Odp: Mamuśki z Warszawy i bliskich okolic.
Ola, ty to juz powinnaś miec wszystko na ostatni guziczek podopinane. Daj ty sobie spokój juz z prasowaniem, choć pewnie troszkę Cię nosi, a sił na to juz nie masz.
Dorota, ja trzymam wózek na korytarzu, a kraty nie mamy (tzn. jest, ale nas nie obejmuje) i odpukać, nadal stoi. Choć faktycznie martwiłam sie tym początkowo i nawet przez długi czas przypinalismy go do rurki z gazem szyfrem rowerowym.
Co do kolejek, to ja nie upominałam się (głupia!) o przepuszczenie. Dopiero ostatnio, gdy bylismy w Ikei kupić 1 (słownie jedną) rzecz, wzięłam Łukasza na ręce i ominełam kolejkę. Nikt nic nie mówił, a ja się ludziom nie przyglądałam, żeby przypadkiem nie widzieć, jak ktoś by krzywo patrzył.
Dziewczyny, tak nas wychowano, że sie nie upominamy, nawet jak nam ciężko, a w wielu miejscach jesteśmy uprzywilejowane. Więc korzystajmy, bo ludzie rzadko sami z siebie proponuja przepuszczenie.
Ale w kolejce to i tak było najgorzej kilka dni po porodzie. Mało nie zemdlałam, a nawet brzucha jako przepustki już nie miałam. Głupio było się tłumaczyć, ze poród, że szwy i że wogóle...
Ola, ty to juz powinnaś miec wszystko na ostatni guziczek podopinane. Daj ty sobie spokój juz z prasowaniem, choć pewnie troszkę Cię nosi, a sił na to juz nie masz.
Dorota, ja trzymam wózek na korytarzu, a kraty nie mamy (tzn. jest, ale nas nie obejmuje) i odpukać, nadal stoi. Choć faktycznie martwiłam sie tym początkowo i nawet przez długi czas przypinalismy go do rurki z gazem szyfrem rowerowym.
Co do kolejek, to ja nie upominałam się (głupia!) o przepuszczenie. Dopiero ostatnio, gdy bylismy w Ikei kupić 1 (słownie jedną) rzecz, wzięłam Łukasza na ręce i ominełam kolejkę. Nikt nic nie mówił, a ja się ludziom nie przyglądałam, żeby przypadkiem nie widzieć, jak ktoś by krzywo patrzył.
Dziewczyny, tak nas wychowano, że sie nie upominamy, nawet jak nam ciężko, a w wielu miejscach jesteśmy uprzywilejowane. Więc korzystajmy, bo ludzie rzadko sami z siebie proponuja przepuszczenie.
Ale w kolejce to i tak było najgorzej kilka dni po porodzie. Mało nie zemdlałam, a nawet brzucha jako przepustki już nie miałam. Głupio było się tłumaczyć, ze poród, że szwy i że wogóle...
Skomentuj