Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

ku przestrodze

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    #16
    Ja miałam dokładnie ten sam problem też miałam mało pokarmu a mała miała kłopoty ze złapaniem brodawki ale to chyba oczywiste że jak się rodzi dziecko to trudno jest na początku karmić piersią musiałam się prosić żeby przyszły dokarmić mi dziecko a one wkoło żebym przystawiała do piersi mała płakała bo w sumie nic z niej nie leciało a one swoje mąż latał po aptekach i kupował mi mleko sama dokarmiałam w szpitalu a położne zamiast mi pomóc to przysłały mi w szpitalu psychologa ponieważ twierdziły że nie chciałam karmić małej (absurd) jakoś przeżyłam te 2 tygodnie męczarni po powrocie do domu karmiłam małą piersią przez 4 m-ce teraz skończyła 10 m-cy i je już wszystko pozdrawiam

    Skomentuj

    •    
         

      #17
      to przykre, że chwile, które powinny być tymi najpiękniejszymi, bo to przecież pierwsze spotkanie z maluszkiem muszą być dla niektórych takie przykre. Moje wspomnienia z porodówki to nic w porównaniu z opowieściami niektórych z was ale również spotkałam się z chamstwem i rutyną lekarzy i położnych. Odeszły mi za wcześnie wody płodowe(w 34 tygodniu ciąży), Maja była ułożona miednicowo. Fakt bólów nie miałam ale to nie znaczy, że mogą mnie traktować tak jakby mnie nie było. Po jakimś czasie przyszła pani doktor i stwierdziła, że po co mnie tu przywieziono skoro nie mam jeszcze bólów. Chciała mnie wysłać na patologię choć i tak czekała mnie cesarka. Z wielką łaską mnie zbadała, czego nie zapomnę do końca życia. Myślałam, że wepchnie mi rękę do gardła. Na szczęście jedna położna doradziła mi po prostu udawać, że mam bóle wtedy zrobiono mi cesarkę. Pobyt na położniczym oddziale był straszny niemiłe położne, ból piersi, ból rany i najgorsze czego nikomu nie życzę niewiedza co się dziej z własnym dzieckiem. Nikt nie chciał mi nic powiedzieć. Urodziłam o 2.25 a dopiero ok 8 kiedy mój mąż przyszedł dowiedziałam sie ze z Mają jest wszystko w porządku
      Majeczka 27 kwiecień 2008r.

      Skomentuj


        #18
        Ja mialam tez bardzo kolorowe przezycie porodurodzilam 16godz(co 3min skurcze caly czas i czaly czas 1cm rozwarcia)a liczac od skurczy co pol godz to pewnie doba by sie uzbierala.oczywiscie nasi wspaniali lekarze czekali az rozwarcie pojdzie,a to byl porod po terminie wywolywany a oni nic dopiero ordynator przyszedl juz po tych 16godz i mowi ze wada ukladu i cieciei co teraz mi to mowia? myslalam ze tam wszystkich pozabijam! od popoludnia rodzilam do 10rano ale kogo to obchodzilo ze juz nie mialam sily cale szczescie ze moj maz byl przy mnie na porodowce bo bym wyskoczyla przez okno!juz ktoras pisala jakie sa bole z wywolywania,juz spalam na siedzaco po trzy min miedzy skurczami,dobrze ze maz mnie trzymal bo bym spadla twarza na glebe!i ta cala cesarka ja tu ze skurczami a oni sie przygotowuja do operacji,plotkuja,nigdzie im sie nie spieszylo, cale szczescie i nieszczescie ze bylam usypiana,szczescie bo nie wiadomo czy by nie cieli mnie na zywca jak justyne.p a nieszczescie to ze nie mogli mnie wybudzic,bo kto to widzial dawac narkoze do wagi owszem jakas dawka musi byc ale ja juz bylam po 20godz boli wyczerpana bez snu i powinni na to popatrzec ze za mocne bedzie ale kogo to tam obchodzilo,10min mnie wybudzali a pozniej nie moglam otworzyc oczu i oddychac,dwa razy serce mi sie zatrzymalo,na sale przewiezli o 11 a ja dopiero kolo 13 zaczelam kontaktowac jak mnie odpieli od tlenu koszmar! i do tego dostalam na trzecia dobe jakiegos strasznego dola,patrzylam na coreczke i plakalam jak bobr ze moglam jej nie zobaczyc,moj maz tez strasznie przezyl dosc ze caly czas patrzyl na moje bole to pozniej jeszcze widzial jak leze z rurka w gebie nieprzytomna i najgorsze ze widzial jak nie moga mnie dobudzic i jak serce sie zatrzymalo,dluzej dochodzil po tym wszystkim niz ja.o bolu juz dawno zapomnialam ale o tym ze moglam zjechac z tego swiata to chyba nigdy nie zapomne
        Last edited by Niunia84; 10-12-2008, 13:45.
        Wikunia 04.08.2008r

        Skomentuj


          #19


          Cóż ja nie mogę napisac na temat swojego.Trzy razy jeździłam na porodówkę ale dwa pierwsze to były tak zwane fałszywe porody Ale za trzecim razem urodzilam wkoncu do trzech razy sztuka Na porodówke przyjechałam o godzinie 15 a o 16.47 juz na świecie był mój synek.Sam poród nie był taki straszny najgorsze były skurcze i bóle parte.Dzięki miłej położnej która mi bardzo pomogła urodziłam bez nacięcia ani pęknięcia krocza przez co szybko doszłam do siebie po porodzie

          Skomentuj


            #20
            Zazdroszcze Ci malenka
            Wikunia 04.08.2008r

            Skomentuj


              #21
              Poród

              2 tyg po terminie, zero skurczy,zero bóli...tylko łozysko zaczęło powoli się starzeć(gnić),na usg moja córa ok.4kg waży, brak wód płodowych(małowodzie),przez 3 dni prowokacja- zastrzyki- brak akcji porodowej...dzień przed porodem lekarz gin zadzwonił,powiedział ze będzie cc o godz.12h. kazał mi nic nie jeść wszystko poszło piorunem, dzidzia wazyła jednak 4400kg. w 3 dobie wypisali mnie do domu
              Moj poród wspominam bardzo miło. nigdy nie myślałam że będę rodzić przez cesarkę, ale widocznie ból został mi oszczędzonya lekarz przewidział konsekwencje naturalnego porodu..

              Skomentuj


                #22
                gdy wspominam swój poród to mam ciarki na plecach... w poniedziałek a właściwie już we wtorek o 1,30 w nocy pierwsze skurcze o 9,00 rano byłam już na odziale z 3 cm rozwarcia(z powodu braku miejsc położyli mnie z mamusiami które już urodziły) lekarz powiedział mojemu przestraszonemu mężowi że jak przyjedzie po południu to będzie miał już dzidzię. Jak ja się wtedy cieszyłam! Mijały godziny i nic a bóle coraz silniejsze - po południu już płakałam przy skurczach a rozwarcie stoi w miejscu,wieczorem przenieśli mnie do mam które również oczekują na poród,wszystkie po terminie!wszystkie uśmiechmięte,żartują a ja umieram z bólu. o 22,00 poszłam do pielęgniarek a one kazały mi iść po prysznic-gdyby to jeszcze pomogło-u mnie bóle się nasiliły. Dopiero o 2,00 nad ranem kiedy pobudziłam swoim jęczeniem wszystkie mamy wzięli mnie na porodówkę a tu rozwarcie dalej na 3 cm! o matko ja myślałam że zwariuję!!! i tak sobie krzyczałam do 7,00 rano kiedy to przyszła zmiana bo żadna z pięlęgniarek nie powiedziała mi żebym zeszła z łóżka,pochodziła bo to może przyśpieszyć poród! dopiero rano mnie uświadomili kiedy nie miałam już sił na nic. na szczęście rozwarcie troczę ruszyło do 6,potem 7,przy 8 zaczęłam przeć i do tej pory niewiem skąd znalazłam tyle sił-urodziłam w środę o 11,00.bez nacinania,tylko z małym pęknięciem(2szwy) ale niestetyu z łyżeczkowaniem- o matko...!-zawieżli nas na salę,położna powiedziała że do 6godz muszę się wysikać i tylę ją widziałam. nikt mi nic nie powiedział -co mam robić z maleństwem,jak karmić,kiedy i jak przewinąć...nikt się nie zapytał jak się czuję,czy mam jeszcze bóle-normalnie do samego wieczora cisza.dodam że gdy rodziłam julkę miałam 19 lat i jak się domyślacie zerowe doświadczenie bo porady mamy,ciotek tu nie wystarczyły. niestety mała dostała żółtaczki i byłyśmy trochę dłuzej w szpitalu i też jeżeli sama bym nie zapytała to nikt by słowa nie powiedział o stanie mojej córki. boże pamiętam jak się martwiłam bo oczywiście nikt mi nic nie mówił. póżniej się dowiedziałam że po prostu się"wygrzewała" w ultrafiolecie. już trochę czasu minęło bo julia ma już 15 miesięcy-jest kochanym dzieckiem a mój mąż codziennie powtarza mi że jest dumny z takiej żony i córki. trochę sie rozpisałam ale fajnie tak czasem powspominać prawda? nawet jeżeli miało się niemiłe porody to uśmiechy naszych dzieciaczków wynagradzają wszystko!

                Skomentuj

                •    
                     

                  #23
                  Napisane przez justyna.p Pokaż wiadomość
                  Witam wszystkie Panie Również moge się wypowiedzieć na temat porodu, gdyż rodziłam 10-tego września tego roku. Miałam cesarke, której nie wspominam zbyt dobrze-niestety. Nie mogłam urodzić naturalnie, ponieważ synek był ułożony poprzecznie pośladkowo:/ i cesarka była planowana już od 35-tego tygodnia ciąży. Ja miałam jeszcze nadzieje, że Skarbek się obróci, ale niestety W 37 tygodniu ustaliłam z lekarzem date kiedy odbędzie się operacja-10-tego września z rana miałam przyjść do szpitala, żeby mnie przygotowali i 11-tego miało być wykonane cięcie. Ale z tego stresu 10-tego o 6 rano dostałam bóle i wiooo do szpitala. Tam zbadał mnie lekarz-rozwarcie na trzy palce. Przebrałam się w koszule i poszłam na porodowke, tam musiałam się rozebrać do naga. Podali mi kroplówke i robili wywiad, z tego stresu nie pamiętam nawet czy dobrze odpowiadałam, potem przyszedł czas na cewnikoanie-tragedia, ból nieziemski, dodam, że miałam już ogromne bóle, a rozwarcie było coraz większe, więc lekarze i pilęgniarki były nie mniej zestresowane odemnie. No i ZNIECZULENIE-babka kazała mi usiąść i zwinąć się jak kot, wbiła mi igłe, poczułam zimno od pasa w dół, położyłam się, czułam lekkie mrowienie w nogach. Lekarze przygotowywali się.. a ja nadal czułam każde dotknięcie. Wkońcu lekarz założył mi jakiś kleszcz na brzuch,żeby spr. czy już znieczulenie zaczęło dzialać.. jak ja krzyknęłam!! aaaaaaaa to boli! no ale nic.. nie mogli czekać bo dziecko było już zagrożone i cięli mnie dosłownie na żywca czułam każde przecięcie skóry, każdego mięśnia, a jak mi wyciagali dziecko to ból był taki,że zaczęłam nie krzyczeć, tylko wrzeszczeć! Czułam jakby mi wyciągali całe wnętrzności:/ Wkońcu dali mi "głupiego jasia" i odleciałam na chwile, jak przez mgłe pamietam płacz dziecka, wtedy poleciały mi łzy ze szczęścia,że nareszcie mam swoje maleństwo, pielęgniarka pokazała mi maluszka, był taki malutki, pulchniutki, pogłaskałam go po policzku i od razu przestał płakać. Potem mnie zszywali, to oczywiście tez czułam:/ Kiedy przenosili mnie na drugie łóżko, wtedy dopiero straciłam zupełnie władze w nogach, mogliby mi je odciąć-nie bym nie czuła. Cały pobyt w szpitalu był okrutny-chyba jakaś depresja mnie dopadła, może uraz po operacji, w sumie nie ma się co dziwić, prawda? Nie miałam siły na nic, nie mogłam chodzić, kazali mi wstawać. Powiedzieli, że po siedmiu godzinach musze wstać, teraz wiem, że to absurd! Leży się 12 godzin a czasem nawet 24 godziny. Efekt był taki, że w drugiej dobie tak bolała mnie głowa, że płakałam z bólu. Nie wstawajcie wcześniej niż 12 godzin! W trzeciej dobie wypisałam się na własnie żądanie. W domu doszłam w miare szybko do siebie. Tak, więc jakbym zdecydowała się na drugie dziecko chciałabym urodzic siłami natury, a jeśli były by wskazania do cesarki to napewno nie zdecydowałabym się na znieczulenie zewnątrzoponowe, tylko ogólne, wolałabym zasnąć i obudzić się po wszystkim. Pozdrawiam
                  __________________
                  o Jezuuuuu.................

                  szok, szok, szok

                  przychodzi mi w tym momencie na myśli film "Przebudzenie"

                  horror, jesteś wielka, że dałaś radę....
                  Julek 15.o2.2oo7r



                  Skomentuj


                    #24
                    Odp: ku przestrodze

                    też źle wspominam swoj poród... to moje pierwsze dziecko, więc tym bardziej ehm. Nie dość, że czułam sie osamotniona, to bole z krzyza i kregoslupa szly jednoczesnie, wiec koszmar i rodzilam lacznie 11 h

                    Skomentuj


                      #25
                      Odp: ku przestrodze

                      Ja też pierwszy poród źle wspominałam , ale jednak mimo wszytsko zdecydowałam się na drugi poród i miałam już doświadczenie z pierwszego i strasznie pilnowałam każdej sytuacji. Noga mi spuchła i okazało się że mam zakrzepice i tydzień przed porodem wylądowałam już w szpitalu, po rozżedzeniu krwi szybko cesarskie cięcie by dziecku nic się nie stało

                      Skomentuj

                             
                      Working...
                      X