Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Sama na porodówkę.

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    Sama na porodówkę.

    Z góry przepraszam, jeśli już taki temat został podjęty, ale nic nie znalazłam.

    Jestem ciekawa, czy któraś z was odważyła by się pojechać sama do szpitala rodzić.
    A może są wśród nas takie odważne kobietki.
    Sama zastanawiam się nad tą opcją, jeśli zaszła by taka konieczność, bo nigdy nic nie wiadomo. Dodam tylko, że do szpitala, gdzie będę rodzić mam 45 km.
    I co wy na to?
    AGATKA 16.04.07r
    Adaś 02.06.09r. o godz. 12.05, 3820g. 56cm.
    W końcu w komplecie
    Pamiętnik Adasia: http://www.bebilon.com.pl/pamietnik/...sz8206;page:-1
  •    
       

    #2
    w sensie przebyć samemu drogę do szpitala, tak ??
    Powiem Ci szczerze, że nawet się nie zastanawiałam nad taką opcją, mąż był
    ciagle pod telefonem i jakby coś... dzwoniłabym.
    Ale np moja kuzynka, która ma 4 dzieci, wiem, że na ostatni poród do szpitala jechała sama PKS, a odległość też spora była. Dojechała szczęśliwie, ale wydaje
    mi się, że mogła wziąć taksówkę, mimo wszystko to był już 4 poród i
    mogło zakończyć się bardzo szybko, noo ale udało sie dojechać do szpitala
    Julek: 10/3/2008

    Skomentuj


      #3
      ja też takiej opcji nie brałam pod uwagę, jak o 3ciej w nocy męża budziłam to wyskoczył jak żołnierz z łóżka i do szpitala mnie wiózł w 4 minuty, więc nie wyobrażałam sobie innej wersji...

      ale np. moja koleżanka miała do szpitala jakieś 20minut i wezwała karetkę, która ją zawiozła,
      inna z kolei wzięła taksówkę i pojechała, ale to już był jej drugi poród więc była wyluzowana.

      ale jak już nie byłoby wyjścia to bym jechała ale może nie PKSem,
      ale już w szpitalu to chciałabym, żeby ktoś ze mną był...
      Julek 15.o2.2oo7r



      Skomentuj


        #4
        Hej, wychodzi na to ,że jetem nieliczna mamą , ktora pojechała na porodówkę sama bez niczego , komunikacja miejską. Stało sie tak bo byłam w banku i to w miescie moich teściów, gdzie wcześniej mieszkaliśmy. Beztrosko poszłam sobie pozałatwiać sprawy i kupić ostatnie rzeczy. Bank był vis a vis przystanku, wiec nie myslałam długo. Poza tym było duzo szybciej niz gdybym dzwoniła po teścia lub taksówkę. 3 przystanki i bylam na miejscu a rzeczy dowieźli mi później. Teraz jak sobie o tym wszytkim pomyśle to wydaje mi sie to strasznie nierealne.

        AMELKA 08.02.2007

        Skomentuj


          #5
          Ja wezwałam sobie karetkę o 7 rano!Pojechałam sama i dopiero o 17 dotarł do mnie mazNie było źlePozdrawiam
          Ewa
          moje dwa cuda:IGOREK 11.09.2007 GODZ.23.10 3150g.57cm.
          Oskarek12.01.2011 godz.17.05
          3150g.55cm.
          10miesięcy i 17dni-pierwszy ząb

          Skomentuj


            #6
            Jeśli mąż będzie w domu to migiem mnie zawiezie, ale jeśli będzie w pracy to przypuszczam,że nigdzie byśmy nie zdążyli, bo dojeżdża do pracy 70 km. i to nie zawsze swoim samochodem. Co tydzień jedzie ktoś inny.
            Karetka odpada bo wożą do innego szpitala. Tam gdzie będę rodzić to nie ich region, gmina i mnie nie zawiozą.
            Taksówka odpada są, ale kto by za to zapłacił, to w końcu 45 km.
            A nie mam pojęcia czy sama była bym w stanie dojechać, zajęło by mi to jakieś 40-45 minut.
            Sama nie wiem.
            Może będę musiała teścia wziąć.
            A może macie jeszcze jakiś pomysł.
            AGATKA 16.04.07r
            Adaś 02.06.09r. o godz. 12.05, 3820g. 56cm.
            W końcu w komplecie
            Pamiętnik Adasia: http://www.bebilon.com.pl/pamietnik/...sz8206;page:-1

            Skomentuj


              #7
              Sam nie byłam w takiej sytuacji, ale moja przyjaciółka, tak, jej mąż niestety pracował i nie mógł jej zawieść, ale ona pojechała do szpitala bez żadnej akcji porodowej, była po terminie i miała się stawić na wywoływanie porodu więc aż tak źle nie było....
              Co do moich obaw, to ja się bałam, że zacznę rodzić w nocy, a mój mąż pracuje na nocki więc w domu byłam zupełnie sama i nie byłoby innego wyjścia, ale jakoś nasz synek zaczął rodzić się nad ranem a do szpitala pojechałam dopiero po 8 rano...
              Wiecie co? Ja uważam, że kobieta w czasie porodu zachowuje ogromną przytomność umysłu i na pewno poradzi sobie w takiej chwili, zawsze można przecież zadzwonić po kogoś kto mógłby podwieźć albo po taksówkę, taksiaż z pewnością nie każe dźwigać torby rodzącej kobiecie

              Olaf ur. 08.05.2007 o 14:31 4.255kg, 56cm

              Różności do postów
              GALERIA OLAFKA

              Skomentuj

              •    
                   

                #8
                a moze pogadaj z jakimis sasiadami moze ktos na emeryturce ma samochod, albo jakas kolezanka co niepracuje/pracuje inaczej niz twoj mąż, ludzie sobie pomagaja nie boj sie pytac.

                a podobno zanim sie porod rozkreci to z regoly pare godzin, a czesto nawet zalecaja zeby jechac dopiero jak skorcze co 10-5 min, mi wody odeszly i nie mialam skurczy az do wywolywania wiec tez moglam spokojnie z pampersem jechac, no ale maz akurat mial wyjsc do pracy jak sie to stalo wiec nie poszedl

                Skomentuj


                  #9
                  Za pierwszym razem byłam grubo po terminie, musieli mnie w końcu zabrać na wywołanie i przebić pęcherz płodowy bo kompletnie nic się nie działo, może i teraz tak będzie. Ale ja chciałabym, żeby tym razem wszystko odbyło się naturalnie, żeby wiedzieć jak to jest. Ale jakoś się da najwyżej teścia wezmę to mnie zawiezie.
                  AGATKA 16.04.07r
                  Adaś 02.06.09r. o godz. 12.05, 3820g. 56cm.
                  W końcu w komplecie
                  Pamiętnik Adasia: http://www.bebilon.com.pl/pamietnik/...sz8206;page:-1

                  Skomentuj


                    #10
                    aniasz8206 ja też nie wiem jak to jest obudzić się w środku nocy, kiedy już wody odeszły poczuć delikatne skurcze. U mnie była taka kolejność: podanie oksytocyny, przebity pęcherze i skurcze (nie narastające) tylko od razu bolało jak cholera Także życzę porodu "naturalnego"
                    Julek: 10/3/2008

                    Skomentuj

                    •    
                         

                      #11
                      hehe Tree ja to wiem dokładnie jak to jest. Bo poszłam się wykąpać, położyłam się przed
                      1 rano do łóżka i nagle leci ze mnie. Miałam strasznie
                      dużo wód płodowych. Spokojnie obudziłam męża, on moją mamę a mama
                      zadzwoniła do swej koleżanki - położnej, że odeszły mi wody. A mój tata
                      zaspany i zdziwiony się jej pyta, po co ona dzwoni do niej o tej porze
                      Tylko mój pies był strasznie zdezorientowany, bo wszyscy już niby spali i mu
                      pobudkę zrobili.

                      A wracając do tematu to ja bym pewnie ewentualnie dojechała sama,
                      bo wody mi odeszły ale nie miałam żadnych skurczy. Ale sądzę, że gdybym
                      już je miała to pewnie szukałabym pomocy.


                      Skomentuj


                        #12
                        Moja kumpela zresztą sąsiadka z góry rodziła 2 tygodnie przede mną (miałyśmy termin na ten sam dzień)
                        mąż jej akurat miał nockę ona tylko z 10 letnim synem i w nocy ją dopadło i o 3 sama pojechała ale opwiadała że potem nie pamiętała gdzie zaparkowała i jak jechała
                        wiec to trochę niebezpieczne było
                        a i w samochodzie wody jej odeszły więc mąz miał sprzątanie


                        JULA

                        MAJA

                        OLGA

                        Skomentuj


                          #13
                          Nusiak cudnie a Ty miałaś cc czy coś pomyliłam ??

                          Majek hehe ale odważna, żeby tak sama jako kierowca to ja chyba bym się na to nie odważyła
                          Julek: 10/3/2008

                          Skomentuj


                            #14
                            Nie, Tree ja rodziłam natural Potem wiesz lewatywka zrobiła swoje,
                            skurcze od razu na maksa. A mój cudny mąż gadał sobie z położną o psach
                            i wycieczkach górskich. Ja tam schodzę, trzymam się za poręcz łóżka,
                            i se myślę, o czym oni do cholery gadają Ale z drugiej strony to
                            zapominałam przez to o bólu. Najgorsze to to, że mi się spać chciało
                            pomiędzy skurczami bo to było nad ranem

                            Jezu Majek, niezła kobietka


                            Skomentuj


                              #15
                              Aaaaa tak, to Froch po cc, nie wiedziałam która to była
                              hehe a mój mąż o kiełbasie zaczął temat nooo ale tak z perspektywy czasu
                              cieszę się, że był, bo przynajmniej szybciej czas minął
                              Julek: 10/3/2008

                              Skomentuj

                                     
                              Working...
                              X