w mieszkaniu, chyba na klatce schodowej ), zegar z trupią czaszką (nawet psycholog z powołania nie doszedłby o co mi chodziło ) itp...
Jeśli chodzi o zachcianki to przez całą ciążę odzywiałam się bardzo zdrowo i bardzo się pilnowałam! Kiedy naszła mnie wielka ochota na coś zakazanego, starałam się sobie wyobrazić, czy moje malusienkie dzieciątko chciało by się teraz napić coli, czy chociażby tylko łyczka piwa? I mi przechodziło. A jednak miałam jedną wielką totalną wpadkę. Mianowicie któregoś dnia naszła mnie tak ogromna ochota na ... MAJONEZ, że dosłownie nie do opanowania. Byłam sama w domu, dopadłam się do słoika i zjadłam niemal cały !!! Boże, jak on mi wtedy smakował!!! (dodam że nigdy nie byłam jakąś wielką entuzjastką majonezu). Nie wiem czy to póżniejsze wyrzuty sumienia spowodowały, czy po prostu fakt że nikt normalny nie jada majonezu w takich ilościach, ale całe popołudnie tamtego pamiętnego dnia spędziłam przewieszona przez sedes.
Innej nocy śniły mi się sliwki. Piękne dorodne fioletowe śliwy. Nad ranem obudziłam męża i powiedziałam że nie zaznam spokoju jeśli mi nie przywiezie dojrzałej i świeżej śliwki. Był środek zimy!!! Co prawda świeżej śliwki się nie doczekałam, ale pod wieczór zjawiła się tesciowa ze śliwkami w słoiku w zalewie własnej oraz powidłami śliwkowymi
Jeśli chodzi o typowe ciążowe wyskoki to było ich również sporo. Na przykład przechodziłam przez coś takiego, co nazywają syndromem wicia gniazda. Moje mieszkanie przez okres tych kilku miesięcy zupełnie zmieniło wygląd, nie zawsze na plus niestety, ale wtedy byłam niczym natchniona. Siedziałam na allegro i kupowałam, meblowałam, zmieniałam, urządzałam... Efekt końcowy to zagracona piwnica poprzez niepotrzebnie zakupione: lampę, 3 rodzaje fototapet, obraz z dzidziusiami (nie wiem gdzie ja go chciałam powiesić, bo na pewno nie w mieszkaniu, chyba na klatce schodowej ), zegar z trupią czaszką (nawet psycholog z powołania nie doszedłby o co mi chodziło ) itp...
Skomentuj