No wiecie co... ja jestem jak najbardziej za mammografią i cytologią, ale żeby włączać te badania do badań okresowych tym samym otrzymują status OBOWIĄZKOWYCH to dla mnie przesada.
I co ? jeszcze będę musiała się tłumaczyć pracodawcy dlaczego mam np. grupę cytologiczną II bądź III ??
Przyznam,że zaczyna mnie to już wszystko wkurzać... na basen jak chce z synem jechać muszę okazywać zaświadczenie od gina teraz do pracy to samo. A co z mężczyznami ?? toż to oni też na raka prostaty cierpią
I bardzo mnie to cieszy bo przynajmniej kobiety będą zmuszone robić te badania,bo na dzień dzisiejszy to kampanie wszelakiego rodzaju(rak szyjki macicy,rak piersi) i tak nie docierają do niektórych kobiet bo i tak nie wykonują regularnie(albo wcale) cytologii nie wspominając o mammografii.
Ale właśnie co z facetami??co oni są z kamienia i nigdy nie chorują??
I bardzo mnie to cieszy bo przynajmniej kobiety będą zmuszone robić te badania,bo na dzień dzisiejszy to kampanie wszelakiego rodzaju(rak szyjki macicy,rak piersi) i tak nie docierają do niektórych kobiet bo i tak nie wykonują regularnie(albo wcale) cytologii nie wspominając o mammografii.
Ale właśnie co z facetami??co oni są z kamienia i nigdy nie chorują??
mnie te wszystkie statystyki przerażają. Ludzie medycyny ze Skandynawii przyjeżdżają do nas, żeby zobaczyć raka szyjki, bo u nich jest tak rozwinięta prewencja, że nikt już tego nie widzi w prywatnej praktyce. A Polki? Fakt oczywisty- cytologia wykrywa we wczesnym stadium raka szyjki i daje możliwość wyleczenia. A Milionom Polek to "Wisi"! Ja jestem za badaniami-na każdy możliwy sposób, bo coś z tym ignorującym naszym społeczeństwem trzeba w końcu zrobić.
Kasiu a czy w Skandynawii te badania są obowiązkowe by utrzymać się w pracy ?? Bo wiesz to że dostają kary za
niestawienie się na badania to ok... dla mnie to lepsze wyjście niż zastanawianie się jaka mi wyjdzie gr cytologiczna i czy
dostanę zdolność do pracy bo to jednak wystawia lekarz medycyny pracy a nie ginekolog, który jest obeznany
Nie wiem, czy są obowiązkowe. Ale znam statystyki i ogólnie problem cytologii jest mi dobrze znany. W Polsce zachęca się do szczepienia, ale tak maprawdę, to interes dla koncernów farmaceutycznych. Czy ktoś wyjaśnia ile jest szczepów, na które działają szczepionki i jaki to jest odsetek w puli końcowej? Jakoś nikt. A o cytologii głośno przy okazji większych akcji i tyle. Nie ma zakorzenienia w świadomości Polek- a tylko kreowanie pozytywnego wizerunku wczesnej profilaktyki moze zmienić statystyki zapadalnosci i zachorowalności.
dodam że dotyczy to badań wstepnych jak i okresowych.
Pracodawcy nie będą informowani o wynikach badań , dostana tylko zaświadczenie że zostały wykonane.
Tree no nie wiem jaki to ma sens i po co to pracodawcy.
Przewijała się tu taka myśl, że pracodawca będzie znał wyniki badań. Przecież prawo jest o ile dobrze pamiętam po stronie pacjenta. Lekarz zakładowy na podstawie wyników badań wystawia zdolność do pracy. Ale obowiązuje go tajemnica lekarska i nawet pracodawcy nie może przekazać inf o wyynikach poszczególnych osób. Tak więc myślę, że nie ma sie czego bać.
Zasada jest taka-nikt nie ma prawnego obowiązku informować pracodawcy o stanie swojego zdrowia- nawet osoba chora psychicznie nie musi być w tej kwestii szczera. a jeśli sie zdecyduje powiedzieć o tym lekarzowi zakładowemu to i tak powinna być spokojna, bo obowiązuje go tajemnica lekarska.
A no jeśli pracodawcy wyniki nie będą udostępnione to ok, choć i tak przyznam, że jestem tym zniesmaczona i uważam, że są inne sposoby na to by zmusić kobiety do badań.
Kasiu szczepy szczepami, bo szczepionka uchroniła by kobiety
przynajmniej przed częścią tych wirusów,ale... ja myślę, że tu cena jednak gra większą rolę... bagatela 1600zł (przynajmniej jak ja 2 tamtym roku pytałam swojego lekarza)
A co do tego czy Polkom badania cytologiczne wiszą... myślę,że problem tkwi w postrzeganiu lekarza ginekologa, nadal Polki krępują tych wizyt.
Kiedyś rozmawiałam z kumpelą na ten temat, ona pierwszy raz poszła do lekarza jak zaszła w ciążę (zreszta nie jest to takie rzadkie, czytając nawet wypowiedzi tutaj na forum) i dopiero w czasie ciąży częste wizyty sprawiły to, że dla niej pójście do ginekologa to jak pokazanie zębów u dentysty.
A kobiety ok 50 r.ż. mają jeszcze inne wychowanie, w którym motywem przewodnim był strach przed lekarzem bo on to na pewno coś znajdzie i choroba gotowa.
1. wychowanie. Matki rzadko jeszcze kilka lat temu kładły nacisk na uświadamianie swoich córek (jak i na rozmowy o seksie)
2. obraz lekarza ginekologa nadal jest dziwnie stereotypowy i pewnie z tego względu niektóre kobiety wolą chodzić do lekarki, a nie lekarza
3. te sumy które podałaś są rzeczywiście wielkim kosztem, choć prawdą jest, że przed niektórymi szczepami chronią
4.nadal DUŻO ZA MAŁO robi się w celu uświadamiania: kampanie, wiadomości podawane w szkole.
5.zawsze zastanawia mnie jedno: kobiety dostają zawiadomienia o badaniach profilaktycznych (w Polsce praktykuje się listy wysyłane bezpośrednio do domu), a nie idą, bo WOLĄ NIE WIEDZIEĆ znam mnóstwo takich sytuacji i to jest przerażające!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Tree ja sama należę do tych co pierwszy raz do gina poszła będąc w ciąży a miałam latek 20 już
co do szczepionki to cena zabija - nadal 1500 zł kosztuje
zaszczepić się powinnam , moja mama miała raka szyjki macicy, leżała na onkologii, zresztą nie ważne, nie bedę pisać bo to nie miłe wspomnienia moje z liceum, ale kogo na to stać w dzisiejszych czasach?
pinklady...a myślałaś o tym ,by w poradni genetycznej (najlepiej w szpitalu onkologicznym) oznaczyć sobie markery? Nie chcę Ci nic narzucać, ale gdy w linii prostej są przypadki zachorowania, to powinno się to wykonać- na fundusz oczywiście
kasia ja ci powiem że nawet nie wiem jak się za to zabrać......
nie raz ginkowi mówiłam że mama miała raka , odnotował w karcie i.........tyle.
a skąd ja moge wiedzieć co mogę zrobić
Mama na szczęście jest cała i zdrowa, wystarczyła radioterapia, ale to było 15 lat temu.
Skomentuj